
No dobra...
Poznajecie gościa - Iwan Pietrowicz Pawłow? Zaraz będzie o nim mowa.
Więc na początek przypomnę odruch Babińskiego.
To taka klasyka z neurologii, jak się bada niemowlaki. Gdy się delikatnie odpowiednio połaskocze podeszwę niemowlaczka, to on fajnie zaczyna przebierać paluszkami nóżki. Jak się wtedy zazwyczaj cieszymy. Choć nie ma w tym nic ludzkiego. Tak samo zareagują pies, czy żaba.
Pewnie każdy choć raz był u doktora i ten, dosyć często sadysta, kazał wam się rozebrać i usiąść prosto na krześle. Potem brał gumowy młotek i pukał was w kolano, tuż pod rzepką, a noga wasza, jak nie wasza, posłusznie fikała do przodu. Choćbyś nie wiem jak się wysilał całym mózgiem, nie zatrzymasz tego fikania po każdym stuknięciu. Ta moja noga ma własną wolę i się mnie nie słucha! Co za świństwo! A mówili, że jestem panem własnego ciała!
Kopanie po podrażnieniu w odpowiednie miejsce w kolanie to jeden z wielu odruchów bezwarunkowych, nad którymi nie mamy kontroli i nasza wola nie działa, zwanych też często i u nas i na świecie refleksami. Jest tego sporo. Choćby źrenica naszego oka sama z siebie zwęża się, jak pada na nas światło; również wymiotujemy na buty, gdy nasz żołądek czegoś nie lubi.
Najbardziej podziwiam Mammalian diving reflex, bo to robi na każdym wrażenie - niemowlak, który jeszcze chodzić nie potrafi, autentycznie rozkoszuje się kąpielą z mamą w basenie, a gdy go zanurzyć pod wodę, nawet względnie głęboko, to się nic złego nie stanie, nie napije się nawet kropelki wody. Mamy pękają z dumy - rośnie nam mały pływak! Albo nurek. Bidule... każdy dzieciak tak ma. - bezwarunkowy odruch nurkowania.
Więc widzicie - wszyscy z nas bez wyjątku, będąc w pełni świadomym, czyli nie lunatykiem, nie ujaranym na haju, zrobi bezwzględnie zawsze coś, za co nie odpowiada. Czego nie chciał.
No to idźmy dalej z tymi podstawami istoty człowieczeństwa, o których wszyscy ci, co to bez przerwy mędrkują w stylu - a ja zrobiłbym to, albo - on idiota tego nie zrobił. albo - co za durnie, co oni robią, często zapominają
Wróćmy do naszego ruskiego noblisty, Iwana Pawłowa. Znanego wszystkim z odruchu Pawłowa, albo psa Pawłowa.
Tu dochodzimy do czegoś, na prawdę podstawowego, czego moi dwaj bardzo fajni koledzy Andy51 i Trotelreiner, pominęli w swoich rozważaniach.
Oprócz, jakże ważnych w życiu i zachowaniu każdego człowieka, odruchów bezwarunkowych, albo refleksów (często nawet ratujących nam życie) istnieje cała odrębna klasa odruchów warunkowych, czym właśnie zajmował się nasz dobry profesor Pawłow, a które także, nie ważne, jak inteligentni, czy "mądrzy" jesteśmy, w znacznej mierze decydują o tym, co robimy, jak reagujemy, co więcej - nawet co myślimy i jakie poglądy u nas dominują.
Mała dygresja - profesor Iwan Pietrowicz Pawłow nie był sowieckim głupkiem, bolszewickim "uczonym" typu Miczurina. To był autentyczny i odkrywczy uczony, który Nobla nie dostała za friko. Było nawet tak, że Szwedzi usiłowali go pozyskać dla siebie, obiecując mu nawet jego własny instytut.
Tak więc istnieją odruchy warunkowe - nabyte reakcje. Nabyte, czyli wyuczone. Czasami sami się ich uczymy, ale w przeważających przypadkach, uczą nas tego inni. Praktycznie nawet od samego poczęcia - najpierw tylko matka, gdy dziecko jest jeszcze w łonie; po urodzeniu matka i ojciec, potem jeszcze rodzeństwo, następnie rówieśnicy, a w końcu poza domem, nauczyciele i wychowawcy. czyli w zasadzie obcy nam ludzie mają na nas ogromny wpływ.
