Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

ZAMORDYSTA

jazgdyni, 03.03.2023

 

Właściwie cały tytuł powinien brzmieć – "ZAMORDYSTA Dlaczego dzisiaj światem rządzą wielkie koncerny a nie państwa"
 


Niestety, nie mamy jeszcze dzisiaj własnych wielkich koncernów (choć pan Obajtek tworzy jeden taki, a minister Błaszczak drugi – ten zbrojeniowy), więc niestety musimy się męczyć z takim naszym państwem, jakie mamy.


Trzy i pół godziny wyłącznie słuchania, bo nie pojadę do Warszawy by uczestniczyć aktywnie, szerokiej dyskusji prowadzonej przez dwóch świetnych intelektualistów: gospodarza, Józefa Orła, analityka naszych czasów, byłego polityka i przyjaciela prezesa Kaczyńskiego i gościa, Rafała Ziemkiewicza, obecnie przodującego publicysty, z dużym plusem, jako autora dobrych książek dziedziny sci-fi, co, jak to dzisiaj po latach widać, mają wśród pisarzy największy talent profetyczny.
Nie opuszczam żadnej transmitowanej przez Blogpress debaty, czy to w Klubie Ronina, czy gdzie indziej, bo pan Orzeł grupuje i organizuje jeden z najmocniejszych think–tanków w Polsce, pracujących na rzecz naprawy Rzeczpospolitej.




W pewnym momencie Rafał, zaczął tłumaczyć, jak to jest, że wielkie koncerny działają lepiej i bardziej skuteczniej, niż wiele państw na świecie.
Wtedy padło z jego ust to ponure słowo zamordyzm.


*


Jeszcze pod koniec XX wieku pracowałem przez sześć lat, dla kuwejckiego, petrochemicznego koncernu KPC, na świcie określającego się logo Q8, a konkretniej, dla jego sektora tankowców, KOTC. Właścicielem jest książę Talal Khaled Ahmed al-Sabah, członek rządzącej rodziny.
Następnie przez lat jedenaście zatrudniony byłem u drugiego co do wielkości na świecie norweskiego armatora w branży off-shore, shuttle tankers, Knutsen OAS (do nich też należy nowiusieńki m/t Lech Kaczyński).


Wielcy armatorzy to również koncerny. Bogate koncerny. Miałem więc dużo czasu by osobiście zapoznać się, jak takie koncerny działają. I co ważne – jak one działają w gospodarce światowej.
Daję to zastrzeżenie, bo w Polsce działa już sporo zagranicznych i międzynarodowych korporacji. W tym, o czym tu piszę koncerny niewiele różnią się do korporacji. A korporacje zagraniczne mają u nas nienajlepszą opinię, jako miejsce do pracy i kariery.


Praca na świecie, szczególnie dla potężnych i uczciwych pracodawców, jest, szczególnie dla nas, Polaków, z naszym specyficznym podejściem do etyki, bardzo ciekawą i dobrą szkołą.
Zatrudniasz się i podpisujesz kontrakt. Oczywiście nie wezmą ciebie "z ulicy". Dokładnie ciebie najpierw prześwietlą. A kontrakt nie jest kartką papieru, tylko wielostronicowym dokumentem, gdzie bardzo precyzyjnie określone są wszystkie warunki umowy. Oczywiście – i kary i przywileje. Jak dobrze i adekwatnie do własnego poczucia wartości płacą, to nie ma zawahania. Oni mają nadzieję, że dostają to, czego właśnie pragną, a ja, że za moją pensję i całą resztę zobowiązań pracodawcy, dostanę pracę taką, jaką właśnie chciałem dostać.


Zatrudnienie na morzu to prawie para-militarna dyscyplina. Jest hierarchia, są polecenia – rozkazy, procedury i rutynowe obowiązki. Jest też wzajemna lojalność i szacunek. Raczej coś, co w pracy w Polsce, nie jest ważne.
Jesteś regularnie, okresowo oceniany. Jako, że byłem w wąskiej grupie senior oficerów, tylko przez kapitana i starszego mechanika. Dostaję zawsze kopię tego do ręki i skrupulatnie to zbieram, bo to rekomendacje, bardzo dla pracownika ważne, gdyż przy kolejnym kontrakcie są decydujące o zatrudnieniu.
Sytuacja jest jasna i klarowna.


