Jeszcze nigdy w historii człowiek nie musiał mierzyć się z takim paradoksem: im bardziej rozwinięta technologia, tym mniej ludzi potrzebnych do pracy. To, co przez wieki było marzeniem filozofów, uwolnienie człowieka od ciężaru obowiązku zarobkowania, dziś staje się koszmarem ekonomistów, polityków i całych społeczeństw. Przed nami zmiana większa niż rewolucja przemysłowa, elektryczna czy cyfrowa. Tym razem to nie maszyna zastępuje mięśnie. To inteligencja zastępuje inteligencję. I trzeba to powiedzieć prosto: jeśli niczego nie zmienimy, 80% społeczeństwa wkrótce nie znajdzie pracy, nie dlatego, że są „zbędni”, ale dlatego, że nie będą już konkurencyjni wobec maszyn, algorytmów i autonomicznych systemów.
Dlaczego 80% ludzi straci pracę, szybciej niż myślimy
Nie chodzi o wizje science fiction. To już się dzieje, tylko na razie nie chcemy tego nazywać po imieniu.
Robotyzacja zabiera pracę fizyczną
- „ciemne” fabryki, gdzie roboty nie potrzebują światła ani przerw,
- magazyny Amazona, gdzie 10 tysięcy robotów zastępuje 80 tysięcy ludzi,
- autonomiczne maszyny budowlane, które same kopią, mierzą, wyrównują i układają warstwy pod drogę.
Jeżeli robot kosztuje mniej niż roczna pensja pracownika, nie choruje, nie bierze urlopów i nie protestuje, decyzja biznesu jest oczywista.
SI zabiera pracę umysłową
To właśnie jest nowość, której nie było w historii ludzkości.
Sztuczna inteligencja robi dziś:
- projekty domów,
- obliczenia konstrukcyjne,
- analizy finansowe,
- raporty prawne,
- grafiki, reklamy, scenariusze,
- obsługę klienta,
- planowanie produkcji,
- rekrutację.
A to dopiero wczesny etap. Nie trzeba pełnej autonomii. Wystarczy, że jedna osoba z SI zrobi to, co dotychczas robiło pięć. Firmy nie muszą czekać na „superinteligencję”, wystarczy im tania i szybka automatyzacja z 80-procentową skutecznością. Biznes nie potrzebuje doskonałości. Potrzebuje oszczędności.
Nie zniknie cały zawód – zniknie większość etatów
I to jest sedno. Nie potrzeba likwidować zawodu kierowcy ciężarówki, żeby rynek się załamał. Wystarczy, że 500 tysięcy z nich straci zatrudnienie przez autonomiczne floty. Nie trzeba wymazywać zawodu księgowego. Wystarczy, że firma zatrudni dwóch zamiast dwudziestu. Nie trzeba zamykać restauracji. Wystarczy wymienić kelnerów na kioski samoobsługowe, a kucharzy na roboty do smażenia i krojenia.
Tempo jest bezprecedensowe
Podczas rewolucji przemysłowej zmiana trwała 100 lat. Podczas cyfryzacji – 20 lat. Podczas ekspansji SI – zmienia się co 12 miesięcy. Nikt, żaden rząd, żaden system edukacji, żaden rynek pracy, nie nadąża za technologią. Dlatego prognoza, że 80% ludzi wypadnie z rynku pracy, nie jest futurologią. To matematyka.
Dlaczego tradycyjny model gospodarki się zawali
Kapitalizm działał dzięki jednemu prostemu faktowi:
Większość ludzi pracowała, dostawała wynagrodzenie i kupowała produkty, napędzając gospodarkę.
Tak wyglądało to od dwóch wieków.
Ale jeśli:
- 80% ludzi traci pracę,
- nie dostają pensji,
- nie mają za co kupować,
to nagle roboty produkujące tysiące samochodów nie mają komu ich sprzedać.
