
To bardzo przykre uczucie, jakiegoś wstydu i złości, gdy twoje miasto – mówię moje, bo w Gdyni się urodziłem i do dzisiaj stale mieszkam tylko tutaj - zachowuje się w sposób nie do przyjęcia przez polskiego patriotę, świadomego na dodatek historii i tego jak to miasto strasznie ucierpiało z rąk hitlerowców. Gdynia, miasto które błyskawicznie z narodowego wysiłku i morskiej piany, powstało z niczego, w okresie II RP, bo kraj to niesłychanie potrzebował, a oddalony zaledwie o 20 kilometrów Gdańsk, a właściwie w tamtych czasach Danzig, był bardziej niemiecki i nazistowski, a nie polski. Musieliśmy mieć Gdynię, by zmartwychwstałe państwo mogło swobodnie prowadzić działalność kontaktów ze światem.
Gdynia – proszę to sobie uzmysłowić – po II WŚ było jedynym miastem, oknem na świat. Tu przybywały statki z towarami z całego świata i stąd wypływały polskie statki, z polskimi marynarzami, dystrybuując nasz eksport dla światowych odbiorców.
Gdy w 1939 hitlerowcy napadli bez ostrzeżenia, to właśnie tutaj, w niedużym kręgu, najdłużej walczyli i stawali opór: Westerplatte, Gdynia i Hel. I to nie tylko regularne wojsko. Gdyńscy młodzi się skrzyknęli, stworzyli swoje oddziały i z kosami na sztorc stawali przeciwko karabinom maszynowym i czołgom.
To wszystko wiedziałem od maleńkości. I byłem dumny ze swojego miasta, które rozkwitło jak bzy w maju. Czułem też dziecięcą wściekłość. Że tu, gdy Niemcy do miasta wkroczyli, to ukryci zdrajcy mieli już przygotowane listy proskrypcyjne, wskazujące Gestapo, kogo należy zlikwidować.
I tu właśnie rozpoczęły się masowe mordy.
Latem z rodzicami, często wraz z poetą i pisarzem Franciszkiem Fenikowskim, przyjacielem rodziny, a moim idolem w młodości, który jak nikt wówczas znał krainę Kaszubów, jeździliśmy na piknik do Piaśnicy. I tam "wujek" Franek zaprowadził nas do miejsca w lesie, gdzie stał samotny krzyż – i nic więcej – i uświadomił nas, że to miejsce to cmentarz.
Już na początku wojny, w czasie od października 1939 do kwietnia 1940, wymordowano strzałem w głowę, w ramach przygotowanej przed wojną, z pomocą zdrajców z Gdyni i okolic, akcji "Inteligencja" - bo właśnie zabijano wszystkich urzędników, duchownych, nauczycieli, lekarzy i artystów – około 15 tysięcy Polaków, głównie z Gdyni, Wejherowa i okolic. A może nawet 20 tysięcy, jak oszacował Fenikowski w oparciu o lokalne informacje. Do dzisiaj nie wiemy dokładnie.
Gdynia wówczas to miasto bohater. Skromny garnizon na Oksywiu, wraz z tym młodzieńczym pospolitym ruszeniem bronili się do 19 września. Chyba najdłużej w Rzeczpospolitej.
A to, wobec tej przeszłości, co właśnie w Gdyni parę dni temu się wydarzyło, jest najbardziej hańbiącym moje miasto czynem.
Gdy Gdynia została wyzwolona w trakcie marszu na ówczesny hitlerowski Danzing, przez wojsko Rokossowskiego z niewielkim udziałem polskich żołnierzy, na parę tygodni władzę objął wojskowy, Polak raczej z zachodu, postać do dzisiaj tajemnicza (Długo już poszukuję dokumentów o nim), nazywany Szeryfem, który potem w tajemniczych okolicznościach zniknął, gdy władzę w mieście przejęli ruscy i polscy bezpieczniacy i przywiezieni komunistyczni urzędnicy. I od tego momentu do dzisiaj, Gdynia pozostaje "dziwnym" miastem, gdzie nadal – teraz schowani za kurtyną – władzę mają ludzie związani z aparatem bezpieczeństwa i peerlowskimi komunistami.