Słynny, lekceważąco śmieszący wielu eksperyment Pawłowa z psem polegał na tym, że naukowiec wyszkolił reakcję organizmu na pewien bodziec, pobudzenie. Normalnie pies się ślini na widok i zapach pokarmu. A Pawłow dokonał tego, że pies się ślinił także na dźwięk dzwonka. Po eksperymencie pies po dzwonku nie dostawał żadnego pokarmu. Ale cóż, uwarunkowany odruchowo się ślinił. Dokładnie tak samo, jak cały zbiór biednych lemingów wpada w podniecenie, szał, niepokój, albo przerażenie, gdy usłyszy, albo ujrzy głos i wizerunek Jarosława Kaczyńskiego. Bo u człowieka następuje nie tylko fizjologiczna reakcja organizmu, ale także reakcja mózgu, konkretnie - reakcja emocjonalna.
Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że u człowieka można najłatwiej wykształcić odruchy warunkowe, wówczas gdy jego organizm i mózg, czyli również wszystko, co w nim się dzieje, a co popularnie nazywamy myśleniem, są najbardziej plastycznę i najbardziej chłonne bodźców z zewnątrz, w tym również wiedzy, postaw, poglądów, reakcji i wzorców zachowań, czyli gdy on jest dzieckiem i w wieku dojrzewania. Praktycznie od urodzenia do około 30 roku życia.
To żadne nowatorskie odkrycie, gdy już wieki całe temu, starożytni Grecy kombinowali z demokracją, poprzez tak zwaną efebię, a my dzisiaj dobrze wiemy, czym w tej Grecji efeb był.
A nasi pradziadowie, Zamojski i Staszic głośno krzyczeli - "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie." (rok 1600).
My, normalnie myślący, uczciwi i przyzwoici Polacy mamy pełną świadomość, dlaczego, wg. mnie, zidiociałe i zdegenerowane, środowiska gender i LGBT, tak walczą o to, by wejść do szkół, a nawet do przedszkoli, by uczyć i wychowywać malutkich w zboczonej ideologii libertyńskiego róbta, co chceta. Niech żyje anarchia i hedonizm!
Te prace Pawłowa szybko doprowadziły do powstania naukowej teorii warunkowania, w tym również niewinnego warunkowania klasycznego, czyli po prostu uczenia się, lecz niestety także i to na dodatek w Rosji, do powstania inżynierii społecznej. Inżynieria społeczna, albo socjotechnika, to nic innego, jak tylko świadoma manipulacja dla konkretnych celów całymi społeczeństwami, czy mniejszymi grupami ludzi. A to, spowodowało olbrzymie konsekwencje w życiu całych narodów. Od wtedy, mniej więcej od początku wieku XX, bo Pawłow otrzymał Nobla w 1904 roku, już nic na świecie nie dzieje się tak, jak było dawniej. I totalną bzdurą jest mówienie, że jakiekolwiek działania społeczne, czy proste reakcje są spontaniczne.
Socjotechnika rozwinęła propagandę, a także reklamę. Socjotechnika zaczęła być wykorzystywana do bardzo złych celów przez przywódców, a także tych walczących dopiero po władzę.
Zaczęto narody karmić kłamstwem, oszustwem, intrygą, poronionymi pomysłami, obietnicami, których nigdy nie zamierzano zrealizować. Robiono całym narodom bałagan w mózgu.
Rozsypano klocki, dotychczas dobrze poukładane, tak, że tworzyły naszą cywilizację i kulturę.
Powstał komunizm, faszyzm, narodowy socjalizm... Wszystko na bazie inżynierii społecznej.
Kolega Trotelreiner od paru tygodni dowodzi, że Polacy to durny i tchórzliwy naród. Kolega Andy51 udowadnia, że faktycznie niesympatyczni Niemcy, to paskudne osobniki.
To nieprawda. I Polacy i Niemcy to normalni, niczym nie różniący się od innych ludzie. Tylko:
- - Niemcy już w latach 20-tych ubiegłego wieku padli ofiarą: 1. Prusactwa, które opanowało całą Rzeszę Niemiecką; 2. Narodowego Socjalizmu - nazizmu - stworzonego w kontrze do rodzącego się komunizmu. Właściwie nazizm jest alter ego komunizmu. Naród niemiecki praktycznie do dzisiaj jest nadal socjotechnicznie zmanipulowany i nie może się pozbyć parszywego charakteru zaszczepionego nawet nie Hitlera & Co, ale już przez Poznaniaka Hindenburga, czy Ludendorfa .
