To co odbywa się w związku z ks. Lemańskim w końcu wymaga komentarza, a myślę, że niebawem będzie to sprawa, która będzie będzie określać stosunek do Kościoła w Polsce. Idzie tu bowiem nie tyle o bunt poszczególnego proboszcza – takich historii w dziejach Kościoła było wiele i nie jest to nic nadzwyczajnego. To co odróżnia tę sprawę od podobnych, a przebrzmiałych są pewne koincydencje, które ma ta sprawa.
Po pierwsze mamy tu wątek okołożydowski – czyli słowa ks. Lemańskiego o słowach ks. Arcybiskupa rzekomo skierowanych do niego, co ponoć tak ks. Lemańskiego zabolało i poniżyło.
Drugi wątek – to insynuacje okołorwandyjskie w stosunku do ks. Arcybiskupa, insynuacje podane na łamach jawnie antykościelnego periodyku. W sposób obrzydliwy i zakłamany Newsweek insynuuje jakoby ks. Arcybiskup miał się przyczynić czy też nie przeciwdziałać masakrom w Rwandzie.
Wątek trzeci – to, nie wspominana przez komentatorów w tym kontekście, sprawa wielkich ozdrowieńczych rekolekcji na Stadionie Narodowym, które prowadził ks. John Bashobora na zaproszenie ks. Arcybiskupa. Rekolekcje te są wielkim sukcesem – zarówno w wymiarze organizacyjnym jak i duchowym, a sprawa ks. Lemańskiego wybuchła następnego dnia po zakończeniu rekolekcji. Dopiero gdy zestawimy te okoliczności i spojrzymy na sprawę widząc te koincydencje - zobaczymy wszystkie okoliczności i prawdziwy wymiar tej sprawy. I będziemy mogli zadać właściwe pytania ks. Lemańskiemu.
Pytanie pierwsze to pytanie o czas. Dlaczego mówi dopiero teraz o rzekomym poniżeniu go przez ks. Arcybiskupa, skoro samo wydarzenie miało miejsce trzy lata temu. Przecież skoro poczuł się poniżony, to te emocje buzowały w nim przecież wtedy najsilniej – dlaczego wtedy nie alarmował ? Wydaje się, że takie odsunięcie w czasie reakcji na to „poniżenie” poddaje pod wątpliwość samo zaistnienie faktu. No i oczywiście nieodparcie dziwnym jest fakt, że człowiek, który aktywnie działał na rzecz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego może uważać „znak obrzezania” za coś poniżającego. Już raczej jego odpowiedź powinna brzmieć, wzorem innego księdza upadłego, „ żałuję, że nie”.
Skoro lamenty z powodu „poniżenia” są tak odsunięte w czasie i psychologicznie niewiarogodne, to należy zapytać dlaczego ks. Lemański w ogóle sprawę w tej chwili rozczynia?
I tu właśnie dochodzimy do istotnej, a moim zdaniem – kluczowej dla zrozumienia tych wydarzeń koincydencji czasowej z rekolekcjami ks. Johna Bashobora.
Zebrało się na stadionie prawie 60 tysięcy ludzi. Ks. Arcybiskup razem ze swoim biskupem pomocniczym był cały czas na miejscu. Można powiedzieć, że jego władza pasterska wzmacniała przepowiadanie rekolekcjonisty. Duch Święty na stadionie działał – czego świadectwem była ciężka praca obecnych na stadionie egzorcystów. Demony były wypędzane i Duch Święty uzdrawiał. Wycie demona, który nie mógł znieść tego co się stało, tego, że Duch Święty zstąpił – to jest fakt.
Wszyscy, którzy byli obecni na Stadionie mogą to poświadczyć i ja to poświadczam, bo tam byłem.
Dla ludzi wiary sprawa jest oczywista – atak na ks. Arcybiskupa w tym momencie, z wykorzystaniem upadłego księdza (a tym upadkiem jest po porstu bunt przeciwko biskupowi, nic innego) jest zemstą za wylanie Ducha Świętego w Warszawie w tych czasach, gdy wydaje się, że zło zaznaje ostatecznego tryumfu, że Kościół matka nasza będzie tylko w katakumbach, a polityczna poprawność stanie się normą.
