Polska niedawno po raz kolejny przeszła przez rytuał zmiany czasu. Nie wiadomo po co. To znaczy: dawno temu wprowadzono zmianę czasu, bo ktoś tam wymyślił, że to da jakieś oszczędności. Potem okazało się, że żadnych oszczędności nie ma, ale zmiana czasu pozostała i nie ma ludzkiej siły, aby ją znieść. To znaczy: większość jest za tym, aby ją znieść, ale machina biurokratyczna jest przeciw i to kończy dyskusję.
Oto Rzepa napisała, że wyborcy chcą skończyć ze zmianą czasu, politycy w zasadzie też, Sejm nawet mógłby to przegłosować — ale tu wkracza Unia Europejska, która dekretuje, że o zmianie czasu ma decydować Bruksela, a nie kraje członkowskie. No i potem okazuje się, że komisarze są w zasadzie za i obiecują, że skończą ze zmianą czasu — ale guzik zmieniają i absurd trwa po dziś dzień siła inercji.
Czyli: Kraje członkowskie mogłyby to znieść i mieć problem z głowy, ale Bruksela się nie zgadza, bo to Bruksela ma rozwiązywać problemy krajowe, po czym Bruksela problemu rozwiązać nie tylko nie potrafi — ale przeszkadza w jego rozwiązaniu.
A teraz trochę inny temat, z pozoru nie związany — ale tylko z pozoru.
Oto merdia doniosły, że trzy europejskie firmy: Leonardo, Airbus i Thales ogłosiły, że tworzą razem takie wspólne konsorcjum mające się zajmować podbijaniem kosmosu. Czas ku temu najwyższy, bo Melon Usk i jego rakieta Falcon 9 po prostu znokautowała europejski sektor kosmiczny, eurorakieta Ariane 6 nie jest w stanie — nawet w dalekim przybliżeniu — konkurować z Falconem pod względem kosztów oraz częstotliwości lotów na orbitę — co oznacza, że Europejską Agencję Kosmiczną można w zasadzie postawić w stan likwidacji. Dalsze jej utrzymywanie jest bezcelowe.
Każdy, kto chce z Melonem Uskiem rywalizować musi — i to na wczoraj! - mieć gotowy projekt rakiety wielokrotnego użytku. Europejczycy dawno temu Melona zlekceważyli, nie podjęli nawet próby budowania europejskiego odpowiednika Falcon 9, zamiast tego wpakowali się w budowę dinozaura jakim jest rakieta Ariane 6 - i dzisiaj leżą na deskach i są liczeni przez sędziego.
Jeżeli Europa chce mieć jakikolwiek cień szansy w rywalizacji z USA w dziedzinie komercyjnego wykorzystania kosmosu — to musi, na gwałt, starać się nadrobić zacofanie w stosunku do Melona. Bez gwarancji, że to się uda.
Więc połączenie się trzech firm lotniczych, które chcą zabrać się za rywalizację ze SpaceX — to jest oczywiście dobra wiadomość. Te trzy firmy będą razem miały dość środków i ludzi aby pokusić się o dogonienie Melona. Zgadza się?
Nie.
Owszem — ilość pracowników, których te firmy są gotowe rzucić do pracy nad rakietą — jest dwa razy większa od liczby pracowników firmy SpaceX. Ale zakopana głęboko w doniesieniu agencyjnym jest wiadomość najważniejsza:
Otóż Airbus, Leonardo i Thales decyzję o powołaniu wspólnej firmy kosmicznej podjęły 24 października 2025. Teraz muszą na to dostać zgodę od unijnych urzędników zajmujących się jakimiś tam europejskimi regulacjami. Jak zgodę dostaną to ta firma będzie mogła zacząć działać — najwcześniej w roku 2027.
Czyli najwcześniej za półtora — do dwóch lat. To w biznesie kosmicznym jest wieczność. Do tego czasu Melon Usk będzie już miał gotową megarakietę Starship, która będzie wykonywać loty orbitalne — a Falcon 9 będzie zbliżał się do końca swojego żywota i Melon zacznie planować wycofanie tej konstrukcji.
Czyli jest to samo co ze zmianą czasu: Srunia Europejska nie tylko sama nie potrafi nic stworzyć — ale jeszcze przeszkadza tym, którzy być może mogliby to zrobić, gdyby im pozwolić.
Wniosek: Patrz tytuł.
I pacz pan, jeszcze nie wydedukali, że wystarczy dać swojej rakiecie wielkie dotacje?
U nas kiedyś skomentowano by to tak:
Breżniew wreszcie dogadał się z Mao. W ramach reparacji Ruscy mieli dać Chińczykom tonę złota, tonę srebra i tonę ryżu. No i Breżniew myśli głośno: tona złota będzie. Tona srebra też. Ale skąd Gierek weźmie tonę ryżu?
Unia na razie myśli nad nakrętkami i krzywizną banana....będą sobie glowe zawracać czasem letnim
i zimowym,nie mówiąc o rakietach!
Jaszcze nie zwariowali...{?)
Ja w sprawie formalnej - nie ma czasu "zimowego" - to nasz normalny "czas strefowy"...
Ach ten poziom dzisiejszego szkolnictwa...
"Po co komu Unia Europejska?"
Szczegóły są ważne, ale pomijane są główne cele, znane już w latach dziewięćdziesiątych.
