
Wydarzenia na białoruskiej granicy, to na dzisiaj nasz najpoważniejszy problem. Mamy zadanie z którym powinniśmy dać sobie radę. Będzie dalsza eskalacja ze strony Łukaszenki i Putina. Nie ma wątpliwości. Mając wewnątrz RP taką ofiarną V kolumnę, szkoda ją marnować.
Lecz są jeszcze potężniejsze wyzwania, które nas czekają. I nie takie proste i jednoznaczne, z którymi nasze odrodzone siły zbrojne mogą sobie poradzić.
<<<<<<< *** >>>>>>>>
Z pewną nieskromnością, czego się wstydzę, muszę się przyznać, że posiadam pewien dar profetyczny.
Gdy nałożono na nas VAT w 1993 roku, wymysł szatana, podatek dosłownie od wszystkiego, co musimy kupić, westchnąłem – teraz już tylko zostało powietrze którym oddychamy do opodatkowania. No i wykrakałem.
Trzeba było poczekać lat szesnaście, aby krwiopijcy solidnie popracowali i w 2009 zdecydowali opodatkować emisję zanieczyszczeń do atmosfery, popularnie i słusznie nazywaną podatkiem CO2. Niby to tylko przemysł, energetyka i tego typu kopciuchy miały płacić za emisję dwutlenku węgla, lecz wiadomo, że każdym systemie ostatecznie takie koszty zostaną przerzucone na zwykłego człowieka, bo on już nie ma możliwości podać tego dalej.
Trzeba tu dodać, że jak zwykle hipokryci i cwaniacy u władzy wielu państw, tak na boku, by interes się kręcił, uruchomili handel tymi kwotami emisji gazu, co oczywiście z kolei uruchomiło spekulantów, na czym nota bene, dzisiaj w dużym stopniu opiera się system finansowy tworzący pieniądze z niczego.
Tak więc mamy opodatkowane wszystko co musimy, albo tylko dla kaprysu chcemy kupić i powietrze którym musimy oddychać.
A żarłoczne pijawki rozglądają się swoimi kaprawymi, rozbieganymi oczkami – co jeszcze opodatkować, co jeszcze.
Jakieś dziesięć lat temu przeprowadziłem analizę sytuacji na podstawie własnych i przyjaciół obserwacji, gdzie określiłem, że nasza polska umowna klasa średnia rozpoczyna się gdzieś w okolicach 8 tysięcy zł. zarobków na rękę, dla typowej czteroosobowej rodziny. Z tej sumy przeznaczą 6 tysięcy na w miarę solidne utrzymanie, a resztę mogą odłożyć. Jeżeli nie mają nałogów, to krok po kroku są w stanie zwiększyć swój stan posiadania i powoli inwestować – na początku w rodzinę. A to już najniższy stopień klasy średniej, gdzie wytrwałością i pracowitością można zostać posiadaczami. Albo fajniej, jak mi przypomniano – posesjonatami. Kupią sobie gdzieś kawałek gruntu. Lub jeszcze lepiej – upadające gospodarstwo za niedrogie pieniądze, bo dom i obejście do remontu, gospodarze się zestarzeli, a ich dzieciaki wyjechały na zachód i nie mają ochoty wracać. Byście się zdziwili ile takich okazji dla młodych i chętnych pionierów jest na prowincji.
W normalnej sytuacji, w czasach stabilizacji i spokoju byłoby to naturalnym i racjonalnym zjawiskiem, że tacy młodzi pięli by się do góry, gdyby ambicje, pracowitość i zdolności nimi kierowały.
To jest właśnie tradycyjna droga powstawania klasy średniej. Klasy, która jest jądrem prawdziwej demokracji, bo jak ktoś jest odpowiedzialny za rodzinę i posiada pewien trwały kapitał, choćby niewielki, to nigdy w wyborach nie zagłosuje na idiotę (tym bardziej idiotkę), oszusta i kłamcę, który obiecuje złote góry, albo tylko spokojny i przyjemny żywot (grill, piwo i Taniec z Gwiazdami) lub też szalbierza, co chce sprzedać ojczyznę kolonialnym handlarzom niewolników.
