Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

List do członków PiS

Jarosław Kaczyński, 20.11.2011
Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy!

Wydarzenia ostatnich miesięcy skłaniają nas, członków Prawa i Sprawiedliwości, jak i każdego zwolennika prawicy - każdego, komu drogie są tradycyjne wartości naszego Narodu, suwerenność polskiego państwa; każdego, kto chce państwa demokratycznego, praworządnego i solidarnego - do zadania trzech pytań. Dlaczego przegraliśmy wybory? Dlaczego doszło do secesji grupy Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobro? Czy polska prawica może w ogóle w przewidywalnej przyszłości wybory wygrać?

Sądzę, że odpowiedzi na nie najlepiej udzielić w odwrotnej kolejności. Czy prawica może w Polsce zwyciężyć odnosi się wszak do tego, na co mamy wpływ, co stoi przed nami. Odpowiedź na to pytanie ułatwi ustosunkowanie się do dwóch pierwszych.

Polska prawica, tj. Prawo i Sprawiedliwość, może wygrać wybory, ale musi przedtem „wyleczyć się” z prześladującej ją choroby, którą da się określić jako syndrom lat 90. Przypomnijmy sobie te czasy.

Formacje odwołujące się w ten czy inny sposób do tradycyjnych wartości, a także - choć w różnym stopniu - krytycznie odnoszące się do kształtującej się dopiero postkomunistycznej rzeczywistości, były rozdrobnione, zwalczały się nawzajem, stosowały różną taktykę polityczną. Charakterystyczne dla ogromnej większości z nich było odrzucenie realistycznej oceny sytuacji, w tym własnych szans, dominacja ambicji przywódców, którzy nie chcieli zaakceptować żadnych reguł ustalających jakiś porządek. Domagano się równości stronnictw, niezależnie od ich rzeczywistej siły. Najsłynniejsza inicjatywa zjednoczenia prawicy choćby w jednej sprawie, tzn. wystawienia wspólnego kandydata na prezydenta RP, przyjęła zasadę: „jedna formacja, jeden głos”, co znaczyło, że na równi liczyły się partie mające niewielkie, ale liczone w setkach tysięcy głosów poparcie, struktury we wszystkich ówczesnych województwach, setki radnych gminnych, reprezentantów w ówczesnych sejmikach wojewódzkich, wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, jak i grupy liczące po, najwyżej, kilkanaście osób. Była to kapitulacja przed pozbawionymi podstaw ambicjami, prowadząca do przyjęcia rozwiązania całkowicie irracjonalnego. Skutki takiej polityki są znane. Konwent św. Katarzyny, bo o tej inicjatywie mowa, stał się symbolem bezradności prawicy. Trzeba dodać, że irracjonalne było także odrzucenie porozumienia z innymi stronnictwami przez liderów, którzy mieli szanse na zjednoczenie prawicy, ale zakładali, że trzeba ją budować niejako od początku.

Zamieszanie pogłębiał oportunizm części polityków ugrupowań gotowych działać przeciwko innym we współpracy z formacjami reprezentującym główny nurt III Rzeczypospolitej, a także przez celowe działanie służb specjalnych. Finałem takiej polityki było, oparte na całkowitej rezygnacji z odgrywania podmiotowej roli, zjednoczenie stronnictw wokół „Solidarności” (występowała ona w wyborach 1991 i 1993 roku jako formacja polityczna). Formuła AWS okazała się efektywna wyborczo, ale nieefektywna jeśli chodzi o umiejętność utrwalenia swojej pozycji, spójności wewnętrznej oraz w sferze realnie realizowanego programu, przyjętego w dużej mierze od słabszego sojusznika w koalicji rządowej, czyli Unii Wolności.

Kryzys i rozpad AWS, a także rozpad Unii Wolności, pozwoliły na wyłonienie początkowo trzech formacji parlamentarnych wywodzących się z „Solidarności”, z których jedna – PO – kontynuowała w dużej mierze, choć z poważną korektą, tradycje UW, a dwie pozostałe – PiS i LPR – miały charakter prawicowy. Dalszy bieg wydarzeń przyniósł praktyczne zjednoczenie prawicy w Prawie i Sprawiedliwości i upadek LPR, a także ostateczne przesunięcie PO na pozycję głównej partii establishmentu. Z czasem doszło w tej formacji do nasilenia się tendencji lewicowych, a nawet skrajnie lewicowych w połączeniu z pełnym oportunizmem jej części, która, przynajmniej deklaratywnie, odwołuje się do wartości tradycyjnych.

