Jak zwykle co jakiś czas - z reguły w okresie kampanii wyborczych - wybucha sprawa aborcji, którą wszczynają fanatyczni i ideologicznie pokręceni lewaccy mordercy nienarodzonych dzieci.
Ja wiem, że ten obszar był już wielokrotnie poruszany, ale dalej bywa często tematem, który wywołuje wiele kontrowersji, choć – moim zdaniem – takich kontrowersji mieć nie powinien. Dla niektórych więc powiedziane zostało na ten temat niemal już wszystko. Mimo tego czuję kolejną potrzebę spisania na moim blogu kilku własnych refleksji, które już nieraz wygłaszałem, ale dla mnie osobiście aborcja pozostaje dalej obszarem tak traumatycznym, że będę o niej pisał tak często, jak uznam to za stosowne. Podobnie o eutanazji, którą też uważam za morderstwo w świetle jakiegoś tam anaturalnego ludzkiego prawa.
Od razu też pragnę jeszcze raz sprecyzować swój stosunek do świadomej aborcji na życzenie, którą uważam a'priori za właśnie morderstwo i to morderstwo dokonane z premedytacją dokonane na bezbronnej istocie ludzkiej, na dziecku!
Przyznam się, że nie zawsze tak uważałem. Moje poglądy wczesnej dorosłości, czysto liberalne a nawet gnostyckie, akceptowały aborcję w sytuacjach jej konieczności, wyrażanych również li tylko przez określoną kobietę chcącą dokonać aborcji. Uważałem, że w sumie to kobieta winna decydować, czy urodzić dziecko.
Tak myślałem jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Przemawiało za to wiele argumentów w czym i tak nie przebiję feministek, liberałów i lewicowców różnej maści. Do mnie docierał tak naprawdę tylko jeden: przyszłe dobro dziecka. Uważałem, że dziecko niechciane, wychowywane z konieczności będzie nieszczęśliwe, dziecko oddane do Domu Dziecka również, dziecko, którego urodzenie może grozić śmiercią kobiety uniemożliwiając jej wychowywanie już posiadanych dzieci lub mogących się narodzić w przyszłości też nie jest wskazane. Tak jedynie rozumiałem konieczność dopuszczalności aborcji.
Obecnie przychylam się tylko do jednej możliwości dokonywania aborcji: kiedy ciąża może grozić z pewnością utratą życia kobiety w niej będącej, choć jednoznaczne stwierdzenie, że donoszenie ciąży i poród spowodują śmierć rodzącej kobiety jest też raczej medycznie trudne i może rodzić różne zastrzeżenia i wątpliwości.
Poza wszystkim jednak każdy mały człowieczek ma prawo żyć niezależnie od tego czy jest 1 – tygodniowym malcem czy 36 – tygodniowym brzdącem. I nie jest tu istotna sytuacja materialna kobiety: dziecko można oddać do adopcji nawet gdy pochodzi z gwałtu (ilu ludzi na to czeka), upośledzenie dziecka chorobą nieśmiertelną lub też niewcześnie śmiertelną też nie jest powodem aborcji: widzieliście kiedyś ile ciepła, radości życia przejawiają dzieci np. z chorobą Downa - bywają bardziej ludzkie niż niejedne zdrowe dzieci źle wychowywane, zresztą je można również oddać bez konsekwencji. A już widzimisię kobiet – morderczyń z premedytacją, które dla własnej tylko wygody, bez żadnych skrupułów dokonują aborcji, jest nie do zaakceptowania. Podobnie jest w przypadku "tabletki dzień po" - ona też zabija już zapłodnione kobiece jajeczka.
Życie ludzkie w każdej formie godne jest gloryfikacji w najwyższym stopniu – niezależnie czy jest to życie 1-tygodniowego dziecka czy 90 – cio letniego starca...
I tu powstaje zasadnicze pytanie o początek życia człowieka. Nie rozpisując się zbytnio i nie wchodząc w dywagacje pseudonaukowców: zapłodniona komórka jest początkiem życia człowieka!. Od pierwszej milisekundy zapłodnienia rozpoczyna się proces życia, rozwija się człowiek! Jaka jest różnica pomiędzy zatrzymaniem tego rozwoju przed 12 a po 12 tygodniu jego trwania? Żadna.
Ludzka dotychczasowa wiedza na temat tajemnicy życia nie pozwala na kategoryzowanie poglądów i wskazywanie od kiedy rozpoczyna się życie człowieka w jego okresie płodowym. Można się oprzeć tylko na pewnych faktach a takim jest to, że bez połączenia komórek żeńskich i męskich nie powstaje życie, więc ich połączenie jest jego początkiem a zabicie tego życia jest i winno być kwalifikowane jako morderstwo!
