Książka jest pięknie wydana, bogato ilustrowana zdjęciami tak z prywatnych zbiorów rodziny zmarłej, jak i kopii zdjęć i dokumentów z Powstania i związanych z weteranką środowisk i przedsięwzięć. Trzeba zauważyć, że Autor podszedł do postawionego sobie zadania bardzo poważnie i w każdym rozdziale stara się nakreślić tło ogólnej sytuacji nie stroniąc od ukazania sytuacji międzynarodowej Powstania ilustrowanej kopiami dokumentów i rozkazów. Bardzo interesujące są też kopie powstańczych czasopism, plakatów, kartek żywnościowych i zdjęć. Autor wzbogaca swoje teksty sporą porcją patriotycznej poezji oddającej tragizm ducha uczestników i obserwatorów męczeństwa tamtych dni.
Nie chcę zbyt wiele zdradzać szczegółów z bogatego w wydarzenia życia “Stelli”, bo to można znaleźć w książce, nadmienię tylko, że urodziła się w 1925 r. we wsi Opatkowice w powiecie puławskim i dorastała w towarzystwie 3 sióstr i brata. Do siostry w okupowanej Warszawie dotarła w 1940 r., wstępując do podziemnej Armii Krajowej. W czasie powstania była specjalistką od produkcji “koktajli Mołotowa”, zaopatrzenia i opieki nad rannymi. W książce Kuffla znajdziemy relacje z kilku przypadkowych cudownych “ocaleń” Stelli i jej sióstr.
W 1970 r. Stanisława wsiadła na okręt “Stefan Batory” i wylądowała w Nowym Jorku, gdzie spędziła 15 lat. W 1971 r. wyszła za mąż za Bronisława Calińskiego. W 1972 r. sprowadziła do Nowego Jorku córkę Elżbietę i dwie “powstańcze” siostry. W 1986 r. przeprowadziła się do San Francisco i osiadła w 60 tysięcznym starym (założonym ok. 1858 r.) jak na Kalifornię miasteczku Petaluma w powiecie Sonoma, położonym nad rzeką Petaluma. Autor zawarł wiele interesujących informacji o historii Petalumy wspierając tekst bogatym serwisem zdjęciowym.
Autor omawia życie Stelli i jej udział w Stowarzyszeniu Polskich Weteranów w rejonie San Francisco i w U.S. Department of Veterans Affairs. Pamiętam, że raz byłem gościem Pani Stanisławy na jej urodzinach w Walnut Creek, posiadała wielu przyjaciół. W książce oglądamy zdjęcia wielu zasłużonych Polaków z rejonu San Francisco, których miałem przyjemność poznać po moim przybyciu do San Francisco w grudniu 1983 r., dziś żyją tylko nieliczni. W kilka lat później założyłem z nimi i zostałem prezesem Fundacji Armii Krajowej w północnej Kalifornii. Znałem tych ludzi dość dobrze i kiedyś powinienem o tym napisać. Autor pisze też i zamieszcza fotki “Naszej Gazetki” z rejonu San Francisco, kierowanej przez Gabriela Michtę, wywodzącego się z “Solidarności” z Miechowa k/Krakowa. Z Gabrysiem i innymi Polakami razem tworzyliśmy w 1986 r. dwutygodnik “Wiadomości” (wychodził 4 lata), więc znaliśmy się dość dobrze.
Na 75-tą rocznicę “Powstania Warszawskiego” szkoły krakowskie w porozumieniu z Biblioteką na Krowodrzy i Polskim Radiu w Krakowie zainicjowały program “Kartka dla Powstańca”. Dzieci szkolne, którym przedstawiono walkę Stelli w Powstaniu rysowały kartki i pisały listy do… Pani Stanisławy Calińskiej z Petalumy w Kalifornii! Akcją kierowały Panie: Halina Nowakowska i poetka Alicja Biedrzycka. Te nadesłane kartki i listy od dzieci ogromnie wzruszyły Stellę i przyniosły jej wiele radości, były łzy szczęścia…
Ostatnia chyba najbardziej cenna część książki wypełniona jest korespondencją między Autorem Józefem Kufflem, a Panią Stanisławą i jej córką Elżbietą z Petalumy, aż do dnia pogrzebu w Polsce, gdzie nastąpiło spotkanie Autora z córką śp. Stanisławy Calińskiej.
