
Ten niedługi felieton dedykuję Rafałowi Ziemkiewiczowi, którego polubiłem wieki temu, kiedy jako młodo-płodny zajmował się pisaniem dobrej fantastyki. Nie ściśle sci-fi, bo jako typowy humanista ma do nauki i techniki nieco podejrzliwy stosunek.
Zmusił mnie do napisania tego, bo oglądam wszystko z nim na kanałach YouTube i ostatnio, tuż po rocznicy zamachu smoleńskiego widzę, że On popadł w paranoję. Naczytał sie jakichś Pajpsów i został wyznawcą sekty antyspiskowej. Będąc takim, zaczął drzeć łacha z owoców pracy Komisji Macierewicza i wszystkich, którzy są mocno przekonani o zamachu i kpił niesłychanie z pokazanej, odtworzonej symulacji ostatnich sekund lotu, destrukcji dwoma wybuchami samolotu i makabrycznej śmierci 96 pasażerów.
Osobiście mnie obraził, bo ja nie mam najmniejszych wątpliwości, co do przebiegu końcówki zamachu; i to nie poprzez wiarę, tylko prawidłowe i racjonalne rozumowanie, oparte na nauce i technice.
Radzę temu świetnemu publicyście – niech się trochę ogarnie, może wypije coś, albo pobiega, bo jeśli ten nurt będzie kontynuował to będę go wyłączał, jak to robię, gdy On dyskutuje w towarzystwie pana Warzechy.
*****
Troszkę "naukowego filozofania". Proszę się nie martwić – na poziomie gimbazy.
Nawet nasze internetowe asy będą w stanie pojąć.
Prawdziwa nauka ma swoje precyzyjne reguły. Jako, że jej celem jest dochodzenie do prawdy, to musi ściśle się tych reguł i zasad trzymać. Inaczej to ściema, szarlatanerstwo, albo wspaniale się rozwijający biznes naukowy, czyli forsa jest ważniejsza, niż prawda. Ale to temat na osobny felieton.
Filozofia, która nauką formalnie nie jest, bo zajmuje się nie tylko tym, co można dotknąć i zobaczyć, albo skutecznie pokazać, tak jak nauka pokazuje dlaczego zawsze spadamy z góry na dół, lub to, że słońce zawsze wschodzi na wschodzie. Nie tworzy też samolotów rakiet, komputerów i smartfonów. I miliona innych potrzebnych i niepotrzebnych przedmiotów.
Filozofia to myślenie, rozumowanie, gdzie wyobraźnia i rozsądek są ważniejsze od wiedzy. Lecz filozofia ma też bardzo ścisłe reguły rozumowania. A najważniejszą z nich jest logika formalna. To "nauka o sposobach jasnego i ścisłego formułowania myśli, o regułach poprawnego rozumowania i uzasadniania twierdzeń." Wyrozumował to sobie Arystoteles wiele lat temu.
Myślenie to ciężka praca. Tak, tak. Może dlatego tak wielu ucieka od tego, bo po prostu to ich męczy. Patrzą na otoczenie, słuchają swego ciała, a poprzez urządzenia techniczne, patrzą dalej, praktycznie na cały świat, a nawet zaglądają w kosmos. Percypują wszystkimi zmysłami. A to, że mi zimno, no i mocno pachnie, bo w kuchni smaży się cebula, gra jakaś kapela, a oczami wodzimy po ekranie, bo na Instagramie jakieś nowości. Wchłaniamy to jednocześnie jest, symultanicznie, lecz zazwyczaj bezmyślnie. Czasami tylko coś nas zainteresuje i skupimy na tym uwagę.
Można powiedzieć, że mózg pracuje na jałowym biegu.
Jedno trzeba sobie także uświadomić: percepcja, czyli odbieranie wszystkich wrażeń zmysłowych, to odbieranie informacji. Myślenie to często przetwarzanie tej informacji. Albo tylko jej zapamiętywanie (analogia: procesor albo ROM).
Natomiast gdy zaczynamy rozmyślać, a jeszcze bardziej, gdy zaczynamy myśleć kreatywnie: coś planować, wyciągać z pamięci to co mieliśmy zrobić, kalkulować, i już na najwyższym biegu: analizować i wyciągać wnioski, a jeszcze jest szczyt, gdzie silnik już wyje na najwyższych obrotach umysłowych – podejmujemy decyzję i często się zacinamy, gdy mamy dylemat. A do tego musimy zbudować motywację. Tutaj wielu odpada – radosnym westchnieniem stwierdza: - dobra, zrobię to później. Albo jutro. Albo kiedyś. Klasyczne zachowanie Latynosów nadużywających słynnego mañana , czyli jutro, albo w przyszłości. A praktycznie nigdy.