- - Polacy do dzisiaj, jako cały naród cierpią traumę spowodowaną okupacją II WŚ oraz półwiecza bolszewickiego ustroju w Polsce. Nie jesteśmy nawet tymi samymi ludźmi, których w 1939 roku zastała wojna. W dużym stopniu jesteśmy całkiem inni. Wielu z tych, co mentalnie nosili i intelektualnie wyznawali reguły, myślenie i kulturę do końca Miedzywojnia wymordowali faszystowscy Niemcy i bolszewiccy Rosjanie. Takie nasze dziejowe nieszczęście z geostrategicznego położenia między młotem i kowadłem. Elity i autorytety wymordowano w osiemdziesięciu procentach. A z pozostałych dobre dziesięć procent to oportuniści, co poszli na współpracę z kolejnym okupantem. A okupant z kolei przywieźli ze sobą kilkaset tysięcy, licząc wraz z rodzinami, swoich ludzi, swoistego ersatzu, aby stworzyć nową elitę narodu. Prosta wyliczenie pokazuje, że gdyby nawet ci pierwsi, przywiezieni , jak to się mówi, "na tankach" z ZSRR Stalina, stanowili zaledwie 100 tysięcy "nowych Polaków" i każde małżeństwo rodziłoby tylko dwójkę dzieci, to już w roku 2010 powstawało by czwarte pokolenie części społeczeństwa, pochodzących z obcej nam kultury, ba - cywilizacji. Naród polski nie sparszywiał, nie skarlał. Większość, ci przyzwoici i uczciwi, są jednocześnie pokorni i ulegli, zgodnie z nauką wyniesioną z katolickiego domu i lekcji religii. To nie są wojownicy. A tym bardziej rewolucjoniści. Chcą tylko porządku i spokoju. Tymczasem, zgodnie z globalnymi przemianami, inwazją technologii zmieniającej sposób życia, oraz atakiem nowo - starej lewackiej ideologii, wspierającej się dodatkowo starym komunistycznym aparatem, od czasów transformacji z jeszcze większą mocą niż za komuny, manipuluje się Polakami, korzystając z wszelkich zdobyczy nowoczesnej inżynierii społecznej.
Zostawić jakikolwiek kraj w spokoju. Nie usiłować w nim inżynierii i manipulacji, bo ktoś ma taką wizję,Wtedy bardzo szybko ustaje wrzenie i napięcie i ludzie przestają prosić o najważniejsze - chcę, żeby było normalnie.
Ale to chyba marzenie ściętej głowy. A my sobie wtedy pogadamy o rzeczach przyjemnych. Albo na prawdę wielkich.
.
A już wykład o socjotechnice..."szewcze,trzymaj sie swojego kopyta"
PS.Z ciekawości luknąłem na "polecaną" notkę :https://naszeblogi.pl/43… autorstwa gospodarza...
Notka z 2014 roku...prehistoria...ale jedno jest ciekawe...to zupełnie inny @jazgdyni!!! Nie ten sam!!!
Inni komentatorzy,inni użytkownicy...inny styl wypowiedzi...i tylko mnie "canęło" jedno...Neon24...gdzie autor mial swoje "poletko".
Hmmm....
PPS.Ale gdzie tu jest odniesienie do mnie i @Andiego51?!
Chciałeś zabłysnąć...a tu bateryjka rozładowana...
Nie słowa, tylko naukowe fakty, które odrzucasz bo ci nie pasują.
Ty - SOCJOLOG !!! - starasz się zdeprecjonować znaczenie socjotechniki w doprowadzeniu do stanu umysłów wielu z nas.
To dla mnie niebywałe!
Ave!
Npisałem: "szewcze pilnuj swojego kopyta"...czyli nie deprecjonuje socjotechniki,tylko Twoje wykłady i osobę.
Kiedy ja studiowałem socjologię,to trzeba było:
Dwa semestry psychologii--egzamin
Dwa semestry psychiatrii---egzamin
Dwa semestry neurologii---zaliczenie końcowe.
Przez całe 5 lat medioznawstwo:prasa,radio i początki telewizji...na szczęscie jeszcze w demoludach nikt nie słyszał o internecie.
Dlatego żeby opanowac socjotechnike medialną,musiałem robić podyplomowe w Pradze i Waszyngtonie...tam pojechałem w nagrodę...za wyniki w nauce.
