Niekłamany podziw budzi sprawność i szybkość rosyjskiej armii. Jak podali, zdołali zestrzelić największy z meteorytów nad Czelabińskiem, dzięki czemu rozprysnął się na mniejsze kawałki, wyrządzając mniejsze szkody na ziemi. Jeśli to prawda, to taka zdolność do obrony dowolnego miejsca na terytorium w dowolnym momencie budzi szczery podziw, a nawet zazdrość, bo gdzieżby tam nam do nich. Podziw jest nie mniejszy, jeśli to nieprawda i ściema propagandowa. Może nawet większy. Rosjanie wykazali się refleksem, podając swoja wersję. A dodatkowo cwaniactwem. Tak, czy owak wiadomość poszła w świat i Rosja znowu zbiera punkty. Tak, to nie ma znaczenia, jaka jest prawda, a Obrońcy Czelabińska tak, czy owak są „do przodu”.
Niestety, przy tej okazji musimy sobie uświadomić, że są jedynie dwa, no, może trzy państwa na Ziemi, które są gotowe to odpowiedniej reakcji, czyli do ewentualnego zestrzelenia meteorytów, bądź przynajmniej zmniejszenia strat, cała reszta ludzkości może się bezkarnie przyglądać, co tez się nad głową dzieje. To trochę obezwładniające. Wizje z „Armaggeddonu”, gdzie dzielna ekipa rozwala kometę, to, niestety pobożne życzenie. Film można na ten temat zrobić, ale to tyle.
NASA podaje uspokajająco, że właśnie nas blisko mija znacznie większy obiekt, taki, co może dokonać zniszczeń wielkości meteorytu tunguskiego i robi to, co 40 lat, więc spokojnie. Możemy spać spokojnie. W przypadku zderzenia z Ziemią 2012 DA 14 mogłaby wyrządzić zniszczenia porównywalne ze słynnym meteorytem tunguskim, który eksplodował nad Syberią w 1908 r. Wybuch 2012 DA 14 miałby siłę ok. 2,4 megaton i byłby zdolny zniszczyć duży obszar, ale nie wywołałby katastrofy na skalę światową. Smutne jest to, że wrzawę na ten temat wzniesiono, bo ofiarą jest Rosja, która mogłaby ewentualnie odpowiedzieć przez pomyłkę nie temu, co trzeba, bo nie sądzę, by ktoś się zainteresował podobnym bombardowaniem w Mogadishu, albo w południowej Argentynie. No, spadło, to spadło, ciekawe, czy się zarejestrowało w CCTV w pobliskiej stacji benzynowej.
Meteoryty pojawiły się nad Uralem o 9.22 czasu lokalnego (4.22 czasu polskiego). Zaobserwowano potężny błysk; słychać było serię silnych eksplozji. Eksperci oceniają, że doszło do nich na wysokości około 5 km. Według resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych największe odłamki spadły na terytorium obwodu czelabińskiego, w tym na niezaludnionym obszarze około 80 km od miejscowości Satki. Jeden z fragmentów runął do jeziora koło miasta Czebarkuł.
Największe szkody powstały w samym Czelabińsku. Uszkodzonych zostało około 300 budynków, w tym szpitale, przedszkola i szkoły. W fabryce cynku zawalił się dach i runął fragment muru. Ucierpiał także budynek Czelabińskiego Uniwersytetu Państwowego. W wielu domach z okien powypadały szyby.
Władze miasta zaleciły rodzicom zabranie dzieci z przedszkoli i szkół. Temperatura powietrza w Czelabińsku wynosi minus 18 stopni Celsjusza. Nie zazdroszczę ewakuowanym.
P.S. Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie”, „Warszawskiej Gazecie” i w Freepl.info. Jest też już nowa książka, „Alfabet Seawolfa”!

http://multibook.pl/pl/p…
http://sklep.radiownet.p…
Tych, którzy zabierają się za płacenie PITów, zachęcam do wsparcia Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” KRS 0000037904. W rubryce „Informacje uzupełniające- cel szczegółowy 1%” należy wpisać (15092) Geftasewicz Roman.
Wersję o rakietach przeciwlotniczych wymyśliła miejscowa prasa rosyjska, a Ministerstwo Obrony RF już ją zdementowało, i dobrze, bo to czyste science-fiction. Nikt na świecie nie ma odpowiedniej technologii.
Współczesna technologia nie zna takiej rakiety, która bylaby w stanie przechwycić pojawiający się bez ostrzeżenia na radarach hipersoniczny cel wchodzący w atmosfere z prędkością szacowaną przez Rosjan na około 30km/s (108 000km/h, ponad 87-krotna predkość dźwięku w normalnych warunkach temperatury i ciśnienia [1atm / 20deg C]).
Po pierwsze, jest za mało czasu na rozwiązanie skomplikowanego problemu balistycznego, nawet dla superkomputerów. Po drugie, aby zdążyć przechwycić taki meteor, pocisk-interceptor musiałby rozwijać natychmiast po starcie całkowicie fantastyczne przyspieszenia, plasujące go całkowicie poza zasięgiem współczesnej wiedzy o napędach rakietowych i inżynierii materiałowej.
W prostych żołnierskich słowach, nauka nie pozwala na obecnym etapie ani na skonstruowanie artefaktu, który poruszałby się w atmosferze z 87-krotną prędkością dźwięku, ani rakiet, które miałyby takie artefakty przechwytywać.
Problem przechwytywania głowic bojowych międzykontynentalnych pocisków balistycznych, nadal nie do końca rozwiązany, dotyczy przechwytywania obiektów poruszających się około pięciokrotnie wolniej.
Tutaj są filmiki z testu rosyjskiego pocisku antybalistycznego 53T6 (NATO reporting name: ABM-3 Gazelle), który w ciągu pierwszej sekundy po starcie osiąga 7km/s. Pocisk, który miałby mieć szanse przechwycenia czelabińskiego meteorytu, musiałby rozpędzać się 4-5 krotnie szybciej.
http://www.youtube.com/w…,
http://www.youtube.com/w…
http://www.youtube.com/w…