Będzie trochę kryptoreklamy, a może raczej...antyreklamy?
Wzięło mnie na refleksje, po przeczytaniu artykułu:
(...) porównanie herbaty Lipton kupionej w USA z jej polskim odpowiednikiem.
Są trzy różnice. Zacznijmy od tej najmniej szokującej. Chodzi o gramaturę i liczbę torebeczek. Opakowanie amerykańskiej herbaty zawiera 104 torebki, to daje 235 g. Polski Lipton to już jedynie 100 torebek i 200 g.
Oprócz większej ilości amerykańską herbatę wyróżnia fakt, że jest w stu procentach naturalna. Na polskim opakowaniu nie znajdziemy takiej informacji. Dowiemy się jedynie, że susz jest aromatyzowany, o czym świadczy napis - Flavoured black tea.
Na koniec najbardziej absurdalna różnica, a mianowicie - cena. Jeden karton Lipton Polska to koszt około 17 zł. Lipton USA 10 $ za 3 kartony. Za jeden karton trzeba więc zapłacić 3,33 $. Po przeliczeniu: 3,33$ x 3,20 zł = 10,66 zł.
Po raz kolejny wychodzi, że Polska traktowana jest jak kraj niższej kategorii, gdzie normy dotyczące artykułów spożywczych i użytku domowego można zaniżać, bez żadnych konsekwencji.
Powszechnie znana jest opinia, iż zachodnie proszki do prania (tego samego producenta) piorą lepiej, niż polskie. Zachodnie malborasy "smakują" lepiej, niż polskie. Coca-Cola ma inny smak w Polsce, niż na Zachodzie.
Na internetowych serwisach aukcyjnych, jak woda sprzedają się środki czystości z niemieckich sklepów. Mają lepszą wydajność, niż polskie i per saldo, kosztują mniej.
Różnice wyczuwają ludzie, którzy kilka lat mieszkają poza granicami kraju i są przyzwyczajeni do tamtej czekolady, papierosów i środków codziennego użytku. Przyjadą do nas i od razu łapią różnice.
Pytanie, jak długo ktoś będzie czerpał gigantyczne korzyści z zaniżania norm, w stosunku do Europy Zachodniej(że niby jesteśmy w UE...)?
Przecież nikt nie robi tego "po złośliwości" ani pro bono...Niezły przewał, prawda?
http://www.hotmoney.pl/H…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7377
I kto bierze kasę, za zaniżanie norm w PL:>
Wniosek jest taki, że sami musimy dbać o własny interes...Ale Ameryki przecież nie odkrywam.
Jak sami nie przypilnujemy np. tematu jak w mojej notce, nikt inny/obcy nam nie pomoże.
A odnośnie seks turystyki: nie potrzeba nawet organizować specjalnych wyjazdów...na sam dźwięk obcego języka na ulicach, niektórym Polkom miękną nogi...Jak w głębokiej komunie.
Smutne to:/
Co mogę z tym zrobić? Przynajmniej rodzina dalsza i bliższa, wie jakie mam poglądy.
Moja 14 letnia córka, potrafi już polemizować w szkole, z facetem od jakiegoś bzdurnego przedmiotu nt. Smoleńska. Coraz więcej znajomych widzi, że zostaliśmy oszukani. Rozmawiamy o tym.
Mam jeszcze bloga. Tak naprawdę, od tego zacząłem. I cały czas zgadzam sie z Toba:)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
I nie chodzi mi o to, co Zachód nam sprzedaje. tam normy obowiązują.
Nagle, w Polsce zamienia się to w "gówno". Kto za tym stoi?