Dziwiło mnie na przykład, dlaczego taki komuch jak Leszek Miller – nie byle kto – za PRLu członek Biura Politycznego KC PZPR, czyli z samego szczytu, a po 1989, ciągle w polityce jako poseł, minister, a nawet premier. (Pamiętajmy – to on Polskę przyciągnął do tej przeklętej Unii Europejskiej.) On przecież przed transformacją związany był z okolicami Łodzi. A tu Gdynia, jego wyborcze miasto? Może tylko tu miał pewność, że zostanie wybrany?
Już w dzieciństwie byłem buntownikiem. Jednak na studiach w 1970 roku okazało się, że raczej jestem rewolucjonistą. Walczyłem w Gdańsku, czego końcem była na dworcu "ścieżka zdrowia", siniaki i podtrucie gazem – nie pieprzowym, tylko bojowym. A trzy dni później też aktywnie brałem udział w tych tragicznych walkach w Gdyni, gdzie nawet na terenie ówczesnego Wzgórza Nowotki i Urzędu Miasta strzelano do nas z helikoptera.
W sierpniu 1980 roku, będąc na tzw. dejmance, pracowałem w centrali PLO, a gdy się dowiedziałem, że pracownicy lądowi tego armatora już strajkują, zacząłem rozsyłać depesze do wszystkich naszych statków na całym świecie przez Gdynia Radio, a gdy zebrałem większość popierającą, to spowodowałem przystąpienie marynarzy PLO do strajku. Tego samego dnia, małą delegacją pojechaliśmy samochodem z kierowcą, który wiedział jak się przedostać do Stoczni Gdańskiej, omijając blokady milicji i żandarmerii. Tam też na sali ogłosilem strajkującym, że my, marynarze właśnie przystępujemy. A opóźnienie było spowodowane tym, że nasi ludzie są rozsiani na całym świecie. Musiałem to dodać, bo strajkujący zaczęli już szemrać, że marynarze milczą, bo to "czerwona burżuazja".
Wytrzymałem w komitecie strajkowym PLO (dyrektor udostępnił nam salę konferencyjną) do połowy października. Z każdym dniem zgłaszało się coraz więcej ludzi morza, w dużym stopniu oficerów, gdzie było wiadomo, że pośród nich, to raczej szubrawcy (bardziej po polsku szuje), a nie porządni goście. W myślach nazwałem ich solidaruchami.
Nie wytrzymałem. Wróciłem na morze.
Gdy w Polsce w roku 1989 po Okrągłym Stole następowała transformacja, ja byłem w Ameryce. Wróciłem do kraju pod koniec roku 1990. Miałem więc tylko mglistą wiedzę, co w kraju się dzieje, Dość szybko się dowiedziałem, że w Gdyni władzę przejęły właśnie solidaruchy. A po latach okazało się, że dobrze i szybko się dorobili niezłych fortun. A byli komuniści, służby specjalne o bolszewickich korzeniach i rosnąca w siłę mafia i półświatek, zaczęła przyciągać trójmiejską "elitę" i władze, tak, że w końcu Trójmiasto ochrzczono Małą Sycylią. Niestety – to trwa.
Nieoficjalne statystyki donoszą, że w Gdyni około 80% obywateli będzie głosować na Trzaskowskiego. Gdzie ja żyję!?
