Tym razem wyjątkowo nie napiszę o polityce międzynarodowej. A wyjątkowo – bo sytuacja jest wyjątkowa. Mamy bowiem w Polsce, jeżeli nie stan wojenny to w praktyce stan wyjątkowy. I nie sądzę, żeby była to sprawa tylko najbliższego czasu. To nie jest kwestia tylko najbliższych dni czy najbliższych tygodni. Tak, wiem, że ruchy władzy są szczególnie intensywne, bo za niespełna dwa i pół miesiąca (sic!) mamy wybory samorządowe, a za niewiele ponad cztery miesiące wybory europejskie. To oczywiste, że ci, którzy stworzyli koalicję „13 grudnia”, chcą pójść za ciosem i „odzyskać” kolejne Sejmiki Wojewódzkie, choć i tak dziś rządzą w większości (oni w dziewięciu, my w siedmiu). Wiedzą, że realna władza w Polsce to też w wielkim stopniu władza w samorządach, które decydują o wielkich środkach finansowych i dziesiątkach, a w dużych miastach setkach miejsc pracy (wziąwszy pod uwagę również spółki miejskie). Totalna opozycja, mając kolosalne zaplecze w samorządach, stawiała większy opór rządowi obozu patriotycznego w latach 2015-2023. Oni o tym wiedzą. Stąd też tak bardzo spieszyli się z przejęciem mediów publicznych, a także z wejściem do Prokuratury Krajowej. Media bowiem mają informować o sukcesach rządu, przykrywać jego porażki, choćby na arenie międzynarodowej – na przykład ostatnio, gdy Unia w sprawach bezcłowego handlu Ukrainy z UE, pokazała rządowi koalicji „13 grudnia” gest Kozakiewicza, co nijak się ma do przedwyborczej kampanii, w której zapewniano, że jak przejmą władzę, to w relacjach z Brukselą zapanuje „miesiąc miodowy”.
Przejęte media mają też zohydzać opozycję, której przedstawiciele „chapali, ile mogli”. Prokuratura natomiast ma wszczynać postępowania i stawiać zarzuty politykom PiS – co z kolei nagłośnią „zaprzyjaźnione telewizje”, mówiąc słynnymi słowami nieszczęsnego Andrzeja Wajdy. Rzecz w tym, że po wyborach samorządowych i przypadających po nich dwa miesiące później wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie będzie przerwy, sfolgowania, przebaczenia. Przecież wiosną Anno Domini 2025 będą wybory prezydenckie, które mają domknąć układ polityczny tak, jak przejęcie TVP, PR i PAP miało dopiąć układ medialny.
Przewiduję więc, że to polowanie z nagonką potrwa znacznie dłużej niż do 9 czerwca, czyli daty elekcji do europarlamentu. Krwawe igrzyska będą trwały dalej. Także dlatego, że już komuniści pokazali, iż walka klasowa narasta im dłużej trwa rewolucja…
Doprawdy powiadam Wam: czeka nas długi marsz i to krętą, wyboistą drogą pod górę. Jesteśmy skazani na wytrwałość.
*tekst ukazał się w dwutygodniku „Prawda Jest Ciekawa” (22.01.2024)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1257
Cud widomy żużla nie ma, a partia przemocy, kontra partia niemocy w partyjce wrestlingu partyjnego😎
Przecie pan poseł Czarnecki to polityk. Ogarnijcie się, język pana posła nie może być "gientki".
Coś dawno o żużlu nie było...
Przejmowanie pełzajace konkretnych instytucji to postęp przeciwnika , który trzeba zatrzymać. Wytrwałość można okazywać po zatrzymaniu. Inaczej przejmą wszystko i nie będzie żadnej instytucji z mandatem demokratycznym. Przecież neo-urzędnicy są mianowani z klucza władzy wykonawczej i to nie całej , tylko rządu. Ten stan nie może trwać zbyt długo. To takie prymitywne rozumowanie : mamy większość w Sejmie , to możemy unieważnić prezydenta, prokuraturę , sędziów i wszystko inne.
w demokratycznym państwie prawnym o którym mowa w art.2 Konstytucji, władzę zwierzchnią nad wszystkimi władzami pełni Suweren a sprawuje ją poprzez swoich przedstawicieli
Trochę to jednak dziwne ,że w demokratycznym państwie 7,5mln Suwerena jest niszczone,upokarzane,nazywane analfabetami,prostakami ciemnogrodem przez innych Suwerenów i ich przedstawicieli.Nawet prowadzący program w Neo-TVP razem z premierem szukają rozwiązań by ten Suweren ,,zniknął'' .To jak to jest naprawdę z tą władzą zwierzchnią ? A może za dużo w Polsce tych Suwerenów a wystarczy zwykły ordynarny reżim?
Takie napaści w ramach chanukowców są wzajemne. Co to jednak ma do rzeczy?
Czyli też prezydenta. Suwerena obowiązuje konstytucją. Przedstawicieli obowiązuje wierność narodowi, a nie obcemu narodowi. Obecnie część władzy wykonawczej wykorzystując zasadę podległości resortów siłowych dokonuje agresji na resztę państwa opierając się na mandacie 30% uzyskanym bez prezentacji rzeczywistego programu oraz na dodatkowych 24 % uzyskanych również bez wiedzy wyborców co do rzeczywistego kierunku planowanych zmian. Dodatkowo zasada wierności ojczyźnie jest interpretowana na aby, aby koncentrując się na wierności małej grupie wpływowych kosmopolitów.
Czyż z grubsza nie to samo można było powiedzieć o poprzednikach? A jednak rzekomo mieli mandat do podporządkowywania sobie wszystkiego – od telewizji po sądy.