Wniosek taki płynie dla bolszewików ukrywających się za zasłoną neoliberalizmu, tych z Brukseli, Berlina, Sztokholmu i amerykańskich uniwersytetów, że jest koniecznością zniszczenie klasy średniej. Ba – zniszczenie, całkowite wymazanie pojęcia klasy średniej. W projekcie nowego świata nie ma miejsca na takie fanaberie, by ludzie własnym sumptem rośli do góry i się bogacili.
Świat ma być dwubiegunowy – elita i motłoch. I tylko elita ma decydować, kto ma prawo wzrastać i się bogacić. Nie jakaś tam klasa średnia ze swoją wolnością, tylko ewentualnie aspiranci do elity. Na kolanach, liżący buty i działający na rozkaz.
Podatek CO2 zapoczątkował zahamowanie wzrostu klasy średniej. Spowolnił ten postęp społeczeństwa. W Polsce wprawdzie po 2015 udało się zlikwidować skrajną nędzę. I Bogu dzięki za to. Jednak obszar biedy jest u nas ogromny. Obszar ludzi, rodzin, żyjących od pierwszego do pierwszego, gdzie każdy grat w domu – lodówka, pralka, telewizor, są kupione na raty i obciążają na długo budżet rodzinny, a wymarzone auto jest dziesięcioletnim wrakiem z niemieckiego szrotu, nie gwarantującym bezpieczeństwa na drogach,
A klasa średnia, którą Dobra Zmiana obiecała na początku, wskazując, że jej tworzenie jest jednym z głównych celów, tworzy się w sposób karykaturalny. Szczególnie wśród młodych, którzy zostali korporacyjnymi niewolnikami. Wszystko co mają, cały ten blichtr błyskający szklanymi koralikami – apartamenty w modnych dzielnicach, wypasione bryki – im większe tym lepsze, markowe ubiory i rozliczne, niepotrzebne gadżety nie należą do nich. To własność banków, gdzie wzięli kredyty i hipoteki na lat trzydzieści. Praktycznie nie posiadają niczego za wyjątkiem ułudy posiadania. Zgodnie z wymogami otoczenia – nachalne bogactwo na zewnątrz, a w domu chińskie zupki i najtańszy papier toaletowy.
Na zachodzie społeczeństwa nie były zniewolone przez prawie pół wieku przez okrutny bolszewizm. Mogli się swobodnie rozwijać i bogacić. I to tam, ich klasa średnia najboleśniej poczuje restrykcje nowego ładu, stworzone przez sfanatyzowanych idiotów, których w swojej gnuśności i głupocie spowodowanej długotrwałym dobrobytem, wybrali.
Zielony ład to pikuś wobec tego co publicznie przedstawił, zapewniam, nie tylko w swoim imieniu, lecz całej egzekutywy i możnych protektorów Unii Europejskiej – przyszłego superpaństwa Ojropa – szaleniec Frans Timmermans, w moich oczach specjalnie nie kryjący się z tym, agent Kremla, który publicznie oświadczył, że jak będzie chciał pogadać o Polsce, to pojedzie do Moskwy.
Projekt Timmermansa to Fit for 55. To nie jakaś kolejna fantasmagoria. To niemalże ostateczny krok nowego porządku, gdzie od lat pod pesudo-naukowym projektem zapobieżenia ocieplenia klimatu planety, co jest utopią ze szpitala psychiatrycznego, gdy reszta świata poza Europą ma gdzieś zmiany klimatyczne; to pakiet ustaw prawnych mających spowodować do roku 2030 zmniejszenie emisji o 55%.
Już dzisiaj eksperci, którzy jeszcze nie zostali kupieni, protestują, że to zabije europejskie przedsiębiorstwa i rolnictwo, i spowoduje spowolnienie gospodarki, cofając nas w rozwoju o cały wiek.