Już Ci X razy pisałem,że przyjmujesz postawę NAUCZYCIELA na NB...wszystko wiesz,wszystkich pouczasz...i wychodzisz na...zgadnij...kompromitujesz się...
Jako,że Polska ponoć należy do kultury łacińskiej,to pozwole sobie na dwa powiedzenia łacińskie...zamiast tego o szewcze i kopycie:
Piscem natare doces
Ne sus docet Minervam
Vale...
Wyznawco Wiedzy Tajemnej i Hermetycznej. Zazwyczaj nie cierpię naukowców, co mają coś do ukrycia.
Tak, jestem nauczycielem i dyletantem. Wiedzę należy szerzyć jak najbardziej, chocby po to, by zwalczać idiotyzmy informacyjne wzbudzane właśnie przez socjotechniki.
Jako dilettante, co kiedyś wyłożyłem w Manifeście, i co zgromadziło parę tysięcy podobnie myślących, pokazałem mój krytyczno - satyryczny stosunek do naukowców i różnorakich "fachowców", co drążą w głąb uporczywie swoją dość wąską dziedzinę tak, że w końcu są tak głęboko, że już prawdziwego świata i innych zjawisk nie widzą.
Każde naukowe (i nie tylko) działanie analityczne, winno kończyć się konkluzją prowadzącą do szerokiej syntezy, Widzę tu konceptualną walkę o uniwersalia, a ty niestety (a może nie) starasz się reprezentować nominalizm. Oprócz oczywiście gniewu, że niefachowiec ma czelność pisać i tłumaczyć cokolwiek z twojego fachu.
Widać, że uczciwej debaty oksfordzkiej nie moglibyśmy przeprowadzić, gdyż wymaga to obustronnego szacunku. A ty nie możesz w dyskusji się obejść bez takich mądrych, kulturalnych i "naukowych" uwag, jak - "szewcze pilnuj swojego kopyta"...czyli nie deprecjonuje socjotechniki,tylko Twoje wykłady i osobę.
Na moich uczelniach byłoby to uznane za chamską obelgę i raczej nie przysporzyło by zwolenników. No cóż... może tam, gdzie zdobywałeś wiedzę to standard.
Ps. Przywołane łacińskie sentencje ze szkoły podstawowej, prosto tłumaczy się - Co mi tu pieprzysz JA WIEM LEPIEJ !!! No i dobrze, Dziedzinę masz niewątpliwie lepiej opanowaną, co jest zapewne potwierdzone wieloma dyplomami powieszonymi na ścianie za biurkiem. Lecz ty się gubisz i nie jesteś taki precyzyjny. Nie rozumiesz pojęcia glossa, źle stosujesz (i to w tytule) pojęcie post scriptum, gdzie Ps. może dodać wyłącznie autor tekstu. Choćby te dwie drobnostki pozwalają mi przypuszczać, że kompletnie nie rozumiesz o co w moim tekście chodzi, bo emocje zaparowały ci okulary.
Zakończę polską sentencją - Krowa która dużo ryczy, mało mleka daje.
"Ps. Przywołane łacińskie sentencje ze szkoły podstawowej, prosto tłumaczy się - Co mi tu pieprzysz JA WIEM LEPIEJ !!! No i dobrze, Dziedzinę masz niewątpliwie lepiej opanowaną, co jest zapewne potwierdzone wieloma dyplomami powieszonymi na ścianie za biurkiem. Lecz ty się gubisz i nie jesteś taki precyzyjny. Nie rozumiesz pojęcia glossa, źle stosujesz (i to w tytule) pojęcie post scriptum, gdzie Ps. może dodać wyłącznie autor tekstu. Choćby te dwie drobnostki pozwalają mi przypuszczać, że kompletnie nie rozumiesz o co w moim tekście chodzi, bo emocje zaparowały ci okulary."---koniec cytatu.
Jednak jestes niereformowalny...cały ten komentarz,to atak ad personam...zacytowałem tylko malutki fragment...syndrom anankastyczny...ale w takiej postaci?
I ty mi tu z psychiatrią nie wyjeżdżaj, tym bardziej z osobowością (nie zaburzeniami) obsesyjno - kompulsywną. Obejrzyj sobie "Awiatora", to zobaczysz, jak to wygląda
A anankastia w odpowiednich proporcjach to spory komplement - występuje wzorzec zachowań zdominowany dbałością o porządek, perfekcjonizmem, kontrolą umysłową i w kontaktach interpersonalnych, kosztem elastyczności, otwartości i efektywności.
