W kolejnym odcinku programu „Wywiad z chuliganem” Piotra Lisiewicza w TV Republika ( 05.01.25, arcyważny odcinek ), przybliżającym nam tym razem stosunek niemieckich elit politycznych i społecznych do Polski i Polaków, Cezary Gmyz użył bezkompromisowego stwierdzenia, że „musimy wyrzucić wszystkich niemieckich wydawców prasy”.
Cezary Gmyz wie co mówi, przez 8 lat był korespondentem telewizji TVP z Niemiec, tam mieszkał i na bieżąco obserwował życie społeczne i politykę, a jako ewangelik miał i kontakt i „wejście” do wielu opiniotwórczych środowisk niemieckich, które, jak sam wspomina, nie identyfikując go czasami jako Polaka, szczerze komunikowali się między sobą w jego obecności na temat Polski i Polaków, widzianych ich, niemieckimi oczami.
Chwała Cezaremu Gmyzowi, że ktoś ten temat w końcu postawił na ostrzu noża. A zagadnienie jest niełatwe, bo Niemcy zatrudniają w swoich mediach w Polsce tysiące ludzi, z których duży odsetek, za niemieckie pieniądze, pracowicie podpiłowuje korzenie i kruszy fundamenty istnienia naszego państwa. A dla wszystkich zatrudnionych jest to dobrze płatne i stabilne miejsce pracy, zwłaszcza w Warszawie. Tak więc antypolskich interesów niemieckich, zaciekle będą bronić „tubylcy”. Tak to jest skonstruowane, tak sobie to Niemcy wymyślili.
Ze swojej strony, chciałbym przekaz Gmyza wzmocnić, choć najważniejszym jest obejrzenie i propagowanie wiedzy z tego odcinka programu Lisiewicza. (o mediach 14 - 33 min, dalej do 38 min o pogardzie Niemiec dla Polski i Polaków) https://www.youtube.com/…;
Ponieważ jednak, co ciekawe, poważni i uznani badacze mediów i prasy w Polsce, nie bardzo kwapią się do tego, by zmierzyć się z tym tematem tj. ryzyka i uszczerbku dla polskiej tożsamości i naszego interesu narodowego ze strony mediów niemieckich w Polsce, niebezpieczeństwa z tym związanego ( trafiałem zaś na teksty i prace „uspakajające”, banalizujące zagadnienie ), pozwolę sobie zamieścić krótkie cytaty z pewnej zeszłorocznej pracy, swojej, uzupełniające temat. Chętnie zamieścił bym inne, ale na ich ślad , analizę pod tym kątem, po prostu nie trafiłem.
Więc krótkie fragmenty większej całości, skromnej analizy prasowej, skromnego badacza ( 57 str.).
s.19 [...] W stosunku do czasów przeszłych, nawet Polski pod zaborami, widzimy, że sytuacja na rynku prasy po roku 1989 jest dość bezprecedensowa. Co różniło tamtą prasę, czasów zaborów ale i czasów wolności, po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. od prasy w czasach dzisiejszych? Była to wtedy autentycznie polska prasa, w przygniatającej części tworzona przez polski kapitał i mająca polskich właścicieli. Gdy dziś, zależnie od okresu badania i przyjętych kryteriów szacuje się, że 75 do 85% „polskiej” prasy wydaje kapitał zagraniczny, głównie właśnie niemiecki. To znaczy, że obce państwo, o innej kulturze i własnych , nie zawsze ujawnianych interesach, ma dzisiaj podstawowy wpływ na treść, przesłanie i narrację oraz podawane w naszym kraju informacje prasowe. Wpływa też na gusta, preferencje polityczne a nawet preferencje obyczajowe czy seksualne. Przy nominalnie, odzyskanej przez nas niepodległości. Gdy zaś w okresie pomiędzy I i II wojną światową, po 123 latach zaborów i odzyskaniu niepodległości, prasa realnie polska , nie tylko „polskojęzyczna”, miała ogromny wpływ na umacnianie się polskiej tożsamości narodowej i polskiego patriotyzmu. Dziś taka prasa, to kilkuprocentowy margines w liczbie całości sprzedaży egzemplarzy prasy w Polsce".[…]
s.18 […] „Liderem prasowym na polskim rynku, zamiennie wobec poczytnego dotychczas tygodnika „Przyjaciółka”, stał się tygodnik „Tina” (początek lat 90-tych, przyp. B.L.) niemieckiego wydawnictwa Bauer, wydającego także inną prasę. Reprezentującą, jak pisze cytowany już badacz [...], nowy typ taniej, obrazkowej prasy kobiecej, opartej na wzorach niemieckich.
