Jadą, jadą Prokuratory...
Jak się właśnie dowiedziałem nasi dzielni Prokuratorzy z Prokuratury Wojskowej, jadą do Rosji coby zmierzyć brzozę. Jak to przeczytałem to zgłupiałem jeszcze bardziej, o ile to możliwe, niż głupieję po każdym, nowym, komunikacie tej genialnej instytucji.
O ile pamiętam, to kewlarowe drzewo zostało ścięte toporem, ku uciesze gawiedzi, za sprawstwo wielce rzekome, oderwania części skrzydła TU 154 M, kika miesięcy temu. Ale, po chwili namysłu, dostrzegłem ukryty geniusz Rzepów i innych Szelągów w tym arcysprytnym zamiarze ukryty. Bo skoro nie można było do tej pory zmierzyć pnia drzewiszcza tego paskudnego, bo jeszcze rosło, to jest oczywistym, że można będzie to uczynić kiedy je ścięto, mierząc kikut smoleński i konar czy też pień, któren w Moskwie znalazł sobie kwaterą, rozdzielnie. O szerokości rzazu nie zapominając...
Ja tylko pytam: Po co?
Bo niech i Prokuratura nasza niedościgła, za sprawą umysłowości Szęlogoidów, poda, że np. brzoza się wzięła i przełamała na wysokości 5-ciu, 10-ciu czy ośmiuset metrów... A niechby się rozpękła na czterech czy czterystu centymetrach, milimetrach czy calach. I niechby ją i szlag nagły trafił, to i tak znaczenia nie ma, bo Tupolew nic z nią wspólnego nie miał.
Niech-żesz więc Prokuratorzy nasi niedościgli Wieżę Eiffla sobie zmierzą albo i Pałac Kultury, wsio ryba. Skutek dla tak zwanego śledztwa taki sam, czyli żaden.
Pytanie więc nie jest o brzozę. Pytanie: Jak to możliwe by takie ciule (nomen-omen) złamane, nosiły bezkarnie mundur polskiego oficera?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2994
Pozdrawiam
:-)
Pozdrawiam