Właśnie mija rok od wyborów regionalnych, gdy wreszcie po 26 latach rządów w Gdyni, odszedł prezydent Wojciech Szczurek. Nowym prezydentem miasta została pani Aleksandra Kosiorek. Okazało się, że jednak się myliłem, myśląc, że to dobry wybór (ostrożnie nie głosowałem na nikogo), bo wygrała ona z panem Tadeuszem Szemiotem z Koalicji Obywatelskiej. Szara strefa i sternicy za kurtyną nie dopuszczą by cokolwiek w takim łakomym kąsku się zmieniło. W Gdyni rządzą deweloperzy ze wsparciem Urzędu Miasta. Projekt nadal jest taki, że rodowici Gdynianie won za obwodnicę. Najlepiej do wiosek – Bojano, Koleczkowo i Chwaszczyno; albo do Rumii i Redy. A Gdynia centrum to ma być nasze Saint Tropez, luksusowy, super nowoczesny obszar, bez dymiących starych aut, z pięknymi kwiatami i krzewami prosto z Holandii, rajem dla rowerów i hulajnóg, miejscem marzeń dla naszych bogaczy nuworyszy i jak się da, dla ruskich oligarchów, byłych prusaków, a teraz nostalgicznych, niemieckich junkrów, którzy jeszcze przed wojną, parę kilometrów dalej mieli swoje posiadłości.
Symbolem dla mnie nowoczesnego Gdynianina jest ten błazen Jakub Wojewódzki, który, nie zapomnimy, polską flagę wbijał w psie gówno. Coraz więcej jest tutaj tych warszawskich, bogatych durniów i durenek. Co to w Gdyni i w Sopocie na plaży nie chcą widzieć motłochu w sandałach i białych skarpetkach, z wrzeszczącymi dzieciakami, tylko po to, by pokazać morze.
Niestety, to, co kiedyś władze kultywowały po chichu, to teraz – bo jest właśnie 80 rocznica i nowa pani prezydent Kosiorek, z pompą uhonorowano około 10 tysięcy ofiar zatopionego przez ruską torpedę nazistowskiego statku m/s Wilhelm Gustloff. Oczywiście, po chrześcijańsku należy się za tych ludzi pomodlić. Nie ważne, że to sami hitlerowcy uciekający z Gdańską, Gdyni przed ruskimi. I nie każdy kto z Niemców chciał się ratować miał szansę popłynąć, bo tylko bogaci hitlerowscy bonzowie, urzędnicy z góry i oficerowie – podejrzewam, że nie Wermachtu i Kriegsmarine tylko z Waffen SS, GESTAPO i innych SS i SA. Ciekawe, podobno również tam płynęła rodzina premiera Tuska (może dlatego dla niego tak Gdynia celebruje?)
Nie słyszałem, by któregoś października uroczyście uczczono zamordowaną polską inteligencję w Piaśnicy.
Nie ma hucznych obchodów i rokrocznych uroczystości przy byłym, tuż za Gdańskiem, obozie koncentracyjnym Stutthof.
Ktoś pamięta co roku i celebruje Gdyńskich Kosynierów? Chłopaków co z kosami na sztorc, co bez strachu ruszyli na nazistowskie karabiny maszynowe?
Obchody Ofiar Grudnia 1970 też ze strony władz miasta nie są tak ładnie wspominane....
Czyli pani Kosiorek, przed prezydenturą, prawnik i aktywista społeczny zawiodła mnie i nie jest nawet od włos lepsza od poprzednika Szczurka.
Jestem mocno przekonany, że kolejni, po 1989 roku najważniejsi ludzie Gdyni, prezydenci miasta, są tylko figurantami. Mają robić tak, jak ktoś im poleca.
Co za Gdynia, moje rodzinne miasto... Co za Polska...
$ $ $ $ $
ZAŁACZNIK
Płace w Urzędzie Miasta Gdynia
Czy wiesz ile osób zatrudnia Urząd miasta w Gdyni?
