Wakacyjny tryb życia sprawił, że do mojego notebooka trafiło bez ładu i składu kilkanaście impulsów rozmaitej wagi, w dodatku o zmiennym natężeniu. I tak na przykład zdetonowany przed kilkunastoma dniami paranoidalny amok Giertychowej sfory w sprawie urojonych przewałów w wyborach prezydenckich, skarlał dzięki kataryniarzom z, przepraszam za ten suchar, wolnych mediów, w sitcomową groteskę chomików mantrujących dookoła Wojtek w propagandowych kołowrotkach.
A owe wolne media przywodzą mi na myśl peerelowskie combo dziennikarzy konferencyjnych. Otóż na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku funkcjonowała w Warszawie grupa żurnalistycznych proletariuszy ledwie wiążących koniec z końcem na marnych redakcyjnych posadach, lub wolnych strzelców z konieczności, która zapewniała frekwencję na trzeciorzędnych konferencjach prasowych rozmaitych firm i instytucji bez znaczenia, dla podbudowywania ego ich szefów i ku satysfakcji menadżerów od piaru, pewnych premii za pełne sale.
A donatorzy nie szczędzili kasy na catering i fanty, często wypasione., typu zegarki średniej klasy, nesesery, sprzęt sportowy, markowe wieczne pióra i takie tam drobiazgi. Jednym słowem wilk był syty i owca cała. Oczywiście takie numery nie dotyczyły konferencji i nasiadówek z górnej półki. I na przykład na spektakle Jerzego Urbana brać dziennikarska waliła Alejami Szucha jak w dym, choć rzecznik nie rozpieszczał gadżetami.
I po latach nawiedza mnie swoiste deja vu. Natrafiam bowiem we wszystkich lufach propagandowej nawały, od internetowego Onetu, przez „Wybroczną” z jej radiowęzłem, po telebimy KOPO, TVP Info i TVN 24, wciąż na ten sam zestaw nazwisk, tyle, że peerelowski zaciąg stanowili statyści w dosłownym znaczeniu tego określenia, a teraz kit usiłuje wciskać progresywnemu targetowi elyta syndykatu generatorów rzeczywistości urojonej.
Ostatnio pozostaję pod wrażeniem istnej ogniomistrzyni gniazda szerszeni, wróć, grubych bert, kolubryn, przy których ta Kmicicowa byłaby zwykłym korkowcem, pani redaktory Doroty Wysockiej-Sznepf z TVP Info. Ona i jej goście każdego wieczora tak sugestywnie wzywają do konieczności ponownego przeliczenia głosów w oddanych w wyborach prezydenckich, że za każdym razem zakasuję rękawy gotów do pomocy. W jej żarliwej agitacji za rudamentami parlamentaryzmu, w których nie chodzi o podmiankę uzurpatora Nawrockiego na popaprańca, wróć, pomazańca Trzaskowskiego, lecz o rzetelną arytmetykę, dostrzegam bowiem szlachetny wpływ koligacji rodzinnych. Jest przecież żoną genetycznego dyplomaty w służbie 3 RP i synową oficera ludowego wojska, który zakończył szlak bojowy jako kierownik Studium Wojskowego UW, a potem został prominentnym działaczem Gminy żydowskiej w Warszawie. La noblesse oblige. Ech, gdybyż Jacek Kurski miał w swej szczujni takie agitatorki…
Tu na arenę walki o prawdę, przez prawicowych kołtunów zwaną efektem defekacji, wkracza profesor Andrzej Zoll. Wprawdzie koncept wysadzenia z siodła Nawrockiego wbrew wszelkim werdyktom instytucji powołanych do zatwierdzania wyniku wyborów wyszedł od dwóch tuzów palestry, ale wsparcie profesora, o którym przed laty krążyły pochlebne opinie, wydaje się bezcenne. Można by wręcz rzec, że Zoll uświęca środki.
Zatem ad rem. Ponieważ wszystko wskazuje na to, że Sąd Najwyższy zatwierdzi wyniki głosowania i zgodnie z procedurą do zamknięcia aktu wyborczego pozostanie ceremonia złożenia przysięgi przez prezydenta Karola Nawrockiego przed Zgromadzeniem Narodowym na ręce marszałka sejmu Szymona Hołowni, demolatorzy, wróć, defensorzy konstytucji, natchnieni ekwilibrystyczną żarliwością profesora Zolla, spróbują ostatniego obywatelskiego wzmożenia, by dać odpór gangusowi z trójmiejskiego półświatka.
W tym celu wystarczy przekształcić uroczystość zaprzysiężenia prezydenta w normalne obrady obu izb i ogłosić przerwę. Wówczas prezydentem na chwilę zostanie Hołownia, a sejm i senat upichcą na chybcika stosowne ustawy, które Szymon Pierwszy przyklepie. I Trzaskowski zasiądzie pod żyrandolem. Wprawdzie na razie marszałek odrzuca taki scenariusz, lecz do zaprzysiężenia pozostał jeszcze ponad miesiąc.
