Do napisania dzisiejszej notki skłoniły mnie dwa wydarzenia. Pierwsze miało miejsce przedwczoraj,18.07. Laszlo Csatary, 97-letni węgierski zbrodniarz wojenny został ujęty przez budapeszteńską policję /patrz - /TUTAJ/. Wzbudziło to bezkrytyczny aplauz Seawolfa, który w swojej notce "Rolnik Honoris Causa" /TUTAJ/ napisał:
"W Budapeszcie zatrzymano dziś 97-letniego Laszlo Csataryego. W czasie drugiej wojny światowej brał udział w zagładzie Żydów. Od lat tropiony był, podobnie jak inni zbrodniarze niemieckiego nazizmu, przez Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie. Choć od zakończenia wojny i od popełnionych przez niego zbrodni minęło ponad 60 lat, to w końcu dosięgła go ręka sprawiedliwości.
Przez wiele lat ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem, a zdekonspirowany zmieniał kraj zamieszkania. W końcu jednak został wytropiony.
Iwana Demianiuka, Ukraińca oskarżanego o udział w zbrodniach niemieckiego nazizmu, sąd w Niemczech skazał na karę więzienia, kiedy ten miał 91 lat. Na salę sądową Demianiuk przywożony był na wózku. Inny zbrodniarz Maurice Papon do więzienia trafił w wieku 88 lat i wyszedł ze względu na stan zdrowia w wieku 92 lat, dopiero po odsiedzeniu czterech lat w więziennej celi. Inny zbrodniarz Rudolf Hess w więzieniu spędził ponad 41 lat, aż do śmierci.".
Seawolfa niezmiernie ten fakt cieszy i przeciwstawia mu rezygnację ze ścigania Kiszczaka i Jaruzelskiego przez polskie prawo. Dla mnie to stawianie przed sądem prawie stuletnich starców za czyny, które popełnili 60-70 lat temu ma jednak posmak upiornej groteski. Cóż to bowiem za sprawiedliwość, gdy przypomniany w notce Papon, który spowodował śmierć co najmniej 1500 osób odsiedział 4 lata, jak jakiś zwykły, niezbyt aktywny złodziej. Ten Csatary ze względu na wiek pozostaje w areszcie domowym. Jego ewentualny proces skończy się zapewne tak, jak w przypadku ubeka Humera - będzie przewlekany tak długo, aż podsądny umrze. Bo co właściwie można zrobić komuś, kto ma 97 lat? Gdyby za ludobójstwo można było wymierzyć karę śmierci, to byłby w tym jakiś sens. Skoro tak się nie da zrobić, to całe to postępowanie będzie zwykłym zawracaniem głowy.
Drugie wydarzenie miało miejsce podczas pożegnania lewaków z "Nowego Wspaniałego Świata". Początkowo wydawało mi się ono mało znaczące i nawet o nim nie wspomniałam w mojej relacji /TUTAJ/. Prowadzący patriotyczny wiec w pewnym momencie zaczął wykrzykiwać pod adresem lewaków z "Krytyki Politycznej" - "Jesteście komunistami !!!, mordowaliście polskich patriotów !!!" Dopiero po pewnym czasie uświadomiłam sobie, jak bardzo faceta poniosło. Przecież ci lewacy mieli po 20-30 lat, a komuniści mordowali polskich patriotów, o których mowa była na wiecu, przed 1956 rokiem. Później przypadki zabójstw zdarzały się już sporadycznie. Mordercami nie mogli więc być ci lewacy, ani nawet nie ich rodzice, ale co najwyżej dziadkowie. Można więc było im słusznie zarzucać reanimowanie zbrodniczej ideologii prowadzącej do ludobójstwa, ale nie dokonywanie morderstw.
Oba te zdarzenia maja wspólny mianownik: jest nim niedocenianie roli upływu czasu. To własnie on uniemożliwia pociągniecie winnych do odpowiedzialności. Próby zaś szukanie pomsty na dzieciach i wnukach zbrodniarzy są sprzeczne z duchem i literą europejskiego prawa, podobnie jak inna rodzaje vendetty. Problem ten pojawia się też w stosunkach międzynarodowych. Ostatnio przypomina się zbrodnie Ukraińców na Wołyniu oraz Litwinów w Ponarach koło Wilna. To dobrze, że prawda o śmierci setek tysięcy Polaków wychodzi na jaw. Nie należy jednak zachowywać się tak, jakby te zbrodnie miały miejsce wczoraj. Upłynęło od nich ponad 68 lat. Oznacza to, że ich sprawcy już nie żyją /być może kilku starców stoi jeszcze nad grobem/. Co więcej przez ponad 60 lat panowała zmowa milczenia na ten temat. Wynika stąd, ze nastepne pokolenia Ukraińców i Litwinów nie miały pojęcia o tym, co działo się podczas wojny.
Obciążanie ich winą za te zbrodnie jest bez sensu i może tylko doprowadzić do odnowienia nienawiści. Potrzebny jest umiar i wyczucie oraz świadomość, iż wskutek upływu czasu ziemska sprawiedliwość nie może już być sprawcom wymierzona. Na nią jest już po prostu za późno.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11874
Upływ czasu doceniony jest w pojęciu przedawnienia zbrodni, stosowanym w prawie karnym. Nie bez przyczyny ludzkość uznała, ze niektóre rodzaje zbrodni nie ulegają przedawnieniu. Żaden upływ czasu nie zamaże ich.
Oba te zdarzenia maja wspólny mianownik: jest nim niedocenianie roli upływu czasu. To własnie on uniemożliwia pociągniecie winnych do odpowiedzialności. Próby zaś szukania pomsty na dzieciach i wnukach zbrodniarzy są sprzeczne z duchem i literą europejskiego prawa, podobnie jak inna rodzaje vendetty.". Wcale więc nie traktuję ich "zbiorowo". Upływ czasu nie zamaże zbrodni, ale skutecznie uniemożliwia ukaranie jej sprawców.
"Dla mnie to stawianie przed sądem prawie stuletnich starców za czyny, które popełnili 60-70 lat temu ma jednak posmak upiornej groteski. Cóż to bowiem za sprawiedliwość, gdy (...) Bo co właściwie można zrobić komuś, kto ma 97 lat? Gdyby za ludobójstwo można było wymierzyć karę śmierci, to byłby w tym jakiś sens. Skoro tak się nie da zrobić, to całe to postępowanie będzie zwykłym zawracaniem głowy."
Oznacza to, że Pani zdaniem postępowanie karne wobec starych zbrodniarzy nie ma sensu. I chyba przeciw temu tu wszyscy protestują, a ja na pewno.
Skarżypyta
- Piotruś nie był dzisiaj w szkole,
Antek zrobił dziurę w stole,
Wanda obrus poplamiła,
Zosia szyi nie umyła,
Jurek zgubił klucz, a Wacek
Zjadł ze stołu cały placek.
- Któż się ciebie o to pyta!
- Nikt. Ja jestem skarżypyta.