Z perspektywy ulicy Szpitalnej obserwuję plac powstańców. Garstka zmarzniętych desperatów protestuje przeciw grandzie nowego reżymu. Gdzie się podziały zdolności mobilizacyjne prawicy – mruczę rozczarowany. Pamiętam czasy, gdy w obronie Telewizji Trwam Alejami Ujazdowskimi przemaszerowało ponad 300 tysięcy ludzi.
- A ja pamiętam, młody człowieku - wzdycha stojąca obok mnie dystyngowana dama, - jak Gomółkę na Placu Defilad oklaskiwało milion warszawiaków. I na nic się to nie zdało.
Nazwała mnie młodym człowiekiem, myślę, więc musi mieć co najmniej sto lat.
- Za cara też dawaliśmy czadu - kontynuuje wiekowa niewiasta. - jeśli mnie pan zaprosi na gorącą czekoladę do Wedla, to opowiem panu kilka anegdot z dziejów naszego narodowego zniewolenia.
Jakoś mi nie przeszkadza jej konfabulacja na temat caratu. Wchodzimy do kawiarni. Pijemy czekoladę. A dama wspomina.
- Przetrzymałam Szwabów, ruskich, komunistów, postkomunistów… Kiedyś powiadano: przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyjemy i radziecki. No i przeżyliśmy. A dzisiejsze harce pstrokatej koalicji, to ledwie pryszcz na skali historii. I oni mają tego świadomość, więc będą sobie życzyć przy wigilijnym stole, jeśli obchodzą wigilię, niemożliwego, by ich rządy trwały do końca świata i jeden dzień dłużej. Bo wiedzą, co ich czeka po przegranych wyborach, a że wcześniej czy później, raczej wcześniej, przegrają, jest pewne jak amen w pacierzu - chichoce. - No, ale na mnie już czas. Dziękuję za miłą pogawędkę.
Wstaje i znika. A może po prostu wychodzi? Zadumany spoglądam w ślad za nią. I przywołuję kelnera. Ten kasując należność też zerka w stronę drzwi.
- A to Polska właśnie - wzdycha i uśmiecha się tajemniczo.
Lokal spowija mgła. Słyszę jak ktoś nuci: „miałeś chamie złoty róg…”. Rozglądam się. Lecz to jedynie buzuje moja imaginacja.
Ech, ta wigilijna magia. Żeby ochłonąć z rapsodycznych wzruszeń usiłuję wrócić do skrzeczącej pospolitości. I szukam bardziej przyziemnych skojarzeń z władającą krajem neobolszewią. Ramota Orwella zdecydowanie odpada. Toż on opisał zaledwie totalitarne Igrce. A tu rządzi bezprawie politycznego kastetu demolujące konstytucyjne fundamenty demokracji parlamentarnej. W Polsce zapanowała demolkracja!
O, już mam. Sytuację najlepiej prezentuje stara ballada ferajny z okolic Gnojnej. „O północy się zjawili jacyś dwaj cywili, łachy poszarpane, włosy jak badyli. Nic nikomu nie mówili, tylko w mordę bili…”.
Zaś pointę zapożyczę od pewnego osobnika o nazwisku przypominającym beknięcie, który graserując obwieścił w amerykańskim telebimie PO, że nad Wisłę znów powrócił spokój. A echo dziejów turbodoładowało tę radosną wieść wredną refleksją francuskiego dyplomaty, Horacego Sebastianiego, po stłumieniu Powstania Listopadowego przez wojska carskie, że porządek panuje w Warszawie.
Ale ogólnie jest wesoło. Tradycyjną szopkę zwykle emitowaną w czasie Świąt przez telewizję publiczną, z powodzeniem zastępuje farsa z elementami grozy, w jaką przekształcił komisję śledczą do spraw wyborów kopertowych jej przewodniczący Dariusz Joński. Sycenie zmysłów paniką pstrokatej koalicji wznieconą wnioskiem o powołanie na świadka(świadkę? Świadczynię? Świadkową?) pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej było bezcenne.