Gdy mózg pracuje kreatywnie, kłebią się myśli, sięgamy do pamięci, analizujemy i wnioskujemy, to wykonujemy taką pracę jak gra w squasha, albo wspinanie się na gołą skałę. Wówczas aż 30 procent krwi idzie do mózgu, a mimo tego już po godzinie czujemy się zmęczeni, a niektórzy nawet wykończeni.
Dlatego też mądrzy ludzie ustalili, że lekcje w szkołach trwają 45 minut, a potem przerwa.
Teraz warto zająć się racjonalnością. Przykre to, ale często o niej zapominamy. I robimy głupstwa. A na pytanie: - dlaczego to zrobiłeś? - niewinnie odpowiadamy: - nie wiem.
Co to właściwie jest?
Lecz zanim będę starał się na to odpowiedzieć, parę słów o zdrowym rozsądku.
To jest wspaniała sprawa, bo każdy jest przekonany, że właśnie on dysponuje zdrowym rozsądkiem. I to prawda. Wszyscy przecież jesteśmy roztropni.
Co ciekawe, to pojęcie - zdrowy rozsądek to nie taka stara sprawa – to angielskie common sense, choć po prawdzie nie angielskie tylko szkockie.
Mnóstwo filozofów się tym zajmowało od Kartezjusza do Kanta. I najbardziej się przyjęło, że to zdolność wydawania trzeźwych sądów, albo zdolność dobrego sądzenia i rozróżniania prawdy od fałszu [*].
No dobrze, niby wszystko w porządku. Jednakże jeżeli popatrzymy na ten człowieczy walor z punktu widzenia współczesnej wiedzy, takiej co łączy naukę i filozofię, a którą profesor Vetulani nazywa neuronauką, a cała reszta akademii, w tym i ja dyletant, nazywamy kognitywistyką, to zdrowy rozsądek już nie jest takim kartezjuszowskim cudem. Owszem, przyjmuje wrażenia i bodźce od wszystkich zmysłów, filtruje tę wspólną, jednoczesną percepcję i uzupełnia o niezbędne dane z pamięci; oraz perfumuje to wszystko emocjami. Tak tworzy się pogląd. Uznajemy, że jest pozbawiony fałszu. Niestety, pogląd nasz i cały zdrowy rozsądek, choć wydaje się nam najuczciwszy i prowadzący do obiektywnej prawdy, jest zazwyczaj dziurawy jak ser szwajcarski.
Gdyby tak nie było, to nigdy byśmy się nie mylili.
Żeby jednak mylić się jak najmniej, musimy zawsze starać się, przynajmniej w ważnych sprawach, a takimi są niewątpliwie wyciąganie wniosków i stawianie opinii, myśleć racjonalnie. A to już jest pewne wyzwanie. Szczególnie dla umysłowych leni.
Zazwyczaj bardzo polegamy na swoim zdrowym rozsądku. Jak to się mówi, często to, co widzimy, co słyszymy, co czujemy, przyjmujemy "na wiarę". Bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do swojego własnego toku rozumowania. A jeśli ktoś, widząc nasz błąd, czy pomyłkę, stara się poprawić, mówimy: - Co mi będziesz gadać. Albo kolokwialnie: - Co ty pieprzysz!
Racjonalna argumentacja wymaga sporego wysiłku, żelaznej logiki, odrzucenia emocji (spojrzenie chłodnym okiem) i pewnego sceptycyzmu, i do percepowanych wrażeń, jak i swojej pamięci.
Jednakże nieuczciwym byłoby nie wspomnieć, że oprócz rozumowania racjonalnego, gdzie myślimy świadomie i w pewnym sensie krok po kroku, istnieje również rozumowanie intuicyjne.
Błysk, moment i nagle coś już wiemy. I to z dużą pewnością. Skąd się to wzięło w nas?