W tej sytuacji powstały - jak się wydawało - warunki sprzyjające temu, by Prawo i Sprawiedliwość - łączące w swych szeregach ludzi dawnego PC, ZChN, RS AWS, PChD, PSL PL i SLCh - stało się ostatecznie jedyną formacją prawicy. Formacją o jasnej wizji Polski, ujętej w określeniu - IV Rzeczpospolita z klarownym stosunkiem do wartości, odrzucającą postkomunizm i wszystkie jego następstwa, odwołującą się do tradycji niepodległościowej, dążącą do podmiotowości i podnoszenia pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Rzeczywistość okazała się jednak trudniejsza niż przewidywano. Odrzucenie syndromu lat 90. było - jak pokazały wydarzenia - niepełne. Niektóre osoby i środowiska najwyraźniej dalej pozostały pod jego wpływem. Chodzi o niemające realnych podstaw kalkulacje polityczne, a także niemające takich podstaw ambicje osobiste. Gra między małymi stronnictwami lat 90. (nierzadko także wewnątrz nich) miała często charakter bezpardonowego zwalczania się. W jego ramach całkowicie odrzucono jakąkolwiek solidarność wobec środowisk niszczonych, nawet gdy agresorami były siły wrogie całej prawicy, na rzecz ogólnej nieżyczliwości, przyjmowania zasady zero-jedynkowej (albo my, albo oni), odrzucenia w praktyce istnienia wspólnego celu. A to życzliwość i gotowość do pracy dla wspólnego celu oraz solidarność są fundamentalnym warunkiem skutecznego działania dobrowolnego związku obywateli, jakim jest partia polityczna. Są też podstawą zaufania, jakim cieszy się partia wśród swoich zwolenników, a także warunkiem prowadzenia racjonalnej polityki personalnej wewnątrz stronnictwa, szczególnie w sytuacji, gdy działa się we wrogim otoczeniu. A tak jest właśnie w przypadku Prawa i Sprawiedliwości.

Jesteśmy formacją, która domaga się w Polsce dobrze funkcjonującej, nie fasadowej, demokracji i pełnej praworządności, tzn. m.in. rzeczywistej równości obywateli wobec prawa i rzeczywiście wolnego rynku. Jesteśmy partią, która nie godzi się na istniejący zarówno w sferze życia publicznego, jak i społecznego oraz gospodarczego system przywilejów i nieuprawnionej dystrybucji dóbr. Taka postawa oznacza, że jesteśmy formacją w istocie antyestablishmentową, i to taką, która potrafiła stworzyć rząd, zdobyć urząd Prezydenta i choć w niepełnym zakresie ze względu na swój mniejszościowy w trakcie sprawowania władzy charakter (155 posłów) i niełatwych sojuszników - realizować swój program. Stąd wielka mobilizacja przeciwko nam, zgromadzenie do walki z nami ogromnych sił i zasobów. Taka sytuacja powinna szczególnie zobowiązywać do jedności. Niemniej od 2007 roku mamy do czynienia z kolejnymi rozłamami, które - przy wszystkich różnicach wynikających z okoliczności - przypominają wydarzenia lat 90.

Charakterystyczna jest w szczególności przed rozłamem gra na niepowodzenie - w tym wypadku nie cudzej, ale własnej formacji (zdarzająca się zresztą także w latach 90. w poszczególnych partiach prawicowych, choćby w PC). Stopień natężenia tej gry był różny, ale nigdy się nie zdarzyło, by jej przed rozłamem, a także i później, nie prowadzono. Zawsze też dochodzi do instrumentalizacji rozłamowców przez przeciwników prawicy, zwolenników establishmentu i związanych z jego panowaniem porządków. Jest to najbardziej widoczne, jeśli chodzi o media, udzielające z reguły szerokie wsparcia frondystom, zawsze w tym samy celu: by szkodzić prawicy. Nawet jeżeli początek jawnej akcji rozłamowej ma miejsce w mediach nam życzliwych lub częściowo życzliwych, to później rzecz przejmuje TVN, telewizja publiczna i inni.

Powtarzają się zjawiska lat 90., czyli w pełni już świadome podejmowanie gry ze środowiskami skrajnie nam wrogimi. Niekiedy (wybory uzupełniające do Senatu w 2008 roku, w których kandydat Prawa i Sprawiedliwości musiał stoczyć walkę nie tylko z politykiem PO, ale także konkurentem z prawicy) rozłamowcy podejmują się akcji wprost dywersyjnych, w sytuacji, w której przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości nie kryją nawet, że właśnie z nimi łączą swoje nadzieje. W skrajnych wypadkach chodzi już nawet nie tyle o godzenie w Prawo i Sprawiedliwość, ale w polską demokrację.

Fatalne skutki dla Prawa i Sprawiedliwości (prawicy) i to zarówno wewnątrz partii, jak i wśród jej zdeklarowanych, a także potencjalnych zwolenników, powoduje wprowadzenie stanu ciągłej niepewności. Jeśli natychmiast po wyborze przez Kongres PiS nowych władz, w tym miażdżącą większością głosów prezesa partii, głosi się potrzebę wysłania go na emeryturę, to usiłuje się stworzyć stan stałej destabilizacji i traktuje się statut jako fikcję Tak jak fikcją jest w tej sytuacji lojalność i solidarność bezwzględnie potrzebna w partii. Podobne skutki przynosi składanie publicznie propozycji dokonywania natychmiastowych zmian w statucie i innych aktach normatywnych regulujących funkcjonowanie partii w trudnych momentach.

Reakcje kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości na opisywane wyżej przedsięwzięcia bywały różne. Zgromadziliśmy poważne doświadczenie, które pokazuje jednoznacznie, że próby perswazji podejmowane wobec osób działających w opisany sposób nie dają rezultatów. Dzieje się tak zarówno wtedy, gdy proponuje się wzrost pozycji politycznej w zamian za rezygnację z rozłamu, jak i wtedy, gdy propozycje dotyczą uczciwego konkurowania o przywództwo w Prawie i Sprawiedliwości, i wreszcie wtedy, gdy nie reaguje się na szkodliwe działania, a nawet powierza się ich autorom ważne zadania.

