Ale, na razie, w jednej sprawie...
Muszę publicznie przyznać, że jestem entuzjastą Pana Profesora i częstym gościem na www. zybertowicz.pl. Mam bowiem w zwyczaju słuchać ludzi mądrzejszych ode mnie.
No, tak już mam.
Ostatnio jednak wsłuchałem się w recepty Profesora dotyczące uczłowieczenia lemingów. Czyli, co powinniśmy zrobić by ich przekonać. W skrócie, Pan Profesor, zaleca spokój, umiarkowanie, perswazję. Nie zaleca natomiast potępiania, drwin, szyderstw i mówienia lemingom, że są idiotami.
Diagnoza Profesora wynika, jak sądzę, z jego wiary, że człowiek jest jednak istotą rozumną. I, że, jako taka, jest zdolny do myślenia. Jest także istotą społecznie uwarunkowaną, a więc "nosi w sobie" bagaż norm. Jednym z jego przymiotów jest więc także, obowiązujące w danej społeczności, uwarunkowanej wszak kulturowo, podobne rozumienie zła i dobra. Wreszcie rozróżnianie kłamstwa i prawdy. To ostatnie zakłada oczywiście istnienie prawdy. A i ta, jest obecnie, nawet w środowiskach naukowych, kwestionowana, relatywizowana, poddawana w wątpliwość.
I tu, Panie Profesorze, widzę błąd w Pana rozumowaniu.
Uważam bowiem, że leming jest lemingiem właśnie dlatego, że się powyższemu wymyka.
Umysłowość leminga jest umysłowością nie mieszczącą się ani w polskiej tradycji, ani w przynależnej Polakom moralności. Nie ma tu miejsca bym mógł szerzej napisać dlaczego tak uważam. Powiem tylko, w ogromnym skrócie, że leming jest personifikacją nie polskich norm, zachowań, sposobu rozumienia świata. Jest wynikiem obcej nam kultury i cywilizacji mongolskiej, która, w sumie, była, z mniejszym lub większym nasileniem, przez setki lat przeszepiana na obszar Priwislańskiego Kraju przez naszego wielkiego wschodniego sąsiada.
Dzisiejszy leming jest produktem tego procesu. Zatracił polską mentalność, wrażliwość. Ma też znacznie rozluźnione poczucie przynależności narodowościowej i samoidetyfikacji kulturowej. I charakteryzuje się jeszcze jedną cechą. Szczególnie "groźną" w kontekście omawianego problemu.
Uważam, że leming zatracił i zdolność, i wewnętrzną potrzebę do samodzielnego myślenia. Myślenia, a więc procesu wymagającego rozumienia, analizowania, wyciągania wniosków i dochodzenia do konkluzji. Uosabia on krótkie powiedzenie, że: "Myślenie jest takie męczące". Zresztą czytanie też...
Tak więc leming nie myśli samodzielnie. Leming chłonie. I instynktownie uważa np, że władza, każda władza ma zawsze rację. A nawet jak jej nie ma, to nic nie można na to poradzić... (Rybakow, "Dzieci Arbatu".)
Leming to człowiek bez właściwości, reagujący, często neurotycznie, na silne i jednoznaczne bodźce. I tutaj można by morze atramentu wylać na temat roli i zadań "muss mendiów". Bo to one, w ogromnej mierze, realizują dzisiaj zadanie zlemingawiania narodu. Bo leming nie myśli, leming "paczy" w telewizor.
Leming jako byt bezmyślny jest bardzo podatny na wprawienie go w konfuzję. Wystarczy wysłać mu niejednoznaczny przekaz by się zapętlił, zgłupiał i, w odruchu samozachowaczym, powrócił do wcześniejszego, bezpiecznego, stanu skretynienia, wrażającego się często oślim uporem, na zasadzie: "Nie... Bo nie" albo: "Tak... Bo tak".
My, niestety, dość często mylimy leminga z moralnym karłem, szumowiną realizującą inne wytyczne (często nie w Polsce uzgadniane). A to jest zgoła nie to samo. Leming ulega owym karłom gdyż sam moralności nie ma. To znaczy ma... Ale moralność leminga.
Tak dla przykładu. Ostatnio wysłuchałem, z przerażeniem, oczywiście w TEVAŁENIE, pana Deresza, który expressis verbis stwierdził publicznie, że jemu (przepraszam za drastyczność ale jest to cytat) jest wszystko jedno czy w ciele jego zmarłej małżonki Jolanty Szymanek-Deresz jest zaszyta np.wątroba kogoś innego...
Każdego nieleminga musi wstrząsnąć, po takiej wypowiedzi, dreszcz i nóż w kieszni musi się otworzyć. A leming zacznie główkować: "No właściwie, być może, no bo czy to jest różnica czy nie jest. A waściwie to po co rozgrzebywać"... Itp. itd. Dlaczego? Bo on nie wie co jest dobre a co złe. On nie wie gdzie są granice przyzwoitości, on nie rozumie o czym mowa. On czeka na wytyczne.
I dlatego uważam, że leming wymaga i od nas jednoznacznych, jasnych i krótkich komunikatów a nie wdawania się w ideologizowanie czy moralizowanie. Leming musi słyszeć, że jest idiotą bo dwa plus dwa jest jednak cztery a nie siedem. I tylko wówczas jest cień nadziei, że jak leming przetrawi, przetrafi, przetrawi... To, być może w końcu przyzna, że: "No, jednak dwa plus dwa to jest cztery".
Ale ten i taki wysiłek "intelektualny" musimy uszanować. Bo to są rzeczywiste lemingowe męki Tantala by, tak pod górkę i na okrągło, dojść do oczywistości. Ostatecznie nie "technika" się tu liczy, tylko rezultat...
Natomiast tym wszystkim, którzy czynnie w tym, rzeczywistym wynaradawianiu Polaków uczestniczą, tym, którzy w pełni świadomie, od lat w "produkcję" lemingów są zaangażowni należy się coś zdecydowanie innego.
Ale to już osobna jest historia.
Ergo. Nie dyskutujemy z lemingami tylko jasno i możliwie prosto im komunikujemy, że są idiotami z szansami niewielkimi, ale jednak, by nimi nie być.
Pozdrawiam Pana Profesora. Jestem Jego dłużnikiem.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7720
To nie kwstia argumentów tylko interesów i psychologii, czeko salonowy (w sensie oderwany od życia) intelektualista nie rozumie. Niech zacznie działanie od siebie miast nauczać innych.
Pozdrawiam
Apropos samouwielbienia - dla mnie może pouczać w nieskończoność i nieść wiatła kaganek między lemini.
Miłego dnia.
Ukłony