To jest właśnie "myślenie pasywne" – praca naszej nieświadomości, dawniej nazywanej podświadomością. Prościej: - nieświadoma praca mózgu. Więc intuicja to pozornie wiedza bez myślenia. Jest to "Przetwarzane informacji biorących się z doświadczeń zgromadzonych, poprzez samowolnie dokonujące się skojarzenia, ale i przez świadome regularne uczenie się." Czyli nie jest to żaden grom z jasnego nieba, tylko cicha i dyskretna praca naszego mózgu, gdy na przykład śpimy, albo zajmujemy się byle czym. Toteż zrozumiałym jest, że będziemy się wykazywać lepszą intuicją, jeżeli zgromadziliśmy dużo wiedzy, mamy pękaty worek życiowych doświadczeń, uczyliśmy się i nadal uczymy, oraz oczywiście mózg nasz jest dobrze naoliwioną maszyną, bo po prostu wprost kochamy rozmyślać.
Powróćmy jednak do redaktora Ziemkiewicza, który 12 kwietnia br. wyprodukował na swoim kanale YT film ze swoimi wątpliwościami co do ostatecznego rezultatu Komisji Macierewicza, kończącego prace w sprawie Tragedii Smoleńskiej skutkującej śmiercią 96 pasażerów, prawicowej elity Polski, z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.
Rafał Ziemkiewicz uznał, że przedstawione wnioskowanie wcale nie dowodzi zamachu, jako jedynej przyczyny katastrofy i tragedii.
Ten pisarz i redaktor, którego bardzo lubię i cenię, jest świetny w swoich książkach, szczególnie ostatnich, począwszy od bestsellerowej "Michnikowszczyzny". Widać, że się nie spieszy, ma czas na głębokie przemyślenia i zazwyczaj wnioskami trafia w dziesiątkę (może za wyjątkiem swojej niechęci do marszałka Piłsudskiego).
Tymczasem materiał z 12 kwietnia jest emocjonalny i robiony "na gorąco".
Właśnie Ziemkiewicz całkowicie oparł się na swoim sceptycznym zdrowym rozsądku, pomijając niezbędny w takiej wypowiedzi zimny, niemalże naukowy racjonalizm.
By to osiągnąć obowiązkowo należy prowadzić, podobnie, jak to robi każdy przyzwoity i uczciwy sąd w dochodzeniu do prawdy, wnioskowanie indukcyjne (raczej należy unikać wnioskowania abdukcyjnego, gdzie tylko dążymy do znalezienia najlepszego wytłumaczenia).
W rozumowaniu indukcyjnym opieramy się na dowodach, bezspornych faktach; i to szczegółowo – krok po kroku. Lub jeszcze lepiej: - przyczyna i jej skutek.
By nie prowadzić do fałszu trzeba bezwzględnie trzymać się logiki, by nie było najmniejszych wątpliwości (nazywa się to logiką indukcyjną).
Tak ja w metodologii nauki (a w szczególności w naukach ścisłych), w tym wypadku (Smoleńska) sięga się do eksperymentów i badań we wielu różnych, niezależnych laboratoriach i instytucjach.
A jeżeli to moje wnioskowanie, że to konkretne A spowodowało konkretne B, to proszę bardzo, dokonajcie falsyfikacji, czyli np. udowodnijcie, że jakieś inne A1 mogło dokonać dokładnie to samo B.
Powiedzmy: my twierdzimy, że oderwanie lewego skrzydła samolotu, w sposób jak to pokazują niezbite dowody (chronologia, rozrzut szczątków, wywinięcie metalowego materiału skrzydła (tzw. loki) i zarejestrowane dźwięki eksplozji) jest tylko możliwe przy wybuchu materiału pirotechnicznego w tym skrzydle . Twierdzicie inaczej – to zderzenie z brzozą spowodowało to, to proszę to naukowo udowodnić.
U tych, co racjonalizm i naukowa logika jest zbyt słaba i własny "zdrowy rozsądek" podsuwa wyjaśnienie, że to drzewo mogło tak strasznie uszkodzić skrzydło, takie rozumowanie nie wytrzymuje próby naukowych dowodów i logiki.
W całym końcowym raporcie komisji, takich precyzyjnych i logicznych wywodów jest dużo. Na tyle dużo, że mamy spójną całość, aby raport stanowił podstawę do postawienia konkretnych zarzutów, wraz z przedstawieniem sprawców tego zabójczego czynu.