ChatGPT powiedział:
Według dostępnych danych, na początku kwietnia 2022 roku Urząd Miasta Gdyni zatrudniał 1123 osoby na 1091,3 etatach. trojmiasto.pl
Dodatkowo, gdy uwzględnimy wszystkie jednostki organizacyjne podległe miastu, spółki komunalne oraz placówki oświatowe, całkowita liczba zatrudnionych wynosiła 11 929 osób. W tym:Dziennik Bałtycki+1dziendobrypomorze.pl+1
6382 osoby w placówkach oświatowych
2378 w jednostkach organizacyjnych
1355 w spółkach miejskich
1177 w samym Urzędzie Miasta Gdyni trojmiasto.pl+3Dziennik Bałtycki+3dziendobrypomorze.pl+3
Te liczby pokazują, że Gmina Miasta Gdyni jest jednym z największych pracodawców w regionie.dziendobrypomorze.pl
Źródła
2/2
4o
Powiedziałeś(-aś):
A wiesz jaka jest średnia płaca w tym urzędzie?
ChatGPT powiedział:
Według dostępnych informacji, przeciętne wynagrodzenie w Urzędzie Miasta Gdyni na stanowisku inspektora wynosiło ponad 4 390 zł brutto miesięcznie. Dla porównania, średnia pensja brutto w magistracie Gdyni, uwzględniająca wszystkie stanowiska, wynosiła około 4 154 zł brutto miesięcznie. trojmiasto.pl+1trojmiasto.pl+1
Warto zaznaczyć, że wynagrodzenia mogą się różnić w zależności od stanowiska, stażu pracy oraz zakresu obowiązków. Dodatkowo, w ostatnich latach pracownicy urzędu zgłaszali potrzebę podwyżek, argumentując to rosnącymi kosztami życia oraz inflacją.trojmiasto.pl
Szczegółowe informacje dotyczące zasad wynagradzania w Urzędzie Miasta Gdyni można znaleźć w oficjalnym Regulaminie wynagradzania pracowników Urzędu Miasta Gdyni. BIP Gdynia
Jeśli potrzebujesz bardziej szczegółowych danych lub informacji na temat konkretnych stanowisk, daj znać — chętnie pomogę.
Źródła
4o
Powiedziałeś(-aś):
Sądzę, że podane przez ciebie zarobki nie są prawdziwe. Nie uwględniasz wszystkich dodatkowych apanaży. Już jakiś czas temu prasa podawała, ze jest to około 7 tysięcy zł
ChatGPT powiedział:
Masz rację, że wcześniejsze dane mogły nie uwzględniać wszystkich składników wynagrodzenia pracowników Urzędu Miasta Gdyni. Według dostępnych informacji, przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w Gdyni w 2022 roku wynosiło 6 985,73 zł brutto .BIP Gdynia
W przypadku Urzędu Miasta Gdyni, wynagrodzenia różnią się w zależności od stanowiska. Na przykład, kierownicy w UM w Gdyni mogą liczyć na około 7 400 zł brutto miesięcznie, a szeregowi pracownicy na około 4 600 zł brutto . Dodatkowo, na stanowisku inspektora średnia pensja brutto wynosi ponad 4 390 zł .trojmiasto.pltrojmiasto.pl
Warto również zauważyć, że wynagrodzenia mogą być uzupełniane o różne dodatki, takie jak premie, nagrody jubileuszowe czy świadczenia socjalne, co może znacząco wpłynąć na całkowite dochody pracowników.
Jeśli potrzebujesz bardziej szczegółowych informacji na temat wynagrodzeń w Urzędzie Miasta Gdyni, warto zapoznać się z oficjalnym Regulaminem wynagradzania pracowników Urzędu Miasta Gdyni .
Źródła
4o
Powiedziałeś(-aś):
To ostatnie pytanie - ile zarabia prezydent miasta i ile czlonkowie rady miasta? A ponadto, czy mają dodatkowe źródła dochodów?