Pracując w ten sposób wyraźnie czujesz dwa ważne aspekty pracy, które w polskich klimatach nie są takie istotne. To dyscyplina i wzajemny szacunek. W rezultacie odczuwasz wyraźnie, co to znaczy odpowiedzialność.
A jak dobrze pracujesz, co jest na dokumencie określane excellent, to budujesz swoją pozycję. Warto o to walczyć, bo koncerny traktują to na serio, a w pewnym momencie zapamiętują twoje nazwisko. A jak nowy, chcący cię zatrudnić armator (konkretnie jego HR) zadzwoni do biura ostatniej pracy, to usłyszy dobre rzeczy o tobie.
To zrozumiałe, że zawsze musisz pamiętać o konsekwencjach, bo wszystko jest na papierze i jeśli coś świadomie, czy nieświadomie sknocisz, to praktycznie wylatujesz z pracy, a żeby bolało, to z takiego Anchorage, Alaska, USA, czy Sydney, Australia, wrócisz na własny koszt do domu. I potem raczej nie licz na kolejny, dobry kontrakt.


Zastanówmy się – czy to jest zamordyzm?


*


Czy ktoś mi powie, pytam szczerze, bo od 1985 roku w Polsce nie pracowałem, więc nie wiem, czy identyczne schematy są również w Polsce stosowane?


Dodam jeszcze, że takie stosunki pracy i reguły dotyczą również ludzi zatrudnionych na najwyższych szczeblach. Taki dyrektor generalny koncernu – CEO (Chief executive officer), chyba odpowiednik naszego prezesa, jest pracownikiem – osobą zatrudnioną, więc też po wpadce może wylecieć szybko na tzw. zbity pysk. Nie ma litości.
Czy to jest demokracja?


*


Siedzę już na stałe w kraju parę lat na emeryturze. Nie było łatwo na początku wytrzymać bez schematu codziennych obowiązków. I pracy oczywiście. Musisz natychmiast wymyślić sobie coś nowego, coś w co się zaangażujesz, bo inaczej się rozsypiesz.


Przykro to mówić, lecz kochając swój kraj i tak często tęskniąc do niego, nie miałem dobrej opinii o rodakach i o konstrukcji państwa, wraz z władzami. Wszystko wydawało mi się bardzo pokrętne.
Schopenhauer, filozof niegłupi, powiedział gdzieś tam, że po największej karze boskiej – cierpieniu, na drugim miejscu jest nuda. Tak – nuda, jaka zawsze towarzyszy długotrwałemu pokojowi i wzrostowi dobrobytu, jest zawsze niebezpiecznym zalążkiem wielu życiowych katastrof.
Słuchając gniewnego oburzenia dzisiejszej gwiazdy You Tube, Krzysztofa Stanowskiego, któremu wprost dym leci z uszu, gdy cytuje akcję Koncernu Agora, który na którymś z dodatków Gazety Wyborczej przedstawia zachęty dla młodych dziewczyn do tak zwanej pracy sexworkerki, czyli po naszemu – prostytucji, czy jeszcze ostrzej – ku*ewstwa, mogę sobie to z pewną płytką logiką wytłumaczyć, że to właśnie dzieje się z powodu nudy. Nakręcono młodych tak potężnie, ideowo zastępując dobro przyjemnością, że stale trzeba eskalować i karmić nudzące się Julki i Sławki coraz to nowymi atrakcjami. Jaka wspaniała perspektywa: dawajcie du*py, a będziecie mogły zarobić nawet 1000 Euro (4000 zł) za noc (w slangu sexbiznesu nazywaną kolacja ze śniadaniem) z klientem.


Na szczęście dla nas wszystkich biednego kraju, wprawdzie bardzo powoli, widać pełzające, pozytywne zmiany. Potrzeba jeszcze tylko jednego – zamordysty na czele państwa.


