W ciągu ostatnich 10 dni śledziłam doniesienia z Bliskiego Wschodu. Do znudzenia powtarzano w nich: "polscy żołnierze są bezpieczni", "żaden polski żołnierz nie ucierpiał" itp. Mówił tak minister Błaszczak, a generał Skrzypczak cieszył się, że podczas irańskiego ataku rakietowego Polacy zostali ostrzeżeni i mogli szybko udać się do schronów. Powtarzano to tyle razy, że w końcu odniosłam wrażenie, że nasi wojskowi są czymś w rodzaju "dzieci specjalnej troski" i wszyscy troszczą się tylko o to, by się im przypadkiem coś złego nie stało. Podobnie ma się sprawa z żołnierzami amerykańskimi oraz europejskimi.
Zadaniem żołnierzy nie jest jednak przede wszystkim chowanie się w ufortyfikowanych bazach i sprawne schodzenie do schronów. Powinni oni być zdolni do stawienia czoła nieprzyjacielowi i poniesienia związanego z tym ryzyka. Nadmierna troska o własny tyłek może w tym przeszkadzać. Z pewnym niepokojem obserwuję zasadnicza różnicę między podejściem wojskowych europejskich i amerykańskich a postawą bojowników muzułmańskich. Ci ostatni nie obawiają się tak bardzo śmierci. Wierzą bowiem, ze gdy zginą w walce z niewiernymi to automatycznie znajda się w raju, zyskają pośmiertnie chwalebny tytuł "męczennika", a ich rodziny otoczone będą powszechnym szacunkiem.
Problemem dla dowódców wojsk muzułmańskich jest często powstrzymywanie żołnierzy przed niepotrzebnym narażaniem życia. W końcu - nie po to werbuje się bojowników, wyposaża ich i szkoli, by potem szybko wyginęli. Gdy myślę o tych sprawach to przychodzi mi na myśl fragment pieśni "Jałta" Jacka Kaczmarskiego:
"Komu zależy na pokoju,
Ten zawsze cofnie się przed gwałtem -
Wygra, kto się nie boi wojen,
I tak rozumieć trzeba Jałtę." {TUTAJ}.
Ta myśl jest aktualna także podczas walki z islamem [nie tylko z komunizmem].
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2583
Hasło walki z islamem jest niejasne. Najprościej wysłać polskie wojsko do Niemiec aby rozprawiło się z przygarniętymi przez Merkel ludźmi Sorosa. W Iraku walczą z terroryzmem wykreowanym przez USA i Izrael. Nic dziwnego, że ostrzelani są przez ludzi ten terroryzm zwalczających czyli Iran. Milicja szyicka witała ich w Karbali jako okupantów, a teraz chwilowo się chyba nimi nie zajmuje bo ma robotę z ISIS.
Tak politycy żołnierzy wystawiają.
A nie inaczej wyglądają nasze europejskie sojusze. Też pracujemy na swoją szkodę. Tyle, że z większymi konsekwencjami.
"„Dlatego też rola tutaj Zachodu jest na ten moment taka, że jak najbardziej my jesteśmy gotowi do tego, żeby przyciągać Białoruś do orbity państw zachodnich, ale to nie może się też odbyć zupełnie bezwarunkowo, bo nie można legitymizować reżimu Łukaszenki” – przekonywał Jabłoński." - wiceminister od politykowania dla zagranicy. Druga Romaszewska.
Jak ludzie mają za coś takiego nadstawiać karku?
Uspokajające komunikaty są rytuałem. W zachodniej wojskowości nie szafuje się życiem człowieka.
Co zrobić, gdy od 55' konfederacyjni intelektualiści słyszą inaczej niż logicznie?
Wypowiedź z potrzeby zaistnienia?
Ciekawe jest, kto łyka wszystko?
Pozdrawiam.