W dobrych starych czasach, w dobrych domach, panie nie mówiły publicznie o polityce, seksie i religii. Szczególnie przy obiedzie. Dzieci przy posiłkach nie odzywały się wcale, chyba, że za zgodą rodziców, a raczej na ich wyraźne żądanie. Takie tematy poruszali panowie w palarni przy koniaku i cygarze.
Gdzie się podziały dobre stare czasy?
Wczoraj w dzienniku TV oglądam panią sex instruktorkę, która radośnie ( dosłownie) machając dwoma gumowymi penisami wchodzi do koedukacyjnej klasy łódzkiego gimnazjum. Pani instruktorka poucza następnie młodzież ( cały czas na wizji) jak otwierać opakowanie prezerwatywy, jak dobierać jej rozmiar oraz jak wypychać pęcherzyk powietrza zbierający się pod kondomem na końcu penisa. Podobno uczy również technik seksualnych. Twierdzi, że w ten sposób uczy dzieci odpowiedzialności.
Iluzoryczne wydaje mi się przeświadczenie, że po takiej suchej zaprawie zmaleje liczba niepożądanych ciąż wśród nastolatków. Wydaje mi się, że – wręcz przeciwnie- ich liczba wzrośnie, bo ich spora część będzie chciała zastosować zdobytą wiedzę w praktyce, nie wiedząc, że antykoncepcja bywa zawodna.
Ale nie o to chodzi. Jeżeli nie widzi się nic niestosownego w publicznym dyskutowaniu technik seksualnych i antykoncepcyjnych z 12 letnimi dziećmi w koedukacyjnej klasie nie dziwmy się, że przy obiadach rodziny kłócą się na śmierć i życie o politykę, a ja piszę o sprawach religijnych, czego jak dotąd starannie unikałam. Za to obiecuję pisać krótko.
Jesteśmy świadkami hucznego pojednania nie tyle prawosławia co carosławia czy raczej putinosławia z kościołem katolickim i przedstawicielami polskiego społeczeństwa. Choć pojednanie jest rzeczą szlachetną, czuję się jakoś nieswojo. Ze strony władz polskich widzę w tym pojednaniu niezwykle sprytny wybieg taktyczny mający na celu całkowite zmarginalizowanie środowisk zainteresowanych wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej i skłócenie ich z polskim kościołem instytucjonalnym. Każdy głos w sprawie Smoleńska będzie teraz potępiany jako naruszenie paktu - nie zawartego przecież przez nas.
Podobno władze świeckie i kościelne realizują w ten sposób misję nie dokończoną przez Jana Pawła II (nie wpuszczonego przecież do Rosji przez poprzedniego patriarchę.)
Misja Cyryla rzeczywiście jest politycznym i religijnym ewenementem.
Czy szuka on sojuszu w walce o tradycyjne wartości ? Czy chce zdominować i zmonopolizować tę walkę?.
Niepokoi mnie również powoływanie się w licznych wypowiedziach na „ducha Fatimy”.
O ile pamiętam fatimskie przesłanie obejmowało raczej nawrócenie Rosji i poświęcenie jej Matce Boskiej. Nie chodzi o to, że mam zamiar kogokolwiek nawracać, ale nie podoba mi się permanentne ostatnio zawłaszczanie osób, osiągnięć, poglądów i idei.
Zawłaszczono Jan Pawła jako listek figowy dla różnych przedsięwzięć, które rzekomo popierał ( wejście do UE), zawłaszczono Powstanie Warszawskie jako celebrę establishmentu. Wolałabym, żeby nie zawłaszczano Fatimy, szczególnie dla doraźnych celów politycznych.
Czy mamy świętować to pojednanie? Oby nie okazało się pojednaniem kota z myszą.
Jak to kiedyś mówiono: „ Cyryl ten sam ale metody się zmieniły”.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3927
1.Co do niechcianych ciąż to przykład Wielkiej Brytani, która już jest PO eksperymentach z sex instruktorką pokazuje, że ilość ich PO kursach wyraźnie wzrasta ;-)
2.Cyryl realizuje imperialne POlecenia Putina a episkopat Polski nabiera się na to jak muchy na lep ;-)
1- zgoda. O GB czytałam. Nawet na tym portalu znalazł się jednak specjalista, który żądał dowodów i statystyk. Co do 2 -zgadzam się w pełni.
"Duch wieje, kędy chce". W tym pokładam nadzieję. I w Duchu, a nie w gestach i słowach może to spotkanie przyniesie dobre owoce. Jego podstawą jest odwołanie się do wspólnoty w wierze. A w tej wspólnocie można być także z tymi, z którymi bezpośrednio trudno się porozumieć.
Czytałam różne wypowiedzi na temat tej wizyty, ale z Panią dzielę się swoją uwagą, bo podzielam Pani obawy, ale też chcę mieć nadzieję.
Korzystam także z okazji, by podziękować Pani za możliwość spotkania osoby, której sposób patrzenia na świat jest mi bliski. Przekonałam się o tym śledząc od dawna Pani wypowiedzi.
Pozdrawiam
Tyle razy już mieliśmy nadzieję..... Ale racja, że nawet nie budzące zaufania gesty mogą przynieść niespodziewanie dobre owoce. Ja też pozdrawiam.
poprzez swoje instruktaze a reszta sie kreci juz sama! pasozyty maja swoja pierwotniacza inteligencje zeby przetrwac
Miło, że w tych smutnych czasach są ludzie, którzy zachowali poczucie humoru..