Wibrująca patriotyzmem cegiełka Stelli trafiła na swoje właściwe miejsce tak w polskiej ziemi, za którą całe życie tęskniła, jak i najpierw przez krakowską akcję “Pocztówka dla Powstańca” i teraz książkę Józefa Kuffla “Widmo Wolności” pod przysłowiowe polskie strzechy jako przykład też dla dzieci, że Polska to Wielka Sprawa, za którą w razie zagrożenia jej bytu oddać trzeba nawet życie…
Gorąco polecam tę pozycję, którą można nabyć w USA pisząc (lub dzwoniąc) pod adres:
[email protected]
Agata Szymczyk
Polonia Bookstore
www.polonia.com
tel 773-481-6968
W Polsce można pisać bezpośrednio do wydawnictwa “Koronis”:
[email protected]
tel. +48523737988
Jacek K. Matysiak Kalifornia, 2024/07/05
Cegła po cegle nie rozbierali, tylko używali np. miotaczy ognia i ładunków wybuchowych. Pałacu na Łazienkach nie zdążyli wyburzyć, ale wywiercili już 1000 otworów na ładunki :-)
PS. Choć podejrzewam że główną robotę w destrukcji Warszawy robiła artyleria, czołgi i lotnictwo.
Mało nagłośniony jest rabunek polskich dzieł sztuki przez Niemców. Niemcy starannie się do tego rabunku przygotowali. Przed wojną wysłali do Polski swoich profesorów od sztuki, aby zrobili inwentaryzację dzieł sztuki znajdujących się w muzeach i pałacach, które następnie były wywożone do Niemiec.
Część zapewne trafiła po wojnie do USA, bo żołnierze nie mogli się oprzeć pokusie. Ale nie miało to charakteru masowego i zorganizowanego jak rabunek Niemców :-)
(pytanie sierzanta czerwonych beretow w krakowie 1979: czym zolnierz myje zeby? odpowiedz: czym predzej)
To raczej mit niż prawda. Owszem zniszczono wtedy część Warszawy, w szczególności Stare Miasto w czasie i po Powstaniu. Jednak powyższy cytat lepiej ma się do tego co zrobili Rosjanie po II WŚ. Tak to zostało opisane w jakimś numerze wSieci, który czytałem.
Autorzy tego tekstu stwierdzili że po II WŚ Warszawa ogólnie zdecydowanie nadawała się do odbudowy w kształcie jaki miała przed wojną. Jednak plan był inny. Po prostu Rosjanie uznali że poprzednia Warszawa ma przejść do historii i ma powstać nowa. Dlatego ropoczęli masowe wyburzanie często całkiem dobrze zachowanych dzielnic. Protestować miał przeciw tym działaniom nawet sam Bierut, który przed wojną mieszkał w stolicy.
Rosjanie uzasadniali oczywiście swoje działania zniszczeniami, których mieli dokonać Niemcy co nie było prawdą.
Ale mit pozostał. Jeden z wielu.
W komunistycznym państwie wszystko jest planowane - i było Biuro Odbudowy Stolicy - które zaplanowało stworzyć nowe piękne miasto w miejsce żydowskiego sztetła - na wzór radzieckiego socrealizmu - co się w sporej części udało.
No że jego szef tow. Sigalin /zresztą bardzo ciekawa postać ze względu na rodzinne historie/ i Bierut - doznali łaski wizyt u samego Stalina z tymi projektami do zatwierdzenia - no cóż takie były czasy...
dzięki za poleconą książkę. Chyba lepiej zadzwonić do księgarni bo na podanej stronie
wyświetla się
Search results: “Józef Kuffel “Widmo Wolności””
No products were found matching your selection. Takie drobne sprawy a wkurzają.