ChatGPT powiedział:
Według dostępnych informacji, wynagrodzenie Prezydent Gdyni, Aleksandry Kosiorek, w 2025 roku wynosi 19 024 zł brutto miesięcznie. Na tę kwotę składają się:Dziennik Bałtycki+6trojmiasto.pl+6Radio Gdańsk+6
Wynagrodzenie zasadnicze: 10 770 zł
Dodatek funkcyjny: 3 450 zł
Dodatek specjalny: 4 266 zł
Podwyżka z tytułu ogólnych podwyżek dla urzędników: 936 złinformator-pomorza.pl+6trojmiasto.pl+6Dziennik Bałtycki+6informator-pomorza.pl+5Zawsze Pomorze+5Nasze Miasto Gdynia+5trojmiasto.pl
Dodatkowo, prezydent może otrzymywać nagrody jubileuszowe, dodatkowe wynagrodzenie roczne oraz dodatek za wysługę lat, co wpływa na całkowite wynagrodzenie. Radio Gdańsk
W przypadku radnych Rady Miasta Gdyni, wysokość diet zależy od pełnionych funkcji:Nasze Miasto Gdynia+1WP Wiadomości+1
Przewodniczący Rady Miasta: około 4 000 zł miesięcznie
Wiceprzewodniczący Rady Miasta: około 3 700 zł miesięcznie
Przewodniczący komisji: około 3 500 zł miesięcznie
Pozostali radni: około 3 000 zł miesięcznietrojmiasto.pl
Te kwoty mogą ulec zmianie w zależności od decyzji Rady Miasta.
Co do dodatkowych źródeł dochodów, zarówno prezydent, jak i radni są zobowiązani do składania oświadczeń majątkowych, w których ujawniają wszelkie dodatkowe dochody, majątek oraz zobowiązania finansowe. Dostęp do tych oświadczeń jest publiczny i umożliwia obywatelom wgląd w potencjalne dodatkowe źródła dochodów samorządowców.
Jeśli potrzebujesz bardziej szczegółowych informacji na temat konkretnych oświadczeń majątkowych lub innych aspektów związanych z wynagrodzeniami samorządowców w Gdyni, chętnie pomogę.
PS. Problem jest taki, że ChatGPT opiera się na ogólnodostepnych źródłach i oficjalnych informacjach. A Jak jest naprawdę?
Pamiętam jak na Kamiennej Górze były sady i biegaliśmy po niej z rówieśnikami tam na tzw "pachtę"....poznawałem tych ludzi od młodych lat.
Ja jestem Orłowiak. A rodzice, to właściwie uciekinierzy. Ojciec z Grodna, a potem Obławy Augustowskiej, a mama spod Oświęcimia. Tu się schowali i tu zrobili studia. Masz rację - zalewają nas słoiki. Takie "z chama jaśniepany". Prymitywy. I niby w oczy kłują bogactwem, ale to wielkie kredyty, leasingi, bo w ich bańce trzeba szpanować. Nędza i rozpacz. A mieliśmy swój klimat.
PS. Ta internetowa księgarnia Tezeusz to twoje?
A jeżeli o Gustloffa chodzi to proponuję piknik w rocznicę . Wiesz... kolorowe jarmarki , blaszane zegarki , piwko i karkówka wesoła muzyczka . Była jeszcze Goya i Steuben . Jest co świętować .
Nie wyobrażasz sobie jakie potężne siły działają. I to od II WŚ. To jest coś, co pokazano w filmach o Batmanie, czy Supermenie. Tu są takie układy, powiązania, nepotyzm i korupcja, jakie widzimy w dokumentalnych filmach o Neapolu. Zlikwidował Tusk, oczywiście na szkopskie polecenie Stocznie w Gdańsku i w Gdyni. Nie tylko dlatego, by nie było konkurencji, ale również dlatego, ze ponad 10 tysięcy stoczniowców, zwykłych Polaków, mogło protestować i wyjść na ulice. Tak samo jak się likwiduje górników i hutników - dużej zbiorowości robotników.