Osobiście mam smutną satysfakcję, bo już w następnych dniach po zamachu, mimo wielkiej akcji dezinformacyjnej ze strony rosyjskiej, jak również ówczesnych władz RP, raczej nie miałem wątpliwości, że nie mamy do czynienia z katastrofą bez udziału sił trzecich. Choć wówczas było to właśnie intuitcyjne podejście do tragedii. Za dużo było przesłanek, które by właśnie na taki czyn wskazywały.
Tak więc dziwię się panu Ziemkiewiczowi, że ma on jeszcze wątpliwości.
Natomiast pozostaje nadal ważne pytanie – cui prdest. Kto za tą katastrofą stoi i kto najwięcej na tym zyskał. Tutaj niestety istnieją wyłącznie poszlaki.
Wiemy bez najmniejszej wątpliwości, że dokonali tego ruscy, więc winnym jest Putin. Lecz czy tylko jego wściekłość, nienawiść i chęć zemsty za pohańbienie go w oczach świata, raz w Gruzji i drugi raz na Westerplatte pchnęły go do zbrodniczego czynu, czy może też uczestniczył w morderstwie ówczesny premier RP, Donald Tusk, który chciał wyeliminować z gry politycznej Prawo i Sprawiedliwość. Tego do końca nie wiemy.
Chociaż bez krztyny wątpliwości tak właśnie myślimy.
[*] Rozsądek jest to rzecz ze wszystkich na świecie najlepiej rozdzielona, każdy bowiem sądzi, że jest w nią tak dobrze zaopatrzony, iż nawet ci, których we wszystkim innym najtrudniej jest zadowolić, nie zwykli pragnąć go więcej, niźli posiadają. Nie jest prawdopodobne, aby się wszyscy mylili co do tego; raczej świadczy to, iż zdolność dobrego sądzenia i rozróżniania prawdy od fałszu, co nazywamy właśnie rozsądkiem lub rozumem, jest z natury równa u wszystkich ludzi. Tak więc rozbieżność mniemań nie pochodzi stąd, aby jedni byli roztropniejsi od drugich, ale jedynie stąd, iż prowadzimy myśli nasze rozmaitymi drogami i nie rozważamy tych samych rzeczy. Nie dosyć bowiem mieć umysł bystry, ale główna rzecz jest właściwie go stosować. Największe dusze zdolne są do największych występków zarówno jak do największych cnót; a ci, którzy idą jedynie bardzo wolno, jeśli trzymają się wciąż prostej drogi, mogą posunąć się o wiele dalej niż ci, którzy biegną, lecz oddalają się od niej.
[Kartezjusz, tł. Tadeusz Boy-Żeleński]
"Tragedii Smoleńskiej skutkującej śmiercią 96 pasażerów, prawicowej elity Polski, z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele."
Czyżby Pan Szmajdziński, Pani Jaruga, Pani Krystyna Bochenek, Pan Dolniak, Pan Karpiniuk, Pani Szymanek, Pan Nurowski należeli do tzw. prawicowej elity, czy po prostu nieudolnie skonstruowałeś zdanie.
"i zarejestrowane dźwięki eksplozji"
Tu też dałeś do wiwatu. Nawet Pan Macierewicz przyznał iż komisja nie pracowała na oryginalnym materiale, tylko na rosyjskiej kopii, która zapewne jest sfałszowana. W związku z tym trudno jednoznacznie określić jakiś trzask dowodem na wybuch.
Po za tym wątpienie jest cechą ludzi podążających za prawdą, a nie dowodem na nieracjonalność.
A nie należał?
Daremny trud, dla Dziuńka ważny jest tylko raport Anodiny i polska kalka zmyllerów. Sekta "pancernej brzozy" nie przyjmie innych argumentów. Ciekawi mnie jak skomentują słowa byłego szefa Pentagonu który wprost powiedział że w Smoleńsku Putin zamordował Prezydenta?
Twoja indolencja byłaby nawet zabawna, gdyby nie była tragicznie głupia.
1/ Aleś Pan obudował wstęp, przed dojściem do Ziemkiewicza- podziw
2/ R. Ziemkiewicz, który powtarza, że zajmuje się raczej literkami niż cyframi, pozwolił sobie na autorytatywny sąd, pomijając podstawowe, przedstawione w raporcie fakty- m.in. opowiada o skrzydle i brzozie, gdzie raport wyraźnie wskazuje na przelot samolotu ponad, a ścięcie i wstawienie tam odłamków jest "antropologiczne". ( nie mówiąc o nietkniętej budzie Bodina). Nie będę rozwodził się o twardych dowodach potwierdzających zamach (są przecież materiały wybuchowe na wielu kawałkach wraku, wygląd ekshumowanych ciał itd).