Oczywiście komando Jońskiego wniosek odrzuciło. I pani marszałkini uniknie losu chłopa pijącego w biurze atrament. Chyba zbyt daleko odjechałem od poprawności politycznej odwołując się do dyskryminującego powiedzonka. Zastępuję zatem chłopa w biurze słoniem w składzie porcelany. Tak czy owak dama, której nędzne notowania w przedwyborczych rankingach prezydenckich stanowiły jeden z detonatorów kopertowego zamieszania, nie popełni żadnego faux-pas przed frontem komisji. Na marginesie wspomnę ku przestrodze, że wycofanie jej wówczas z wyścigu po prezydenturę nie na wiele zdało się PO.
Wystarczy już tego brodzenia w skrzeczącej pospolitości. Pójdźmy wszyscy do stajenki. Za chwilę rozbłyśnie Gwiazda Betlejemska. Oczekując na znak z Niebios przeglądam jadłospis, wróć, menu, tradycyjnej wieczerzy wigilijnej. zupa rybna bujabes, z szafranem, naturalnie, barszcz ukraiński, ryba po grecku, śledź po japońsku, karp po żydowsku, frutti di mare, kompot z suszonych węgierek, kawa po turecku i herbata earl gray, wyborna zwłaszcza przy lekturze „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. I na tym tle jakoś bardziej swojsko jawi mi się golonka w piwie.
Wesołych Świąt. I nie lękajmy się. Bóg się rodzi, moc truchleje!
Sekator
PS.
- Czy sądzisz, że za Kamińskim i Wąsikiem pójdą inni? - pyta mój komputer. I precyzuje - do pierdla, oczywiście.
- Kto wie - odpowiadam w zadumie Eustachemu. - Zwłaszcza, że lista nie kończy się na pisowcach, a żadna władza nie trwa wiecznie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3281
Kto kłamie?
Pan Bloger pisząc o garstce czy tzw. Wolne Media ekscytując się tłumem broniącym sutych apanaży dla Rachonia i Kłeczka.
Za dużo spirtu na święta łykasz za dużo i bredzisz jak zwykle
Abstrahując od głupot, wskaż proszę mój wpis ubliżający komuś, kto nie ubliżał mi.
Karma wraca.
Ps. Według mojej wiedzy cywili, co o północy w mordę bili, to lwowskie batiary, nie warszawskie
Jak tak dalej pójdzie to Don Tuskone i Sienkiewicz ostatni zajezdnik, skończą jako smar do ukraińskich czołgów🎁
https://zapodaj.net/plik…
W koszykach na zmianę liter dwie zgrzewki, liter, dwie zgrzewki...
Po południu kolejka taka sama, koszyki pełne, liter, dwie zgrzewki.....
Kilka tysięcy Żabek.
Brakło po Wigilii.
Ciekawe, czy żydowscy pracodawcy w Polsce coś z tym zrobią. W końcu pijanym narodem łatwo, jak widać, manipulować, ktoś jednak musi 12h/7 dni zapierdalać.
zabierasz tylko tlen chorym dzieciom
ave
salute
Pozwolę sobie jeszcze wrócić do tego tematu.
Wczoraj jechałam autobusem - za mną siedziało dwóch młodzieńców, góra 18 lat. Rozmawiali o Sylwestrze, potem zaś przeszli do tematu postanowień noworocznych i jeden mówi tak:
"Ja to sobie postanowiłem, że zioła już absolutnie zero, fajki tylko w piątek i na szczególne okazję (no, zostawiłem sobie te piątki), alkohol też rzadko, bo wiesz... tak zauważyłem ostatnio, że mi to szkodzi.".
Oby Narodowi udało się dotrzymać postanowień i mieć w sobie taką prostolinijność i odwagę, jak to chłopię.
Dlaczego piszesz tak brzydko o Rachoniu?
https://biuletynnowy.blo…
B.N. 59/23. ŚWIĘTA SIĘ KOŃCZĄ, A POLSKA?
Motto:
Chyży Ruj wypalił,
Wyborcy zaspali?
Polska jeszcze dyszy,
Kto o niej usłyszy?
/ sąsiad-poeta /
Witam.
Święta Bożego Narodzenia to wielkie Święta, ale pod koniec Drugiego pisać już można, zwłaszcza wtedy, gdy Polska w niebezpieczeństwie!
A ponieważ na nb nie ma nic nowego, daję to tu – Polsko, obroń się!