Powtórzę, Prawo i Sprawiedliwość może wygrać wybory mimo niesprzyjających okoliczności, takich jak ogromna przewaga zasobów PO, potężna osłona medialna, jaką się cieszy, i towarzyszący jej niebywale agresywny stosunek do naszej partii. Okolicznością sprzyjającą rządzącym jest także trwający od 2005 roku wzrost konsumpcji, będący w niemałej mierze skutkiem polityki naszego rządu i służący społeczeństwu, ale paradoksalnie ułatwiający utrzymanie władzy przez niedołężną ekipę PO. Naszym atutem są konserwatywne przekonania większości Polaków i całkowita niezdolność PO do efektywnego rządzenia. Ale dotrzeć do nich może tylko formacja skonsolidowana, zdolna do energicznej polityki, nastawionej na przekonywanie społeczeństwa i zdobywanie zaufania zarówno obywateli, jaki i wielkich instytucji (zwłaszcza Kościoła), nieparaliżowana przez nieodpowiedzialne działania ludzi, którzy nie wyleczyli się z choroby lat 90.

W tym właśnie kontekście należy rozpatrywać ostatni rozłam, dokonany przez grupę Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobro. Ma on wszelkie cechy opisywanego powyżej zjawiska. Liczono na niepowodzenie Prawa i Sprawiedliwości w kolejnych wyborach, które miało stworzyć przesłanki do realizacji własnych ambicji, a więc nie wystawiono własnej kandydatury na prezesa na Kongresie partii w 2010 roku, nie sformułowano własnej płaszczyzny politycznej, oczekiwano na przegraną ś.p. Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Później, gdy tragiczny bieg wydarzeń pokrzyżował te plany, oczekiwania ulokowano w wyborach parlamentarnych.

Poszukiwano sytuacji konfliktowych w poszczególnych okręgach, by wykorzystać je dla budowania swojej grupy, co uczyniono w trakcie kampanii wyborczej. Po wyborach i ich niezadowalającym wyniku wysunięto plan, składający się ze znanych i wielokrotnie omawianych postulatów reform w PiS, który miał służyć mobilizacji zwolenników. Na koniec mimo całkowicie otwartej dyskusji na posiedzeniu Komitetu Politycznego i zapowiedzi kolejnych takich dyskusji, także na posiedzeniu Rady Politycznej, i mimo przyjęcia ustalenia, iż dyskusje będziemy prowadzić wewnątrz partii, plan ten upubliczniono. Doprowadziło to do wywołania kryzysu i szybkiej instrumentalizacji rozłamowców przez media. Występ Zbigniewa Ziobro w takich stacjach jak TVN Style, pokazywanie jego i Jacka Kurskiego w budzących sympatię sytuacjach prywatnych, a przede wszystkim ich festiwal w najbardziej wrogich prawicy mediach ukazują, iż owa instrumentalizacja następuje w ogromnym tempie i z wielką intensywnością. Bardzo znamienne jest też poparcie, jakiego powołanemu przez rozłamowców klubowi udzielił na posiedzeniu konwentu seniorów Palikot.

Charakterystyczne jest, że sformułowana na posiedzeniu Klubu Parlamentarnego propozycja uczciwego postawienia sprawy została odrzucona. Chodzi o propozycję, by w momencie konstytuowania się klubu ci, którzy nie chcą w nim być albo też nie są pewni, czy chcą, po prostu zachowali się godnie, nie oszukiwali koleżanek i kolegów, nie podpisywali deklaracji przystąpienia. Deklaracje zostały jednak podpisane, a bardzo niedługo po tym dane słowo zostało złamane. Podkreślić jeszcze trzeba, że deklaracje podpisywano w sytuacji całkowicie jasnej, gdy prezes partii wyraźnie mówił o zupełnie już jawnych planach rozłamu (jeszcze przed wyborami jeden z najbliższych współpracowników Zbigniewa Ziobro oświadczył posłowi Prawa i Sprawiedliwości: „Albo przejmujemy partię, albo odchodzimy” – skądinąd te słowa znakomicie charakteryzują typ motywacji, o jaki chodzi i świetnie wpisują się w opisywany wyżej syndrom).

Rozłam Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobro został już więc zinstrumentalizowany przez przeciwników, co łączy się nieuchronnie z procesem utożsamiania jego celów z, przynajmniej doraźnymi, celami PO. Wystawienie kandydatury Beaty Kempy na stanowisko wicemarszałka Sejmu po ponownym zgłoszeniu Wandy Nowickiej nie tylko nie zmniejszało szans kandydatki Palikota na wybór, ale znakomicie ułatwiało pacyfikację nieakceptujących jej posłów PO. Jeśli nawet nie było takiego zamiaru, to trzeba podkreślić, że działa tu pewien automatyzm. Prasa pisze też o próbach porozumienia się w tej sprawie z PO.

