
Właśnie wymyśliłem przed chwilą kolejną, nową broń.
Proszę bardzo – jeśli ktoś ma ochotę, bo mu sie przyda, to zapraszam do pertraktacji. Może USA się zainteresuje. Ukraina na pewno będzie bardzo ciekawa. Z Niemcami gadać nie będę. No i jeszcze kilku innych może być nawet mocno zainteresowane. A Kosiniakowi i Kamyszowi Tusk natychmiast zabroni
No więc powiem: - to mają być "DRONY PRZYCZAJONE".
Tak jak rozsypuje się i przykrywa miny, czy to przeciwpancerne, czy przeciwpiechotne, tak samo na strategicznych, głównie komunikacyjnych punktach również rozmieścić ukryte drony, które spokojne będą czekały na przybycie wroga. Wtedy mogą się błyskawicznie ujawnić i zaatakować. Czy to autonomicznie, czy z obsługą operatora. Nie muszą przelatywać dziesiątków, a nawet setek kilometrów, narażając się na wykrycie i zniszczenie. Będą już na miejscu. Gotowe i zabójcze.
Pozdrawiam
@jzg
Hahaha, trafiony, zatopiony.
Czarno na białym pokazałem ci, jaki jesteś cienki z pomysłami pięciolatka. I zachowujesz się dalej jak pięciolatek, który bezsilnie tupie i krzyczy, nie robiąc na dorosłych żadnego wrażenia.
Napisz, co ostatnio zrobiłeś, coś inżynierskiego, zgodnego z wykształcenirm i zainteresowaniami?
Wiesz, co? Nic nie napiszesz, bo nie masz czego napisać. Przeczytasz i będziesz milczał... ale ja do tego wrócę.
😛
@tri, lubisz prętem po klatce tłuc, sadysta jesteś.
@tri
Ja i sadyzm? Uchowaj Boże, wszak kolega marynarz ma właśnie okazję napisać tyle, że pójdzie tak mi w pięty, że zamilknę na długi czas...
😁
Ale nie napisze ponieważ nie ma co napisać. Nigdy nie pisał więc nie ma też podstaw, by się nagle zmieniło to, co jest oczywiste. Już sam fakt, że całymi dniami siedzi przed telewizorem - a to jego własne słowa - jest dowodem na to, że nie ma żadnych technicznych zainteresowań. Jest to poniekąd naturalne i zrozumiałe, bo miał być lekarzem - to też jego słowa. Dla naszego marynarza świat inżynierii nie jest istotą jego konstrukcji zawodowej - tą się wynosi z domu rodzinnego - a jest naleciałością, czymś kim nie chciał być, a został przez przypadek lub nakaz rodzica. I to właśnie widzimy na każdym kroku gdy się wypowiada jak jakiś humanista, który dostał młotek i widzi toto pierwszy raz.
Faktem przy tym jest jego inżynierska praca na morzu, czego nie można lekceważyć. Ale pracę tą trzeba widzieć w kategoriach jej hermetyczności w dziedzinie merytorycznej i organizacyjnej czyli schodzisz ze statku i wszystko zostawiasz, nic nie możesz zabrać. W piątek byłeś potrzebnym inżynierem, od poniedziałku niepotrzebnym emerytem, z pustymi rękami. To dlatego wraca do tematu, że komuś nie wyszło...
Czy to sadyzm?
Może...
@tri, nie w tym sensie skomentowałem, ale faktem jest, że do tworzenia trzeba mieć talent, tak się składa, że najczęściej ci co majstrują, są dobrymi serwisantami.