*


Tyle lat poniżenia. 123 lata nieistnienia Polski, rozebranej przez bezwzględnych monarchów. Potem za krótki, 20 – letni okres II RP, za krótki, by odrodzone państwo zbudowało mocne fundamenty. Dalej Hitler i Stalin. W rezultacie, do 1990 kolejne ponad 50 lat straconych. A gdy już wydawało się, że wreszcie mamy demokratyczne państwo i wolnych obywateli, to okazało się, że następne 25 lat to nie budowa państwa, tylko rozkradanie i niszczenie, ponieważ komuniści przefarbowali się na kapitalistów, wspierani przez fałszywych opozycjonistów, w dużej mierze też agentów komuny.
Taka Polska nie mogła się podnieść. I nie powinna się podnieść, zgodnie ze strategicznymi planami Moskwy, Berlina, Brukseli, czy Paryża. Ot, takie prowincjonalne zadupie – źródło taniej siły roboczej, pewnych surowców i miejsce zbytu dla towarów podlejszej jakości.


Aż nagle – i wreszcie, wreszcie – do władzy dostała się prawica. Też zmarnowała 7 lat. Miała niby władzę, lecz nie miała siły, by walczyć o kraj i naród z super bogatymi opozycjami, zarówno wewnętrznymi i zewnętrznymi


*


Rok temu, w Moskwie na Kremlu obudziła się bestia. Bestia, którą my, Polacy dobrze znamy od stuleci. Lecz co ważne – przez rok wojny cały świat zobaczył jak się morduje ludzi, jak się gwałci małe dzieci, zobaczył co to jest ludobójstwo, zobaczył jak wygląda metoda spalonej ziemi, gdzie niszczy się dosłownie wszystko w napadniętym kraju.
W szczytowym momencie do Polski uciekło ponad 8 milionów Ukraińców. Głównie kobiety z dziećmi i starcy. A świat ze zdumieniem zobaczył coś, czego nie mogła zorganizować bogata i butna Europa w czasie najazdu z Afryki i Bliskiego Wschodu – zobaczył, że naród, polskie rodziny, bez hezytacji, spontanicznie zareagowały tradycyjną, staropolską maksymą: Gość w dom, Bóg w dom. To dla całego świata liberałów, egoistów i konsumentów dobrobytu było czymś kompletnie nowym i niezrozumiałym. Jak to możliwe w tym faszystowskim i prymitywnym kraju.


Wystarczył rok, mimo ciągłego podsrywania przez Niemcy, czy Francję, by nagle, po raz pierwszy od ... policzmy: 123+20+52+25 = 220 lat, mamy szansę na miejsce, które od zawsze Rzeczpospolitej się należy.


Co więcej (śmiejcie się śmiejcie marudy i defetyści, plus cała reszta pozbawiona cnoty patriotyzmu), RP, całkiem nowa RP, ponownie może stać się mocarstwem.


Ja stawiam tylko jeden, i to niezbędny warunek: do tego kraj i naród gwałtownie potrzebuje autentycznego twardziela i wojownika na szczycie władzy. Tak, zamordystę. II RP miała na szczęście takiego.


Jestem przekonany, wraz z dużą liczbą dobrze znających historię najnowszą Polaków, takim właśnie "tyranem" był marszałek Józef Piłsudski.


Wielu poważnych ludzi nie akceptuje tej postaci, jako najważniejszego w tym momencie odradzania się Polski wodza. Najczęściej stawiają na konkurenta marszałka, na Romana Dmowskiego.
Prawda, mieliśmy wiele wybitnych postaci II RP. Jednakże problem był w tym, że nie umieli się ze sobą dogadać.
Wielu Polaków, po tylu latach uciemiężenia i wpajania, że Polska jest pryszczem na ciele Eurazji, defektem, który należy usunąć, straciło wiarę w zwycięstwo i tradycyjną waleczność. Niektórzy przyjęli nawet postawę defetystyczną. Ich zasadniczy modus operandi to: zawsze należy się dogadać. Oni Piłsudskiego nie respektują. Co więcej, wielu, nawet poważnych publicystów zwalcza pozytywny wizerunek Marszałka.