Pierwszy podział komórkowy i dalej powstanie embriona uwarunkowało to, że obecnie może istnieć i funkcjonować - jako człowiek – każdy z nas. Gdyby nie embrion w ogóle by nas nie było. Innymi słowy: bez tego etapu rozwoju człowieka nie byłoby w ogóle człowieka. Embrion jest więc częścią procesu powstawania życia i eliminując go, eliminujemy więc życie, dokonujemy morderstwa z premedytacją! To kim jesteśmy kształtuje się już w zygocie: kolor i kształt oczu, włosy, kolor skóry itp. także to czy będziemy mężczyzną czy kobietą. I niestety tego etapu życia ludzkiego też nie można pominąć i niszcząc tą zygotę niszczymy życie, dokonujemy morderstwa z premedytacją!
Mam nadzieję, że coraz mniej będzie chodzić na świecie świadomych morderczyń swoich nienarodzonych dzieci a także współwinnych tych morderstw...
Podobnie uważam, że dokonywanie eutanazji na życzenie również jest morderstwem albo grzechem śmiertelnym, czyli samobójstwem. Dane nam zostało życie przez Boga i nie mamy prawa go na własne lub obce (np. rodziny, lekarzy czy ułomnego prawa) życzenie przerywać. Przerażającym faktem jest to, iż w wielu krajach coraz bardziej tworzy się liberalne prawo do tej eutanazji, nawet dla nieletnich czy osób, które są nie tylko chore i cierpiące fizycznie a psychicznie (np. na przecież uleczaną depresję). Europejskimi prekursorami we wprowadzaniu coraz swobodniejszego i mniej rygorystycznego prawa do eutanazji są np.: Niderlandy (Holandia), Luksemburg, Belgia i Niemcy.
Pozostaje jeszcze antykoncepcja i być może dla wielu moje zdanie będzie kontrowersyjne, szczególnie z punktu widzenia religii katolickiej. A ja za mocno wierzącego katolika się uważam.
Uważając bowiem, że aborcja jest morderstwem na nieurodzonych i niewinnych dzieciach rozwijających się od momentu zapłodnienia w łonie matki, to dla mnie ważnym jest, aby do tegoż zapłodnienia nie doszło.
Jeżeli zatem jacyś ludzie decydują się na seks i nie chcą mieć dzieci oraz nie chcą być późniejszymi mordercami to powszechna antykoncepcja winna być dla nich swobodnie dostępna. Oczywiście za wyjątkiem środków, które zabijają już powstające życie, niszczą już zapłodnioną komórkę takie jak: wszelkiego rodzaju spirale dopochwowe czy właśnie tabletki wczesnoporonne "dzień po".
Jesteśmy bowiem tak stworzeni (dla niektórych przez Boga na jego podobieństwo), że - w przeciwieństwie do większości zwierząt nasz popęd seksualny występuje stale, niezależnie od okresu rui. Poza tym potrafimy jako ludzie cieszyć się z naszej seksualności. Udany sex, własna satysfakcja z życia erotycznego i szeroko rozumianego miłosnego jest nam niezbędna do prawidłowego funkcjonowania. Jest tak naprawdę podstawowym, obok miłości duchowej, motorem, i podstawą zadowolenia z życia i chęci do działania (niezależnie od wieku). Jeżeli Ktoś (niektórzy) sprowadzają akt seksualny li tylko do prokreacji to zabierają nam część człowieczeństwa i sprowadzają do poziomu zwierząt. Tak już jesteśmy stworzeni, że seks dla nas jest radością a nie karą za grzechy.
Nie chcąc wobec tego zabijać nienarodzonych a jednocześnie realizując nasze człowieczeństwo powinniśmy robić wszystko - jeżeli akurat teraz nie chcemy dziecka - aby nie dopuścić do zapłodnienia.
I tu z pomocą podąża współczesna medycyna.
Jest obecnie taki wybór środków antykoncepcyjnych, że swobodnie można się cieszyć z seksu bez obawy późniejszej ewentualnie myśli o aborcji. Ich skuteczność bywa już prawie 95-100%. Pozostają też prezerwatywy.
Oczywiście akt seksualny nie może być celem samym w sobie. Nasza seksualność jest naszym człowieka atutem. Cieszmy się nią ale odpowiedzialnie. Uświadamiajmy nasze dzieci na temat środków antykoncepcyjnych, wprowadźmy do szkół bezpłatne broszury na ten temat, uczmy piękna miłości dwojga ludzi, ale też wynikającego z niej erotyzmu.
Chcąc nie zabijać nienarodzonych i zwiększyć dostępność środków antykoncepcyjnych walczmy o ich pełną refundację z NFZ.