Reakcja władz Prawa i Sprawiedliwości na działania Jacka Kurskiego, Zbigniewa Ziobro i Tadeusza Cymańskiego była wynikiem zarówno przemyślenia poprzednich doświadczeń, jak i wiedzy na temat przedsięwzięć wyżej wskazanych. Otrzymali oni możliwość wycofania się z prowadzonych przez siebie akcji, ale z równoczesnym poniesieniem pewnych konsekwencji – odwracalnych, ale jasno wskazujących na niedopuszczalność ich działań. Propozycja, która by nie zawierała tego elementu, byłaby w istocie przyzwoleniem, jeśli nie wsparciem, na dalsze prowadzenie groźnych dla Prawa i Sprawiedliwości działań. Rozwiązanie umożliwiające powstrzymanie się od wymierzenia kary wydalenia było przedkładane w trakcie posiedzenia Komitetu Politycznego, który podejmował decyzję, po raz ostatni kilkanaście sekund przed głosowaniem. Zostało jednak odrzucone. Nie było więc innego wyjścia. A kolejne działania tej grupy, tj. powołanie klubu, głoszenie groteskowej i jednocześnie całkowicie sprzecznej ze statutem partii tezy „jedna partia, dwa kluby”, dalsza kampania medialna przy wspomnianym już wielkim zaangażowaniu niechętnych PiS środków masowego przekazu w pełni potwierdzają zarówno ogólną, jak i skonkretyzowana wiedzę na temat planów rozłamowców. Umacnia to nasze przekonanie o słuszności podjętej decyzji.

Przejdźmy do sprawy ostatnich wyborów. Przystępowaliśmy do nich osłabieni zarówno pierwszym rozłamem (Marka Jurka), który utrudnił utrzymanie kondycji z czasu wyborów 2005 roku (32%), a byliśmy na dobrej drodze w tym kierunku (29% tuż przed ujawnieniem akcji rozłamowej), jak i drugim (Polska XXI), wreszcie trzecim (Joanny Kluzik-Rostkowskiej), którego skutkiem były złe wyniki w wyborach samorządowych. Wydarzeniem zupełnie innego rodzaju, które uniemożliwiło przeprowadzenie w pełni rozpisanego na cztery lata planu działania naszej partii, była katastrofa smoleńska. Plan, o którym mowa, miał następujące fazy: rok 2008 – przygotowania do kongresu programowego, zakończone kongresem na początku 2009 roku; przygotowania do wyborów europejskich, akcja eksponująca merytoryczne walory naszej partii, co powierzono trzem posłankom – ś.p. Grażynie Gęsickiej, ś.p. Aleksandrze Natalli-Świat, Joannie Kluzik-Rostkowskiej; przygotowanie do III Kongresu PiS, który odbył się na początku marca 2010 roku. Kolejną fazą miały być przygotowania do wyborów prezydenckich i samorządowych, ale wskazana wyżej tragedia uniemożliwiła jej przeprowadzenie. Trzeba tu jednak dodać, że tragedia miała dla partii skutki trwałe - straciliśmy co najmniej połowę składu planowanego przez nas rządu i prezydium Sejmu. W nowej sytuacji kampania prezydencka była przygotowywana doraźnie. Bardziej systematycznie przygotowano kampanię samorządową, ale przebiegała ona w cieniu rozłamu (PJN) i to on był główną przyczyną słabego wyniku.

Ostatnią fazą politycznego planu były przygotowania do kampanii parlamentarnej, które podjęto zaraz po wyborach samorządowych, zarówno w sferze programowej, jak i organizacyjnej. Sformułowana została ocena przeszło trzech lat rządów PO, uaktualniono program, zorganizowano współpracę z ruchem posmoleńskim, w tym wprowadzono na listy wielu jego dobrze przygotowanych merytorycznie kandydatów, podjęto też wysiłki, by listy Prawa i Sprawiedliwości były możliwie jak najsilniejsze (pierwsze propozycje prezentujące wielu słabych kandydatów zostały odrzucone przez kierownictwo partii).

Poza działaniami zamykającymi się we wskazanych wyżej etapach pracy przez cały czas prowadzono działania w dwóch kierunkach: do środowisk inteligenckich i do wsi. Te pierwsze po wielu odbytych w dużych i małych grupach spotkaniach zwieńczyła konferencja Polska – Wielki Projekt (początkowo planowana na czerwiec 2010 roku miała być przeprowadzona pod patronatem ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego). Sprawom wsi zostało poświęconych wiele konferencji lokalnych i regionalnych oraz ogólnopolski Kongres Wsi Polskiej, powstał też specjalny program PiS dla wsi.

Kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości zdawało sobie sprawę, że wobec wydarzeń z lat 2007-2011 realny jest dobry wynik - w najbardziej optymistycznym wariancie zbliżony do wyniku PO, a nawet nieco lepszy - natomiast pełne zwycięstwo mogło by się zdarzyć tylko w jakichś szczególnych i niemożliwych do przewidzenia okolicznościach. Uzyskany rezultat był jednak, jak już pisaliśmy, poniżej oczekiwań (przy czym chodzi o różnice 3-5 punktów procentowych), wyższy niż oczekiwany był też wynik PO. Trzeba zapytać, czy nasze nadzieje były nierealne?

