Jarosław Kaczyński po raz drugi w ostatnich latach ma szansę na poprowadzenie jawnego buntu społecznego wobec władz państwa. Skala oburzenia wobec przepełniającej czarę goryczy afery wyborczej przekracza oczekiwania ekspertów. Ja sam jestem zaskoczony odzewem, z którym spotykają się głosy nawołujące do bardziej zdecydowanej reakcji.
Spokojni zazwyczaj analitycy tracą resztki nadziei, że zmiany w naszym kraju mogą być dokonane na drodze demokratycznej. Próbują głośno szczekać beneficjenci obecnego systemu, licząc po raz kolejny na marazm i bierność Polaków, na ich strach i lęk, pogodzenie z losem. Wg nich zawiódł system, sprawę trzeba wyjaśnić, ale w gruncie rzeczy wszystko gra. Jak zawsze.
Jakby ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości - wybory samorządowe 2014 okazały się farsą skierowaną na ostateczne sprawdzenie cierpliwości społeczeństwa. Liczba zaniechań i nieprawidłowości przekracza skalę pojmowania średnio rozsądnego człowieka. Więc albo założymy, że mamy do czynienia z celowym działaniem, albo państwem polskim zarządzają osoby niezdolne intelektualnie i moralnie do wykonywanie jakichkolwiek zadań wykraczających poza zakres obowiązków pięciolatka. Tak czy inaczej - sytuacja wymaga zdecydowanej reakcji.
Wbrew pieniaczom pokroju Niesiołowskiego, lider Prawa i Sprawiedliwości próbuje ocalić Polskę przed spaleniem i zamieszkami. Po raz kolejny ratuje sytuację w ramach demokratycznych procedur. Pojawiają się pomysły o powstaniu komisji śledczej, próby stworzenia specjalnej ustawy skrócającej kadencję samorządów., powtórzenia samego procesu wyborczego z jednoczesnym usprawnieniem procedur. Są to postulaty racjonalne i słuszne.
Tylko, że sytuacja do takich nie należy, a u władzy nie mamy ludzi zdolnych do akceptacji i zrozumienia logicznej, słusznej argumentacji. Z drugiej strony jestem ostatnią osobą nawołującą do drastycznych rozwiązań, trzymam ciągle kciuki, że w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób uda dokonać się rewolucji (zarządzania, myślenia, uczciwości) w drodze, którą podąża Jarosław Kaczyński.
Jak wspomniałem we wstępie - nie pierwszy już raz. W 2010 roku śmierć brata i skandaliczne, graniczące ze zdradą stanu postępowanie władz państwa, dało mu do ręki oręż przez wielu zlekceważony. PiS wycofało się także z organizacji warszawskiego Marszu Niepodległości. Wygląda to już trochę na przestrzeni ostatnich lat tak, jakby PO coraz agresywniej prowokowała opozycję do podjęcia stanowczych kroków. Prezes Kaczyński okazuje się mężem stanu cierpliwszym i spokojniejszym, niż łatka jaką próbują przykleić mu od lat mainstreamowe, medialne pieski rządzących.
Demokracja rozpadła się na naszych oczach niczym wyjątkowo paskudny domek z kart. Trudno mi uwierzyć, że uda się go odbudować używając tych samych kart - czasem trzeba po prostu spalić tę przeklętą talię. Jak podsumowuje gorzko i celnie jeden z komentujących mój ostatni tekst - świni od koryta bez kija się nie odgoni. Gonimy zatem, czy tłumaczymy?
Zapraszam do śledzenia: https://twitter.com/MarcinTomala
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8262
To nie demokracja się rozpadła, bo nie może się rozpaść to co nie istnieje. Rozpadła się fasada.
Pozdrawiam
Pozdrawiam.
To zwracanie się potrwa jeszcze 2 lata, nie dotrzymamy.
Alternatywa:
siedzieć cicho nie dać się sprowokować i mieć Sejm z 5 posłami PiS i udawaniem, że to były wybory
Dać się sprowokować i mieć stan wyjątkowy ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jeśli myśli Pan, że to wygodne dla Komoruskiego, to błąd. Zachód uwielbia zakłamanie, czyli wariant 1
Dać się sprowokować i przejąć kontrolę nad wydarzeniami jak w 1980. Jedna niewiadoma - reakcja społeczeństwa. Może już go nie ma, ale wtedy walka nie ma sensu. Wyglądałoby top bowiem jak usiłowania odbudowy państwa sumeryjskiego..
Pozdrawiam również!
Widocznie my to jacyś dziwni proszę Pana jesteśmy, skoro dla nas to obrażanie resztek godności państwa, a dla prezydenta normalność. Jeśli takie są standardy normalności, to faktycznie można mnie nazywać szaleńcem...
Pozdrawiam!
To, że Kaczyński nie daje się podpuścić, by stanąć na czele tego typu zamieszek, świadczy oczywiście o nim bardzo dobrze.
Pamiętajmy, że obecne struktury Władzy Formalnej są bardzo daleko uwikłane w sieci Wielopiętrowego Klientelizmu. Im dłużej będą rządzić, tym bardziej będą się kolejnymi działaniami kompromitować (jak na przykład ostatnio: skok na emerytury) i tym mniejsze będą miały poparcie w społeczeństwie.
Co do tych wyborów, to władza może przeforsować ich wzięty z Księżyca wynik, ale straci na tym wizerunkowo (również prezydent). Samorządy w Polsce i tak znaczą niewiele, więc w praktyce większe znaczenie ma nagłośnienie skali zaniedbań i blamaż PKW aniżeli to, kto się dostanie do samorządów a kto nie. Naprawdę ważny jest wynik wyborów w maju i tutaj obecna sytuacja może okazać się przydatna: USA nie bardzo mogą wystąpić wbrew władzy demokratycznego państwa, jeśli została ona wybrana legalnie, ale jeśli daje się zakwestionować uczciwość wyborów, to już może być inna sprawa.
A jak to wynika choćby z ostatniej książki Tomasza Sakiewicza, Wuj Sam zwraca się właśnie teraz ku Europie.
Dzięki!
Pozdrawiam!
Na początek przejrzyj komentarze innych osób pod tą notką, ciekawe, wnoszące coś do dyskusji, emocjonalne, ale w granicach kultury. Nie wstyd ci kolego być takim paskudnym wyjątkiem?