
Wystarczy przypomnieć sobie scenę w wirtualnym obserwatorium w filmie K PAX, w której to Prot z entuzjazmem rysuje trajektorie planet odległego układu planetarnego, z którego pochodzi; wystarczy przywołać w pamięci te momenty z American Beauty, gdy Lester Burnham z fantazją rzuca pracę, ogromnym nakładem sił odzyskuje radość życia i upragnioną sylwetkę, która stanowić ma bilet wstępu do raju, by, zaraz potem – będąc u tego raju bram, odnaleźć w sobie siłę i nie wstąpić do niego za wszelką cenę… Wystarczy przypomnieć sobie, jak czułym, ojcowskim gestem okrywa wtedy Angelę, by wiedzieć jedno - Kevin Spacey jest wspaniałym aktorem! Ale fakt ten ani na centymetr nie przesuwa granicy tego, co Kevinowi Spacey robić wolno…
Wspaniałym aktorstwem nie nabywa się żadnych ekstra praw, niedostępnych innym. Cudowne kreacje filmowe nie mogą stanowić żadnej okoliczności łagodzącej. A może nawet składają się one na kontekst świadczący o dodatkowym ciężarze moralnym występków artysty..? Czy nie zdarza się bowiem tak, że z powodu wysokiej rangi estetycznych wartości mamy inklinację do uznawania dostarczycieli wzniosłych wzruszeń za autorytety także w zakresie moralności? A jeśli tak, to w przypadku niestosownych czynów takich autorytetów wchodzi w grę już kwestia niebłaha – aspekt zgorszenia, profanacja tabu oraz w efekcie – przesunięcie granic niestosowności.
Możecie się Państwo śmiać, ale kilka tabu, na szczęście ma się jeszcze jako tako - a jednym z nich jest instytucja zgody – której uzyskanie, a przynajmniej jej domniemanie uprzedzać powinno zawsze godowe tańce. Obopólna zgoda jako pewna umowa zakłada wolność decyzji i jakąś świadomość możliwych wydarzeń, które taka decyzja ze sobą niesie. Zgody tak rozumianej nie można oczekiwać od nieletnich i dlatego nie należy będąc samemu pełnoletnim kłaść się na nich lub próbować czegokolwiek innego, co naruszyć może kruchą konstrukcję ich budzącej się do życia zmysłowości. Podobnie kiepskim pomysłem jest w przypadku, gdy się jest znanym aktorem, domagać się czynności, które przynoszą wiadome rozładowanie napięcia od młodych dorosłych, którzy w ten czy inny sposób manifestują swój brak zgody na taki obrót spraw... O ironio, jednym z leitmotivów American Beauty jest kwestia powtarzana przez postać graną przez Annette Bening: "I refuse to be a victim!"... Trwania w położeniu ofiary odmawiają obecnie aktorowi ci, wobec których zachował się on przynajmniej, według ich oceny niestosownie...
Wymóg domniemania niewinności obowiązuje może w prawie, ale zasadą tą nie jest zobligowane środowisko twórców. Można nawet powiedzieć, że w tym przypadku wdrożone zostało podejście odrotne - domniemania winy... Odcięcie się środowiska od osoby aktora; ewidentne kary, które go spotkały ze strony artystycznych elit, mają za zadanie ochronę czegoś daleko bardziej ważnego niż pojedynczy genialny aktor; mają za zadanie ratować wiarygodność sztuki.
Brytyjski psychoanalityk, Donald Winnicott ukuł swojego czasu termin: „wystarczająco dobra matka” na opisanie istotnego także w społecznym wymiarze zjawiska. Good enough mother to taki obiekt, który dzięki swoim właściwościom (dostarczaniu w odpowiedniej proporcji wolności i słusznych granic) jest w stanie ukształtować jednostkę zdolną przemieniać świat, ale świadomą nieodzownej konieczności zachowania pewnych konstruktów wewnętrznego świata w nienaruszonym stanie. W sferze kultury taką ochronną rolę pełnić może sztuka i wiele wskazuje na to, że elity trudne to zadanie za cel sobie stawiają.
Język, którym mówi ciągle i nadal jeszcze sztuka jest uniwersalnym narzędziem komunikacji i poczucia wspólnoty – dzielę z moim amerykańskim kolegą zachwyt nad artystyczną wizją przyszłości w Raised by wolves – ustaliliśmy i nabyliśmy pewności, co do tego, co twórcy chcieli nam zakomunikować i przed czym zostaliśmy jako ludzkość, ostrzeżeni. A możemy im wierzyć, gdyż jeszcze ufamy dziesiątej muzie. Zdecydowane „Nie” wobec ryzyka wyczerpania u odbiorcy tego kredytu zaufania wybrzmiało z ust reżysera Raised by wolves – sir Ridley’a Scott’a. Reżyser usunął Kevina Spacey z obsady „Wszystkich pieniędzy świata” i nakręcił od nowa, nie zważając na dodatkowe koszty, wszystkie sceny, z udziałem świeżo wybranej gwiazdy.
Uzasadniona wątpliwość co do przyzwoitej kondycji przedstawiciela aktorskiej branży wystarczyła, by wobec aktora zostały powzięte radykalne kroki, abstrahujące od jego pozycji, talentu, pieniędzy czy modnej orientacji seksualnej. Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. Jestem przekonana, że Ridley Scott odpowiednio wszystko przemyślał i zważył, tak samo, jak zwykł ważyć ingrediencje swoich filmowych kompozycji. W taki oto sposób środowisko, często uważane w powszechnej opinii za kastowe i monolityczne, rozprawiło się z czarną owcą w stadzie… Dyskretnie, ale uparcie narzuca się świadomości parenetyczna (pouczająca) funkcja zastosowanego postępowania… Odpowiedź na pytanie, dla jakiej grupy wzorem być w tym przypadku pragną występujący w roli obrońców sacrum, artyści, pozostawiam Państwu.
Jednak w tekście pewnych rzeczy mi brakuje. Po pierwsze brakuje mi faktografii. To znaczy co konkretnie się wydarzyło i kiedy się wydarzyło. Co wiadomo, co ustalono, co się wydaje albo podejrzewa. Czytelnik odbiera ten wpis chyba tak: "Kevin Spacey jest wielkim aktorem, ale molestował dzieci, więc bohaterski i moralny reżyser reżyser Ridley Scott podjął decyzję o wymazaniu jego roli z nakręconego serialu i dobrze zrobił, bo w ten sposób, dał Hollywood impuls do zważania na moralność.
Otóż. Zdarzenie, o którym mowa w tekście miało miejsce w pażdzierniki roku 2017, a więc sześć lat temu. Kevin Spacey został wówczas oskarżony przez Anthony'ego Rappa o mające mieć miejsce 31 lat wcześniej molestowanie seksualne, gdy Spacey miał 27 a Rapp 14 lat. Czyli Rapp w chwili oskarżenia miał 45 lat i oskarżał Spacey'a, że go molestował jak miał 14 lat. Wskutek tych oskarżeń firma produkująca serial wycofała zarówno kampanię promocyjną serialu jak i samo dzieło ze współzawodnictwa w Hollywood. Jak wskazuje wiedza nt. procesów produkcyjnych w Hollywood, jakoś tam sygnalizowana w filmie "Mullholland Drive" decyzje nt. obsady aktorskiej częściowo zależą od reżysera ale ostateczne zdanie ma ten, kto finansuje całą produkcję. Firma zatrudniła innego aktora i w ciągu miesiąca Scott nakręcił od nowa wszystkie poprzednie sceny, w których występował poprzednio Spacey, a kariera Spacey'a została ostatecznie i na zawsze zakończona.
Tego wszystkiego czytelnik pani tekstu się nie dowie, bo my nie mamy wiedzieć CO się stało, tylko mamy mieć OPINIE czy dobrze, czy źle. To jest taka powszechna zasada informowania, zwłaszcza, że w wielu dziedzinach naprawdę już trudno ustalić CO się naprawdę stało. Tu jednak się jako tako da.
Informuje pani, że Ridley Scott wytarł Spaceya a Hollywood zniszczył jego karierę, bo "Uzasadniona wątpliwość co do przyzwoitej kondycji przedstawiciela aktorskiej branży wystarczyła". Zatem UZASADNIONA WĄTPLIWOŚĆ w dodatku co do PRZYZWOITEJ KONDYCJI.
Wypada w tym miejscu przypomnieć, że zakończeniu uległa kariera innego gwiazdora Johnny'ego Deppa po oskarżeniu go o gwałt i przemoc domową. W jego przypadku dodatkowo angielski niezależny sąd orzekł, że istotnie oskarżenia zostały wystarczająco udowodnione. Depp był skończony. Dopiero otwarty proces przed sądem amerykańskim wykazał, że jego żona Amber Heard była przemocową narcystką, która go biła po twarzy i starała się zniszczyć. Ona została ukarana, a nie Depp. Po wielu latach.
Teraz jest pytanie jak teraz, po sześciu latach od oskarżenia, na podstawie którego Scott i Hollywood "wytarli" Spacey'a wygląda UZASADNIONA WĄTPLIWOŚĆ. Otóż w procesie, jaki wytoczył Spacey'owi Rapp, Spacey został uniewinniony.
Kultura i cywilizacja składa się z zasad. Jedną z fundamentalnych jest niewinny póki nie skazany.
Panie Zbyszku, ale Edeldreda dziennikarstwa nie kończyła i mój wpis nie sprawozdawanie o faktach ma na celu. Tym bardziej, że fakty, jak wynika z Pana komentarza, czasem bardzo trudno ustalić...
Z mojego komentarza wynika, że fakty, w sprawie przez Panią opisanej, można ustalić. Pozostaje pytanie, czy te fakty są, czy nie są istotne dla omawianej sprawy.
PS. Co do Polańskiego mam mieszane uczucia, popełnił poważny błąd, ale uważam też, że został wrobiony.
Z całym szacunikiem, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z takim sekowaniem twórców/odtwórców. Twórcy/odtwórcy to też ludzie i należy im się ochrona prawna.
Zasada domniemania winy obowiązuje obecnie w reżimach totalitarnych, żeby nie sięgać daleko, na Białorusi i w Rosji, w skrócie ZBiR. Co z tego mają ludzie ? Raj krat i wojnę.
To i ja odbiję piłeczkę - co Pan innego proponuje w ramach jakiejś skutecznej prewencji?
Nic. Jest odpowiednie prawo i z tego należy korzystać. Co prawda są w Polsce wolne merdia, które oplują każdego. Zaś wolne sądy uniewinnią oszczerców i pomawiaczy w ramach obrony wolności słowa, bądź swobody ekspresji artystycznej. Niewątpliwie wolność słowa, swoboda badań naukowych i wolność ekspresji artystycznej to duże wartości i należy je chronić.
Ale ludzie nie są głupi i im wiecej tego szajsu... tym lepiej. W końcu zostanie przekroczona granica śmieszności jak np. w przypadku pani Kurdę Szatan. I ludzie, przynajmniej niektórzy, oprzytomnieją. :-)
Nie jestem adwokatem Spacey'a. Ale jestem adwokatem zasad i przeciwnikiem upatrywania wartości kulturowych w działaniach opartych o antykulturowe zasady #MeToo. Nie wiem co tam robił. Ale nie jestem za niszczeniem ludzi na podstawie "uzasadnionych wątpliwości" wyrażanych przez media, tłum albo tych co wszystkim rządzą za pomocą pieniądza.
Zostaniemy też z nierozwiązywalnymi dylematami, np. takim czy należałoby skasować jeden z utworów Vangelisa. Zawiera on muzykę tego genialnego kompozytora do genialnego filmu właśnie Ridleya Scotta "Blade Runner". Problem w tym, że w tle tej muzyki recytuje Roman Polański, a on już na pewno molestował nieletnią dziewczynę w USA i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Poniżej link do tego utworu muzycznego geniusza. Wiersz w tle muzyki to wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego "Spotkanie z matką". Recytuje - uwaga! po polsku! - Roman Polański. LINK
Spotkanie z matką
Autor: Konstanty Ildefons Gałczyński
Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.
Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne.
Noc.
Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?
Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo falą w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?
A możeś jest południową godziną,
mazur pszczół w złotych sierpnia pokojach?
Wczoraj szpilkę znalazłem w trzcinach —
od włosów. Czy to nie twoja?
*
Ciemne olchy stoją na moczarze,
rozsypuje się w mokradłach próchno
Ej, rozświstał się wiatr na fujarze,
małe gwiazdki nad olchami zdmuchnął
...
Nie znałam tego wiersza, dziękuję.
Zasługuje nawet na to, by znać go na pamięć...
Trafia mu sie sprawa o gwałt,kobieta oskarża pewnego mężczyznę ,że ją zgwałcił,pobił i w ogóle sponiewierał...oskarżony jest na miejscu...następuje rozprawa:
-Sanczo: Czy poznajesz tu tego złoczyńcę?
-Kobieta: Tak! To on!
-Oskarżony: Nie znam tej kobiety,nigdy jej nawet palcem nie dotknąłem.
-Sanczo: Czego żądasz kobieto za ten czyn?
-Kobieta:Sakiewki dukatów,którą ten bandyta ma przy sobie!
-Sanczo: Płać tu natychmiast!
Facet musi...wyciąga sakiewkę i podaje kobiecie...ta porywa forsę i w nogi!
Sanczo każe mężczyźnie zatzrymać kobietę i odebrac sakiewkę...zaczyna sie scena z mordobiciem,kopaniem,gryzieniem,wrzaskiem ,klątwami...
Pada rozkaz aby rozdzielić tę parę...facet przedstawia obraz totalnego zniszczenia,pobity,poryziony włosy powyrywane...
Sędzia Sanczo wydaje wyrok: Oddać sakiewkę mężczyźnie,babę do wiezienia!
Uzasadnienie wyroku:
GDYBYŚ Z TAKA ENERGIA BRONIŁA SWOJEJ CNOTY,Z JAKĄ BRONIŁAŚ SAKIEWKI...TO NAWET SAM DIABEŁ BY CIE NIE ZGWAŁCIŁ
Oklaski.
Dla mnie oskarżenia po 30 latach są bez sensu,chyba że chodzi o forsę...i tylko o forsę!
Większość spraw o molestowanie czy gwałt sprzed dekad, jest fałszywy i ma podłoże finansowe, człowiek nawet sądownie uniewinniony, będzie napiętnowany na zasadzie "że coś w tym musi być, pewnie przekupiony sędzia".
Jak na osobę, która na pewno miała wystarczająco dobrą matkę, co pozwoliło rozpostrzeć intelektualne skrzydła już w bardzo wczesnej młodości, masz, Drogi Ijonie zadziwiająco mało wiary w ludzi 😊
W oskarżeniach o molestowanie, czy gwałty, nie słyszałem ani razu o zastosowaniu wariografu, zaczynając od pokrzywdzonej, a to powinno być obligatoryjne, zbyt dużo oskarżeń jest fałszywych.
Znamienna jest sprawa oskarżeń seksualnych w świecie aktorskim, które miały miejsce dziesiątki lat temu, już niejednego aktora czy reżysera zniszczyły, lub nadszarpnęły reputację, a w tle wysokie odszkodowania. Co ciekawe, aktorki które oskarżają, zrobiły kariery, dzięki swoim "gwałcicielom", co powinno dać i daje do myślenia, że coś tu nie pasuje.
Oskarżenie o gwałt po wielu latach, powinien być dokładnie badany wszelkimi dostępnymi sposobami, a jak się okaże, że oskarżenie jest fałszywe, to kara powinna być do tej, którą by miał zasądzoną gwałciciel, może wtedy wiele "ofiar" by się zastanowiło, czy potrafi dowieść swojej krzywdy,
Czy którakolwiek "pokrzywdzona" za fałszywe oskarżenia została dotkliwie ukarana ?????
Nie. Aktorki nie oskarżają o gwałt fizyczny, tylko o wymuszenie współżycia seksualnego poprzez uwarunkowanie kariery aktorskiej, tym współżyciem. W skrócie: Dostały propozycję pieniędzy, oskarów, statusu, sławy i kariery, w zamian za seks. Tę propozycję przyjęły. Wywiązały się ze swojej strony, oferent wywiązał się ze swojej strony propozycji. Teraz panie oskarżają, a media udające świat, biją brawo, choć przecież to one powinny zostać oskarżone, bo za pomocą seksu z producentami i reżyserami, pozbawiły koleżanki swoje, kariery, pieniędzy i statusu, które to wartości ich koleżanki chciały zdobywać talentem, pracą oraz uczciwym, moralnym prowadzeniem się, ale im się nie udało.
"Nie. Aktorki nie oskarżają o gwałt fizyczny, tylko o wymuszenie współżycia seksualnego poprzez uwarunkowanie kariery aktorskiej".
- nie do końca tak jest, choć jest jak najbardziej realne, ale też jest druga opcja, same oferują seks za karierę, oraz trzecia opcja, zostały seksualnie wykorzystane -zgwałcone, z zadośćuczynieniem pomocy w karierze.
Trzeba by dowieść, że te oskarżycieli skorzystały na seksie, skoro tak, to zarzuty powinny być oddalone, tak "po sprawiedliwości".
Skoro została przyjęta forma zadośćuczynienia, to jest spełniony jeden z warunków darowania winy, a to powinno być jednoznaczne z jej darowaniem - przebaczeniem.
Odbiję piłeczkę. Aktorzy i różni celebryci brylują w oskarżaniu o molestowanie sprzed dziesiątek lat księży, zwykle katolickich, bo tutaj panuje celibat. Ale całkiem możliwe, że nie są to jedynie wyssane z palca opowieści, aby przysporzyć sobie sławy :-)
Dziękuję za ubogacenie wpisu zdjęciem 😁
Czy pracownik może zostać zwolniony z pracy, bo ktoś ma "uzasadniona wątpliwość ", że popełnił błąd? A może to tylko ludzka zazdrość i chęć zajęcia jego miejsca? O winie musiałby zadecydować niezależny sąd, ale po co, skoro można ofiarę zniszczyć pomówieniami i spowodować, że sama odejdzie. Mam nadzieję, że nie o to Pani chodzi? Bo w żadne "samooczyszczanie " środowiska hollywoodzkiego nie wierzę, nie przy tej skali. Wygląda to bardzie na pozbywanie się niewygodnych lub jakieś personalne rozgrywki. Co do tych rzekomych ofiar, to nie potrafię zdobyć się na współczucie ani zrozumienie. Byłaby ofiarą taka, która w chwili zdarzenia lub wkrótce po nim reagowałaby jak ofiara nie bacząc na "karierę " i to jest moja "uzasadniona wątpliwość ", z którą można polemizować, ale na szczęście nikomu nie wyrządza krzywdy. Volenti non fit iniuria - chcącemu nie dzieje się krzywda.
Czekałam na niewieści głos - może tylko nie do końca akurat taki... 😉
Nie każdy ma silną osobowość oraz swobodną żwawość, by reagować natychmiastowo i adekwatnie do okoliczności. Tacy szczęśliwcy są w mniejszości. Innych podobna niefortunna "przygoda" złamać może na długo. Odstraszająco na potencjalnego agresora działać może, jeśli nie wewnętrzny cenzor, to wizja oskarżeń, procesu i utraty dobrego imienia.
Mam znajomego w jednym z najważniejszych zespołów ludowo-tanecznych w Polsce w randze... wysokiej. Od lat otwarcie mówi, że wszystkie angaże: śpiewacze, taneczne, kto primabeleriną, a kto primabaleronem - załatwia się przez łóżko. Każda kandydatka/kandydat - jeśli nie chce robić za tło w zespole, ląduje w czyimś łóżku. I jeśli dobrze śpiewa w tym łóżku, to równie dobrze będzie śpiewać na estradzie. Ma wybór, nikt nie zmusza, wolna wola.
I przyznam zupełnie otwarcie, że gdyby w mojej pracy zawodowej było miejsce na pościelowe kryterium doboru młodych kobiet do pracy, to bardzo chętnie bym się zastanowił, a może i chętnie skorzystał.
I
Na pierwszy Twój wpis (z 14.39), wracając do domu skomponowałam taką odpowiedź: "Tricolour, w Twoim towarzystwie nie jest możliwym popaść w pychę i samozachwyt" 😁
Na drugi wpis powiem tak: piszesz tak m. in. dlatego, że temat pobudził Twoją wyobraźnię, ale gdyby przyszło co do czego, to jako osoba mająca wewnętrznego autocenzora, spokojnie dałbyś radę oprzeć się pokusom (no, może, dobra - nie tyle spokojnie, co - po zdławieniu naporu zmysłów - skutecznie).
Na psychopatę, a takim należy nazwać człowieka, który nie odróżnia dobra od zła i nie odczuwa empatii nie działa droga Pani NIC - to akurat jest udowodnione.
W tych "artystycznych" przypadkach to jest po prostu zwykły handel, wymiana barterowa, coś za coś. O ile mogę zrozumieć samotną matkę, która daje się wykorzystywać szefowi w zamian za pracę, bo np. w jej okolicy o nią ciężko, a matki z małym dzieckiem nikt nie kwapi się zatrudniać, to dla pań "artystek" robiących karierę nie mam litości. Zwłaszcza, gdy przypominają sobie o tym po 30 latach. Bądźmy poważni na litość. Też jestem kobietą I niejedno w życiu widziałam. Prostytucja to nie tylko burdel albo latarnia. Powiedziałabym, że tam można by dopatrzeć się pewnej moralności, przynajmniej sprawa jest jasna i obowiązuje cennik. Te celebrytki i aktoreczki z pierwszych stron gazet wyjeżdżające dorobić sobie na torebusie do Dubaju tez będzie Pani usprawiedliwiać? Bo w Polsce za mało płacą, a ona musi "wyglądać ", żeby przebić się na ściankach, co pomoże jej zaistnieć. Czym to się różni?
Zabawne fekaliusz, że o tym piszesz. Bo ty bez pardonu i zwykle bezpodstawnie oskarżasz o niestworzone rzeczy rząd Dobrej Zmiany :-)
Jeszcze tak sobie myślę o sprawach przez Panią poruszonych i o tym, co napisałam. Procesu stopniowego dojrzewania do oceny i interpretacji wydarzeń, szczególnie tych wywołujących traumę świadome jest prawo, a dało wyraz tej świadomości w przeważnie znacznie odsuniętym w czasie momencie przedawnienia przestępstw...
To nie tak. Instytucja przedawnienia nie ma nic wspolnego z procesem dojrzewania do interpretacji zdarzeń, tylko z wagą przestępstwa. Przedawnieniu nie podlegają zbrodnie przeciwko pokojowi , ludzkości i przestępstwa wojenne.
Albo coś jest przestępstwem i podlega ściganiu z urzędu bądź oskarżenia prywatnego, albo nie.
i tak:
Zgodnie z art. 101 Kodeksu karnego karalność przestępstwa ustaje, jeżeli od czasu jego popełnienia upłynęło lat:
1) 30 – gdy czyn stanowi zbrodnię zabójstwa;
2) 20 – gdy czyn stanowi inną zbrodnię;
2a) 15 – gdy czyn stanowi występek zagrożony karą pozbawienia wolności przekraczającą 5 lat;
3) 10 – gdy czyn stanowi występek zagrożony karą pozbawienia wolności przekraczającą 3 lata;
4) 5 – gdy chodzi o pozostałe występki.
Przestępstwa z oskarżenia prywatnego, a takim jest molestowanie seksualne przedawniają się z upływem 1 roku od czasu, gdy pokrzywdzony dowiedział się o osobie sprawcy przestępstwa, nie później jednak niż z upływem 3 lat od czasu jego popełnienia.
Słowem nie można obudzić sie po 30 latach, stwierdzić, ze taki jeden spowodował traumę, bo położył rękę na kolanie, mrugnal dwuznacznie i zaproponował pomoc w karierze.