Wynik badań, które już przeprowadzono, wskazuje, że najprawdopodobniej zdecydował ostatni tydzień kampanii. Nasza odpowiedź na spot „Oni będą głosować” była spóźniona i niecelna (Tusk=Palikot), błędem była też dyskusja o Angeli Merkel, i opóźniona odpowiedź na łatwy do przewidzenia atak. Wreszcie nie znaleźliśmy metody zneutralizowania prowadzonej pod hasłami profrekwencyjnymi, a w istocie proplatformerskiej kampanii, trwającej do zamknięcia lokali wyborczych, a więc w czasie całego okresu ciszy wyborczej. Był to w tym czasie jedyny, ale za to bardzo mocny przekaz odnoszący się wprost do głosowania. Wystąpienia kojarzonych z establishmentem, i co za tym idzie z PO, celebrytów były w rzeczywistości wezwaniami do głosowania na PO. Konieczne jest tutaj przypomnienie, iż po poprzednich wyborach Fundacja Batorego szacowała, że kampania profrekwencyjna, i wtedy prowadzona także w ciszy wyborczej, zwiększyła dystans między PiS a PO o milion głosów. Trudno powiedzieć, który czynnik był najistotniejszy, łącznie musiało to wynosić kilka punktów procentowych w dół i w górę dla każdej z dwóch głównych partii.

Wracając do kampanii, należy podkreślić, że decyzje sztabu wyborczego - podejmowane po dyskusjach, przy daleko idących różnicach zdań - rozstrzygały zwykle wyniki socjologicznych badań jakościowych. Nie wszyscy członkowie sztabu i tzw. grupy kreacyjnej brali realny udział w pracach. Nie można tu nie wspomnieć o absencji Zbigniewa Ziobro (sztab) i Jacka Kurskiego (grupa kreacyjna). Zajmowali się oni wtedy nieuzgodnioną ze sztabem i w większości przypadków z kierownictwem okręgów Prawa i Sprawiedliwości równoległą kampanią wyborczą. Wszystkie te wydarzenia muszą być jeszcze bardzo dokładnie przeanalizowane i stać się podstawą wniosków na przyszłość. Ale wnioskiem pierwszym pozostaje konsolidacja i wyeliminowanie raz na zawsze syndromu lat 90.

Skonsolidowana partia, nawet z mniejszym klubem, wzmocnionym wieloma bardzo dobrze przygotowanymi specjalistami, jest w stanie zdziałać bardzo wiele. Nie ma też wątpliwości, że musi zostać przebudowana tak, by jej liczebność i aktywność wzrosły, by mogła zdecydowanie rozszerzyć swą współpracę ze zrodzonym po Smoleńsku ruchem społecznym, wspierać, a nawet inicjować jego rozwój. Najbliższe posiedzenie Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości rozpatrzy proponowany pakiet zmian przygotowany przez komisję Komitetu Wykonawczego i Komitetu Politycznego. Ich wprowadzenie powinno przynieść bardzo pozytywne skutki, ale pod warunkiem, że będzie przebiegało w spokoju, a aktywność zarówno partii jako całości, jak i jej członków skierowana będzie ku problemom, stojącym dziś przed Polską.

Przygotowywana jest konferencja „Prawo i Sprawiedliwość wobec kryzysu”. Stosunek naszej partii do najistotniejszych kwestii został też przedstawiony podczas i przy okazji debaty nad powołaniem nowego rządu. Zaraz po wyborach odbyły się dwa seminaria: o sytuacji gospodarczej Polski i o sytuacji w UE. Przedstawione tam analizy będą zaprezentowane także opinii publicznej. Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło też wiele propozycji ustaw, które składane są już do laski marszałkowskiej. Tzw. pakiet demokratyczny ma usprawnić pracę Sejmu i ustalić prawa opozycji w Sejmie na europejskim poziomie, gdyż praktyki PO odrzucające wiele obowiązujących obyczajów spowodowały, że dziś są one bardzo ograniczone. Charakterystyczne jest jednak, że wszystkie te inicjatywy są słabo słyszalne w mediach. Przesłania je konflikt, i to jest jeszcze jeden powód, by go szybko i radykalnie zakończyć.

Ta konieczność wynika także z przesłanek bardziej zasadniczych. Polska znalazła się dziś w trudnej sytuacji międzynarodowej, a ewolucja sytuacji wewnętrznej zmierza w wyjątkowo złym kierunku. Nasze zadania są więc naprawdę wielkie i jeśli ująć je w porządku określonym przez fundamentalny system wartości, do którego się odwołujemy, wyglądają następująco:

1. Musimy obronić polską tradycję, Kościół, rodzinę, wartości patriotyczne, a także zwykły zdrowy rozsądek przed ofensywą sił lewicowych chcących zaszczepić w naszym kraju reguły tzw. poprawności politycznej, czyli w istocie antychrześcijańskiego i sprzeciwiającego się wszelkim tradycyjnym wartościom porządku. Jego narzucenie niszczy więzi społeczne, w tym rodzinne, szerzy nihilizm, prowadzi do atomizacji, tworzenia ze społeczeństwa bezładnej masy łatwo poddającej się manipulacji małych, ale dysponujących różnymi elementami społecznej siły grup. Atak ten ma też cele doraźne, podobnie jak na początku lat 90. Ma odwrócić uwagę społeczeństwa od skutków kryzysu zawinionego przez światowy, europejski, ale także polski, establishment, ma służyć ochronieniu go przed słusznym społecznym gniewem.