Nasz dobry kolega, intelektualista; historyk i publicysta, Ryszard Surmacz; autor ośmiu ważnych książek, napisał do mnie w kwestii wątpliwości odnośnie roli Józefa Piłsudskiego w odtwarzaniu naszego kraju:


"I jeszcze jedno... Jeżeli ktoś twierdzi, że Piłsudski był dyktatorem lub zamordystą jest kompletnym idiotą. Na Ziemi Wileńskiej, z której pochodził coś takiego nie było możliwe. Ponadto gdyby tego "dyktatora" zabrakło, przedwojenna Polska rozleciałaby się jeszcze szybciej, niż rozlatuje się obecna. Cała rzecz polega na tym, aby mieć miarę czasów - byłych i obecnych. Po prostu wiedzieć, co możliwe, a co nie. Myślenie stadne zawsze wypacza i prowadzi prosto w przepaść - a szczególnie dzisiaj, gdy wszystko co nas dotąd trzymało i tworzyło zostało albo zachwiane, zniszczone lub wyśmiane. "


W pełni solidaryzuję się z tą opinią. Marszałek Piłsudski, w miarę możliwości tamtych czasów, działał prawidłowo. I wcale nie miał zakusów autokratycznych.
A nam dał przykład, że gdy w polityce zaczynają dużą rolę odgrywać idioci i sprzedajni cwaniacy działający na szkodę państwa, to nie wolno im pobłażać.


Chcemy, wprost marzymy by wreszcie mieć silne i samodzielne państwo. Czyli to, co nazywa się pełna suwerenność. Państwo nie tylko silne, lecz także państwo dobrobytu obywateli, bezpieczne, sprawiedliwe i mądrze zarządzane.
To zapewne upragniona wizja nie tylko RP, lecz każdego demokratycznego państwa na całym świecie.
Nasza sytuacja geopolityczna, głównie najbliższe otoczenie wymaga jednak od nas, byśmy stali się w pewnym stopniu mocarstwem. Niekoniecznie światowym – raczej lokalnym, na miarę Europy, jednakże takim, które wszyscy będą szanować, zawsze nas z uwagą wysłuchają i nie odważą się na nasz temat kłamać i fałszować historii (co jest ulubioną zabawą Rosji, Niemiec i Francji).


Chyba już ponad dziesięć lat temu napisałem na temat analizy wybitnego geostratega, George Friedmana, który już wiele lat temu przewidywał, że w okolicach roku 2020 rozpocznie się upadek Rosji i Niemiec, natomiast Rzeczpospolita zacznie wyrastać na europejską potęgę.
Jak sprawdziłem, George Friedman, na 11 swoich istotnych światowych prognoz, aż 8 miał trafnych w punkt.


W swojej ostatniej, wydanej parę miesięcy temu książce Wielka Polska, Rafał Ziemkiewicz, jeden z moich ulubionych i szanowanych publicystów, pisarzy i generalnie – intelektualistów, również zwrócił uwagę na przewidywania Friedmana odnośnie możliwości zaistnienia tytułowej Wielkiej Polski.
Pisze on tak: "Rosjanie muszą podjąć próbę odbudowania swej potęgi, a Stany Zjednoczone muszą im w tym przeszkodzić. Ale w ostatecznym rozrachunku Rosja nie może wygrać. Jej głębokie problemy wewnętrzne, gwałtowny spadek demograficzny i słaba infrastruktura sprawiają, że na dłuższą metę szanse Rosji na przetrwanie są nikłe. A druga zimna wojna, mniej przerażająca i znacznie mniej globalna niż pierwsza, zakończy się tak jak pierwsza – rozpadem Rosji" – Napisał w roku 2009 amerykański znawca geostrategii i futurolog George Friedman w książce "Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek" [...]
Kiedy książka ta ukazała się u nas, opatrzona przez polskiego wydawcę podtytułem "mocarstwo nad Wisłą?" - mało kto potraktował ją poważnie, mimo wszystkich tytułów i osiągnięć autora wskazujących, że na poważne traktowanie zasługuje.
Polska ma być wielkim mocarstwem? My? No nie, to miłe, ale chyba facet tu nigdy nie był? Gdzie – my mocarstwo? Przecież tu nic nie działa, "syf, korupcja, gangi, wrzody, żadnych plusów, same szkody", w ogóle – "sto lat za małpami" – a on tu z mocarstwem?
[...]
Dziś, kiedy właściwie wszystkie przewidywania Friedmana co do Rosji, Ukrainy, Francji, Niemiec, Turcji i innych krajów okazały się trafne, przyszedł czas, by zastanowić się nad wskazanymi przez niego źródłami prorokowanego umocnienia Polski,

Sięgając pamięcią wstecz naszej historii, co prawda oczami laika, nie znajduję by od momentu bitwy pod Grunwaldem, mieliśmy taką sprzyjającą, nadzwyczajną szansę, aby zostać niekwestionowaną potęgą.