A to z kolei, doprowadzi społeczności państw europejskich do ubóstwa i życiowego dziadostwa. Cóż takiego zawiera Fit for 55, że musimy ostro walczyć by ten zabójczy projekt nie wszedł w życie?
Nie będę zadręczał i nudził specyfikacją dotyczącą zmian jakie niesie Fit for 55.
Kto ma ochotę, proszę bardzo – tutaj .
Podam tylko kilka "fantastycznych" pomysłów.
- Do roku 2035, czyli za 14 lat, mają zniknąć z dróg całkowicie wszystkie samochody osobowe i dostawcze, które nie będą miały 0% emisji. Czyli wszystkie silniki spalinowe: diesla, benzynowe i hybrydowe będą zabronione, a auta w których je zamontowano, zostaną wycofane z ruchu. Bardzo jestem ciekaw, co zrobią z tą górą złomu, którą ta restrykcja wyprodukuje. Pewnie, jak znam spryt i hipokryzję Niemiec, wyeksportują to wszystko do Afryki i Azji, by tam smrodziły – nieważne, że to nie poprawi światowego bilansu CO2. My prawdopodobnie już nie będziemy w domu, czy rodzinie potrzebować własnego auta. Też posiadania takiego zbytku zabronią. Zastąpią je firmy dysponujące flotę samochodów udostępnianych na godziny. Coś jak UBER bez kierowcy. Już są pierwsze jaskółki. W mojej Gdyni mam już firmę oferującą auta, które udostępnione mi na jeden dzień, gdy przejadę moje zwyczajowe 50 km, kosztuje mnie 60 zł.
- Pozostały transport też musi być niskoemisyjny. Żeby do tego zmusić, na samochody ciężarowe, lokomotywy spalinowe, statki z tradycyjnym napędem i samoloty, będzie również nałożony podatek CO2. Każdy widzi, że jeśli koszty transportu towarów wzrosną niebotycznie, to też nieuchronnie wzrosną ceny wszystkich produktów kupowanych przez obywateli.
- Do 2030 roku 40% energii ma być produkowanej z OZE – odnawialnych źródeł energii. Ciekawe z czego? Z wiatraków i fotowoltaiki? Przecież to kpina. Wszelkie kopalnie, czy to węgla kamiennego, czy brunatnego mają zostać zamknięte. Na pewno polskie, lecz nie jestem wcale pewien, czy Niemcy zamkną swoje śmierdzące i zatruwające naszą przestrzeń powietrzną, bo tak u nas wieją wiatry, kopalnie (doprowadzili do ruiny Lasów Izerskich). Oczywiście węgiel za wielką cenę możemy zastąpić bezemisyjnymi elektrowniami atomowymi. Jednakże, nie wiadomo dlaczego, Niemcy tutaj też są bardzo niechętni takiej energetyce w RP. Wiadomo – najlepiej jak prąd kupować będziemy w Niemczech.
- Nasz domy i mieszkania też muszą się zmienić. I to nie bezkosztowo. Żeby pozbawić przywileju posiadania, tych co posiadają własne domy, czy mieszkania, Fit for 55 przewiduje, że restrykcjami nie tylko emisyjnym, lecz także dotyczącymi ogrzewania, klimatyzacji i izolacji termicznej będą objęte wszystkie nasze siedziby. Nie znamy jeszcze szczegółów tego planu, bo któż dokładnie i precyzyjnie przeczyta 4000 stron projektowanych ustaw i zarządzeń. Całkiem możliwe jest, jak kiedyś za komuny, ograniczenie powierzchni mieszkalnej. W PRL-u był tzw. normatyw mieszkaniowy, gdzie jeden mieszkaniec miał prawo do 11 metrów kw., a nowo wybudowany dom nie mógł powierzchnią mieszkalną przekraczać 110 metrów kw. Ciekawym, choć generującym wiele konfliktów było tak zwane dokwaterowywanie. Masz za duży dom czy lokal, to dostaniesz jeszcze lokatorów. W najgorszych czasach rodzina mogła liczyć na jeden pokój dla siebie.