Poczekaj, zaraz sprawdzę ile osób jest zatrudnionych w Urzędzie Miasta w Gdyni, a jest to najlepszy pracodawca w mieście, więc nie będą głosować zgodnie z sumieniem, tylko za utrzymaniem kasy dla rodziny na życie. Jak by policzyć całościowo to dla władzy miasta pracuje coś od 10 do 20 tysięcy ludzi, Dodaj rodziny. to będzie z jakieś 60 - 80 tysięcy głosów zgodnie z tym jak sobie góra życzy Zobacz w załączniku do tego tekstu, w którym właśnie zdobywałem w miarę realną informację. Wynika, że średnia płaca, bez jawnych obrywów to w UMG 7 tysięcy zł, a pani prezydent co miesiąc ok. 20 tysięcy. Tu średnia emerytura to 3 tyś................. Przeczytaj załącznik i zastanów się jak jest gdzie indziej. I pomyśl dlaczego Tusk tworzy tak wielką biurokrację i Gdynia w 80% głosować będzie na Trzaskowskiego.
Obejrzyj właśnie dodany załącznik !!!
jak to nie wiesz czym się szczyci Sopot?
A Grand Hotel? A kto stal na bramce?
Ktoś go wystrugał z banana na wzór Pinokia i tak smędzi tu co słyszał jak go strugali . I taki wystrugany jest do dziś . Śpioch się obudził , tylko banan nadgnity . Mi nie musisz tłumaczyć co kto robił . Patriota miejscowy z "Steinhofu am See" . Dupa mu się wypościła to jest okazja do nadstawienia .
Zapraszam kosa na sztorc jest.
Wielokrotnie nocowałem w Grand hotelu. Studiowałem w Gdyni ale jakoś nie przeszło mi do głowy , żeby stac na bramce. Jako student pracowałem na K2 w stoczni w Gdyni wiele lat.
A trunkowym pijaczkiem mogł Nawrocki w Grand Hotelu podłogę pozamiatać.
Zresztą mamuńcia Justyna przez swoje ruskie konotacje, zadbała o synusia, że nie musiał pracować, a ptasiego mleka mu nie zbrakło.
Czy taki rozparzeniec w dobrobycie wie, co to praca i wartość pieniądza.?
Gdyby wiedzial, to by nie trwonil pieniedzy podatnikow na bzdury za horendalne pieniądze, kible, kładki, betonowe skwery jaja, on jaja sobie robi z podatników.
Bawi się jak dziecko za ludzkie pieniądze, bo całe życie się bawił, nie zaznał biedy.
A teraz, ten dorośnięty dzieciuch chce prezydentem Polski !!!! być, o zgrozo.
Łze, klamie w zywe oczy, jak naćpany.
Ale jak człowiek pracuje i naraża swoje zycie zeby zarobic na utrzymanie, to znajdzie się szyderca zeby wykpic przyzwoitego czlowieka.
Taaaa... Na bramce stawiano nie byle kogo. Czasami trzeba było nieźle walczyć z tłumem. Nawrocki, wtedy nikt, a teraz kandydat najpotężniejszego hejtu, który podobno zaczyna się jutro, jak to podają prof. Cenckiewicz i redaktor Lodowski, z udziałem w ataku ABW, która bezprawnie udostępni - co jest przestępstwem - tajne akta.
A ja powiem tak, był w Gdyni taki nieduży klub młodzieżowy "Bursztynek". Byliśmy fanami Niebiesko-Czarnych (młodzi-był taki kultowy zespół). Co sobotę na ulicy, przed wejściem kłębił się tłum. A kto ma wejść decydował, stojąc właśnie na bramce, taki młodzieżowiec. Trzeba przyznać, ze nie aż tak postawny jak Nawrocki. Wtedy jeszcze gangusy i ich panie nie zajmowały się takimi imprezkami. I wiecie co, teraz ten bramkarz jest prezesem jednej z najpotężniejszej firmy deweloperskiej w Gdyni. Wiem dokładnie ile on zarabia. Nie wiem czy już jest miliarderem. Ale to prawdopodobne, jako, że w Gdyni właśnie rządzą deweloperzy. Kiedyś nawet kupiłem domek od nich. No, niestety, nie są za uczciwi. Poradzę - nigdy nie wierzcie deweloperskim, bajkowym reklamom. Gdzie na bramkach stały rzeczywiście podejrzane typy? Przed takimi fajnymi miejscami, jak lokal, czy coś innego ...., no dobrze, przd hotelem-burdelem Bodega na obrzeżach Gdyni. Sopocki Grand Hotel, który nawet gościł takich wielkich ludzi, jak Putin, na bramach wejściowych nigdy by nie zatrudniono typów z półświatka.
