Sezon transferowy uważam za otwarty - ogłosił dzisiaj premier Donald Tusk. Bartosz Arłukowicz, zawodnik bez formalnej przynależności klubowej dostał dziką kartę od organizatorów turnieju Election Cup, przez niektórych zwanego także Kampanią Wyborczą Platformy Obywatelskiej. Przeszedł z drużyny, o której mówi się, że nic nie wnosi, do drużyny, o której mówi się, że nic nie robi. Wspomniany wyżej gracz nie musiał zmieniać barw, bo ich nie miał, podobnie bezbarwny jest klub, który go przygarnął.
Nie ma żadnego politycznego dorobku ani pozycji, co nie czyni mu żadnej różnicy, gdyż w nowej drużynie takie zaszłości są przeszkodą raczej niż pomocą. Przedtem nic nie wnosił, teraz nie będzie nic robił, co z punktu widzenia zawodnika jest polepszeniem warunków kontraktu. Będzie ministrem bez teki w kancelarii premiera, który namawia, żeby nie uprawiać polityki. W tym sensie nie ma znaczenia, na jakiej pozycji będzie grał i czym się nominalnie będzie zajmował.
O takich posadach w Polsce mówi się „wymarzona fucha”. W drużynie Tuska ma się pochylić nad parszywym losem wykluczonych, co będzie czynił z równą wprawą, jak w swojej poprzedniej ekipie pochylał się nad losem wyzyskiwanych. Gdyby trafił do team`u Palikota, zajmowałby się wyalienowanymi. Główna zaletą zawodnika Arłukowicza jest, że nadzwyczaj dobrze wypada w telewizji i że dzisiaj z podobną wiarygodnością brzydzi się PiS-em, jak w trakcie występów w komisji hazardowej brzydził się procederem Platformy.
Nieważne jest, że przychodzi znikąd, jest w polityce nikim, nic nie będzie robił, obejmuje nic nieznaczący urząd i niczyjego losu nie poprawi ani nie popsuje. Dla ekipy Tuska liczy się każdy punkcik i z tą nadzieją go skaperowano albo kupiono, jak kto woli.
Jednak najważniejsze przesłanie transferu Arłukowicza wynika z tego, że otworzył on przedwyborczy sezon transferowy w Platformie Obywatelskiej. Doświadczenie z lat poprzednich mówi nam, że posypią się wkrótce następne. Platforma nie prowadzi własnej szkółki, zawodników skupuje gdzie się da i od kogo popadnie. Ważne, czy przyniesie z sobą jakieś punkty sondażowe. Arłukowicz kilka razy wypowiedział się z sensem podczas występów w komisji śledczej badającej aferę hazardową w rządzie i wypadł wiarygodnie w oczach widowni. W partii, która preferuje małe kroczki tu i teraz to jest decydująca kwalifikacja polityczna.
Arłukowicz dobrze wybrał moment transferu, wyczekał aż do uzyskania niezbitej pewności, że drużyny RPP i PJN spadają do ligi okręgowej. Nie wiadomo co prawda, jak mu się opłaci ten transfer w dalszej perspektywie, już powyborczej, ale na razie jego na wierzchu.
Przewiduję, że kolejnym transferem do Platformy będzie zawodniczka Joanna Kluzik-Rostkowska, której klub stacza się właśnie do nicości w nadzwyczajnym tempie. Być może premier powierzy jej tekę ministra stanu do spraw wypędzonych. Transfer znikąd donikąd nic bowiem nie kosztuje premiera. Przed wyborami w drużynie Donalda Tuska jest dużo wolnych miejsc dla ministrów do spraw wyimaginowanych.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6603
I obejdzie się bez zmiany ustawy i veta Komorowskiego
Pozdrawiam
Jasne, trzeba umieć podejść do ludzi. To się nazywa asertywność, czy jakoś tak. Życiorys to nie problem w dzisiejszych czasach. Fachowcy z mediów na życzenie robią życiorys, jaki się klientowi zamarzy. A poglądy mozna też zmieniać co rano, w końcu człowiek nie krowa.
Pozdrawiam
Oby to piękne morskie powiedzonko miało dla niego podobne konsekwencje w karierze politycznej:)
Pozdrawiam
Właściwie jedno nie wyklucza drugiego....
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Nie na darmo Gromek z UOP(a wcześniej z SB) się trudził i "odbył mnóstwo spotkań", żeby teraz ktoś mu spaprał taka piękną partię liberalno-konserwatywną, że nawet w Moskwie takiej nie mają. Jest się czym chwalić przed zaprzyjaźnionym mocarstwem...
Pozdrawiam
No i ma piękne rezultaty! Trzeba mieć plan i konsekwencję w działaniu a powodzenie murowane. Zobaczymy jak będzie dalej, ale na razie postawił na swoim i jest ministrem. Co prawda ministrem od niczego, ale przecież on się dopiero zapowiada...
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Będzie jedynką w Szczecinie, spełnią się jego chłopięce marzenia. Niewiele mu trzeba w gruncie rzeczy - być jedynką i ministrem od czegokolwiek.
Pozdrawiam
Nie dziwota, że się wił, przecież robi to samo, co przed czterema laty - kaperuje zawodników. Nie ma żadnego merytorycznego pomysłu, powtarza stare klisze atakując PiS i zbierając skąd się da sprzedajną hołotę polityczną.
Pozdrawiam
Nie ma takiego absurdu i nie ma takiego idiotyzmu, który nie został by podchwycony przez lemingi jako dowód sprawności ich idola.
Pozdrawiam