Polska stoi dziś na rozdrożu, na którym spotykają się trzy linie frontu: geopolityczny, gospodarczy i informacyjny. Na wschodzie czai się wojna i imperialna obsesja Moskwy. Z zachodu płyną silne naciski ekonomiczne i kulturowe, które nie zawsze respektują polską podmiotowość. Wewnątrz kraju trwa zaś nieustanna walka polityczna, w której interes narodowy zbyt często przegrywa z partyjnymi kalkulacjami.
W takim momencie najważniejsza jest odwaga wytyczenia kursu, który nie będzie ani kopiowaniem cudzych rozwiązań, ani poddaniem się bieżącej grze politycznej, lecz wyrazem polskiej racji stanu.
1. Fundament: bezpieczeństwo i kontrwywiad
Nie ma suwerenności bez odpornego państwa. Kontrwywiad to nie abstrakcja, to tarcza, która chroni przed wyciekiem technologii wojskowych, przed sabotażem infrastruktury krytycznej, przed rozgrywaniem elit przez obce stolice.
Dlatego pierwszym krokiem każdego odpowiedzialnego przywódcy jest wzmocnienie niezależności służb, nie jako narzędzia polityki partyjnej, lecz jako bezpartyjnego strażnika państwa. Audyty, weryfikacja kadr, współpraca z sojusznikami , to nie są słowa techniczne, to są warunki przetrwania.
2. Media i przestrzeń informacyjna
W epoce cyfrowej wojny toczy się ona w eterze, a karabin maszynowy bywa mniej groźny niż kłamliwy nagłówek. Media mają prawo krytykować władzę , taka jest natura demokracji, ale nie mają prawa być kanałem wpływu obcych mocarstw.
Nie chodzi o cenzurę, lecz o przejrzystość: kto finansuje dany portal, kto stoi za stacją telewizyjną, kto i w jakim interesie kupuje reklamy polityczne. To wymaga prawa, które jasno pokaże obywatelom granicę między wolnością słowa a cudzym lobbingiem.
3. Sądy i instytucje
Nie mniej ważna jest sfera sądownictwa. Nawet najlepszy kontrwywiad i najbardziej przejrzyste media nie pomogą, jeśli wrażliwe sprawy będą trafiały w ręce osób podatnych na obce naciski.
Weryfikacja sędziów w sprawach strategicznych, choćby poprzez system certyfikatów bezpieczeństwa, nie jest zamachem na niezawisłość, lecz logicznym wymogiem państwa, które chroni tajemnice wojskowe i gospodarcze.
4. Kadry i młode pokolenie
Nie zbudujemy bezpieczeństwa na samych ustawach i strukturach. Trzeba stworzyć nową elitę państwową: oficerów, dyplomatów, ekspertów, którzy będą lojalni wobec państwa, a nie wobec partyjnych układów czy zagranicznych patronów. Akademie, szkolenia, wymiany z partnerami zagranicznymi, to inwestycja, która zwróci się w dekadach.
5. Narracja i przywództwo
Słowa są równie ważne co działania. Nawet najlepsze reformy upadną, jeśli nie będą odpowiednio opowiedziane.
Nie mówmy o „czystkach” – mówmy o „modernizacji bezpieczeństwa”.
Nie o „wojnie z mediami” – lecz o „transparentności wpływów”.
Nie o „konflikcie z sądami” – a o „odpowiedzialności za tajemnice narodowe”.
Tak sformułowany przekaz nie tylko zyska poparcie społeczeństwa, ale też zabezpieczy Polskę przed krytyką sojuszników, którzy z podejrzliwością patrzą na państwa wprowadzające reformy mogące wyglądać jak autorytarne gesty.
Polska potrzebuje dziś przywódcy, który świadomie balansuje między siłą a prawem, między determinacją a przejrzystością. Historia uczy, że naród, który nie dba o swoje bezpieczeństwo, traci wolność i podmiotowość. Naród, który potrafi je obronić – staje się podmiotem, a nie przedmiotem cudzej gry.
To jest właśnie polska racja stanu.
To prawda Spike, że bez większości w Sejmie Prezydent nie zmieni Konstytucji ani nie przeprowadzi dużych reform. Ale rola głowy państwa nie kończy się na podpisywaniu ustaw – Prezydent ma mandat do wyznaczania kierunku, budowania opinii publicznej i tworzenia presji politycznej. To właśnie od niego powinien iść impuls do budowania nowych elit, piętnowania patologii i proponowania rozwiązań, które później mogą zostać podjęte, gdy zmienią się układy polityczne. Oczekiwanie, że będzie jedynie biernym strażnikiem obecnego stanu rzeczy, to de facto zgoda na stagnację.
