1. W czwartek późnym wieczorem na sali plenarnej Sejmu, odbyło się pierwsze czytanie dwóch projektów ustaw: rządowego i poselskiego (posłów Platformy), zmieniających Kodeks pracy.
Rząd i posłowie Platformy, chcą ratować podupadającą gospodarkę kosztem ograniczania praw pracowniczych i o ile projekt rządowy odwołuje się jeszcze do zgody związków zawodowych w przedsiębiorstwie (albo innej reprezentacji pracowniczej), na niekorzystne dla pracowników rozwiązania, to projekt poselski, nie zawiera już żadnych ograniczeń, wychodzenie z kryzysu ma się odbywać kosztem pracowników.
Debata odbywała się przy żadnym zainteresowaniu mediów, więc chociaż tą drogą poinformuję pracowników, do czego posuwają się posłowie Platformy, chroniąc przede wszystkim interesy pracodawców i to w szczególności tych największych.
2. Projekt rządowy, prezentował wiceminister pracy Radosław Mleczko, projekt poselski jakiś czas temu jeszcze wiceminister gospodarki ale od afery hazardowej już tylko poseł, Adam Szejnfeld.
W projekcie rządowym, chodziło głównie o wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy i wprowadzenie możliwości stosowania tzw. ruchomego czasu pracy ale jednak jak już wspominałem za zgodą związków zawodowych albo innej reprezentacji pracowniczej w przedsiębiorstwie.
Posłowie Platformy poszli daleko dalej, proponując wprowadzenie nowej definicji doby pracowniczej, wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy, wprowadzenia przerywanego czasu pracy, obniżenia i to znacznie stawek za pracę w godzinach nadliczbowych (odpowiednio ze 100% do 80% i z 50% do 30%) i określonego rekompensowania pracy w dzień wolny, wszystko to jednak jednostronną decyzją pracodawcy jeżeli tylko stwierdzi pogorszenie warunków gospodarowania (a więc w zasadzie na każde żądanie pracodawcy).
3. W debacie wszystkie kluby poselskie (poza Platformą), były tym rozwiązaniom przeciwne. Nawet występujący w imieniu koalicyjnego PSL-u, marszałek Józef Zych, wprawdzie nie sformułował wniosku o odrzucenie obydwu projektów ustaw ale stwierdził, że jego klub nie będzie w pełni popierał wszystkich propozycji, zawartych w tych projektach.
Formułowano bardzo mocne zarzuty pod adresem tych propozycji. Że jedynymi, którzy mają ponieść koszty wychodzenia z kryzysu, będą pracownicy. Posłowie mówili, że tak naprawdę w Polsce nie mamy prawdziwego rynku pracy ale dyktat pracodawców i w związku z tym jeszcze wzmacnianie ich pozycji kosztem pracowników, jest po prostu niedopuszczalne.
Zabierałem także głos w tej debacie i także zwracałem uwagę na głęboką nierówność pomiędzy sytuacją pracowników i pracodawców w Polsce. Blisko 2,5 mln armia bezrobotnych, aż 27% wszystkich pracujących na tzw. umowach śmieciowych (zlecenia, czasowych), to stawia zarówno pracujących jak i poszukujących pracy w bardzo trudnej sytuacji.
Już w tej chwili, ci co poszukują pracy, bardzo często przyjmują pracę bez określenia warunków na podstawie których będą pracować, godzą się na wszelkie uciążliwości i płacę minimalną, byleby tylko mieć pracę.
4. Pod adresem posłów Platformy, a w szczególności reprezentującego wnioskodawców posła Szejnfelda, padały stwierdzenia, że po przyjęciu tego projektu, zapewne wykona następny krok i zaproponuje nowelizację Kodeksu pracy polegającą na jego likwidacji.
Niestety już wczoraj rządzącej koalicji, udało się skierować obydwa projekty nowelizacji do właściwej komisji sejmowej, choć w głosowaniu na tym drugim 224 posłów było za skierowaniem go do komisji, a 224 za jego odrzuceniem w I czytaniu.
Miejmy jednak nadzieję, że w komisji posłowie PSL-u tak jak zapowiadał Józef Zych się opamiętają i nie będą popierali tych skrajnych antypracowniczych rozwiązań forsowanych przez posłów Platformy.
Tak wygląda prawdziwa twarz w odniesieniu do pracowników zarówno rządu Donalda Tuska jak i jego głównego zaplecza parlamentarnego posłów i senatorów Platformy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4369
ustawodastwem unijnym.
należy się jednak cieszyć, że posłowie PO jak dotąd nie zaproponowali, by to pracownicy płacili pracodawcom za pracę - początki tego już są: za przyjecie do pracy często trzeba dać łapówkę.
Donald Tusk i jego partia nie mają u mnie dobrych notowań i z doświadczenia wiem, że czego się nie chwycą to wiadomo co zrobią.
Jako laikowi o kodeksie pracy trudno mi się wypowiadać, bo zakładam, że jest wiele paragrafów, których nie znam i (co gorsze) w ostatnim 20-leciu powstało tyle aktów prawnych do tego kodeksu się odnoszących, że nawet prawnicy nie są w stanie się w tym połapać.
Moje osobiste doświadczenie jako pracownika (dwudziestoletnie) jest takie, że gdyby nie kodeks pracy pracowało by mi się lepiej. Nie twierdzę, że nigdy nie skorzystałem na jego istnieniu, ale na dziewięćdziesiąt kilka procent jego działanie było szkodliwe, albo realizacja tego co stanowi kodeks była kpiną albo był omijany w zgodzie z prawem, a jeśli wbrew prawu to co z tego gdy pracodawcą było państwo. Wiem, że co innego gdy pracodawcą jest prywaciarz. Takiemu trzeba dokopać jak kiedyś kułakowi, chyba, że jest to zatrudniająca prawników firma sieciowa, ale ja akurat byłem zatrudniony przez państwo.
Takie samo zdanie mam o kodeksie pracy na podstawie doświadczeń innych osób, doniesień telewizyjnych (oczywiście biorących w obronę nierobów kosztem ludzi pracowitych albo pokazujących pod publiczkę jednostkowe wydarzenia, które właśnie miały miejsce mimo istnienia kodeksu pracy, a niekiedy z jego powodu). Do tych samych wniosków dochodzę jako pracodawca.
Reasumując, nie znam argumentów przeciw tezie, że kodeks pracy przynosi więcej szkód niż pożytku oraz nie wierzę w rzeczywistą likwidację tego kodeksu przez PO, co nie znaczy, że nie są w stanie pogorszyć relacji pracownika i pracodawcy.
Gdzieś mi mignęła w telewizorze jakaś pan ze związku zawodowego praco- czy tam śmieciodawców, która powiedziała coś mniej więcej takiego, że biznesmenowie, którzy jak głosi legenda zawsze elastycznie reagują na zmiany rynkowe, tym razem już się rozpędzili ze zwolnieniami i nie mogą się zatrzymać i ogólnie, że te zmiany w kodeksie pracy ułatwiające zarządzanie robotami półniewolników z 3rp są za późno.