Uważam takie rady, taką, proponowaną strategię za kardynalnie błędną. Nie zarzucam autorom tych i takich pomysłów złej woli. Ba. Wierzę, że piszą to co piszą w dobrej wierze. Że poszukują metod i form poszerzenia bazy społecznej "naszej strony mocy" co, samo w sobie, nie jest wszak złe.
Jak wielokrotnie pisałem, obecna walka polityczna w Polsce dalece przekracza zwykłą i normalą w demokracji, rywalizcję. Dziś, i nie są to słowa zbyt mocne, rzecz nie idzie tylko o to kto, kogo. Dziś idzie o Polskę. O to czy Polska będzie Polską, krajem zanurzonym w ponadtysiącletniej tradycji kulturowej i w chrześcijańskiej przestrzeni aksjologicznej. Czy, by rzec krótko, będzie sobą? A nawet o to, czy przetrwa.
Nikt kto nie jest ślepy i głuchy, nie może nie wiedzieć, co, w znaczeniu kulturowym, dzieje się z Europą, która, opanowana przez różnej maci lewactwo, zaprzecza wszystkiemu temu co w niej jest i było najlepsze. Która traci własną tożsamość.
Zmiana jest koniecznością historyczną, jest warunkiem, następstwem i konsekwencją rozwoju. Ale zmiany w Europie, które obserwujemu nie służą dobrze rozumianemu postępowi. Są, same w sobie, kontrfaktyczne. Potężne lobby medialne wmawia Europejczykom, że nie jest tak jak widzą codziennie dookoła siebie. Jest za to tak, jak mówią im wszechpotężne media. Dziś miliony miezkańców Starego Kontynentu żyją w nieustannym dysonansie poznawczym. Co innego widzimy a co innego czytamy i słyszymy. I nie jest to przypadek...
Katastrofa po-Smoleńska jest, być może, jeszcze groźniejsza, w swych dalekosiężnych skutkach, niż sama tragedia zamachu. Z jednej strony bowiem ukazuje, jak w soczewce, dystrofię państwa, jego organów i struktur. Ale, w równej mierze, ukazuje katastrofalny stan polskich elit. Politycznych, biznesowych, urzędniczych, dziennikarskich, naukowych i artystycznych.
Dziś rządzą nami karły. Karły moralne i intelektualne. Dna-efekty komunistycznego awansu społecznego i postkomunistycznego systemu zakonserwowania ich rzeczywistych pozycji i wpływów. Dna, które prowadzą nas do przepaści. A zaczadzony, ogłupiały ale często zniechęcony ( nie bez przyczyny) naród, podąża za nimi na własne zatracenie.
Dziś walka jest walką o prawdę. O prawdę w każdym jej wymiarze, także duchowym. Zakwestionowanie prawdy ma swoje najgłębsze, transcendentalne znacenie. Jest "korzeniem zła". Cały system kłamstwa, nienawiści, przemysł pogardy, odczłowieczania, wyklucznia i stygmatyzowania milionów Polaków tam właśnie ma swoje źródło. Tam. W zakwestionowaniu Prawdy i zastąpieniu jej Kłamstwem.
I dlatego właśnie, przede wszystkim choć nie tylko, nie wolno nam iść na żaden kompromis. Nie ma bowiem kompromisu między Prawdą a Kłamstwem. Każdy kompromis zaś znieprawia i unieważnia samą istotę Prawdy. Czyni z niej samej Kłamstwo.
Polska będzie Polską tylko wówczas kiedy cały, potężny system kłamstwa upadnie. I upadnie bezwarunkowo. I kiedy zapłaci potężną kontrybucję - ujawnienie fałszu i zakłamania. A słudzy kłamstwa zostaną sprawiedliwie rozliczni i naznaczeni. Nazwani z imienia i nazwiska. Wszyscy, bez wyjątku.

Bo tylko wówczas zaistnieje i zatryumfuje sprawiedliwość, córka prawdy.
A tylko Polska sprawiedliwa i prawa, przetrwa. Inaczej, za kilkadziesiąt lat, jej nie będzie. Pozostanie wspomnieniem i grzechem, za który nie ma rozgrzeszenia.
Naszym grzechem i naszą winą. Bo nieprzeciwstawianie się złu jest tożsame ze świadomym czynieniem zła.
I dlatego nie mamy wyboru, ani moralnego usprawiedlienia, dla jakichkolwiek kompromisów.
Nie ma zmiłuj...
P.S.
Kociołek - Kat Wybrzeża, niewinny!!! Kurwa mać!!
Pozdrawiam