Kolego miej litość, po co te założenia z góry, Prezydent jak mało który jest wyjątkowo aktywny politycznie, dopiero zaczął urzędowanie, a i tak zapowiada co ma zamiar robić, tylko problem jak to zacząć, a jedyny rozwiązaniem jest odwołanie rządu, jakby Prezydent mógł, (a może ?), jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych, przejąć władzę, odwołać rząd i ogłosić wybory ?
Może jest inna prawna droga odwołania rządu, może nie podpisanie budżetu ?
czekam na propozycje, teraz to ma znaczenie, bo czas nie pracuje dla Polski, UE dąży do podporządkowania sobie Polski z pomocą Tyfusa i sprzedajnych sędziów i prawników, by powstała IV Rzesza, a do tego nie możemy dopuścić.
@Spike.
Prezydent faktycznie jest aktywny politycznie i wyznacza kierunek, ale zgodnie z Konstytucją nie ma narzędzi do samodzielnego odwołania rządu ani przejęcia władzy, nawet jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych. Taki krok byłby równoznaczny z zamachem stanu i skończyłby się katastrofą dla państwa. Istnieją jednak inne instrumenty: Prezydent może blokować ustawy wetem, kierować je do Trybunału Konstytucyjnego, nie podpisywać budżetu, a także wywierać stałą presję polityczną, budując opinię publiczną i alternatywne elity. Zmiana rządu w Polsce odbywa się tylko drogą parlamentarną – przez wybory lub wotum nieufności – więc kluczowe jest przygotowanie gruntu pod taki moment, by nie został zmarnowany. Wydaje mi się, że to akurat prezydent Nawrocki aktualnie realizuje.
No to już jest konkretna odpowiedź, tylko że Prezydent nie tylko może blokować ustawy, ale tak postępuje np. szkodliwe dla Polski i Polaków o wiatrakach, a jest ich kilka, co już na starcie jest wyjątkowe.
W tym temacie powinna być od początku ta notka, a nie o pouczaniu Prezydenta jakie ma wprowadzić zmiany, a nie ma jak do tej pory przesłanek, że Prezydent nie ma pojęcia co należy zrobić.
PS. Mam nieodparte wrażenie, że rozmawiam z dżipiti, może też spróbuję :))))
Wybacz Spike ale dalej nie rozumiem zarzutu. Wpis nie miał być „pouczeniem” Prezydenta, tylko próbą usystematyzowania tego, co realnie można i trzeba zrobić, żeby wzmocnić państwo. Prezydent podejmuje działania, jak słusznie zauważyłeś w sprawie ustaw o wiatrakach, ale czytający muszą rozumieć szerszy kontekst i możliwe scenariusze. Rolą mojego wpisu jest właśnie wskazywanie kierunku, opcji i ryzyka, nie odbierając głowie państwa kompetencji ani świadomości. Wydaje mi się, że jako bloger powinienem podać pomysły do dyskusji, co starałem się zrobić Wg mnie, to nie jest pouczanie, tylko wspieranie polityki prezydenta. Każdy ma jednak prawo do własnej i jak najbardziej krytycznej oceny.
No nie tylko ja odebrałem prezentowany tekst jako pouczenie :
"Dlatego pierwszym krokiem każdego odpowiedzialnego przywódcy jest ...."
Do wyliczanki nie mam zastrzeżeń, ale do formy, bądźmy poważni, nie ma podstaw sądzić, że Prezydent to jakiś Kosiniak, czy inny Hołownia, prawie od pierwszych chwil pokazał, że wie co robi, bo widzi zło, które się obecnie panoszy.
Dodam tylko, że sam prezes Kaczyński powiedział,
że jakby Tyfus swoje rządy prowadził zgodnie z prawem, to byśmy musieli się z tym zgodzić.
Rozumiem uwagę co do formy Spike, ale wpisy na blogach rządzą się swoimi prawami i często używa mocniejszych sformułowań, które mogą zabrzmieć jak pouczenie. W rzeczywistości nie chodziło mi o to, by sugerować, że Prezydent „nie wie co robi”, ale by nadać wywodowi logiczną strukturę i pokazać kroki, jakie mogą wzmocnić państwo. Zgadzam się, że już teraz prezydent pokazuje determinację i jasną ocenę sytuacji, i właśnie dlatego warto równolegle budować narrację i świadomość społeczną, które dadzą mu polityczne zaplecze. Publicystyka to nie instrukcja dla głowy państwa, tylko forma debaty o tym, jak najlepiej realizować polską rację stanu.
