17 grudnia w Gdyni, 50 lecie nierozliczonej zbrodni komunistycznej.
Godz. 5:00 wstaje, pije herbatę, robię kanapkę do pracy, wychodzę na tramwaj nr 13 jadę z Brzeźna, (w którym mieszkam od dwóch lat z rodzicami po przeprowadzeniu się z Orłowa) jadę na SKM.
Kolejka jest o 5:32, przepełniona ludźmi jadącymi do pracy, w Gdyni -Stocznia jest o 6:02, ale po wyjściu kolejki ja i dziesiątki ludzi przyjeżdżających również ze strony Wejherowa, orientują się, że jest coś nie tak.
Na moście gromadzą się pracownicy w tym i ja, jako nastoletni pracownik SKP ( Stoczni Komuny Paryskiej, mój nr pracownicy 8132) widzimy, że w poprzek ul. ówczesnej Marchlewskiego( dzisiaj Janka Wiśniewskiego) i Polskiej stoi wojsko i czołgi zagradzając drogę do pracy pracownikom stoczni i portu oraz innych zakładów.
Pamiętam ten poranek dokładnie, najpierw wystrzał z czołgu, później strzały z broni maszynowej do ludzi, ucieczka robotników przez tory w kierunku ul. Czerwonych Kosynierów (obecnie Morskiej) .
Gdzieś między ul. Marchlewskiego a Czerwonych Kosynierów został zabity Zbyszek Godlewski (Janek Wiśniewski), najpierw niesiony na ramionach, później na drzwiach.
Przeszedłem z konduktem całą trasę, od ul. Czerwonych Kosynierów, przez dworzec, ul. 10 Lutego, Świętojańską, do mniej więcej ówczesnego baru Quick gdzie czoło pochodu z niesionym na drzwiach Zbyszkiem Godlewskim, położyła go na ulicy , na skutek strzałów milicji w kierunku ludzi z pochodu, ludzie się rozpierzchli.
Nie będę opisywał wszystkiego po kolei, gdyż w okolicach ul. Czołgistów (dzisiaj Piłsudskiego), Władysława IV byłem do godz. 14:00, później poszedłem pieszo wzdłuż torów kolejki SKM, gdyż gruchnęła wiadomość, że tajniacy wyłapują w kolejce SKM, stoczniowców.
Minęło 50 lat, ten dzień nazwany. „Czarnym Czwartkiem” , który powinien być dla Gdyni i Gdynian, tym czym dla Greków Termopile lub dla Francuzów Verdum , został barbarzyńsko sprofanowany, przez ludzi z lewicy, gdzie na marszu tzw. „Wściekłych Macic” zrobiono parodie tego strasznego wydarzenia, niosąc na drzwiach jakąś kukłę.
Nie słyszałem słów oburzenia i potępienia tego skandalicznego czynu przez prezydenta Gdyni Szczurka, a w czasie tej profanacji , która odbywała się w centrum Gdyni, nie interweniowała Straż Miejska, która ma podgląd z monitoringu miejskiego, by przerwać to żenujące widowisko.
To, że tzw. III RP, była zblatowana w czasie obrad tzw. „okrągłego stołu” z opozycjonistami, których sami wybrali, świadczy fakt, że nikt z winnych tej masakry a więc Jaruzelski, Kociołek, dowódcy wojskowi i ci, którzy dowodzili Milicją i ZOMO, nie zostali ukarani.
Małe tego, Grzegorz Schetyna ponoć syn akowców, sam były działacz NZS i Solidarności Walczącej, wysłał spadkobierców tych którzy mordowali Polaków, czyli Millera, Belkę, Cimoszewicza, Hubner, na jedynki do PE i tym sposobem zarabiają ejro u tych, z którymi walczyli ideologicznie, nazywając zgniłym Zachodem, a postkomuniści mogą się śmiać z frajerów, do rozpuku.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4632
Jakie bielmo? Dajesz się ponosić nienawiści i pogardzie?
Dlaczego.
I jeszcze jedna moja uwaga. W emitowanym wczoraj w TVP1, filmie "Pomnik", pokazano fragment materiału z wizyty Jana Pawła II, pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w 1987 r. Przyznam, że pierwszy raz widziałem te kadry. Papież, samotnie, w ciszy, podążający przed monument, otoczony przez esbeków po cywilnemu i ich rodziny, jako mimikra Polaków, którzy w chwili składania hołdu, odwrócili się plecami.... Straszne....
To profetyczna scena. Smutna scena z jeszcze jednego powodu. Gdy w Warszawie, na stoku cytadeli, carscy oprawcy, wykonywali egzekucję Romualda Traugutta, ostatniego dyktatora Powstania Styczniowego, też odepchnęli mieszkańców stolicy na kilkaset metrów. Do ceremonii, garnizonowa wojskowa orkiestra przygrywała skoczne melodie. Niewiele te zabiegi dały. Dziesiątki tysięcy warszawiaków, zaśpiewało "Te Deum" tak mocno, że zagłuszyli parszywą orkiestrę i godnie wsparli bohatera w ostatnich chwilach jego ziemskiego pobytu. Tego chyba zabrakło w 1987r, tego wyraźnie brakuje i teraz.
Serdecznie pozdrawiam.
W czwartek, od samego rana operowałem aż do wieczora w okolicach Prezydium RN. Było ostro. Tuż obok mnie nad sklepem medycznym na Partyzantów postrzelono chłopaka w szyję. Nie dowiedziałem się czy przeżył. Strzelał oficer (skórzana kurtka bez dystynkcji) z broni osobistej. Padliśmy plackiem za balustradą. Moja obecna żona mieszkała na rogu, na parterze. Zbili szybę. Musiałem być blisko.
Dostałem ostro w poniedziałek po walkach od KW PZPR i Żaka, do dworca i zieleniaka. Ścieżka zdrowia, na dworcu, jak chciałem jechać do domu.
Czy gdzieś nie powinni zbierać naszych wspomnień?
Zdrowia
Ps. Ciągle w TVP Info, w materiałach, pokazują moją twarz, jak mi zomowiec wykręca ją do kamery. To był szok, za pierwszym razem.
"Nie pytaj, co Ameryka może zrobić dla ciebie, ale co ty możesz zrobić dla Ameryki"
Skoro nikt do was nigdy nie przyszedł, to i nie przyjdzie...
Wiem, że to taka dyskusyjna retoryka i ważne jest, jak widać, że możemy spokojnie rozmawiać.
Pozdrawiam
i Gdynian, tym czym dla Greków Termopile"
Czy tylko Gdynian? Dla nas jest ważną rocznicą. Marca nie mam prawa pamiętać a komentarze
o Gdyni 70, usłyszałem z ust bliskich. Czyli jak władza przekonywała o potrzebie zmian kadrowych
w swoich szeregach kulami. Później miałem szczęście, w pierwszej pracy dwóch gości o pięknym
życiorysie; pierwszy - podhalańskim drugi - oświęcimskim. W drugiej Skarbek z domu, wszyscy trzej
kapitalni fachowcy. Nigdy nie słyszałem słowa o ich fachowości, to jest świadectwo ich postaw w PRL-u.
Pisz Andy, pozdrawiam serdecznie.