Ta <<efektywność>> nieco mi nie pasuje.
Zdrówko
Ps. Tak, jestem nie reformowalny. Za późno już.
"Czym jest osobowość anankastyczna?
Osobowość anankastyczna to zaburzenie osobowości wpisane na listę chorób psychicznych (Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób ICD-10) oraz zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego DSM-IV. Tę jednostkę chorobową diagnozuje się na podstawie występowania charakterystycznych objawów."
Wpisz sobie do Wiki: nerwica natręctw...to się wpisuje w ten syndrom...ale nie przejmuj sie...tego się nie leczy...psychiatria jest bezradna...ale w twoim wieku...
Wg. psychiatrii i jej indeksów i jednostek, tudzież praktykujących psychiatrów, ludzi zdrowych nie ma. A ty nie masz pojęcia, co w tym mglistym dziale medycyny się dzieje. A sami psychiatrzy nie potrafią określić, gdzie kończy się norma, a zaczyna choroba. Choćby w takim właśnie bipolaru, czy border line, co spotyka się u wszystkich ludzi. Identycznie jest z depresją, GAD, czy nawet PTSD, o czym Amerykanie przekonali się po wojnie w Kuwejcie.
Nie będę na podstawie twoich wpisów z ostatniego okresu tutaj ciebie zdalnie diagnozował, to twój styl, a nie mój, ale każdy z czytelników widzi, że musisz bardzo cierpieć.
Jak ci z tym dobrze, to fajnie.
Cierpienie podobno uszlachetnia. Więc po paru latach może z ciebie szlachcic wyrośnie?
A o drugim eksperymencie Pawlowa to kolega slyszal? Sporo psow go nie przezylo. Pzdr
Nie. Co to było?
Piszesz: "Naród polski nie sparszywiał, nie skarlał. Większość, ci przyzwoici i uczciwi, są jednocześnie pokorni i ulegli, zgodnie z nauką wyniesioną z katolickiego domu i lekcji religii. To nie są wojownicy. A tym bardziej rewolucjoniści. Chcą tylko porządku i spokoju."
To już przeszłość. Zło wchłania się lepiej, niż dobro. Zwłaszcza demoralizacja młodzieży realizowana jest perfekcyjnie (przez m.in. ideologię gender). Takimi seksualnymi zwierzątkami łatwiej zarządzać.
Religia jest dobra na trudne czasy. Zbyt długi czas stabilnego spokoju, rosnącego dobrobytu, bez wojen, klęsk żywiołowych itp. prób od losu trochę nas rozregulował... Jeden z wierszy o niegdysiejszym wychowaniu dzieci i młodzieży ("Dzieciństwo" -2012r.) spuentowałem:
(...)
Niegdyś każdy z Polaków (ze szlachty czy z gminu)
Do szabli, pistoletu przysposabiał synów
By mogli – z bronią w ręku – gdy przyjdzie czas próby
Walczyć o swe przetrwanie! A nie – czekać zguby...
Tuz obok mojego "bloku" mieszkalnego...jest szkoła podstawowa...obok przedszkole...tak sie budowalo osiedla mieszkaniowe za komuny...:-))
Szkołę prowadzili różni dyrektorzy...ale wszyscy musieli należec do PZPR...
Moje córki chodziły do tej szkoły...poziom był wysoki...zwłaszcza matematyka....Pani był genialna....ale dzieci wychodząc z "budy" po lekcjach...umiały sie porozumiewac
w języku cywilizowanym...NIGDY tam nie słyszałem przekleństw,ani łaciny podwórkowej.
W domu...nawet im w głowach nie błysnęło...żeby zakląć...może w myślach,ale przy rodzicach???
Po "upadku" komuny,szkołę przejęły zakonnice...szarytki...zarząd jest ich...nauczyciele i dzieci SELEKCJA ! Bez kija i zaświadczenia z parafii...nie przystąp.
Kiedyś miałem okazję posłuchać tej "elity" dzieci...oprócz smartfonów i i-fonów....kółeczko dziewcząt...i klną jak robotnicy budujący Nowa Hutę!
Ale nawet ci robotnicy...bali by sie Pana Boga...
Dziewczynki...jadą z takim gnojem,że nawet chłopcy im zwracaja uwagę...10,11 lat...z domu to wynoszą?
O innych numerach szkoda nawet pisać...nie uwierzył by nikt...
