Jakieś szaleństwo się rozpętało po naszej stronie rzeki. Od wczoraj trwa wielkie radości natężenie z powodu Gowina mężności i słabości Tuska-nieboraka.
Mądrzejsi i głupsi recenzenci, i życia politycznego komentatorzy, wręcz wzywają by PiS Gowina i jego frakcję zassało. Bo on, ten Gowin, to siłacz jest, że ho, ho!
Jakoś tak dziwnie zapomina się powszechnie o dotychczasowej postawie pana Gowina, ergo o jego wcześniejszej tężyźnie wyrażanej w tylu już głosowaniach. A tężyznę ową, do tej pory przedstawianą, wyrażają krótkie, żołnierskie słowa: Ruki pa szwach!
Owóż to nie Gowin jest mocny tylko Tusk jest za słaby. To już nie te czasy kiedy oberstunbanfuhrer Tusk wykańczał jak chciał rzeczywistą albo nawet potencjalną, wenątrzpartyjną konkurencję. I to se ne wrati!
Jest jeszcze gorzej. Dla Tuska, nie dla nas.
Nieposunięcie Gowina świadczy dobitnie o jeszcze jednym fakcie. Tusk już nie tylko nie panuje niepodzielnie w Platformie i oczekuje na nóż wbity w plecy np. przez Schetyną, który absolutnie może, w tym dziele sprawiedliwym, skumać się "taktycznie" z Gowinem. Widać też, jak na dłoni, że Tusk jest niedogadany z "rezerwą taktyczną" w postaci SLD i Palikociarni. A więc, zarówno Miller jak i Palikot, w tym momencie, mają na Tuska wyrąbane.
I tak nadchodząca debata, po przedstawieniu przez PiS konstruktywnego wotum nieufności, może być arcyciekawa. A głosowanie nad odwołaniem tego nierządu, emocjonujące. I, o ile, jeszcze dwa tygodnie temu jego przebieg byłby oczywisty, o tyle teraz już nie jest.
Bo, jak mawiał batiuszka Stalin: "W politikie sientimentow niet".
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4557
Pozdrawiam