3/ Podobnie jak Pan, z wielkim podziwem i estymą śledzę każda książkę i filmik na YT, z którymi się w 99% zgadzam, ale nie mogę pojąć "zawieszenia" na przypadkowym wypadku w Smoleńsku, wynikającym z polskiego "bardaku", podobnie nie mogę się zgodzić na krańcowy pozytywizm autora- "róbmy interesy, polskie banki na wschodzie, pieniądze, pieniądze najważniejsze, one zbudują nam pozycję" itp. Nie samym chlebem żyje człowiek- chciałoby się zacytować Słowo Boże.
4/ Podsumowując- widzę jednak kompromitację p. Ziemkiewicza w tej , jednej, konkretnej sprawie...
Witam
Tego Ziemkiewicza rzeczywiście mało, bo on tu jest tylko pretekstem pokazującym naszą brzydką cechę, którą można nazwać: ja tam swoje wiem.
Ad3 Śledząc rozmowy, debaty, felietony na YT trzeba niestety filtrować i eliminować oszustów i uzurpatorów. Choćby taka sprawa - policzył Pan ilu generałów w wywiadach relacjonuje wydarzenia na Ukrainie? Jak się mądrzą, bo jedyny autorytet daje im słowo "generał" przed nazwiskiem. A i tak pokonał ich młody człowiek, amator Wolski, na swoim WoW - Wolski o wojnie. I proszę się nie martwić, przeglądam )oczywiście pobieżnie) plejadę tych, z którymi się kompletnie nie zgadzam (bo może zmądrzeli?)
I fakt - połowa tych z kanałami na YT robią to tylko dla kasy. I wcale mnie to nie obraża.
Pozdrawiam
Tu nie potrzeba mędrca. Tu trzeba przywrócić ludziom zdolność samodzielnego myślenia. Po to, gdzieś, poza Wszechświatem istnieje moralność, by każdy z nas potrafił odróżniać, co jest dobrem, a co złem; co mądre, a co głupie; co jest prawdą a co fałszem; itd.
Mam to każdy z nas. Tylko nie używamy.
Proszę pamiętać o tym, że każdy ma prawo się wypowiedzieć w tak ważnej sprawie, ja, Pani, również dziennikarze, wśród których są też eksperci z dziedziny lotnictwa. Kwestia zasadnicza, w jaki sposób się wypowiadamy. Ja też interesowałem się zagadnieniami technicznymi "Smoleńska". I choć nie jestem naukowcem, fachowcem w tych dziedzinach, to miałem wątpliwości, co do tego, że to był "zwykły" wypadek lotniczy. Niestety, wątpliwości, to nie jest pewność. Poza tym są też inne aspekty tego, co się wydarzyło. Równie ważne, równie istotne. Pierwszy z nich, to śledztwo. Czy właściwe i zgodne z prawem było przekazanie go w ręce Rosjan ? Skandaliczne zachowanie Tuska,Kopacz, Laska i im podobnych. Niestety, również Antoni Macierewicz, zrobił wiele głupich kroków, zaszkodził śledztwu swoimi emocjami, rzucanymi, co chwilkę hipotezami, itp. Taka sprawa wymaga powściągliwości, ciszy i drobiazgowej pracy. I przede wszystkim odpowiedniego przekazu. No i ostatni aspekt. 23/01/2008 miała miejsce katastrofa wojskowej Casy. Zginęli generałowe WP. Takie wydarzenie powinno być nie dzwonkiem, a armatą ostrzegawczą. Tymczasem, na pokład jednego samolotu, wsadza się najważniejsze i prominentne osoby w Państwie. Na pokładzie tego samolotu byli generałowe, z Błasikiem na czele. Lotnikiem, dowódcą, który powinien oczami wyobraźni zobaczyć to, co się dzieje. I to przede wszystkim on powinien iść do Prezydenta Kaczyńskiego i postawić się, zażądać odwołania tego lotu. Nawet, jeśli to miałoby wpływ na jego karierę.