Np. Saryusz-Wolski - doradca Prezydenta - "W latach 70. zajmował się naukowo Wspólnotami Europejskimi na Uniwersytecie Łódzkim. W latach 80. pracował jako adiunkt w Zakładzie Ekonomii Politycznej Socjalizmu Uniwersytetu Łódzkiego[3]. Na przełomie lat 80. i 90. kierował Ośrodkiem Badań Europejskich Uniwersytetu Łódzkiego."
Zatem do wciągnięcia nas na członka unii przygotowywał się od lat 70tych.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Saryusz-Wolski
Jeżeli tacy ludzie pozostają bezkarni i dalej szkodzą Polsce, to o czym tu rozmawiamy? Chyba jedynie o walce z wypaczeniami.
Czasami lepiej się nie odzywać, ................. po co wszyscy mają wiedzieć.
UE powstała 1 listopada 1993 roku.
Okres, jaki wypominasz Panu Saryusz-Wolski odnosi się do EWG, czyli jeszcze zdrowego układu współpracy gospodarczej państw europejskich. I ten okres do 1993 roku był dla Polski wzorem i celem jaki nam wszystkim przyświecał.
Później przyszła komuna, a wraz z nią dewastacja Europy.
@Mrówka Na tle RWPG EWG było lepsze, ale chociażby wspólna polityka rolna niszczyła konkurencyjność europejskiego rolnictwa, a efekty widoczne są dzisiaj w konfrontacji z Mercosur i Ukrainą. Jest oczywiste, że dotacje i regulacje niszczą zdrowe i kreują chore. Granica normalności leży między interwencją a interwencjonizmem.
Gospodarki EWG nie były w latach 1989-1993 konkurencyjne względem tzw. dalekowschodnich tygrysów, a tym bardziej nie była konkurencyjna upolityczniona wersja EWG, czyli EU. Zmiana charakteru miała cele neokolonialne, a towarzysz, a nie żaden Pan, Saryusz-Wolski pracował nad zmianą RWPG na RWPG bis od roku 1991.
"W 1991 został pierwszym pełnomocnikiem do spraw integracji europejskiej i pomocy zagranicznej po stworzeniu tego stanowiska w okresie rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego. Funkcję tę pełnił do 1996 w trakcie kilku kolejnych gabinetów. Do pracy w administracji rządowej powrócił w 2000, kiedy premier Jerzy Buzek mianował go sekretarzem Komitetu Integracji Europejskiej."
Dzięki takim ludziom wchodziliśmy przez wiele lat do UE na kolanach. Oprócz regulacji narzucono cła, które ograniczały wymianę handlową z gospodarką reszty świata. Wejście do UE jeszcze pogłębiło patologię, której ETS jest tylko jednym z przykładów:
VI 2003
Referendum w spawie ratyfikacji traktatu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej
popierane przez UW, PSL, PO i PiS
https://referendum2003.p…
13 X 2003
"Unijny system handlu uprawnieniami do emisji (z angielskiego: emissions trading scheme, ETS) stworzony został w wyniku implementacji w poszczególnych krajach członkowskich dyrektywy 2003/87/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 13 października 2003 r. ustanawiającej system handlu przydziałami emisji gazów cieplarnianych w Europie oraz zmieniającej dyrektywę Rady 96/61/WE58 (dalej Dyrektywa 2003/87). Dyrektywę 2003/87 uznaje się za wykonującą cele Unii Europejskiej w zakresie redukcji emisji określone w Protokole z Kioto."
https://depotuw.ceon.pl/…
1 V 2004 przystąpienie Polski do UE.
Komisja Europejska Ursuli von der Leyen przyznała, że wykorzystała fundusze UE, które miały być przeznaczone na „walkę ze zmianą klimatu”, do finansowania lewicowych organizacji pozarządowych! Celem tych działań była obrona Zielonego Ładu i uciszanie europejskich sił prawicowych w ramach tajnej operacji wpływu. Jak się dowiadujemy były komisarz UE ds. klimatu, antypolski Frans Timmermans, zorganizował tajne umowy z takimi organizacjami, które miały zawierać szczegółowe plany lobbingowe, co oznacza, że Komisja Europejska nie tylko zapewniła finansowanie, ale także dawała strategiczne wskazówki kogo i jak atakować, by bronić swoich klimatycznych wariactw! Środki pochodziły z programu LIFE, który ma na celu finansowanie inicjatyw proekologicznych, a jego całkowity budżet od 2014 r. wyniósł aż 9 miliardów euro. Komisja przyznała, że dochodziło do "nieodpowiednich działań lobbingowych”. Komisja pod presją dowodów przyznała się do winy, ale oczywiście nie ma mowy, by ktokolwiek został pociągnięty za to do odpowiedzialności! Właśnie tak zepsute do cna i skorumpowane jest to środowisko. O działaniach lobbingowych lewackich organizacji klimatycznych mówię od lat, teraz wszystko wychodzi na światło dzienne i finansowane było za cichym przyzwoleniem unijnych pseudoelit. Zielony Ład to jedna wielka paramafijna operacja ogłupiania ludzi, prania ogromnych pieniędzy i dewastowania gospodarek unijnych państw. Każdy element tego dziadostwa trzeba NATYCHMIAST wycofać, wyrzucić do śmieci i wrócić do normalności! PS. Ciekawe, jakie polskie organizacje lub jacy lobbyści konkretnie zarabiali na tym procederze w ramach programu „LIFE”…?