Z czasem, w latach 1993-95 niemieccy wydawcy wprowadzili na rynek prasy kobiecej większą ilość kolorowych i „obrazkowych” tytułów rozrywkowo – plotkarskich jak popularne „Życie na gorąco”, „Chwila dla Ciebie”, „Pani domu”, „Na żywo”, „Halo” i wiele innych, co spowodowało szybkie zmiany na rynku czasopism i skutecznie wpływając na zmianę preferencji polskich czytelniczek (podkr. B.L.) Według badań OBP UJ z grudnia 1995 r. najbardziej popularnym czasopismem w Polsce w tym momencie okazała się „Pani domu” wtedy w całości niemieckiego wydawnictwa Axel Springer. Kilka podobnych było na czołowych miejscach. Czytała je w Polsce co piąta kobieta".[...]
s.19 […] "Obserwując tytuły prasy kobiecej widoczne w gablotach i na półkach punktów sprzedaży, można się zorientować, że w roku 2024 sytuacja jest podobna (jak w latach 90 -tych, B.L.). W obcych rękach są także preferowane przez mężczyzn, dominujące tytuły prasy sportowej, motoryzacyjnej czy komputerowej".[…]. ( i rolniczej, przyp.B.L)
s.17 […] „Bardzo dobrze radził sobie też, (lata 90-te, przyp.B.L) okresami będący drugim w Polsce (!) pod względem sprzedaży po „Przyjaciółce” tygodnikiem, powstały „w okresie przemian”, obsceniczny, skandalizujący i jadowicie antykościelny i antysolidarnościowy tygodnik „NIE”, z właścicielem i redaktorem naczelnym w osobie byłego rzecznika prasowego komunistycznego rządu generała Jaruzelskiego, Jerzego Urbana. Sprawnego redaktora i felietonisty odwołującego się do niewybrednych gustów. Trzeba pamiętać, że przed czerwcem 1989 r., partia komunistyczna liczyła sobie jeszcze prawie 2 mln. członków”[…]
Na tym tle szczególnie obłudne wydaje się dziś „święte oburzenie” niemieckich elit politycznych i medialnych na rzekomą ingerencję Egona Maska w „niemiecki proces wyborczy”, poprzez jego wypowiedzi na tematy niemieckie. W sytuacji, gdy jeszcze niedawno Niemka Ursula von der Leyen jawnie i bezczelnie wysyłała w imieniu swoim i PE Donalda Tuska by zmienił polski rząd i został premierem. Przy pełnym, agresywnym wobec poprzedniego polskiego rządu Zjednoczonej Prawicy, zaangażowaniu nie tylko niemieckich mediów w Polsce, ale i złowrogiego Sorosa i niemieckich służb specjalnych kierowanych z niemieckiej ambasady. Nastał czas artykułowania tego w sposób zdecydowany i jasny: Precz z niemieckimi mediami w Polsce. Precz z niemiecką i „europejską” ingerencją w procesy wyborcze w Polsce.
A Prezes Kaczyński miał rację, stwierdzając, że niemiecki dziennikarz działający ( jawnie !) w Polsce, Klaus Bachmann który stwierdził, że „nowy rząd (Tuska, przyp.B.L.) musi użyć całej siły państwa policyjnego przeciwko PiS” ( ani Hitler ani Goebbels by się takich słów nie powstydzili) powinien być wydalony z Polski albo po prostu aresztowany.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2975
A inne media?
A realizatorzy obcej polityki spoza mediów: od premiera do szeregowego urzędnika?
"W stosunku do czasów przeszłych, nawet Polski pod zaborami, widzimy, że sytuacja na rynku prasy po roku 1989 jest dość bezprecedensowa..."
Pana argumentacja jest trafna a poruszone zagadnienie szersze.
Nie wiem w czym problem.
W pierwszych zdaniach tekstu określiłem co mnie w rozmowie z Gmyzem zainteresowała i co chciałbym wesprzeć swoim słowem ( ale temat TVN też oczywiście ciekawy, ale na inny tekst ). Ja się tekstowo troszeczkę "specjalizuję" w Niemcach i zagrożeniu na różnych płaszczyznach, jakim są dla Polski. W tym tekście, zagrożeniem ze strony Niemiec na płaszczyźnie medialnej.
Nie bez znaczenia jest domniemane powiązanie TVN ze służbami wojskowymi i Polsatu z cywilnymi. Powiązanie z polską racją stanu byłoby przydatne.