Wiem, że dla niektórych taka perspektywa jest przerażająca i odrzucają ją a'prori, mając ku temu nieraz słuszne argumenty. Ale cóż jest lepsze: zabijanie nienarodzonych dzieci czy też walka o to żeby tego niechcianego zapłodnienia nie było?
I nie łudźmy się: młodzi ludzie będą coraz wcześniej rozpoczynali współżycie seksualne i uświadamiać ich winniśmy znacznie wcześniej (zanim rozpoznają u siebie własną seksualność) bo później może być za późno. I nic tu nie pomoże uciekanie od tematu czy też nakazy, zakazy i wołanie z ambony.
Stawiam wobec tego, jako przyczynek do dyskusji, tezę, że nie można być jednocześnie przeciw aborcji i przeciw antykoncepcji nie dopuszczającej do zapłodnienia.
-----------------
Informacja!
Serdecznie dziękuję moim dotychczasowym darczyńcom. Naprawdę nawet Państwo nie wiedzą, ile to dla mnie znaczy, bo daje mi jakąś szansę i motywację do dalszego blogowania a przede wszystkim to wsparcie świadczy, że jednak warto poświęcić swój - coraz mniej dla mnie dostępny - czas na tą moją "pisaninę". Jestem zobowiązany nawet za wsparcie małą kwotą, bo dla mnie jest to i tak indywidualne wydarzenie obrazujące wielkość Państwa Serc. Tym bardziej, że miałem ostatnio udar mózgu, ale jego konsekwencje na szczęście są relatywnie niewielkie.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blog…;
[email protected]
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7034
Oczywiście, ale są wyjątki, Można dokonac aborcji jeśli płód pochodzi z gwałtu lub ciąża zagraża zdrowiu i życiu matki. Co do metody in vitro zwanej czasami złośliwie in wiadro. To tam ponoć dochodzi do zapłodnienia komórek jajowych, ale wybiera się najlepiej rokującą. Mi to trudno uznać za morderstwo. Ale trzymający się zasady, że po zapłodnieniu jest już życie, określą to jako zabójstwo.
Bezrefleksyjnie, bez świadomości, że każda wręcz dzisiejsza antykoncepcja chemiczna jest wielofazowa, a ostatnią "linią obrony" jest zabicie powstalego zarodka, najczęściej przez stworzenie warunków uniemożliwiających zagnieżdżenie upartego sukinsyna. I to jest dobre, bo trupa nie widać. Co innego skrobanka - ta jest zła, bo krwawy trup jest widoczny. Oczywiście rodzi się pomysł, by zawiązywać oczy, a wtedy też nie będzie widać zwłok i jest nadzieja, że skrobanka będzie równie katolicka, co wczesna aborcja chemiczna. Amen.
A może trzeba się określić i przyjąć pewne zasady? Nie poprzestawać na deklaracjach głębokiego katolicyzmu?
Cioto
Dziękuję, że zwracasz się do mnie wielką literą. Jednakże nie musisz się podpisywać ponieważ nazwisko masz jakieś takie wstydliwe choć modne - to przyznaję.
Antykoncepcja zapobiega zapłodnieniu przez plemnik komórki jajowej. Nie stosowałeś to teraz masz geniusza szachowego za syna :-)
😁
To nie teza lecz aksjomat.
Krzysztof robi z tego tezę, że antykoncepcja jest dobra i stara się ją udowodnić radością z seksu z zabezpieczeniem. Tymczasem aborcjoniści są bardziej żywiołowi i wolą seks bez zabezpieczenia, co jest oczywiście przyjemniejsze.
I cały misterny dowód Krzysztofa w pizdu.
😛😛😛
Na pewno się kocha bez zabezpieczeń. Chce przyszłości bez ograniczeń. I ja ją popieram, kochajcie się, jeśli potraficie, tak jak ja was kocham :-)
że też cię matka nie wyskrobała lub nie wzięła tabletki dzień PO
Jeżeli jakiś środek antykoncepcyjny tworzy możliwość zabicia zapłodnionego jajeczka to jestem jemu przeciwny. Pozdrawiam
A prezerwatywy zwilżone środkiem plemnikobójczym?
"...ostatnią "linią obrony" jest zabicie powstalego zarodka, najczęściej przez stworzenie warunków uniemożliwiających zagnieżdżenie upartego sukinsyna."
trafnie napisałeś o sobie, jakby twoja mame wiedziała kim będziesz, to by pewnie uniemożliwiła takiemu poczętemu sukinsynowi jak ty, się zagnieździć i urodzić.
Moja mama bardzo dobrze wiedziała, co robi rodząc mnie również po to, byś przy mnie mógł pokazać publicznie jakim jesteś chujem. Beze mnie mógłbyś to próbować ukryć, a ze mną nie.