2. Musimy bronić praworządności i demokracji. Budowany od 1989 roku system mimo deklaracji, a także treści wielu podstawowych aktów normatywnych, nigdy nie był ani w pełni demokratyczny, ani w pełni praworządny. Pozwalał jednak, jak się okazało, nie tylko na wymianę poprzez wybory ekip rządzących, ale także w momencie swojego kryzysu, po tzw. aferze Rywina, na zasadniczą zmianę charakteru sił dzierżących władzę. Szok, jakim dla establishmentu było zwycięstwo wyborcze Prawa i Sprawiedliwości, zrodził tendencję do całkowitego zamknięcia systemu, tak, by stał się on w istocie bezalternatywny, a demokracja zmieniła się w fasadę. Praworządność nigdy nie stała w Polsce na choćby zadowalającym poziomie. Dziś łamanie prawa, w tym także praw obywatelskich i praw człowieka, przybiera ostentacyjny charakter. Dlatego przeciwstawianie się tej wyjątkowo groźnej dla przyszłości kraju ewolucji jest szczególnie ważne.

3. Naszym obowiązkiem jest czynić wszystko, by Polska skutecznie przeciwstawiła się kryzysowi ekonomicznemu, przynajmniej w tym sensie, by możliwie w najmniejszym stopniu dotknął on nasz kraj. W porządku pilności jest to dzisiaj zadanie pierwsze. Chodzi o to, by skutki wydarzeń, które mają swoje źródła poza granicami naszego kraju, w możliwie małym stopniu wpłynęły na wzrost gospodarczy, jak i na plany rozbudowy szeroko rozumianej infrastruktury Polski oraz stan społecznej solidarności. Wśród zadań odnoszących się do walki z kryzysem na pierwszym miejscu stoi odrzucenie dążeń do wejścia Polski do strefy euro, co by miało tragiczne skutki zarówno dla naszej gospodarki i życia społecznego, jak i dla naszej suwerenności, i to nie tylko w dobie kryzysu, ale także później. Jesteśmy głęboko przekonani, że Polska może prowadzić politykę, dzięki której będziemy mogli powiedzieć w roku 2020, że trzecie dziesięciolecie niepodległej Polski, choć trudne, przyniosło jednak naszemu krajowi znaczące pozytywne rezultaty. Wymaga to jednak odważnej realizacji przemyślanych planów nastawionych na interes wspólny, a nie na interesy partykularne. Prawo i Sprawiedliwość ma już takie plany, będzie przygotowywało dalsze, będzie je propagowało, będzie czyniło wszystko, by jak najszybciej mogły być one wcielone w życie.

4. Naszym obowiązkiem jest rozwijanie idei i praktyki solidarnego państwa. I to nie tylko w odniesieniu do kryzysu, a więc do obrony obywateli o średnich i niższych dochodach przed obciążeniem jego skutkami, ale także o dalszą perspektywę, o kształt naszego społeczeństwa po kryzysie. Dotyczy to zarówno polityki zrównoważonego rozwoju i przeciwstawiania się koncepcji Platformy Obywatelskiej - koncentrującej środki na rozwój w metropoliach; sytuacji pracowników, a szczególnie ofiar tzw. umów śmieciowych, a także statusu organizacji broniących pracowników; sytuacji polskiej wsi i jej prawa do życia w warunkach równych tym w mieście; spraw młodego pokolenia i jego szans na normalne życie; spraw emerytów i rencistów, i to zarówno tych, którzy są nimi już dziś, jak i tych, którzy zostaną nimi w przyszłości; sprawy polskiej służby zdrowia.

5. Rozwój polskiej oświaty, nauki, szeroko rozumiana innowacyjność. Unowocześnianie naszej Ojczyzny musi i może odbywać się nie przeciwko tradycji, ale w oparciu o nią, a podnoszenie poziomu oświaty ma właśnie temu służyć. Wymaga to patriotycznego wychowania, rozbudowanego kursu nauki historii prowadzonej do ostatniej klasy, stałego wzbogacania i umacniania naszej tożsamości, bo tylko na jej podstawie możemy budować Polskę nowoczesną. Ta budowa wymaga też przekształcenia wielu instytucji i dokonywania wyborów. Chodzi np. o uczelnie, a dokładnie o te z nich, które mają szansę stać się liczącymi ośrodkami nauki, w których awans naukowy powinien się odbywać tylko według kryteriów w pełni potwierdzających się także na międzynarodowym rynku odkryć, innowacji i nowych idei. Potrzebne zmiany nie nastąpią z dnia na dzień, ale to nie oznacza, że nie jest naszym obowiązkiem przygotowywanie się do ich rozpoczęcia. Ważnym postulatem, który musimy postawić, jest taka struktura środków europejskich, które będą nam przyznane, by sumy na program Innowacyjna Gospodarka były wielokroć wyższe niż w latach 2007-13.

