1. Na 2-lecie bezbarwnej prezydentury Bronisława Komorowskiego potrzebne było jakieś wydarzenie więc zaprzyjaźniony tygodnik Wprost opublikował z nim wywiad, w którym między innymi poinformował, że złożył rządowi propozycję budowy tarczy antyrakietowej zdolnej do obrony naszego kraju przed atakami z powietrza.
Ba Komorowski mówił w nim o błędzie rządu swojego kolegi Donalda Tuska, że przyjmując ofertę amerykańskiej tarczy antyrakietowej, „nie wziął w wystarczającym stopniu pod uwagę ryzyka politycznego związanego ze zmianą prezydenta USA”.
Zapomniał tylko dodać, że przez blisko rok rząd Tuska między innymi ustami ministra Sikorskiego wysyłał Amerykanom sygnały, że nie jest specjalnie zainteresowany budową tarczy w Polsce (co miało sprzyjać ułożeniu się z premierem Putinem).
Dopiero zdecydowana postawa w tej sprawie ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego spowodowała, że jednak amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice przyjechała w sierpniu 2008 roku do Polski i podpisała umowę o tarczy, niestety stało się to tuż przez wyborami prezydenckimi w USA, które Republikanie jednak przegrali.
Reprezentujący Demokratów Prezydent Obama zrobił „reset” w stosunkach z Rosją i projekt tarczy antyrakietowej budowanej w Polsce i w Czechach niestety, był jego pierwszą ofiarą. Wprawdzie padły kolejne deklaracje o budowie tarczy tym razem w roku 2018 ale są to terminy tak odległe, że trudno z nimi wiązać jakieś poważniejsze nadzieje.
2. Otoczenie prezydenta Komorowskiego, przygotowało więc swoisty PR-owski hit, który oceniłem w tekście sprzed tygodnia jako propozycję równie realną jak tę premiera Tuska ogłoszoną na jesieni 2008 roku, o wprowadzeniu w Polsce waluty euro już w roku 2011.
Okazuje się, że eksperci, znawcy Stanów Zjednoczonych i relacji polsko - amerykańskich oceniają ją jeszcze surowiej.
Znany amerykanista profesor Zbigniew Lewicki w jednym z wywiadów, uznał ten pomysł za równie prawdopodobny jak zaplanowanie przez nasz kraj podróży na Księżyc lub wyprawy na Marsa.
Profesor podkreśla, że koszty takie projektu szłyby w dziesiątki miliardów już nie złotych tylko amerykańskich dolarów i choćby z tego powodu to nie może być poważna inicjatywa.
Dalej Lewicki stwierdza, że w sytuacji coraz bardziej piętrzących się problemów gospodarczych w Europie i wielkiej niewiadomej w jakim stopniu dotkną one Polski, wysyłamy zły sygnał do Unii, że stać nas w takiej sytuacji na gigantyczną rozrzutność.
Na koniec tego wywiadu profesor Lewicki mówi, że Amerykanie zapewne nie zwrócili nawet uwagi na taką koncepcję tarczy antyrakietowej i że w tym przypadku mamy do czynienia z kompromitacją urzędu prezydenta Komorowskiego.
3. W mediach jednak urzędnicy prezydenta Komorowskiego przedstawiają tę propozycję jako wręcz niezbędną dla polskiej armii i co więcej realistyczną mimo znanych ograniczeń budżetowych (jesteśmy w procedurze nadmiernego deficytu UE i mimo zapewnień Rostowskiego, prędko z niej nie wyjdziemy).
W tym tygodniu szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Koziej na konferencji prasowej tłumaczył, że bez tarczy antyrakietowej nie ma wręcz sensu inwestować w nowe uzbrojenie polskiej armii, ponieważ może być ono zniszczone rakietami przeciwnika.
Otoczenie Komorowskiego brnie więc w coraz większą kompromitację, a dziennikarze mediów głównego nurtu, nie zadają im pytań o militarny sens tego przedsięwzięcia, jego realizm, wreszcie możliwości realizacji siłami polskiego przemysłu wojskowego.
Wyobrażam sobie co by się działo w mediach, gdyby z takim pomysłem wyszedł ś. p. prezydent Lech Kaczyński (choć akurat on tak nierealistycznej koncepcji nigdy by nie zaprezentował).
Media używałyby sobie całymi tygodniami, eksperci w telewizjach informacyjnych odsądzaliby prezydenta od czci i wiary, a minister Rostowski mówił o Trybunale Stanu za próbę rozsadzenia budżetu państwa.
