Swoją słynną konferencję po publikacji Cezarego Gmyza w „Rzeczpospolitej” pułkownik Szeląg zaczął od stwierdzenia:
Chciałbym uspokoić opinię publiczną. Powołani biegli pracujący z prokuraturą pod Smoleńskiem nie stwierdzili na wraku trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego
Szeląg poinformował, że wszystkie szczątki wraku zbadano tzw. spektrometrami ruchliwości jonów pod kątem obecności związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym wybuchowe. - Biegli nie stwierdzili obecności na badanych elementach jakichkolwiek materiałów wybuchowych - dodał.
Kilka dni później prokurator generalny Andrzej Seremet poinformował, że próbki (ponad 200) zostały zaplombowane i zabezpieczone i są obecnie w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej.
Ponieważ w swoim komunikacie z dnia 30.10.2012 Naczelna Prokuratura Wojskowa stwierdziła, że:
W innym przypadku, może dojść do sytuacji, w której osoby nie posiadające po temu kwalifikacji, mogą, w oparciu o szczątkowe, niepełne informacje, wysnuwać absolutnie nieuprawnione wnioski i spekulacje.
należy dokładnie i w sposób profesjonalny przeanalizować wnioski, które publicznie przedstawił płk Szeląg.
Statystyka
Płk Szeląg stwierdził, że w wyselekcjonowanych 200 próbkach nie stwierdzono obecności żadnych materiałów wybuchowych. Oznacza to, że 200 alarmów, na których podstawie wyselekcjonowano próbki, były alarmami fałszywymi.
Przyrządy, jakich użyto do badania próbek w Smoleńsku, opisała w swoim artykule Dorota Kania, a Prokuratura potwierdziła ich użycie. Największa ilość fałszywych alarmów dla tego typu skanerów jest mniejsza od 2%.
Mamy zatem dwie istotne informacje: liczbę fałszywych alarmów: 200 oraz prawdopodobieństwo wystąpienia fałszywego alarmu: 0.02. Oczywiście te dane nie są wystarczające do wyciągnięcia jednoznacznych wniosków, ale pozwalają na wstępną weryfikację kategorycznego stwierdzenia płk. Szeląga.
Przy pomocy generatora liczb losowych sprawdźmy, jaka będzie ilość fałszywych alarmów dla badanych 10 tys. próbek (liczba symulacji 15 tys.):

Tak jak należało się spodziewać (przy prawdopodobieństwie 0.02), średnia liczba fałszywych alarmów będzie bliska 200 (199.87). Przyjmijmy, że zespół pracujący w Smoleńsku potrafił przebadać, posegregować, opisać około 10 tys. próbek, ale może wystarczyło zbadać np. dwa lub trzy tysiace?
Odpowiedzią jest symulacja przeprowadzona dla 7500 próbek:

Okazuje się, że już dla tej liczby próbek prawdopodobieństwo 200 fałszywych alarmów gwałtownie maleje i jest bliskie zeru.
Nie wiem, czy przebadanie 10 tys. próbek w ciągu miesiąca jest realnym zadaniem. Jeżeli badania były przeprowadzone z należytą starannością – pełna dokumentacja każdej próbki (lokalizacja, pomiary, fotografie itp.), to tempo minimum 300 próbek dziennie jest imponujące. Mało tego, przy tak wytężonej pracy prawdopodobieństwo wyselekcjonowania około 200 próbek (przyjmijmy ± 5) wynosi maksymalnie 0.27.
Należy dodać, że inne, wiarygodne źródła, mówią o zabezpieczeniu w Smoleńsku około 700 próbek. Wówczas statystyka ta jest jeszcze bardziej bezwzględna i aby osiągnąć ten wynik, zespół biegłych musiałby przetestować około 35 tysięcy elementów wraku, a więc badając minimum tysiąc próbek w jeden dzień.
TruDefender FT
Jest to jeden z przyrządów wymienionych we wspomnianym wcześniej artykule D. Kani.
Podstawową zaletą tego skanera jest analiza i identyfikacja niebezpiecznych materiałów na podstawie porównania całego badanego widma z biblioteką około 7500 związków zapisanych w bazie danych. Poniżej podaję przykłady dla kilku wybranych materiałów wybuchowych:

Jeżeli dodamy do tego bardzo dobry stosunek szumów do sygnału, to nie należy się dziwić bardzo wysokiej niezawodności tych skanerów. Tę niezawodność dobrze ilustruje poniższy wykres:
Jest to wykres charakterystyki operacyjnej odbiornika Receiver Operating Characteristic - ROC, gdzie:
FPR (False Positive Rate) = FP/(FP+TN), TPR (True Positive Rate) = TP/(TP+FN)
FP (False Positive), TN (True Negative), TP (True Positive), FN (False Negative)
AUC (Area Under Curve) – najprościej ujmując jest to stosunek pozytywnych do negatywnych odczytów.
Płk. Szeląg bez żadnych dodatkowych badań powiedział, że owych 200 alarmów zostało wywołanych przez substancje spoza bazy niebezpiecznych związków (np. PCV, kosmetyki...), jednym słowem były to fałszywe alarmy (FP=1). Dalej powiedział, że z tego wynika, iż cały samolot był „czysty”, a więc znów bez żadnych badań przyjął, że liczba fałszywych, negatywnych odczytów wynosi 0 (FN=0).
Jest to zupełnie nieuzasadnione wnioskowanie, najlepiej opisane przez samą prokuraturę: osoby nieposiadające po temu kwalifikacji, mogą, w oparciu o szczątkowe, niepełne informacje, wysnuwać absolutnie nieuprawnione wnioski i spekulacje.
W oparciu o przedstawione powyżej rozważania najlepiej uzasadnionym wnioskiem będzie stwierdzenie, że nie tylko wykryto związki znajdujące się w bibliotece TruDefender FT, ale również zidentyfikowano je z prawdopodobieństwem bliskim jedności.
Pozdrawiam