Lecz będąc jednocześnie pamiętliwym i zdroworozsądkowym narodem, wiemy, że nawet najlepszą okazję można stracić. Zazwyczaj poprzez zaniechanie, gnuśność, strachliwość i brak zdecydowania. Dlatego tak ważny jest odpowiedni przywódca, by do roztrwonienia możliwości nie doszło.


A właściwie czym miałaby być ta polska mocarstwowość? I jak ją osiągnąć?


Ktoś z dużym poczuciem humoru, lecz też osoby gnuśne, ciągle niezdecydowane i strachliwe (a mamy takich we władzy sporo) może powiedzieć, że właściwie nic nie należy robić i tylko spokojnie czekać, gdy zgodnie z prognozami zawali się Rosja, Niemcy wpadną w potężne kłopoty z powodu załamania się życiodajnego sojuszu z Rosją; Chiny powinny załamać się w roku 2030, w dużej mierze na skutek problemów demograficznych i nierównomiernego rozwoju terytorialnego; bez silnych Niemiec, a także wstrząsanej z wielu powodów zamieszkami Francji, Unia Europejska straci w Europie swoją przykrą dla wszystkich dominację.
Taka wygodna postawa wyczekiwania oczywiście ma duży poziom ryzyka. Dodatkowo muszą być spełnione dwa niezbędne warunki:
  • Stany Zjednoczone przez kilkadziesiąt lat pozostaną jedynym światowym hegemonem.
  • Zjednoczona Prawica nie zrobi żadnych głupstw, takich by utracić władzę na rzecz opozycji, która wcale nie marzy o suwerenności i silnej Polsce.


Uzyskanie pozycji mocarstwowej poprzez przyspieszony rozwój gospodarki, nie jest możliwe w krótkim terminie. Po prostu nie mamy w kraju tyle niezbędnego kapitału. A oparcie się na zewnętrznym wspomaganiu, pożyczkach, kredytach, albo na zewnętrznych inwestycjach, to droga do częściowej utraty samodzielności.


Lecz praktycznie już od roku, dobrze odbierając lekcję toczącej się tuż za naszą granicą wojny, rozpoczęliśmy proces, podobny do tego, jak niegdyś przeprowadziła Turcja – zaczęliśmy w sposób intensywny tworzyć duże siły militarne. Jak kalkulują optymiści, wkrótce powinniśmy być najsilniejszą potęgą wojskową w Europie. I ma to być pierwsza w Europie armia nowego wzoru.
Tu nie ma wątpliwości – silne, dobrze uzbrojone państwo, dodatkowo jeszcze wsparte najsilniejszym na świecie paktem wojskowym, jakim jest NATO, musi budzi szacunek i być traktowane poważnie.
A na takiej bazie łatwo budować korzystne sojusze i rozwojowe traktaty. Ba – można tworzyć nowe bloki, jak już głośno mówi się o dwóch niezależnych projektach – Trójmorza i Międzymorza.


Chyba nikt realnie myślący nie ma wątpliwości, że nic z tego się nie zrealizuje, że ucieknie nam ten historyczny moment, jeżeli kraj nasz nie będzie miał odpowiedniego przywództwa.
Ponieważ obecna władza – Zjednoczona Prawica – sprawia wrażenie oblężonej twierdzy do której strzelają z potężnych dział, a na dodatek wewnątrz tli się rewolta, niesłychanie istotnym jest silne i bojowe przywództwo. Takie, które w końcu zacznie rozprawiać się z antyrządowymi, a nawet antypolskimi frakcjami, i to bez dalszego oglądania się na boki, czy przypadkiem komuś na świecie to się nie podoba.
Lista obiektów, które trzeba jak najszybciej naprawić jest niemała. Są to samorządy terytorialne, które uzurpują sobie władzę księstw lennych, nie oglądających się na władzę centralną. Jest to wymagający przebudowy sektor wymiaru sprawiedliwości, tzw. "trzecia władza". Są uniwersytety opanowane przez lewackich docentów i profesorów. Służba zdrowia, szkolnictwo, biurokracja urzędów – wszystko to wymaga jak najszybszej rekonstrukcji.


