Czasami żałuję, że nie jestem sklerotykiem, który wprawdzie pamięta niegdysiejsze śniegi, ale do wieczora zapomina co jadł na śniadanie. Taki delikwent może w kółko oglądać ten sam film i wertować na okrągło jedną książkę, bo skleroza nie eliminuje umiejętności czytania, a przy obecnych cenach książek pozwala na spore oszczędności. Jako zamulony dziadunio mógłbym rozkoszować się całe dnie skrzeczącą pospolitością, zwłaszcza jazgotem opozycji, nie nudząc się ani przez chwilę, mimo, że progresywne towarzycho plotłoby nieustannie te same banialuki, zabawne jedynie przez kilka początkowych powtórzeń, potem już tylko żenujące. Niestety, bez zaburzeń percepcji skazany jestem niemal wyłącznie na monotonię obserwowania kołowrotka.
Dlatego jak beduin wody na pustyni, łaknę choćby kropli premierowych bajdurzeń. I pewien miłosierny Samarytanin wyszedł naprzeciw mej tęsknocie. Wielebny Grzegorz Hołownia zorganizował kongres swej partii. I wystąpił w roli showmana, w której dał się niegdyś poznać publiczności TVN, w programie egzaltowanych jurorów: “Mam talent”. Tytuł był wręcz skrojony na jego miarę. Lider polski 50 błyszczał i tym razem. Tak zauroczył słusznych komentatorów wizją przyszłości, że na serio analizowali jego program.
Mnie tam jest gancegal, ziści się czy nie, tym bardziej, że formacja Hołowni niekoniecznie musi dotrwać do wyborów. Ale liczy się powiew nowości, cóż jeśli nawet w porywach groteskowy. Ważne, że lider dotrzymał słowa i uczyniwszy krok ku matriksowi, przedstawił na konwentyklu postać, która ponoć ma zmienić oblicze polskiej polityki, komputerową aplikację Jasmina, o bezbarwnym głosie mało empatycznej osobniczki. Ja obstawiałem Golema, Nosferatu albo jakiegoś awatara. Nie skreślam wszak do końca swoich faworytów, bo, a nuż, Jasmine się zawiesi.
Tak czy owak gdyby nie Hołownia, zabiłaby mnie katarynkowa nuda jeremiad elyt III RP na temat bezsensu stanu wyjątkowego, obłudne biadolenie nad utratą przez bezprawie pisowskiej dyktatury funduszy unijnych, straszenie pacyfikowaniem szkolnictwa przez ministra Czarnka i widmem zapaści służby zdrowia w obliczu czwartej fali pandemii, też naturalnie sprokurowanej(zapaści i pandemii) przez reżym z nowogrodzkiej.
Na szczęście nie samą polityką żyje człowiek. I mogę się do woli denerwować, ekscytować, podniecać, zachwycać, degustować, sycić(w zależności od dyscypliny) wydarzeniami sportowymi. Aż szkoda, że to nie miejsce na takie emocje.
Sekator
Ps.
- W meczu z Albanią nasi oddali zaledwie pięć strzałów - podpuszcza mnie mój komputer.
- I strzelili cztery gole - nie daję się sprowokować. - To daje, mój Eustachy, osiemdziesięcioprocentową skuteczność.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1979
Szołmen Hołownia ma więc aż 29 lat czasu na wychowanie sobie elektoratu, który składa się dzisiaj w większości z przedszkolaków oraz z młodzieży z klas podstawowych. O osobach starszych nie wspominam, gdyż tylko nieliczni doczekają 2050 roku, chociaż z reguły są to kompletnie zdziecinniali starcy i staruszki. I to dla nich Szymon Hołownia zorganizował w ubiegłą sobotę Kongres swojej partii – oczywiście w konwencji Kinderbalu - z wieloma, zapowiedzianymi atrakcjami.
Największą z atrakcji miał być tajemniczy gość, co pobudzało wyobraźnię dziatwy wyborczej a także zdziecinniały elektorat Szymona. Niektóre z dzieci miały nadzieję, że na Kinderbal przybędzie Dziad Mróz z prezentami, zaś zdziecinniała część elektoratu żyła nadzieją otrzymania w materiałach na kinderbal koców reumatycznych nie wymagających prania. Nadzieja ta słabła jednak z każdą chwilą od rozpoczęcia Kinderbalu, gdyż jeszcze przed przybyciem tajemniczego gościa, po sali balowej krążyły wolontariuszki z koszyczkami, domagając się wrzucenia tradycyjnej dychy dla Szymona.
Niestety, w papierowych torbach, które otrzymali uczestnicy Kinderbalu, obok pocztowego przekazu kwoty dziesięć złotych na konto Szymona było tylko zdjęcie lidera partii w 2050 roku, gdy Hołownia sięgnie wreszcie po władzę. W torbach nie było nawet batona lub choćby garści landrynek, że nie wspomnę o wymarzonych kocach reumatycznych!
Kiedy wolontariuszki przestały krążyć po sali balowej, wreszcie pojawił się sam Hołownia z dumnie trzymanym w ręku smartfonem. Wkrótce okazało się, że żadnego gościa nie będzie na Kinderbalu, gdyż tym gościem jest aplikacja w smartfonie Szymona, którą będzie można kupić od operatora za skromne dwie dychy. W tym jedna dycha pójdzie na konto Szymona!
Zawód zebranego na Kinderbalu elektoratu był zatem olbrzymi gdyż oczekiwano, że przynajmniej pojawią się prawdziwi sztukmistrze ze swoimi śmiesznymi sztuczkami jak na przykład wyjmowanie królika z kapelusza… A tu, oprócz wkładania dychy do koszyczka i możliwość zakupu aplikacji za dwie dychy – Szymon nie przedstawił żadnej innej sztuczki, która już dzisiaj przesądziła by o zwycięstwie wyborczym Hołowni w 2050 roku…
Niestety! Nie odbył się także zapowiadany po Kinderbalu koncert Majki Jeżowskiej w nowym repertuarze. Ponoć ze względu na lumbago dziecięcej artystki…
Nie minął tydzień od zakończonego Kinderbalu gdy się okazało, że aplikację za dwie dychy przygotowali radzieccy informatycy w celu ściągnięcia ze smartfona wszystkich informacji o elektoracie Szymona. Zatem za sprawą tajemniczego gościa, którego Hołownia sprowadził na sobotni Kinderbal, nadzieja starszych dzieci na otrzymanie za darmo koca reumatycznego nie wymagającego prania zamieniła się w strach. Wyczyszczą przy pomocy aplikacji konto, czy nie wyczyszczą? Oto jest pytanie…
https://niepoprawni.pl/niepoprawni2/blog/mpyton/kinderbal-czyli-kongres-holowni-2050
Czy aby człowiek, który po klęsce OZE w zimie tego roku wychodzi z programem węgiel finito 2030
serwując opowieści zmiennej treści o migrantach nie wielebny, wręcz a wielce niepewny jest? :))
Na to wygląda,
Faktycznie zredukowaliśmy w Polsce od 1990 r. zakładaną 45% emisję gazów cieplarnianych
do 2030 r. Pozostało nam uzyskanie 40% energii z OZE odpornego na zimę [...]. Tu wsparcie
Sztucznej Inteligencji Jasmina jest konieczne :)), by wynik dla węgla był ostateczny.