Aborcja! Planowanie rodziny! Przerywanie ciąży! Regulacja urodzin! Skrobanka! Spędzanie płodu! Sztuczne poronienie! Usuwanie ciąży! Zabijanie! Z medycznego punktu widzenia każde z tych określeń dotyczy tego samego, że użyję eufemizmu, zabiegu.
Z etycznego skrobanka i zabijanie leżą na antypodach aksjologii, między warunkowym prawem kobiety do decydowania o własnym ciele, a bezwarunkowym prawem człowieka do życia od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci. Darwinizm kontra kreacjonizm.
Stwierdzając, że aborcja z przyczyn eugenicznych jest niezgodna z polską Ustawą Zasadniczą Trybunał Konstytucyjny wsadził kij w mrowisko. Argumenty zwolenniczek skrobanek nachalnie wciskają swemu targetowi generatory rzeczywistości urojonej, polskojęzyczne szczwalnie od pięciu lat judzące przeciw legalnej władzy. Racje obrońców życia głosi publiczna telewizja i prawicowe media. Internet, jak zwykle, pomijam, bo zawiera cały bełkot skrzeczącej pospolitości. Co nie znaczy, że lewackie brednie nie są bełkotem. Owej tautologii używam celowo dla wyostrzenia mej opinii.
Zagony wściekłej lewackiej żulii grasując po ulicach, bezczeszcząc kościoły, wrzeszczą coś o piekle kobiet, które będą zmuszane do heroizmu rodzenia zdeformowanych płodów konających w mękach na oczach bezradnych matek. Obrońcy życia pokazują zdrowe dzieci kwalifikowane w czasie ciąży do anihilacji na skutek błędnych diagnoz ginekologów. Ba, żyją nawet szczęśliwcy wydobyci z łon matek w trakcie aborcji, którzy zamiast do kubła trafili do inkubatora.
Jako żaba czy wręcz kijanka nie ogarniająca złożoności spraw fundamentalnych życia i śmierci, heroizmu i godności w sytuacjach ekstremalnych, nie zamierzam udawać podkutego konia. Tylko jako katolik, dla progresywistów katol, po prostu pytam nie spodziewając się zresztą odpowiedzi. Co powoduje większą traumę kobiety brzemiennej, wyszarpnięcie z jej łona zdeformowanego ciałka, które często jeszcze w kuble jako odpad medyczny wykazuje oznaki życia czy urodzenie nieuleczalnie chorego dziecka, które będzie można pochować w poświęconej ziemi? A nie liczę na rozstrzygnięcie, bo wiem, że trauma nie podlega gradacji.
Jednak mimo wszystko nie mogę się oprzeć ironicznej refleksji. Jakiś czas temu usłyszałem w pewnym rynsztokowym radiowęźle opinię lekarki weterynarii, że samice krów wykazują często mocniejszy instynkt macierzyński niż samice ludzkie. Wówczas oburzyły mnie zarówno konkluzja, jak i forma tej opinii. Wszak obserwując uliczne zadymy, słysząc wulgarne hasła, widząc bezrefleksyjną zapiekłość i butę rozwydrzonych kobiet, zaczynam doceniać krowy.
Sekator
PS.
- Chwała krowom, ale już na przykład bociany stosują odłożoną aborcję - wyrzucają niewydarzone pisklęta z gniazd - wzdycha mój komputer.
- Niczym Spartanie - potwierdzam. - Jednak ku sromocie Spartanek, bo nie były feministkami.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2461
Kobieta, która zabiła swoje dziecko nie przestaje być matką - ale od tej chwili staje się ona matką, która zabiła. Nihilistyczna agresja, którą publicznie prezentują te matki jest właśnie dowodem na ich traumę. Tylko spowiedź i zadośćuczynienie.
Ale one walczą, o ustawę, kiedy wielu matkom będą wciskać, że jej dziecko podlega aborcji , że jest niepełnosprawne lub, zagraża jej życiu.
To sa ogromne pieniadze, tu nikt nie liczy sie z traumą, i psychiką matek, ktore piętno zabicia dziecka, będą nosić do końca życia, a każde dziecko spotkane na ulicy , przypominać wiek jej zabitego dziecka.
Z tym się nikt nie liczy.
Lawinowy wzrost aborcji z "przyczyn" choroby Downa, świadczy o wykorzystywaniu ustawy do zabijania dzieci zdrowych.
Oto czym się kończy pisowsko koscielna agitacja.
Przymus prawny do urodzenia dziecka martwego lub w stanie uniemożliwiającym samodzielny byt jest skończonym ku...stwem i domaganiem się cierpienia.
Nie ma tu żadnej mowy o obronie słabszych ponieważ w takiej sytuacji to kobieta i jej stan psychiczny i fizyczny jest ważniejszy od dobrostanu dziecka w jej łonie. To że wiele kobiet donosi obumarłe dziecko lub pozbawione szans na życie wynika często z egoizmu, a nie miłości.
W złotych czasach chrześcijaństwa istniało pojęcie ciosu miłosierdzia w stosunku do wroga, by nie sycić się jego męką.
Okazuje się, że w tych podłych czasach wzorem matki jest osoba chcąca koniecznie widzieć swego maluszka, który umiera w bólu.
Ot postęp w rozumieniu Prawdziwych Katolików i równie Prawdziwych Polek.
Dlaczego z kolei lekarz musi wykonac zabójstwo, a matka nie ponosić odpowiedzialności za swoje dziecko.
Jakim szykanom poddany byl lekarz, jak odmowil aborcji.
Jak sie Zdzichu z Anną wystroją w fartuchy, i będą zabijać dzieci, to uwierzę w ich intencje "ciosu milosierdzia".
Niestety nie zawsze, poza tym problemy z jakimi rodzi się często dziecko stwarzają sytuację po której pseudo obrońcy życia będą oskarżyć lekarza o umyślne zabicie noworodka.
Najczęściej tego rodzaju aferki wypływają gdy jakaś instrumentariuszka została wymieniona w łóżku lekarza na nowszy model, wtedy wkur...na biegnie do redakcji Niedzieli i Naszego Dziennika i udaje przejętą losem dzieci.
Jeden z bardzo znanych doktorów pseudo "złota łyżka" na starość postanowił być świętym. Za młodu świętym nie był, to się obłowił, na zabijaniu dzieci w łonach matek.
Świętość tego celebryty polegała na utrzymywaniu na siłę życia dziecka i wmawianiu matkom, że wszystko jest na dobrej drodze.
Kiedy okazywało się, że niestety nie, by być w zgodzie ze swym sumieniem odsyłał matki z dzieckiem w łonie ,w stanie termalnym do innej kliniki. Ot typowy Katolik dbający by statystki i fama przedstawiały go w jak najlepszym świetle.