Silny i bojowy przywódca musi zyskać wsparcie podobnie myślącej grupy Polaków. Wcale nie musi jeździć po Polsce i zbierać głosy poparcia. W sytuacjach krytycznych procedury demokratyczne należy odłożyć na bok. Lecz zgodnie z paragrafami trzeba reagować na niewątpliwie protesty i zamieszki organizowane przez totalniaków, wspomaganych przez zachodnie lewactwo typu Sorosa i agentów Kremla.
Tutaj powinna wystarczyć stanowczość i spryt. A żeby wszystko w oczach opinii światowej było lege artis, bez możliwości zarzutu łamania praworządności, można wprowadzić pewne rygory, w oparciu, jak to już kiedyś sugerowałem, a i mieliśmy przećwiczone w czasie ostrej pandemii, któryś z adekwatnych konstytucyjnych stanów wyjątkowych.
Legalne sposoby walki z, nie omieszkam się tutaj tak nazwać, wewnętrznym wrogiem Polski istnieją. Trzeba tylko chcieć je użyć.


Czy jawi się nam wśród aktywnych polityków taka postać, która twardą ręką wymusiłaby w kraju pewną dyscyplinę, zapewniła porządek i rozprawiła się z dokuczliwymi dla narodu i państwa wynaturzeniami?
Podejrzewam, że większość z nas nie ma na celowniku takiego poważnego kandydata. Nie mniej nie mam wątpliwości, że zawsze w naszej historii, pojawiał się jakiś Kościuszko, albo Piłsudski.
Dlaczego teraz nie miałoby być podobnie?






 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 4782
juur

juur

03.03.2023 17:41

Dodane przez sake3 w odpowiedzi na O, nie zgadzam się na takie

Szanowna sake3
"żeby PiS mógł rządzić bez ataków"  to nie w tym rzecz. Atak a zwrócenie uwagi  to różne sprawy.
Widać na NB różne postawy:
a. -nic się nie stało...
b. -chcieli dobrze, ale.., to element większego planu... bo to najlepszy rząd.... przecież obiecał....
c. -to niemożliwe by świadomie działali na szkodę...to opozycja....to Bruksela....
d. -widzę cię (tu bym dodał "gnoju" dla wzmocnienia przekazu) co robisz i nie myśl, że ci to ujdzie...
a, b, i c to  postawa skrajnie destrukcyjna zwłaszcza dla władzy a i wyznawcy będą sobie zadawali pytanie "Jak to się mogło stać?" tylko, że będzie już za późno. 
Postawę "d" uważam za właściwą, chociaż jak wynika z dotychczasowej praktyki to tylko czcze pogróżki bo nikogo nie spotkała kara a nawet przykrość. A jednak, niezachwiana wiara w bezkarność nie jest aż tak silna. Co jakiś czas podejmowane są próby ustawowego zapewnienia bezkarności.Tylko perspektywa, kary, może budzić obawę, niepokój i niepewność.
Po za tym krytyczne spojrzenie może, trochę, ograniczać nieskończone apetyty naszych wybrańców.
u2

u2

03.03.2023 21:01

Dodane przez sake3 w odpowiedzi na O, nie zgadzam się na takie

wcale nie chcę aby było tak jak było
Dlatego dałem wybór albo tak jak było albo tak jak jest.Na dwoje Cyganka wróżyła.
żeby PiS mógł rządzić bez ataków i prób niszczenia
W każdej demokracji jest jakaś opozycja, ale faktem jest, że u nas jest opozycja totalna, która używa taktyki capitano Schettino, ulica i zagranica, byleby Costa Concordia osiadła na mieliźnie. A czasami jest również okupowanie mównicy sejmowej i próby zamachu stanu.
jazgdyni