😛
Panowie, wykupiliście 5 minutową sprzeczkę czy całogodzinną kłótnię? 🤔
https://m.youtube.com/wa…
Ani jedno, ani drugie. Śmieci sprząta się nieustannie.
😛
Należałoby najpierw ustalić, w którym pokoju się znajdujecie... Bo - jak widać na załączonym obrazku: nietrudno się pomylić...
https://m.youtube.com/wa…
Sprzeczkę powiada Pani?
"Nie ma skutku bez przyczyny",
"Widzisz przedstawienie, nie widząc rzeczy".
Jednakowym bólem serca napełnia mnie, jak się do siebie zwracacie, Panowie...
Już pisałam dawniej: hadko czytać... Ale: jak to w skeczu - widocznie istnieje zapotrzebowanie na kłótnie i inwektywy, na które sobie nawzajem uprzejmie odpowiadacie, służąc brzydkim słowem...
Widzi Pani, kiedyś dawno temu, pracowałem z ludźmi pokroju @tri, cokolwiek do nich mówiłem, to jak grochem o ścianę, dopiero jak zacząłem do nich mówić ich językiem, wtedy nie tylko mnie rozumieli, ale zaakceptowali jako "swojaka", bo tak po prawdzie to byli porządni ludzie.
Dołączył do nas pewien inż. miał zespół ludzi którymi kierował. Pewnego razu spotykamy się i on prawie załamany, zwierza się, że nie daje sobie rady z załogą, chyba zmieni pracę, wtedy podzieliłem się swoim doświadczeniem, jak "rozmawiać z psem" :)
Po jakimś czasie spotykamy się, pytam co słychać, zaczął opowiadać że całkiem fajnie itd. a przy tym przeklinał jak szewc, zacząłem się śmiać, on zdziwiony co mnie tak bawi, mówię mu jak on teraz mówi, zrozumiał też się zaśmiał i powiedział, że miałem rację, teraz bez problemu się z ludźmi dogadywał, a jego ludzie jak z nimi rozmawiałem, też go chwalili, że "swój chłop", bo faktycznie był "swój" :))
Zaznaczę, że "łacina" nie była i nie jest moim "językiem", jak i w całej mojej licznej rodzinie, ale życie czasami ma inne wymagania.
:))
PS. Zaskoczeniem dla mnie jest, że Pani nie poruszył w komentarzu @tri zwrot "sukinsyn", dotyczący dziecka poczętego, co było przyczyną, a czego ja nie mogłem darować, a posłużyłem się tylko jego słowami.
"@tri zawinił, wieszają @spika" :)
Nie poruszył, bo znam już trochę Tricoloura i Jego styl wypowiedzi, zresztą Tri wytłumaczył swoje intencje później.
Termin ów wskazywał, a może nawet demaskował domniemane przekonania producentów preparatów antykoncepcyjnych. Wśród tych, jak Tri nazywa, wielofazowych, są takie, które ostatecznie mają w sobie potencję, by zadziałać radykalnie, gdyby do zapłodnienia jednak doszło. Realna możliwość terminacji zarodka jako realizacja skuteczności podanej substancji, ujawnia pogląd, że zarodek jest co najwyżej jakimś tam zlepkiem komórek.
Nie ma czegoś takiego jak antykoncepcja. Jest upośledzenie funkcji kobiety w określonym celu.
Bo co mogą stosować faceci? Tylko prezerwatywy ponieważ żaden nie kupi świństwa, które choćby chwilowo zakłóciło skutecznie ruchliwość plemników - na to rynku nie ma. Na bardziej radykalne kroki też. Nie, bo nie.
Ale jest wielki rynek na świństwa dla kobiet. Mają żreć chemię, by je można było bzykać bez ciąży - takie jest prawdziwe oblicze tzw antykoncepcji. I ma być ona skuteczna, najlepiej w 100% więc jedno napiszemy na aptecznej ulotce, a zrobimy swoje. I zarobimy.
Więc - w moim rozumieniu porządku rzeczy - antykoncepcję stosuje się wtedy gdy chcemy w hotelu przelecieć jakąś dupę. Wtedy dupa ma się zabezpieczyć żeby nam nie zrobić krzywdy.
Gdy jednak zauważymy, że do dupy przyczepione są jeszcze jakieś inne atrakcyjne, a może nawet wartościowe elementy wtedy traktujemy je całościowo i nie psujemy, nawet fragmentarycznie. Wtedy to już jest nasza całość, którą otwieramy oczy niedowiarkom i nie jest to jeszcze nasze ostatnie słowo.
Samochód, fabrycznie wyposażony w to, co zamówiliśmy w konfiguratorze, nie dekompletujemy i używamy materiałów eksploatacyjnych wyłącznie wskazanych przez producenta. Przecież nie narazimy się na koszty lejąc tańsze zamienniki!