- I co już wiemy na pewno, bo czeka nas to już w przyszłym roku, ceny energii wzrosną drastycznie. Prąd, gaz, ogrzewanie i ciepła woda z lokalnej elektrociepłowni i póki nie będą zlikwidowane, to także węgiel, koks, oraz bądź, co bądź, pochodzące ze źródeł odnawialnych, ale emitujące CO2, pellety, brykiety i suszone drewno. Rząd RP wprawdzie ma rekompensować zarówno część ocieplenia domu i mieszkań; wymianę pieców na bardziej ekonomiczne i mniej szkodliwe dla środowiska, ale proszę spróbować uzyskać te 10, albo 15 tyś dopłaty (maksymalnie 30 tyś. przy wymianie całej instalacji).
- Jak by było tego mało, Fit for 55, na modłę pani Spurek zamierza zająć się rolnictwem, wsią i lasami. Rezultat tego byłby taki, że wykwintnym daniem staną się skrzydełka z kurczaka, z ziemniakami, albo kaszą i rzepą. A rolnicy, których za komuny nie udało się sowietom zlikwidować, teraz zbankrutują nie wytrzymując konkurencji latyfundystów – korporacyjnych, wielkich farm,
Sprawa jest prosta i ponura. Wprowadzenie w życie projektu Fit for 55 po latach nadziei na dobre jutro i wzrost dobrobytu, ponownie zepchnie nas na dół w siermiężną biedę.
Trzeba będzie zapomnieć o względnym dobrobycie; o wzroście cywilizacyjnym, by dogonić legendarny Zachód – Europę, która może nie tak mocno jak my, ale też przeżyje szok i będzie cierpieć pod nowym bolszewickim butem. My to znamy – oni nie.
Taki był plan grubo ponad pół wieku temu. Po to w 1920 bolszewicy szli na zachód. Po to Angela Merkel zawarła pakt z Putinem, jak kiedyś Hitler ze Stalinem, nazywany paktem Ribbentrop – Mołotow. Też po to amerykańska komuna za pieniądze tych zdeprawowanych szaleńców jak Zukerberg, Gates, czy Brin, uniemożliwili Donaldowi Trumpowi ponownie wygrać wybory, by w Białym Domu umieścić publicznie pierdzącego i śpiącego chorego starca i rozhisteryzowaną lewacką fanatyczkę.
Proporcje społeczne według myśli bolszewii i boga Brukseli i Strasburga, Spinelli'ego miały być 70 : 30. 70% to motłoch, czyli my, w tym również korporacyjni niewolnicy i drobni przedsiębiorcy; a 30% to ich elita z całym LGBT i gender, które jak w każdej rewolucji, wkrótce po zdobyciu władzy, zostaną też rzucone psom na pożarcie.
Tylko najbardziej naiwni i głupcy mogą myśleć, że będzie demokracja i będzie fajnie. Superpaństwo Ojropa będzie ustrojem totalitarnym. W najgorszym, bolszewickim wydaniu.
Mamy naprawdę dziejowe pytanie, a dla Polaków właściwie dwa:
- Uda się Rzeczpospolitej obronić suwerenność i nie dopuścić do władzy sprzedajnych kolaborantów brukselskiej i kremlowskiej bolszewii?
- Czy państwa i narody Europy zdołają zablokować uzurpatorów, bez narodowych mandatów, urzędników, pseudo-sędziów i rozhisteryzowanych obłąkańców z europarlamentu i na początek zniszczyć ich Fit for 55, tak, jak poprzednio nie dopuściliśmy do europejskiej konstytucji.
D. Tusk i opozycja nie jest kluczowa w obecnej fazie rozgrywki gdyż wiemy kto? co? i to jest jasne. Naprawdę niebezpieczne są "farbowane lisy" i tych należy się obawiać. A takich w ostatnich latach nie brakowało.