jazgdyni

03.03.2023 15:57

Dodane przez sake3 w odpowiedzi na Dzisiejszy wpis oceniam na 6+

@sake3
Witaj
Pełen szacunek. Wykonałaś wielką porcję uczciwych rozmyślań pisząc ten komentarz. A zawarłem wiele wątków, bo chcę ciągle wzbudzać dyskusję. Chcę dawać do myślenia.
Jak napisałem, bierność i nuda są dla nas najgorsze.
Uściski
Jan1797

Jan1797

03.03.2023 17:45

W pewnym momencie Rafał, zaczął tłumaczyć, jak to jest, że wielkie koncerny działają lepiej i bardziej skuteczniej, niż wiele państw na świecie.
Witam,
Choć poszerzyłbym zdecydowanie listę naszych koncernów, tych poważnych, to jednak zgadzam się z tezą organizacyjną. Może nie nazwałbym sposobu zarządzania zamordyzmem. Czas jest dobry, sporo ludzi wraca. Nie wiem jedynie, czy Poznań podoła wyzwaniu zbrojeniówki. To jednak nie Stalowa Wola. Wierzę w siłę tradycji Cegielskiego i gospodarność Wielkopolan. Trzeba to zrobić szybko, póki żyją emeryci, którzy potrafią.
jazgdyni

jazgdyni

03.03.2023 17:59

Dodane przez Jan1797 w odpowiedzi na Nie opuszczam żadnej

@Jan1797
Cześć Janie
Słowo zamordyzm użyłem prowokacyjnie. Choć  kiedyś w domenie publicznej usłyszałem takie określenie w stosunku do marszałka Piłsudskiego. A żeby już naprawdę było komicznie ktoś tak nazwał prezesa Kaczyńskiego.
O polskie koncerny - oczywiście przemysłowe - już się nie martwię. Klimat się zmienił, nastepują fuzję i przejęcia i w różnych sektorach powstają coraz większe i silniejsze firmy. Widocznie taka właśnie jest historyczna dynamika rozwoju. A przy okazji szlag może człowieka trafić, jak przypomni sobie jak zniszczono/rozkradziono autentyczne światowe potęgi, jak PLO, najlepsze stocznie na Bałtyku i europejska czołówka. FSO, gdyby było, to co by dzisiaj produkowało? Popatrzmy choćby na Jelcze.
Cegielski także. To chyba była najlepsza fabryka Sultzera.
Ale ciesz się - wreszcie dzieje się.
Jan1797

Jan1797

04.03.2023 22:35

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Jan1797

Witam,
Skromnie, najważniejsze nie dać się zwariować i robić swoje.
Pozdrawiam
paparazzi

paparazzi

04.03.2023 00:25

Witam prowokacyjnie, https://www.newyorker.co…
u2

u2

04.03.2023 07:49

Dodane przez paparazzi w odpowiedzi na Witam prowokacyjnie, https:/

Witam prowokacyjnie
To gdzie się podziały te dwa miliardy z Wirecard ? Tajemniczy Austriak Jan Marsalek z 8 paszportami znikł ? :-)
jazgdyni

jazgdyni

04.03.2023 11:16

Dodane przez u2 w odpowiedzi na Witam prowokacyjnie

Jaki tam Austriak. To Jasiu Marszałek z Krakowa.
u2

u2

04.03.2023 11:35

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Jaki tam Austriak. To Jasiu

To Jasiu Marszałek z Krakowa
Tak, ani chybi z Krakowa. Na NB jest kilku użyszkodnikow z Krakowa i to taki sam typ. Ten typ tak ma :-)
jazgdyni