Roboty nie są klientami. SI nie robi zakupów. Autonomiczne fabryki nie płacą abonamentów. Gospodarka bez konsumentów nie istnieje. To tak, jakby chcieć, żeby prąd płynął w obiegu, z którego wyjęto połowę kabli. To jest prawdziwa bomba, która nie zaczyna tykać, ale tyka już dawno. I dlatego coraz więcej ekonomistów mówi wprost: rynek pracy ulegnie erozji, a tradycyjny kapitalizm w obecnej formie nie przetrwa.
Co dalej? Trzy realne scenariusze przyszłości
W zależności od decyzji politycznych i społecznych, możemy wejść w trzy różne modele cywilizacyjne. Każdy z nich już dziś testują różne państwa.
SCENARIUSZ A: Dochód podstawowy – pieniądze bez pracy
To najbardziej oczywiste rozwiązanie.
Skoro:
- roboty produkują,
- SI zarządza,
- firmy oszczędzają miliardy,
to część tego bogactwa musi wrócić do społeczeństwa w formie pensji… nie za pracę, ale za sam fakt bycia obywatelem. Dochód podstawowy jest testowany już w ponad 20 krajach. Efekt? Ludzie wydają pieniądze, firmy zarabiają, gospodarka kręci się dalej. Roboty pracują. Człowiek konsumuje. System trwa. Problem? Konieczność przebudowy całej ekonomii. Ale to nie utopia, to kwestia czasu.
SCENARIUSZ B: Gospodarka tanich dóbr – świat, w którym podstawowe rzeczy są prawie za darmo
Jeśli roboty produkują jedzenie, ubrania, energię i transport za ułamek kosztu, to te rzeczy mogą stać się:
- tanie,
- ogólnodostępne,
- prawie darmowe.
Coś jak dziś internet – kiedyś luksus, dziś powszechne dobro.
Firmy zarabiają nie na podstawowych produktach,
ale na:
- luksusie,
- personalizacji,
- sztuce,
- doświadczeniach,
- usługach premium dla tych, którzy chcą „więcej niż standard”.
Gospodarka dzieli się na:
- minimum gwarantowane przez automatyzację,
- rynek luksusowy oparty na ludzkich preferencjach.
SCENARIUSZ C: Udział obywateli w zyskach firm – społeczeństwo akcjonariuszy
Trzeci model mówi: skoro roboty pracują dla firm, to ludzie muszą być właścicielami tych firm. Państwo tworzy fundusz narodowy. Obywatele mają udziały. Roboty generują zyski. Zyski trafiają do ludzi jako dywidendy. To nie utopia, to już działa – tak funkcjonują modele Norwegii, Singapuru czy Arabii Saudyjskiej, gdzie bogactwo z zasobów naturalnych jest przenoszone na obywateli.
Już za chwilę „zasobem naturalnym” będą roboty i SI. To najbardziej stabilny scenariusz. Najbliższy obecnemu systemowi. Najmniej rewolucyjny.
Wchodzimy w epokę, której nikt nas nie nauczył
Zmiana jest ogromna. Nieunikniona. I szybka. 80% ludzi straci pracę, nie dlatego, że robią coś źle, ale dlatego, że maszyny robią to taniej, szybciej i bez zmęczenia. Tradycyjna gospodarka się załamie, jeśli nie dostosuje się do nowych realiów.
A przed nami wybór jednego z trzech modeli:
- dochód podstawowy finansowany przez automatyzację,
-gospodarka tanich dóbr i darmowych usług,
- społeczeństwo współwłaścicieli robotycznej produkcji.
Każdy z tych systemów jest możliwy. Każdy już gdzieś powstaje. Każdy może uratować gospodarkę. Jedno jest pewne: świat jutra nie będzie światem pracy.
Będzie światem zarządzania nowym bogactwem, tym, które wytworzą maszyny.
Czy jest alternatywa? Oczywiście, że jest i to kilka. Jedna gorsza od drugiej.
@ mjk1
Wygląda na to, ze nieubłaganie dążymy do ostatecznego rozwiązania sprawy ludzkości czyli wojny totalnej niestety.
I wszystkie scenariusze diabli wezmą.