D.Tusk o aspiracjach światowego męża stanu został zmuszony do odgrywania roli "Pepiku skocz no" co może wskazywać na ważny cel, że warto go POświęcić. POwrotu do pałacu już nie będzie. Ciekawe co to takiego, że D. Tusk godzi się na tak poniżającą rolę supportu dla Szczerby, Jońskiego, Jachiry...?
Widać to wyraźnie jak D. Tusk po odebraniu "Pepiku skocz no" robi to co Pepik robi i znika do następnego "Pepiku skocz no". Chyba nikt nie ma wątpliwości, że przyjazd do Polski nie był inicjatywą D.Tuska. Gdyby D.Tuskowi, stanowczo nie zakazano to błyskawicznie by opanował tzw. opozycję, ogłosił program, nakreślił wizję, itp.... A tu pustka, zero, nic, tylko potęgowanie zamieszania/chaosu. Wzmacnianie opozycji to nie jest jego zadanie. Im opozycja słabsza tym szybciej się degeneruje PIS, widoczne aż nadto. Ważne jest też by nie dopuścić do postania ruchów, które mogły by wyewoluować w znaczącą, niezależną siłę polityczną, taką bez okrągłostołowych korzeni. Nad eksponowanie przez opozycję autentycznych idiotów (nie udawanych) ma wywołać poczucie beznadziejności, braku alternatywy....i chyba się udaje?
Co to może oznaczać?
Wydaje mi się, że ma odwracać uwagę od M. Morawieckiego i jego poczynań.
Od dawna uważam, że D. Tuskowi i M. Morawieckiemu chodzi o to samo.To entuzjaści zielonego, niebieskiego, tęczowego byle tylko nie było to biało-czerwone. O ile D. Tusk tego nie ukrywa to M. Morawiecki ma dwie twarze jedną dla brukselskich elit i tam jest światowy, niezwykle postępowy i otwarty (Fit for 55) a na kraj taki niby "nasz" ale gdy "wyłączymy fonię" i popatrzymy na dokonania to ta pierwsza twarz jest prawdziwa. Tzw. "nowy ład" ma postawić przysłowiową kropkę nad "i" czyli wykończyć resztki naszych przedsiębiorców po przez presję płacową, wzrost kosztów prowadzenia działalności i odcięcie od rynku zbytu... Przykład to zakup Mercedesów dla wojska zamiast Jelczów i to nic nadzwyczajnego dla rządu Morawieckiego, bo byle nie polskie, ale entuzjastyczna reakcja tzw. patriotów, że sponiewierano polskiego producenta, przeraża. Übermensch`e mogą na tym przykładzie uzupełnić opis Polaków: "za czapkę gruszek zlikwidowali swój przemysł, dokładają by zlikwidować dostęp do własnych zasobów energetycznych, gnoją ostatnich producentów, daję nam ich kasę i się z tego cieszą, to debile". Jeżeli dołożymy do tego udawane reformy to mamy przepis na pełną katastrofę. Bo nie po to likwidowaliśmy huty, walcownie, przemysł by coś produkować.
To może oznaczać, że zbliża się ostatni akt.
Nastąpi duże przyspieszenie realizowanego przez lata scenariusza okrągłostołowców.
O ile nie stanie się coś nieprzewidzianego?
Grubo się pan myli co do Morawieckiego. Ma swoje wady, ale jest patriotą niezłomnym. I nie jest szaleńcem, co się porywa z motyką na słońce.
Nic tak nie trzeźwi poglądów jak pusta kieszeń. To jest jedna ze składowych ceny za lenistwo intelektualne, którą trzeba czasami ponieść.
Za największe draństwo, które stąpa po ziemi uważam takich co zostali wybrani by reprezentować swoich wyborców i tego nie robią. Dla złodzieja mam więcej szacunku bo nic nikomu nie zawdzięcza, robi to na własny rachunek i może ponieść karę w odróżnieniu.