Ale III RP pozwala tylko na to aby tylko gdzieniegdzie pojawił się jakiś głos krytyczny, jak choćby ten profesora Lewickiego.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1991
wzięli kredyty w niemieckich bankach i zakupili amerykańskie Patriot'y
i na wszelki wypadek rosyjskie S-300. I teraz można im nagwizdać ;-)
Problem z Komorowskim polega na tym, ze znajac jego mocodowcow propozycja jest interpretowana jako antyamerykanski i antypolski atak. I slusznie. Do tego dochodzi, ze w przypadku tej administracji olbrzymie pieniadze zostalyby rozkradzione a Polska bylaby bezbronna jak jest. Najlepszym ostatnim przykladem extramalnej kradziezy jest wybudowania za 4 mld zl (fundusze europejskie) 42 km swiatowlodow zamiast 20 tys. km http://niezalezna.pl/317…)
Zalozmy, ze propozycja pochodzialaby do polskiego rzadu czy polskiego prezydenta.
Tarcza tarczy nie rowna, znaczy, rozne tarcze, rozne zadania.
Tarcza sklada sie z duzej ilosci rakiet zabezpieczajacych obszar kraju przed nadlatujacymi obiektami.
To moga byc zarowno rakiety jak i samoloty.
Potrzebne sa wiec trzy elementy: 1.systemy identifikujace 2. lecaca rakieta 3. naprowadzajaca elektronika w rakiecie.
Systemy rakiet roznia sie przede wszystkim zasiegiem.
Wymagania dla rakiety o zasiegu powiedzmy od 30 km jest zupelnie inne niz dla rakiety o zasiegu setek km.
W zwiazku z tym koszta rozwoju sa zupelnie inne.
Co Polska juz ma.
Polska ma doskonale systemu naprowadzajace, system Lora i fantastyczna firme WB Electronics.
Rozwoj takiej elektroniki, calego systemu, jest b. drogi.
Polski know how juz jest, bardzo mozliwe, trzeba dopasowac.
Mamy bardzo dobre rakiety Gromy o zasiegu paru km.
Polska nie ma rakiet o zasiegu okolo 30 km.
Budowa takiej rakiety jest drobiazgiem, o ile ma sie paliwo.
I to sa wlasciwe koszta rozwoju + dopasowanie.
Moim zdaniem okolo 3-4 mld zl musialoby spokojnie wystarczyc, licencja na paliwo mozna ewentualnie kupic, jezeli jest konieczna. O ile paliwo uzywane w Gromach nie nadaje sie.
Rakiety bylyby rozmieszczone po calej Polsce.
Polskie wojsko musi liczyc okolo 150 tys. (od modelu wojska czysto zawodowego trzeba odejsc, jest nonsensem).
Jezeli rozmiescimy je w koszarach po 1000 zolnierzy, to mamy 150 baz wojskowych.
Rakieta o zasiegu 30 km pokrywa skutecznie obaszar o powierzchni okolo 2000 km2.
150 baz wojskowych rozbudowanych odpowiednio jako punkty bojowe wyposazone w takie rakiety chronilyby 150 km*2000 km2 = 300 tys km2, a wiec praktycznie cale terytorium Polski.
Wyposazone w baterie Krabow (dalekosiezna artyleria, zasieg do 45 km) powstalby niezwykle masywny system obrony terytorialnej.
Koszta. Potrzebne jest pare tysiecy rakiet. Taka ilosc rakiet budowana przez panstwowy przemysl mozna bez wiekszych problemow zapewnic.
Natomiast zakup tylko paru set Patriotow wynioslby dzisietki milliardow dollarow i jest poza polskimi mozliwosciami finansowymi.
Dokladnie w tym punkcie i tylko w tym punkcie Lewicki ma racje.
Do tego dochodzi, ze takie rakiety moglby byc szlagierem eksportowym co przeniosloby duzo pieniedzy.
Warto pamietac, ze Rosja i Niemcy sa zdecydiwanie przeciwko umieszczeniu w Polsce obrony przeciwlotniczej. Mowila o tym kiedys Fotyta, o ile pamietam. Z cala pewnoscia nie zmienily zdania. A to znaczy, ze propozycja Komorowkiego jest oczywistym trickiem.
PS. Pieniadze wydawane na polska tarcze napedzalyby wlasnie polska gospodarke.