Jeżeli blogowanie ma pełnić rolę PR, wzbudzać sensację, to rozmowa nie ma sensu.
Jakakolwiek wizja przyszłości, nie może być przedstawiana w formie nakazu, pouczeń, czy nagany, powinna mieć charakter "pokory", inaczej najlepsza rada, może być źle odebrana, ludzie nie znoszą nakazów, dlatego wymyślono "magiczne" słowa "proszę", "dziękuję" etc.
Powiedzieliśmy, co mieliśmy do powiedzenia. :)
Nie zgadzam się Spike i mam do tego takie samo prawo, jak Ty do krytyki. Blog czy felieton to nie PR ani instrukcja dla polityka, tylko przestrzeń do jasnego formułowania opinii. Dlatego nie chodzi o to, żeby „prosić” Prezydenta, ale żeby pokazać: jeśli pójdzie w tym kierunku, osiągnie taki efekt, a jeśli nie – konsekwencje będą takie i takie. To nie jest nakaz ani nagana, tylko analiza, której siła polega właśnie na jednoznacznym nazwaniu rzeczy po imieniu. Pokora w języku bywa cenna, ale w debacie publicznej ważniejsza jest precyzja i odwaga niż eufemizmy.
Tu już nie da się komentować, ale spróbuję krótko.
Nie piszę o treści, ale formie !
Prezydent, jako bokser, wie, że do wyprowadzenia ostatecznego ciosu trzeba przeciwnika osłabić. To ciosy w tors, obijanie. Niby nic nie znaczące, niby takie sobie, ale po każdym przeciwnik coraz niżej opuszcza gardę. Odsłania się na ten ostateczny cios. I to Prezydent robi, bardzo skutecznie i konsekwentnie. Ja problem widzę raczej w innej sytuacji. Jak przyjdzie zadać ten ostateczny cios, to J. Kaczyński powie - ja się nie godzę, to nie w stylu ludzi kulturalnych. Lub wojna na tzw. prawicy będzie tak spora, że Prezydent nie dostanie dostatecznego wsparcia. Już teraz PIS, a najlepiej i Konfederacja powinny budować klimat pod ten cios. Oswajać przynajmniej swój elektorat, że szykują się zmiany.
Proszę odpowiedzieć, chętnie podyskutuję.
@henry - ależ ja od początku starałem się naprowadzić do tego pytania, odpowiedź na nie jest kluczowe, bez niej wskazywanie drogi Prezydentowi nie ma sensu, bo celu się nie osiągnie.
:)
Tak mi się skojarzyło...tylko zamiast telewizji,nałeż podstwić Nasze Blogi...
https://youtu.be/FYtHMyDylik?feature=shared
Autor
"Na wschodzie czai się wojna i imperialna obsesja Moskwy."
No i jak mam cię poważnie traktować?...
Autor
"Co powinien zrobić prezydent po sukcesie wizyty w USA"
A on tam jakiś "sukces" odniósł?
Mógłbyś powiedzieć jaki to sukces?
@Viva.
Rosyjska „obsesja imperialna” to nie publicystyczny wymysł, tylko fakty: Czeczenia, Gruzja, Krym, Donbas, pełnoskalowa wojna z Ukrainą. Jeśli to nie jest dowód obsesji, to co nim jest?
Jeżeli zaś chodzi o wizytę, to oczywiście, jej „sukces” nie oznacza, że nagle wszystko się zmieniło z dnia na dzień. Ale w polityce międzynarodowej sukces mierzy się w stabilnym podtrzymaniu sojuszy, rozszerzeniu pola do negocjacji i jasnym komunikacie wobec przeciwników. Prezydent Nawrocki uzyskał potwierdzenie obecności wojsk USA w Polsce, rozmowy o współpracy energetycznej i – co ważne – wizerunek partnera traktowanego poważnie w Waszyngtonie. To są realne korzyści, które nie rozwiązują wszystkich problemów, ale wzmacniają pozycję Polski w trudnym momencie.