jazgdyni

04.03.2023 12:21

Dodane przez u2 w odpowiedzi na To Jasiu Marszałek z Krakowa

Centuś krakowski. Szybki piniądz.
tricolour

tricolour

04.03.2023 13:31

@all
Po tym fragmencie: "po raz pierwszy od II WŚ armia zakupiła coś 1500 BWT Borsuk" wyraźnie widać, czym się różni państwo od koncernu.
W państwie wystarczy telewizorem powiedzieć o ramowej umowie, a już banda klakierów dostaje małpiego rozumu. Już nic dalej nie trzeba robić, bo armia już ZAKUPIŁA. Tysiąc pięćset sztuk stoi w magazynie, tak jak milion elektrycznych Izer jeździ po górach Izerskich. I nie trzeba się dalej męczyć tylko można zalec przed telewizorem w radosnym i patriotycznym oczekiwaniu na trójmorze, o ile ktoś ma trzy kible w domu i nie trzyma.
A koncern, który borsuki ma wyprodukować, to dopiero dostał pierwszą transzę na rozbudowę, bo nie ma czym wyprodukować seryjnie pierwszej sztuki. Więc może wyprodukuje, a może nie wyprodukuje, tak jak nie wyprodukował ani jednego z miliona niemiecko-chińskich polskich samochodów elektrycznych.
Zalecam zatem ostrożność przy zdejmowaniu majtek przez głowę na widok prezesa.
jazgdyni

jazgdyni

05.03.2023 04:04

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na @all

Ciekaw jestem kiedy zrozumiesz, że jesteś na stałe wykluczony z rozmowy ze mną. Więc te twoje podchody, łaszenie się, te prowokacje, by zwrócić na siebie uwagę, są po prostu głupie.
Kiedyś może dojrzejesz i zrozumiesz, że częściej to nie inni są winni twoich życiowych klęsk, tylko ty sam. To się nazywa , a propos, odpowiedzialność.
Ps. Zauważ, że to nie moja indywidualna opinia. Tutaj, gdzie sporo wysiłku poświęca się na budowanie patriotyzmu, smarkacz, który sra na swoją ojczyznę i który nieustannie wychwala narodowego wroga, usiłującego od wieków wymazać nas ze świata, jest tylko ropiejącym wrzodem na dupie.
Pss. Nie jestem ciekawską babą. Czyli twoich komentarzy nie czytam.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
jazgdyni
Nazwa bloga:
Żadnej bieżączki i propagandy
Zawód:
inżynier elektronik, oficer ETO (statki offshore), obecnie zasłużenie odpoczywa
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 130
Liczba wyświetleń: 8,833,120
Liczba komentarzy: 31,995

Ostatnie wpisy blogera

  • PO/KO do góry a PiS dołuje. Dlaczego?
  • Spanikowany Bilderberg wściekle atakuje
  • PAŃSTWO NALEŻY DO NAS

Moje ostatnie komentarze

  • @@@Koncentrując się na antypolskich działaniach tych międzynarodowych cwaniaków z realizacją przez część władzy kraju można sobie wyobrazić w zakresie teorii spiskowych inny, bardzo prawdopodobny…
  • @@@Wyjątek: - cwaniacy z Berlina i opanowanej przez nich Brukseli, to dzisiaj wyjątkowi durnie.Wystarczy sobie przypomnieć zaproszenie emigrantów do siebie, bo tak socjalem rozleniwili swoich Niemców…
  • @Imć WaszećMam glupie pytanie, do dzisiaj zafascynowany linijkami zer i jedynek w chaoyucznej kolejności. Tak więć: - czy wy, matematyce, pracujecie głównie w systemie binarnym, czy również w…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • PROWOKATOR
  • Czego my nie wiemy, choć powinniśmy wiedzieć.
  • Mafia powstała w Trójmieście. Tak, jak obecny rząd.

Ostatnio komentowane

  • spike, Jeżeli dobrze pamiętam, chodziło o Sumerów, odkryto że posługiwali się systemem liczenia trzydziestodwójkowym (32), co było zaskoczeniem.
  • Lech Makowiecki, [email protected] właśnie miało być. Dziękuję, już poprawiłem...Ostatni nabój (raper Basti & Lech Makowiecki)https://www.youtube.com/watch?v=qBI0g5ZR1uc
  • Zofia, Nastał już czas wskrzesić zapomnianą organizację późnych lat siedemdziesiątych XX wieku o nazwie TOTO. Kto walczył z komuną ten ten skrót rozszyfruje. Oni znowu łby podnoszą i protestują.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności