Niezrównany w sztuce felietonu, biegły w powieściopisarstwie, znany ze swojego bibliofilstwa, zapalony mediewista (z tego akurat znany najmniej) Umberto Eco swojego czasu popełnił pewien felieton. Tekst rozpoczynała informacja o nabożnym podziwie, który pojawia się u gości zaproszonych do domu pisarza, w reakcji na setki zgromadzonych przez niego książek. Eco dziwił się, że standardowym pytaniem, które wówczas pada - i to bez względu na stopień obycia delikwenta jest niewinne: "I Pan je wszystkie przeczytał?". Dalej pisarz informuje nas, że wobec powyższego pytania, początkowo udzielał
odpowiedzi z gatunku tych bezczelnych, mówiąc: "Oczywiście, że nie - w innym przypadku, dlaczego miałbym je nadal trzymać?“. Zarzucił jednak po jakimś czasie tę replikę, zamieniwszy ją na bardziej figlarną: "Nie, to tylko lektury na przyszły tydzień, resztę trzymam na uniwersytecie".
Od tego felietonu minęło kilkadziesiąt lat, a probierzem kierunku zmian zachodzących w ludzkiej mentalności może być na przykład refleksja: „Czy nadal na widok książek ogarnia
nas zachwyt, niedosyt i głód wiedzy?” lub druga: „Czy w razie spontanicznych pytań gawiedzi można stale mieć nadzieję, że z ust inteligencji padnie coś
tak błyskotliwego jak kwestie cytowane powyżej?”. Aby unaocznić rozziew, który sugeruję, proszę dla kontrastu posłuchać chociażby archiwalnych wywiadów z Wandą Rutkiewicz… (np. 100 pytań do). Zawsze mnie fascynował styl, w jakim się wypowiada ta inteligentna, piękna kobieta - zupełnie jak urodzony filozof; kto dzisiaj tak
mówi w sferze publicznej? Może dlatego Sejm RP chcąc ratować naszą kondycję wybrał m. in. Wandę na patrona 2022 roku?
Jim Morrison, wg biografa także dysponował całkiem pokaźną, nie tylko jak na rockandrollowca, biblioteką. Osoba składająca muzykowi wizytę musiała obowiązkowo zaliczyć pewną zabawę – Jim kładł się na łóżku, zamykał oczy, a swemu gościowi nakazywał wybrać z księgozbioru dowolną książkę, otworzyć ją na jakiejkolwiek stronie i przeczytać jedno, losowo wybrane, zdanie. Wysłuchawszy, zgadywał autora i tytuł dzieła. Podobno nigdy się nie pomylił.
My natomiast dzisiaj, o ile nas stać, możemy sobie zamówić do gabinetu atrapy książek – od współcześnie wyglądających ścianek do imitacji luksusowych, oprawionych w skórę dzieł; zdobionych złotymi, ręcznie tłoczonymi literami, a udających, jako żywo ekskluzywne, stare woluminy. Jedna z firm parająca się taką właśnie usługą, reklamuje swoje produkty na stronie www takimi oto słowami: „Wartościowy księgozbiór to element wyposażenia tradycyjnej przestrzeni, naturalnego środowiska człowieka uczestniczącego w kulturze”… Nasuwa się pytanie: uczestniczenia w jakim zjawisku dowodzi posiadanie imitacji wartościowego księgozbioru?
W świecie, w którym nadal jeszcze wszystko jest dostępne na wyciągnięcie ręki, gdzie książki używane można nabyć za parę złotych i pochłonąć dowolną ich ilość, 56% badanych Polaków przez ostatni rok nie sięgnęło po ani jedną, czy to papierową czy elektroniczną, pozycję.
Kilka lat temu w jeden z ciepłych, letnich wieczorów podróżowałam po mieście autobusem. Obok mnie siedziało młode dziewczę w okularach i czytało
książkę. Swoim postępowaniem zwróciło uwagę dwudziestoparoletniego młodego człowieka, na pierwszy rzut oka nie wyglądającego na mediewistę ani nawet na bibliofila. Na zasadzie odwiecznego magnetyzmu przeciwieństw, tudzież wspomnianej wyżej nagłej, przemożnej czci dla osób będących z książkami za pan brat, młodzieniec postanowił zaryzykować i przemówił do zaczytanej
dziewczyny… Ona nie chciała go zbyt bardzo słuchać - spożył trochę procentów wcześniej (skąd mógł wiedzieć, że ją spotka), ale słuchałam ja. W ramach autoprezentacji, wylewnie, pochwalił się jej, że w życiu przeczytał trzy - (słownie:
trzy) książki. Były to (oryginalna kolejność zachowana): 1. Harry Potter i
kamień filozoficzny, 2. Nasza szkapa oraz 3. Kod Leonarda da Vinci.
Może trochę dziwić i drażnić skala emocji, która przetacza się na wieść o nowej podstawie programowej historii najnowszej. Sprawa jest jednak, proszę Państwa, poważna - walka idzie o rząd dusz.
Widać protestujący niejasno przeczuwają, że ten podręcznik Czarnka może być jedną z niewielu pozycji, którą w ogóle raczą przeczytać nasi milusińscy...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10487
A ja swoje wyniosłem do piwnicy. W domu mam ebooki na komputerze i smartfonie. Większość oczywiście książek z piwnicy przeczytałem. Co innego, ile z tego co przeczytałem zapamiętałem :-)
Książki to bardzo interesujący temat.
Wędrując wczoraj ulicami duzego miasta w Niemczech spotkałem pelne kartony ksiazek ( zu verschenken do wzięcia) . Znalazłem całkiem interesujace pozycje. Wziąłem dzienniki Goebelsa, pare kryminalow Mankella i Spenglera - Upadek Swiata Zachodu. Gdzie ja to wszystko pomieszcze jak wrócę. Pzdr
Powiedz mi co czytasz, powiem tobie kim jesteś :-)
PS. W połowie lat 90-tych byłem w Rydze na Łotwie i w pewnym antykwariacie były książki Mussoliniego, jednak wolałem kupić dzieła Szekspira w oryginale :-)
Sądzisz innych po sobie trollu :-)
Niewątpliwie młodzież tkwi od rana do wieczora wpatrzona w ekran smartfona i ciagle tam stuka w klawiaturkę i coś pisze. To normalny sposób komunikacji młodzieży. Nawet jeśli są w grupce to część ma wyjęte smartfony i się w nie gapi. Większa cześć :-)
Znając jednak wygodnictwo młodzieży, każdy z nas był kiedyś taką młodzieżą, to jednak, pomimo ułatwionego dostępu do lektur, młodzież często woli gotowe opracowania, czyli tzw. cegły, czyli bryki :-)
Szanowny Panie "cegłami" określa się grube,opasłe tomiska,zaś opracowania jak wydawcy elegancko określają zwykłe,krótkie streszczenia to właśnie bryki.
Wieszcz Adam w Epilogu "Pana Tadeusza " napisał "o gdybym kiedy dożył tej pociechy,żeby te księgi zbłądziły pod strzechy" a dziś trafiają jak czytam do piwnicy (nad czym ubolewam jako miłośniczka książek i osoba zawodowo z nimi związana) A propos piwnicy ....śp.prof.J.Szablowski opowiadał ,iż musiał zatrudnić fachowców do wykonania specjalnych wsporników w piwnicy,by pod wpływem ciężaru książek z dużej domowej biblioteki nie uległ zawaleniu strop.
A skąd u2 miałby o tym wiedzieć, skoro czyta to, co napisałam wcześniej, a potem znosi skrzętnie te ... wolumeny do piwnicy?
PS. Proszę się nie martwić o moje książki. Czekają na "lepsze" powojenne czasy i są dobrze magazynowane. Od czasu do czasu do nich zaglądam i przeglądam. A wojna światowa jest nieuchronna. Moim skromnym zdaniem już się zaczęła. Tylko ludzkość o tym jeszcze nie wie. Żeby nie było, że nie ostrzegałem pani :-)
Sorry Gregory, tak nazywam bryki z angielska, to był żarcik, pani raczyła nie zauważyć emitkonki na końcu zdania. Zdarza sie najlepszym :-)
PS. Ciągłe pouczanie wskazuje, że może być pani z oświaty, tyle, że dobrzy nauczyciele nie poprawiają ciągle uczniaków, tylko starają się ich czegoś nauczyć :-)
Jak już czytasz (jeśli czytasz) książki to zawsze jednak pamiętaj by je czytać od lewej do prawej
Nie odwrotnie. Bo wyłazi z ciebie burak. Czerwony burak
Serio? A nie z dołu do góry?
to zaczyna byc ciekawe. Pewnie w weekend cos spróbuję napisac chociaż losy bohaterów wydają się byc juz przesądzone. Pzdr
A może w przeciwieństwie do GPS prawdziwy erudyta ? :-)
Gwoli sścisłości należało napisać "musiał " zamiast "musi", gdyż już zmarło się biedakowi.