Przy okazji to nieprawda, że tylko nasz rząd nie wiedział, że gaz jest mniej ekologiczny od węglą i ceny będą b. wysokie (Ostrołęka, wycinanie bloków węglowych by zastąpić je gazowymi, itp...). Jak donoszą ze źródeł dobrze poinformowanych nie wiedział o tym jeszcze Yeti.
I tak jeszcze na marginesie to kupujemy 300 używanych pojazdów wojskowych od amerykanów (za darmo zostawili Talibom 22000). Kto by się przejmował, że jakieś cale, mm, funty, kg, galony itd...najważniejsze to kupić i najlepiej drogo.
Podejrzewam, że Timmermans to ruski agenciak. Musi zrównać poziom życia w EU z poziomem życia w Rosji. Trzepał kaskę w ambasadzie holenderskiej w Moskwie 2 lata. Mówi ponoć biegle po rosyjsku. Widać Putajew go zawerbował :-)
Byłem w lesie gdzieś na Mazurach. Spokojnie spacerujemy. Nagle wychyla się z krzaków stary dziad i po niemiecku oznajmia: - Grzybów się tu nie zbiera. To mój las.
Lata 90-te. Żadnych oznaczeń typu =teren prywatny=
Problem 55 jest zatem problemem sztucznym, bo w naszym polskim przypadku nastąpi sam z powodów zupełnie naturalnych. I teraz pojawia się clou: po co myśleć wprzód i działać skoro można nic nie robić tylko biadolić na Timmermansa.
Zapewniam przy okazji, ze do obcych fabryk na terenie Polski prąd na pewno będzie.
Pożyjemy, zobaczymy jak uda się wam zlikwidować spalinowce biurokraci europejscy :-)
i całkowite milczenie skąd wziąć energię gdy za mniej niż 14 lat zabraknie paliwa choćby dla Bełchatowa
Całkowita ignorancja "trzechkolorów" nie oznacza, że panuje jakoweś milczenie. Np. jest mowa o 8,4 GW z 6 reaktorów atomowych :
https://www.wnp.pl/energ…
I jeszcze jedno ważne - umowy zawierają odbiór zużytego paliwa.
Skala zaniedbań sięga półwiecza. Ale prościej o Timmermansie, prawda? Jak nie aborcja, to Bolek albo Timmermans i luzik, kolejny dzień nie trzeba wiecej nic robić.
Spokojnie kolego. Mowa też byla o milionie samochodów elektrycznych oraz wbiciu pierwszej łopaty na pocieszenie gdy się okazało, że w obiecanym terminie nie będzie aut. Realnie nie ma aut i łopata nie wbita.
W planach od sześciu lat jest CPK, który ma latać za cztery, a pole dalej obsiane trawą. Nic więcej, nawet pierwszej łopaty. To nie moja ignorancja tylko wasza naiwność, że rzeczy biorą się z samego gadania.
Proszę mnie zatem znów nie rozbawiać sześcioma reaktorami, których nikt w kraju nigdy nie budował, a które trzeba kupić w całości od zera do ostatniego stolika i ekspresu do kawy.
A małe reaktory? Tak, fabryka Boscha czy LG z pewnością będzie ich potrzebować. Przywiozą sobie i będą mieli.
Widze, że zaczynasz czaić bazę. Ale po wielkim biciu piany ze swojego pyska :-)
https://e.autokult.pl/42…
I co?
I nic. Czytać nie umiesz ? :-)
To po co piszesz do osoby, która nie umie czytać?
Ogarnij się trochę w "argumentacji" bo zupełnie się kompromitujesz.
Bo ty potrafisz tylko pisać. Poproś kogoś, aby tobie przeczytał :-)
Poprawnie po polsku jest "aby ci przeczytał". Nie "tobie" tylko "ci".
Po co dalej się kompromitujesz?