@VivaPalestina.......Zależy co pan uważa za sukces. Wpis złośliwy i zaczepny ,a w gruncie rzeczy niemertoryczny ma chyba tylko prowokować do podobnej treści i nieznaczącego komentarza. Może lepiej pan by napisał dlaczego ta wizyta była wg pana nieudana a czego pan po niej oczekiwał. Ma pan zwyczaj atakować nielubianych przez siebie polityków chyba tylko za to że w ogóle są. Bez względu na to co prezydent zrobi czy powie pan bedzie powielał swój dyżurny komentarz.
Że wszystkim się zgadzam, z zastrzeżeniem, że cokolwiek to naiwne.
Po pierwsze - nie usiłujmy zrzucać na barki Prezydenta tych ciężarów, które on już sobie sam zarzucił. Naszym obowiązkiem, jako ludzi, którzy ponieśli Go do zwycięstwa i przy Nim trwają, jest stuprocentowy kontakt z rzeczywistością.
Po drugie - jak wygląda samodzielność służb, widać w Moskwie, i to od dziesięcioleci. Obyśmy nie musieli tego poczuć.
Po trzecie - wszyscy wiedzą, kto kogo finansuje, lecz ci, którzy powinni stworzyć takie prawo, żeby to uniemożliwić, od każdego kolejnego dnia wyborów, w których uzyskali mandat czekają na następną kadencję, na prolongatę mandatu, więc wolą wieloletnią szorstką przyjaźń.
Po czwarte - Strzembosz prawdę Ci powie.
Po piąte - i nie używajmy mowy nienawiści, bo się Pani Ursula zdenerwuje i nas skrytykuje. I nie daj Boże jeszcze ktoś to zrobi, a my przecież nie na darmo będziemy oszukiwać obywateli "tego kraju".
TO NIE JEST POLSKA RACJA STANU!
Polską racją stanu jest szczera rozmowa z naszymi posłami, bo zdaje się uznali, że wystarczy Nawrocki, i ograniczają się do recenzowania kolejnych wydarzeń, zamiast wybrać spośród siebie przywódców zdolnych, tak jak Prezydent, krzyknąć "za mną!" zamiast miauczeć "naprzód" i popiskiwać "zwyciężymy".
Zgadzam się Pani Danuto, że nie można zrzucać na Prezydenta całej odpowiedzialności – państwo to system, który powinien być wspierany przez parlament, rząd i społeczeństwo obywatelskie. Ale nie jest naiwnością oczekiwać, że głowa państwa będzie nadawać ton i kierunek, bo taka właśnie jest rola prezydentury w systemie politycznym. Co do służb – dlatego właśnie trzeba je wzmacniać procedurami i standardami, aby nie stały się atrapą, jak w Moskwie, tylko realnym instrumentem ochrony interesów narodowych. A kwestia prawa i jawności finansowania to dokładnie ten punkt, w którym społeczeństwo musi wymagać od posłów odpowiedzialności, bo bez nacisku ludzi każdy polityk faktycznie woli „przetrwać” niż ryzykować.
To dobrze,że w dyskusji padło słowo ,,odpowiedzialność''.To ono właśnie pokazuje,że powinna spoczywać zawsze i na wszystkich-rządzących, politykach i obywatelach. w prawidłowo funkcjonującym państwie. Czas zdobyć się na ocenę i odwagę sprawdzenia. Mamy spostrzeżenia? Tak ,tylko czy o nich mówimy? Czy to co dzieje się wokół nas nie świadczy o braku odpowiedzialności tych którzy mają odpowiadać za państwo? Jak nazwać infantylne a jednocześnie chamskie zachowania premiera i jego ministrów walczących z prezydentami o krzesło,o miejsce w samolocie, umniejszających prerogatywy prezydenckie,ośmieszajacych głowę państwa w obcych mediach tylko dlatego,że nie pochodzi z ich ekipy? Gdzie odpowiedzialnosć za państwo jak nikt nie odpowiada za nieprawidowości, zaniedbania, nietrafione decyzje? Dlaczego nie odpowiedziała utratą stanowiska za KPO pani minister Pełczyńska -Nałęcz? W naszym państwie od lat brakuje odpowiedzialności, są straty nigdy nie rozliczone .Czyż nie tak było z Fabryką Osocza która nigdy nie powstała,a albo skarbcem na życzenie Balcerowicza ,ale nigdy nie powstałym, czy elektrownią która zaistniała tylko w planach a pochłonęła miliony? Teraz upadła jakaś inwestycja przemysłowa w Katowicach po roku działalności i pochłoniętych milionach, ale czy ktoś imiennie,finansowo za to odpowiedział?