Masz rację. Przeważająca część ludzi została po prostu odmóżdżona. Celowo - bo stadem baranów łatwiej zarządzać. Popatrz tylko tutaj na tych paru lokalnych idiotów, którzy jeszcze 20 lat temu staraliby się ukryć swój debilizm. A dzisiaj śmiało i nawet z dumą prezentują swą umysłową nicość.
Takie czasy niestety
Dlaczego to własnie dziennikarze a nie naukowcy... Jacy naukowcy? Na palcach można by ich policzyć. U nas, jak i wszędzie zamiast naukowców, których jedynym celem jest dochodzenie do prawdy, władzę objął biznes naukowy - zdegenerowana forma nauki, gdzie jedynie ważna jest kasa. Ani kształcenie studentów, ani badania naukowe nie są ważne, jeżeli za tym nie stoi gruba kasa. A za nią tzw. "Naukowiec" powie wszystko. Każdy idiotyzm jak 50 różnych płci człowieka.
Prezentuje Pan amalgamat ścisłego umysłu z horyzontami humanisty, wsparte ogromnym doświadczeniem i samowiedzą wykształconą przez wynajdywanie i wypełnianie życiowych i zawodowych wyzwań, z wąskim marginesem wybaczalnych błędów. Zaryzykuję określenie takiej postawy jako – konfrontacyjną uczciwość. - Conrad tutaj - już z automatu, sam się przywołuje...
I tym wazeliarskim wpisem stałeś się w mgnieniu oka największym przyjacielem mitomana, co zaraz cię wyściska z uwielbienia.
Będzie tak do czasu pierwszego sprzeciwu, po którym staniesz się zwykłem głupkiem.
Zadowala cię taka rozstrzelona alternatywa?
Pochwalę, podziękuję, to zawodowe półgłówki zaczną Ciebie hejtować.
Taka ruska swołocz i szkopski dowcip.
Hejtowanie polega na używaniu takich sformułowań jak na przykład "tęczowy pedał", ale one bardziej dają obraz domu, z którego wywodzi się wypowiadający niż określają rzeczywistość adwersarza. No chyba, że wypowiadający ma jednak rzetelną wiedzę, no to wtedy tak, może tak mówić z pełnym przekonaniem nabytym przy podnoszeniu mydła. Jednakże jest to wstyd i lepiej publicznie takich tajemnic nie wyjawiać.
Z powyższego wynika, że zawsze potrzebny jest umiar, który powinien z wiekiem zbliżać się asymptotycznie do asertywności gdy coraz bliżej do przecięcia w wieczności.
A to już jest bardzo zabawne, nie uważasz? Bo ja uważam. Nawet nie potrafiłeś napisać, zapewne targany nieposkromionymi emocjami odbierającymi zdolność sprawczą, że jestem tym tęczowym, głupim (przecinek obowiązkowo) pedałem. Bawi mnie, do jakiego stopnia można dokopać sobie, nic nie osiągając, rzucając jakieś bezosobowe określenie. Przypominasz mi w tym twój telewizyjny wzorzec - Sołowiewa.
I pamiętaj: przyjdzie Sąd Ostateczny - wtedy pokażesz ile buty w Tobie na końcu drogi, nie w połowie, gdy jesteś bezpiecznie schowany za lichym laptopem. Ja poczekam...
Pisowa propaganda zarzuca innym cechy własnej formacji. Im są one jaskrawsze, tym większy nacisk kładzie na wmawianie, że jest na odwrót. Tak jest na przykład z krytyką postkomuny, gdy partia rządząca restytuuje PRL. Tak jest też z obroną suwerenności, gdy wyzbywa nas z ostatnich jej przejawów. Gdy nie przeprowadzili w terminie wyborów, uzasadniali to obroną konstytucji. Mieli repatriować Polaków, lecz poskąpili, za to szastają pieniędzmi, przyjmując obcych. Schemat się powtarza na każdym kroku.
Komisja przyjęła za punkt wyjścia założenie, że prezydenta zamordował nam Włodzimierz Putin z pomocą Donalda Tuska. Po dekadzie bicia piany wyciągnęła stąd wniosek, że doszło do zamachu. A propagandziści – ci domorośli też – wmawiają, że jeśli ktoś krytykuje, to należy do sekty, która przeżarta nienawiścią ignoruje chłodne fakty.
W Prawie i Sprawiedliwości nie ma niczego prawdziwego, niczego. Katastrofa smoleńska jest tego najbardziej bulwersującym przykładem.