6. Musimy bronić polskiej suwerenności i podmiotowości międzynarodowej. Zagrożenia można tu odnaleźć zarówno w sferze naszych stosunków z Rosją - gdzie obecne władze polskie biją wszelkie rekordy serwilizmu, idąc na nieustanne jednostronne ustępstwa o często wręcz upokarzającym charakterze (sprawa smoleńska czy, przy całkowitej nieporównywalności, sprawa pomnika żołnierzy sowieckich w Warszawie) - jak i z Zachodem. Chodzi o to, co dzieje się w UE. Mamy tutaj do czynienia z dwoma zjawiskami. Dominujące od dawna państwa, czyli Niemcy i Francja, odrzuciły dziś wszelkie pozory, wszelkie procedury i jawnie ograniczają czy wręcz likwidują już nie tylko suwerenność, ale także demokrację w krajach słabszych. Interwencja w sprawie referendum i wyborów w Grecji była tego drastycznym i bardzo instruktywnym przykładem. Jednocześnie przygotowywane są rozwiązania, tym razem ujęte już w unijnych przepisach, których skutkiem będzie tak daleko idące ograniczenie suwerenności państw, zwłaszcza w sferze polityki gospodarczej, że w razie ich wprowadzenia będzie można mówić o jej zniesieniu, a wraz z nią zniesieniu także demokracji. Parlament, który o niczym nie decyduje, nawet wybierany w pełni demokratycznie, przy zachowaniu równości ścierających się stron i wszelkich praw obywatelskich, jest tylko fasadą. To samo dotyczy wybieranego demokratycznie prezydenta. Wskazana utrata suwerenności nie będzie przy tym dokonana na rzecz ponadnarodowych instytucji, tylko faktycznie na rzecz silniejszych państw. Historia zatoczy więc koło. III Rzeczpospolita przy takim biegu wydarzeń będzie też tylko czasem niepodległości incydentalnej. To, że nie możemy się na to zgodzić, jest oczywiste.

Wskazane wyżej zadania są w istocie ściśle ze sobą związane. Polska w obecnym kształcie, pod obecnymi rządami i z panowaniem obecnych elit musi zrealizować czarny scenariusz. Faktyczna utrata suwerenności, praw obywatelskich, narastająca opresja ekonomiczna wobec większości społeczeństwa i polityczna wobec tych wszystkich, dla których ważne są jakieś ponadindywidualne wartości, będzie narastać.

Powtórzmy po raz kolejny: można się temu skutecznie przeciwstawić. Ale warunkiem jest konsolidacja, łączenie wszystkich uczciwych sił i pozostawienie samym sobie tych, którzy niezależnie od składanych deklaracji wszelkie wartości, wszystko, co nie dotyczy ich indywidualnej pomyślności, mają za nic.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 17701
Domyślny avatar

już z boku

21.11.2011 07:29

(pierwsze propozycje prezentujące wielu słabych kandydatów zostały odrzucone przez kierownictwo partii). W tej części pan Prezes się wyraźnie myli. Polecam Listę okręgu 2 Wałbrzych i miejsca na listach osób które osiagały w wyborach samorządowych bardzo powtarzam bardzo słabe wyniki a członkowie PiS ( radni kilku kadencji)osiagający wysokie wyniki , znaleźli sie poza listą. Panie Prezesie dlaczego tak sie stało? Bo prezes tego okręgu ma korzenie polityczne w Uni Wolności i skutecznie ,,wycina" nawet tych co tworzyli od samego początku struktury PiS. Drenuje struktury PiS, lista kandydatów nie została przegłosowana przez Zarząd Okręgu i ,,centrala" nie reagowała na nieprawidłowości. Teraz nie ma co płakać i wskazywać winnych porażki może warto porozmawiać z ludźmi co odeszli , zostali usunięci na temat nieprawidłowości przy tworzeniu listy?.
Domyślny avatar

Szamanka

21.11.2011 09:00

Cele polityki wewnetrznej zostaly postawione jasno i priorytetowo. Dla mnie najwazniejsza wydaje sie byc odbudowa znaczenia Polski na arenie miedzynarodowej, czyli szosty punkt w Pana liscie: odzyskanie suwerennosci i pociagniecie do odpowiedzialnosci tych, ktorzy poprzez serwilizm pozwolili Polske zdegradowac, a Polakow probuja rzucic na kolana. Zycze pomyslnosci, jestem z Panem!
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

21.11.2011 13:13

Szanowny Panie Prezesie,
Na bazie własnych doświadczeń, po wyborach napisałem na blogu (na Salonie24 i Niezależnej.pl) między innymi te słowa:
"Partia, której lokalne, a w niektórych przypadkach także i centralne struktury nie chcą dostrzec tych, którzy jej sprzyjają ma niewielkie szanse by wygrać wybory...".
Uważam, że komentarze Internautów do moich notek powinny być lekturą obowiążkową dla posłów PIS patrz:
http://niezalezna.pl/175…
oraz
http://salonowcy.salon24…
Najserdeczniej Pana pozdrawiam i życzę dużo sił i zdrowia,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