PS Nie wiem, czy tak jest nadal, ale stanie na bramce przed popularnymi lokalami, to praca po godzinach dla solidnych policjantów (milicjanci nie stali, tylko się przyglądali).
Witam kolejnego sąsiada. Stare gdyńskie pokolenie? Gdynia staje się dla mnie obca. Mieszkam za obwodnicą, w lesie i jestem szczęśliwy. Nagle niedawno sobie uświadomiłem, że ja dwa lata nie byłem w centrum. Już nic mnie tam nie ciągnie.
Mieszkam w Gdyni już prawie 30 lat (przedtem to był Gdańsk).
Kocham to miasto.
Urodziłem się na Ziemi Dobrzyńskiej, która w 1939r została przyłączona do III Rzeszy i czystki etniczne, jakich dokonano w moim rodzinnym Rypinie przypominały te w Gdyni.
Moja rodzina - za odmowę podpisania volkslisty - została wysiedlona do obozu w tzw. Szmalcówce w Toruniu, potem do Siedlec. Dziadek przypłacił to życiem, a mój ojciec (12 l.) 3,5 roku pracował jako niewolnik u bauera. Do Polski wrócił dopiero w 1947r. Na miejscu murowanego, zamożnego gospodarstwa zastał tylko splantowany teren pod polowe lotnisko Luftwaffe. Musiał więc dorabiać się od zera. Opiszę tę historię w książce, która właśnie powstaje.
Z filmem mi nie wyszło, ale to inna historia.
https://wpolityce.pl/polityka/160427-nasze-matki-nasi-ojcowie-polska-wersja-alternatywna-gotowe-scenariusze-powedrowaly-na-coraz-bardziej-zakurzona-polke
Reasumując - boli mnie takie podłe traktowanie naszej przeszłości i krzywd nierozliczonych...
Ale - żeby skończyć optymistycznie - polecam piosenkę, jaką napisałem właśnie dla naszej Gdyni jeszcze w poprzednim wieku:
TYLKO GDYNIA
https://www.youtube.com/watch?v=Omz1WABVCSY
Cześć Lechu!
Trójmiasto po wojnie to był dziki zachód. W Gdyni rodowitych, przedwojennych Gdynian było niewiele. Może 20 - 30 procent. Nic nie poradzę, ale w moim dzieciństwie w latach 50-tych, mimo stalinizmu przeważała radość i serdeczność. Większość dorosłych mocno zranionych przez wojnę mogła w końcu odetchnąć. Na majówce kawiarenka przy molo puszczała muzykę, a Orłowianie tłumnie przychodzili tańczyć. Mało mam negatywnych wspomnień z tamtych czasów. Chyba wszyscy chcieli wymazać potworne wspomnienia.
Może to dzisiaj to inna perspektywa. Lecz jestem mocno przekonany, że takich podłych nastrojów jak dzisiaj, oprócz stanu wojennego i roku 1970, u nas nie było nigdy.
Nie wiem kto tu mieszka, ale flagi polskiej dzisiaj brak. Jedynie na kościołach, klatkach (inicjatywa administracji) i na bardzo nielicznych balkonach i domach - tak 1 na 100.
Cześć sąsiadko!
Mieszkam przy takim zaułku w Dąbrowie. Wokół lasy i Kacza. I przepiękny widok. Dojeżdżam często ul. Jarzębinową. To osiedle szeregowców budowanych za komuny pod egidą ZMS - Związku Młodzieży Socjalistycznej - narybku do PZPR. To jakieś 300 metrów. Trzy domy przystrojone flagą: narodową i Unii Europejskiej. Na dwóch banery Trzaskowskiego. Stare komuchy mnie otaczają.
Pochawal się twoją flaga z sierpem i młotem..