Na miejscu prezydenta Andrzeja Dudy wystąpiłbym na wszelki wypadek do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem co należy uczynić, jeśli 6 sierpnia marszałek Hołownia sprzeniewierzy się procedurze zaprzysiężenia? Intuicja sugeruje mi, że wówczas przysięgę od Karola Nawrockiego mógłby odebrać prezes TK w towarzystwie pierwszej prezes Sądu najwyższego i prezesa Trybunału Stanu, w Belwederze, w Zamku Królewskim, na Placu Zamkowym albo zgodnie z historyczną tradycją Kościuszki na Rynku Starego miasta, niechby nawet w Krakowie, lub na Wawelu… Ale chyba dmucham na zimne.
Sekator
Ps.
- Istny Zoll z ciebie, tyle, że na odwyrtkę, - ironizuje mój komputer.
- Wolę określenie pomysłowy Dobromir, wróć, Sekator - uśmiecham się do Eustachego.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1690
Dmuchania na zimne czerwone nigdy za wiele.
Dwa kwiatki za wpis się należą, drugi dla nicponia Eustachego 🌼🌼
"Ustawa o bezkarności jest już napisana"
W śledztwach, procesach sądowych, często zawierane są ugody z przestępcami, nawet zawiera się ugody ze szpiegami czy innymi agentami, by osiągnąć wyższe cele, jak rozbicie grup przestępczych, czy przekazywaniu fałszywych danych wrogom, jakoś nikogo to nie bulwersuje.
Hołownia przekraczał prawo, a jest na tyle słabym ogniwem tej szemranej koalicji, więc można mu obiecać ochronę przed odpowiedzialnością karną w zamian pewnych jego działań.
Kosiniak ma lepszą sytuację, stąd jego trwanie przy korycie, głównie jego sponsorów czerpiących zyski w różnych strukturach samorządowych, bo sam nie stanowi wartości, bez partii niewiele znaczy, nawet jako lekarz z szemranym dyplomem, ale na szali leży cały PSL, czy rolnicy dadzą mu na tyle głosów, by znowu zasiedli w ławach rządowych i dalej się paśli.
Wie Pan, stary już jestem i pamięć nie ta. Ale na pewno pomoże mi Pan i przypomni, kogo z usuniętej od władzy ekipy udało się posadzić przez osiem lat rządów PiS, już nie powiem za Smoleńsk, ale może chociaż za akcję "Widelec"? Albo może za "zapasowych sędziów" TK?
nie przypomnę, bo w tym temacie praktycznie niewiele się dokonało, a dlaczego?
problem nr1, sądy nie w sporej ilości są polskie, szczególnie te ważniejsze, jeżeli dobrze pamiętam to nawet Oleksego uniewinniono z agenturalność i chyba jedynego w sprawie Smoleńska.
Kaczyński i Ziobro chcieli coś zrobić, ale naciski i ściski z zewnątrz były i nadal są b.duże.
Wg mnie głównie zawiódł Prezydent, nie pierwszy raz, może kiedyś w chwili szczerości powie dlaczego, a wiemy że miał spotkanie z resortowymi sędziami.
Kaczyński zaprzepaścił okazję do wyeliminowania niektórych łajdaków z polityki, jak Tyfusa, Sikorskiego czy Giertycha, jest ich więcej, ale ci zawsze byli niebezpieczni i nadal są i tego nie ukrywają, swoją nienawiść do Kaczyńskiego przelewają na wszystkich Polaków, nawet tych co ich wybrali.
Mam nadzieję i liczę na to, że obecna władza, która pokazała co potrafi i że przed niczym się nie cofnie, będzie niedługo rozliczona, kolejny rząd już nie będzie bał się Brukseli, czy Berlina, postawi winnych przed sądem, a także ich sojuszników w togach, sędziowie, adwokaci jak Kalisz, oni szczególnie powinni bronić prawa i polskiej Konstytucji na którą przysięgali, a namawiali i pomagali w bezprawiu, kara powinna być dużo większa.
Gdyby niewielką ilością głosów wygrał Trzaskowski to "prawica" pisowska darłaby mordę, że "były przekręty" i trzeba ponownie przeliczyć głosy.
A że do takich celów używa się tzw. "dziennikarzy" to co? To ich praca i za to dostają pieniądze. Jakoś nikt nie protestował gdy te presstytutki kłamały jednym głosem w sprawie "pandemii" albo "niczym nie sprowokowanej agresji Rosji na kochającą pokój Ukrainę". To tylko biznes.
Nie ściemniaj Ruśkiewicz. Kiedy de facto wygraliście wybory 15 października to nie było takich głosów, tylko próba stworzenia propolskiej koalicji przez Mateusza Morawieckiego. Ale obca antypolska agentur nie popuściła i utworzyła 13 grudnia swoją antypolską koalicję. Teraz możesz się wściekać na Polaków, że biorą sprawy w swoje ręce, ale podziwiam Polaków, że potrafią tak bronić swoich racji jak na granicy z Niemcami. Brawo Polacy!