To co się wydarzyło się podczas tych rekolekcji ma wymiar duchowy i narodowy. Oprócz uzdrowień, nawróceń czy po prostu obcowania z sacrum, kilkadziesiąt tysięcy ludzi zobaczyło się razem, poczuli wspólnotę – a to jak pamiętamy z 1979 roku jest warunek wstępny do zasadniczych zmian w Polsce.
Księdza Lemańskiego, który zbuntował się przeciwko swojemu biskupowi należy spytać czy pycha i chęć zaistnienia publicznego, chwalba ze strony wrogów Kościoła tak zupełnie go oślepiły, że nie widzi, że jest narzędziem mocy ciemności.
I jeszcze trzeba zadać pytanie o intencje – czy jego upadek wynika tylko z głupoty i pychy, czy też jest to starannie przygotowana operacja, której jest świadomym uczestnikiem. I wtedy należy zadać pytanie od kiedy w tym uczestniczy?
Jeśli tak, to postawił się poza wspólnotą Kościoła, a jego wyrażana w licznych wywiadach troska jest niczym innym jak kolejną maską.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3913
Zasłona dymna, natychmiast rozciągnięta nad wydarzeniami ze stadionu narodowego, które byłyby zapewne szeroko komentowane.
O. Bashobora, inni charyzmatycy podczas takich zgromadzeń wielokrotnie powtarzają "Nie lękajcie się!".
Skąd my to znamy?
srebnikami lub/i hakami POzyskał nowego kaznodzieje dla ul. Czerskiej ;-)
osobiscie stawiam na to drugie.Bo jego aktywność w dialogu chrześcijańsko -żydowskim chyba nie przyniosła spodziewanych efektów.Śmiem to twierdzić po wczorajszych wypowiedziach pana Schudricha po głosowaniu nad zakazem uboju rytualnego czy wypowiedzi pani Miriam Gontarskiej z Forum Żydów Polskich.Ich oświadczenia pełne skrajnej pogardy do Polaków,a w przypadku pani Gontarskiej nawet nienawisci(co znaczy Polska wobec naszej historii)przekreśla sens dialogu i wysiłki Lemańskiego w tym kierunku okazały się więc marne.Pan Lemański oślepiony blaskiem kamer poszedł za ciosem uderzając w działalnosć misyjną,charytatywną i medyczną abp Hosera w Rwandzie.Ksiądz Lemański chyba nawet nie wie jak trudne są warunki na misjach ,ile wymagaja pracy i zaangażowania i jak wiele w tym kierunku zrobił ten znienawidzony przez niego arcybiskup,który zresztą chyba nie przypuszczał ,że za lata pracy w skrajnie trudnych warunkach czeka go nagroda w postaci oskarżeń o ludobójstwo w Rwandzie.Myślę,że i my robimy za mało,trzeba wyraźnie przedstawić całokształt posługi abp Hosera opinii publicznej,a nie tylko wyrywkowe i mało prawdopodobne wypowiedzi o obrzezaniu.
Początkowo sądziłem ,że nie jest wykluczona możliwość
"sfinalizowania się " konfliktu proboszcza z
biskupem w tej nieco dziwnej formie.
Ale rozwój wydarzeń sugeruje konieczność kwerendy
w zasobach IPN na temat przeszłości Pana Lemańskiego.
Wiek jest stosowny ,a nawet poważne zacietrzewienie
nie uzasadnia takiego jak zaprezentowano zachowania
byłego proboszcza.
tagore
Mało kto zauważa (akcentuje) związek tej aferki z rekolekcjami na Stadionie Narodowym, a przecież osoba abp. Hosera łącząca oba te wydarzenia jest faktem znamiennym. Moim zdaniem jest to ustawka, która została starannie zaprojektowana i wcale jeszcze się nie skończyła. Ks. Lemański najpierw uczestniczy w gorszącej scenie z rana w obecności kamer zaprzyjaźnionych TV, by chwilę potem potulnie ogłosić posłuszeństwo wobec Abpa Hosera. Co się stało? Chciałoby się wierzyć, że to szczere. Rozum jednak podpowiada, że będzie ciąg dalszy.