Tak naprawdę chcę tylko być szczęśliwy. Nic innego mnie nie obchodzi. Nie obchodzi mnie Kowalski, ani Hassan, ani Lee. Nie obchodzi mnie wolność słowa, prawa, ani naprawdę nic innego. Zgięty wpół po dawce para-fentanylu chcę tylko więcej. Więcej doznań, ale bez tych dalszych, nieprzyjemnych, nieuchronnych normalnie i naturalnie konsekwencji. Chcę seksu, bez ograniczeń. Chcę alkoholu. Też bez ograniczeń. Mam swój spust i wytrzymałość. No i rozrywki bez przerwy, z wyjątkiem konsumpcji i snów, których nie życzę sobie mieć.
Taka jest prawda. Tylko to. Po co coś innego? I chcę, żeby ktoś zabrał ode mnie, zlikwidował te niechciane i kłopotliwe następstwa. Dzieci z seksu to najmniejszy problem. Wyabortuje się, bo to jest teraz święte prawo każdego człowieka. Zresztą dzisiaj najbezpieczniejszy seks to oglądanie porno. Z alkoholem trochę gorzej, ale są szpitale, leki, łagodzące ból i objawy. Ostatecznie 2KC, po coś się przecież żyje. Problemem trochę jest nieograniczoność siedzenia w internecie, przed komórką, przed filmikami no i grami, mediami społecznościowymi i całym tym światem, tam gdzie nareszcie czuję się dobrze. Trzeba jednak rano wstać do roboty i tam się wlec. Więc porażka. Cała nadzieja w politykach, że zrobią w końcu ten dochód uniwersalny i będzie można już cały czas, klikać, przesuwać i bawić się, i wreszcie ulga, i szczęście. To się nazywa życie!
Kozłowski krzywo na mnie patrzy. Chodzi na demonstracje i mówi, że Nowakowa jest zła. Nowakowa też chodzi na demonstracje tylko te drugie i nawet gdzieś kandydowała, ale ona wie co i jak, tylko po jaką cholerę? Przecież można mieć wszystko - za nic! A, że tam odrobinę więcej? Kogo to obchodzi. Przecież, nie oszukujmy się, my - nic nie możemy. Rządzi jedna klika albo druga. A ci, co teraz nie wydają się cwaniakami, okażą się nimi potem, jak za 20 lat sąd orzeknie albo skądś się dowiemy. I to nie ważne, czy w szpitalu czy w polityce, czy w religii, czy jeszcze gdzieś indziej, nic się nie zmienia. Każden chce dobrze dla siebie, dlatego właśnie. Można się tylko szarpać, ale po co?
Chcę tylko szczęścia. Dla siebie. Tu i teraz. Chcę czuć się dobrze. Wspaniale. Na chwilę, w tej właśnie chwili - rozkosznie. Kozłowski chce satysfakcji, Nowakowa pieniędzy, a ja... gdy już się nasycę, chcę zasnąć, zapomnieć, przestać istnieć. Żeby potem móc znowu. Bez końca. Bo nic innego nie ma sensu. Bo nic innego nie możemy. Bo to jest dobre. Mądry szuka spokoju, a głupi sprawiedliwości - ludzie mówili. Teraz mądry szuka przyjemności, a głupi szuka idei. Jedni głupcy politycznej, inni głupcy religijnej. Wszyscy mamieni przez fachowców od makówki, co ją na karku nosimy, tak naprawdę dających im to, czego pragną, pozory sensu, pozory tego, że coś osiągają, coś znaczą, coś robią. A tak naprawdę są tacy jak ja, tyle że ich fentanylem jest jakiś wkurw i fikcyjne nadzieje na zmianę, bo nie widzą, że są tak samo używani jak ja, tylko bardziej na ostro, bardziej na hohoho, tylko bardziej są oszukiwani. Są zombie tych idei i religii. Wiążą się z nimi i one nimi po prostu żyją i się karmią.
Co będzie jak nas nie będzie? Serio? Kogo to obchodzi? Wszystkich? Wszystkich tych, co się ich straszy, że będzie źle, widzisz... zamknięty w tej trumnie będziesz leżał, ani wyjść, ani się wysikać, ani cokolwiek zobaczyć. Tylko tak w ciemności tej do końca życia albo jeszcze dłużej. Straszne, i te robaki. Przecież tam się można będzie udusić. Kremacja daje pewną nadzieję, na ostateczne unieważnienie. Może to ma jakiś sens, ludzie decydują, by ich prochy wysypać do morza rozpylić z armaty nad polami i tak stają się na powrót częścią świata, który zostawili już za sobą, jedni w pogoni za religijnymi fantazmatami, inni w pogoni za opętańczymi ideami czy wreszcie tacy jak ja, rozsądnie i bez opamiętania konsumującymi to, co przyjemne. W sumie ja będę miał najmniej żalu, ale ściślej w ogóle mnie to nie obchodzi. Obchodzi mnie tylko kolejne doświadczenie tego, co przyjemne teraz. Jóźwiakowa zna przeciwka syknęła mi jadowicie, że mi to wyżera mózg. He, he jej już dawno wyżarło, co innego i mniej fajnie. Pewnie dlatego taka skrzywiona i zmarszczona.
Za rok będą wybory. Pójdę zagłosować na dochód uniwersalny. No i na tych, co dają. Więcej. Co obiecują, wolność. Od skutków moich przyjemności. Więcej aborcji, więcej alkoholu, więcej wolnego czasu. Pora wydorośleć, z tego szamba, bo nic tak naprawdę nie ma, oprócz tego, co doświadczamy. Cała reszta to wymysły, które skończą się ostatniego dnia naszego życia.
Ostatnio znalazłem swój stary zeszyt sprzed lat, straszny burdel się w domu zrobił, bo nie sprzątam. Tam jakieś w nim pierd*ły długopisem o pięknie. Długopis był niebieski, człowiek był głupi. Piękne to ja mam bez ograniczeń, na moim ekranie. Wszystko, co chcę i w dowolnych układach. Samochód się zepsuł i ktoś mógłby go naprawić. Ja nie mam czasu. Właściwie, to czekam na następną pandemię. Zostaniemy wszyscy w domu, będzie bezpiecznie, ciepło i spokojnie. Politycy o nas zadbają. Może zaczną dowozić szamę pod drzwi, żeby nie wychodzić i się nie zarażać. To dopiero byłby raj. Może nawet zapewnią lokale ze sprzątaniem, byle był monitor i komórka, i wyrko żeby się położyć jak się w głowie zakręci. Zapomniałem, że miał lecieć przekaz on-line, tylko dla subskrybentów. Sorry rebiata, lecę włączyć. Będzie się działo! Lajf is biutiful!
Zastanawiam sie jak Polacy latwo sprzedali sie w niewole, a mysla ze maja wolnosc i demokracje.
Masoni i chazarzy owineli sobie Polakow jak zawsze na palcu.
Zaprogramowani poprzez nich malointeligetni Poliniacy nawet by sie obrazili gdybys im chcial to wytlumaczyc.
https://www.youtube.com/…
E tam... Sejm Niemy, tradycja, życia kosztem innych. Wygoda jest młoda!