Ukłony
Wiem o czym mówisz, podając za przykład Bruca Lee i Mistrza Paderewskiego.
Dostałem taśmy i sam uczyłem się do egzaminu nadawania i odbioru w alfabecie Morse'a. Ciężko mi szło. Aż stało się tak, jak mówisz - przekroczyłem pewien próg, mój umysł przestał odbierać poszczególne znaki i je odczytywać, a ja już automatycznie odbierałem melodię, palce same zapisywały odebrany tekst. Gdy to osiągnąłem było już tylko łatwo i mogłem posuwać się dalej powyżej magicznych 40 słów na minutę.
Tu, jak kolega Trotelreiner, powiem po łacinie - repetitio ist mater studiorum. Ćwiczenia i powtarzanie jest podstawą uczenia się.
Brak obecności dobrego, tutaj - respektowanego przez dzieci ojca, bardzo szkodzi prawidłowemu rozwojowi i wychowaniu dziecka. Szczególnie u chłopców, gdzie dobry ojciec staje sie podstawowym, pierwszym wzorcem postępowania. Tych dziwczynko-chłopców prawdopodobnie wychowywały samotne mamuśki, dodatkowo chore na nadopiekuńczość. W takiej sytuacji raczej nie wyrośnie całkowicie ukształtowany mężczyzna.
A kościół? Gdzie jeszcze są tacy księża, jak nasz wspaniały ks. Zawadzki? Albo ks. Jastak...
A zło szybko się wchłania, gdy nie występuje z otwartą przyłbicą, tylko gdy jest dobrze zamaskowane. A co do tych protestów aborcyjnych, to przywołam staropolskie - Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.
Pozdrawiam
Obdarzyłeś mnie zaszczytem trzech kolejnych komentarzy, opartych na całkiem interesujących rozważaniach o memetyce, niezależnie od tego, że wymyślił to ten szalbierz i idiota Dawkins.
Środowisko kognitywistyczne, które mniej matematycznie, a bardziej filozoficznie podchodzi do procesów umysłowych, nieco inaczej, bardziej specyficznie rozumie pojęcie <<memu>>, raczej w kontekście przywoływania informacji z pamięci.
The MEM framework consists of a relatively small set of component cognitive processes configured into memory subsystems. Here MEM is used to discuss “recollection,” particularly the mechanisms by which aspects of experience become bound together to yield the phenomenal experience of contextually specific, event-like memories. I consider how central aspects of complex events are bound to each other and propose that these same cognitive activities operate to bind central and contextual elements into “episodic” memories.
[ https://www.mitpressjournals.org/doi/abs/10.1162/jocn.1992.4.3.268 ]
Bardzo ważne jest także, by zdecydowanie odróżniać <<mem>> od <<meme>>, które to okreslenie jest o wiele bardziej popularne.
Co my tu jeszcze mamy? Koewolucja, koherencja... No i ten emergentyzm ontologiczny, który mi kompletnie nie pasuje, bo od bardzo dawna jestem zatwardziałym, fanatycznym holistą. Jednakże musiałbym nie znać na tyle Szanownego Imć Waszecia, żeby nie wiedzieć, że On kocha rozbierać wszystko na najmniejsze drobiny,by potem brać pojedyncze bity, wkrótce qbity, a także memetyczne memy i pleść z nich struktury aż do systemów wysokiej złożoności.
Tak, że obecnie nie zamerzam poważnie memetyki studiować. Wystarcza mi tylko tyle, że <<gen>>, zamieniono na <<mem>>, czyli Dawkins bezczelnie żrzynał z genetyki i wymyślił memetykę. Oczywiście, że taka szarada natychmiast przyciągnie takie umysły, jakie Imć Waszeć reprezentuję. Umysły które bardzo podziwiam i z którymi nieco obawiam się dyskutować, bo to wymaga bardzo konkretnej i specjalistycznej wiedzy. Niemalże egzotycznej na szerokim obszarze nauki.
Jednakże mam duże wątpliwości, że zjawiska i zależności kulturowe można ot, tak po prostu sprowadzać do zjawisk biologicznych, genetycznych, czyli typowo materialnych. Choć, kto wie? Może kreator miał taki pomysł na kodowanie naszego rozwoju i ewolucji żywego świata. całkiem możliwe...
Tylko... co to tak naprawdę ma wspólnego z moim dosyć prostym przekazem dotyczącym inżynierii społecznej?
Polecam https://science.sciencemag.org/content/247/4940/301.abstract