leszek hapunik

21.11.2011 10:52

Zwraca Pan często uwagę na "nieprzyjazne media". Jak pokazała Pańska rozmowa z Lisem to i z debat lub programów prowadzonych przez te media można wyjść zwycięsko. Nie można jednak ograniczać tych wystąpień do Panów Hofmana czy Brudzińskiego. A to z dwóch powodów.Pierwszy to sprawianie wrażenia, iż PIS to parę osób.Drugi powód jest bardziej skomplikowany i nie chcę urazić tych Panów, których cenię.Polityk w telewizji to poniekąd aktor.Jest nie tylko ważne co mówi, ale jak mówi.Niestety wymienieni tych cechy nie posiadają. Nie czują mediów.Dlatego winniśmy z powodów powyższych poszukać wielu różnych twarzy mogących propagować idee PIS-u w mediach w sposób atrakcyjny.Niestety Pan Swiątkowski został uziemniony.Pokażmy Polsce ,że PIS to także partia ludzi młodych i wykształconych a także ludzi doświadczonych i cieszących się autorytetem /profesorowie, naukowcy, ekonomiści i ludzie biznesu/ Po prostu normalni Polacy z którymi obywatele poczują więzi.Nie bójmy się nowej fali. Może w ten sposób wykreujemy ludzi, którzy kiedyś nas z powodzeniem zastąpią.
Domyślny avatar

leszek hapunik

21.11.2011 10:56

Zwraca Pan często uwagę na "nieprzyjazne media". Jak pokazała Pańska rozmowa z Lisem to i z debat lub programów prowadzonych przez te media można wyjść zwycięsko. Nie można jednak ograniczać tych wystąpień do Panów Hofmana czy Brudzińskiego. A to z dwóch powodów.Pierwszy to sprawianie wrażenia, iż PIS to parę osób.Drugi powód jest bardziej skomplikowany i nie chcę urazić tych Panów, których cenię.Polityk w telewizji to poniekąd aktor.Jest nie tylko ważne co mówi, ale jak mówi.Niestety wymienieni tych cechy nie posiadają. Nie czują mediów.Dlatego winniśmy z powodów powyższych poszukać wielu różnych twarzy mogących propagować idee PIS-u w mediach w sposób atrakcyjny.Niestety Pan Swiątkowski został uziemniony.Pokażmy Polsce ,że PIS to także partia ludzi młodych i wykształconych a także ludzi doświadczonych i cieszących się autorytetem /profesorowie, naukowcy, ekonomiści i ludzie biznesu/ Po prostu normalni Polacy z którymi obywatele poczują więzi.Nie bójmy się nowej fali. Może w ten sposób wykreujemy ludzi, którzy kiedyś nas z powodzeniem zastąpią.
Domyślny avatar

Gosc

21.11.2011 11:46

Dlaczego nie wspomina Pan nic o przestawieniu kraju na skuteczny model skandynawski i edukacji biorącej przykład z Finów? Ludzie w Polsce wiedzą jak wysoki poziom życia tam mają i to jest motyw który trafia do ludzi. Trzeba wyraźnie wskazywać jakie mechanizmy sprawiły to, że tamte państwa są na takim poziomie i kryzys jest tam tylko egzotyczną ciekawostką.
Domyślny avatar

Gość

21.11.2011 12:18

Szanowny Panie Prezesie, Jestem wdzięczna za ostatni tekst zamieszczony na Pana blogu. Pozwala on w pewnym stopniu odzyskać nadzieję na przetrwanie wartości reprezentowanych przez Pana partię. Ich przetrwanie uważam w tej chwili za najważniejsze. Jako szeregowa obywatelka mojego kraju, zwykła Polka zarabiająca na chleb ciężką pracą, patrzę ze zgrozą i narastającym rozgoryczeniem na bezwzględność i cynizm, z jakimi establishment kreuje w mentalności ludzi wzorce, na których ma się opierać tzw. "nowoczesna" tożsamość. Niejednokrotnie czuję się dyskryminowana i marginalizowana w moim własnym kraju ze względu na mój światopogląd, którego podstawy i zasady nie mieszczą się w modelu lansowanym powszechnie w mainstreamowych mediach i są w tychże mediach pośrednio lub wprost dezawuowane lub wręcz wyszydzane. Swoją podmiotowość i wewnętrzne poczucie wartości buduję bowiem, między innymi, na świadomości tego, że jestem Polką i właśnie jako Polka wnoszę swój niepowtarzalny wkład do wspólnoty europejskiej, a w szerszym kontekście - do wspólnoty światowej. Życzę Panu sił i zdrowia potrzebnych do przetrwania kumulujących się ataków na Pana osobę i na idee, które Pan reprezentuje. Z poważaniem I.
Domyślny avatar

marek 2

21.11.2011 12:53

Dodane przez Gość w odpowiedzi na Kilka refleksji po przeczytaniu tekstu J. Kaczyńskiego

Zyczę zdrowia, po tym co Pan przeszedł - czasy są trudne, ale mógł Pan dać sobie pomoc, Wyrzucanie dziesiatków ludzi z partii było błędem. Tusk przyjął nowych ludzi , w ten sposób zwiększył moc socjologiczną partii (to termin z cybernetyki społecznej). Pan moc socjologiczną swojej (własnej) parti osłabił bardzo. Nalezy też właściwie w partii zarządzac kryzysem - tu tez jak sądzę są deficyty. Coś niedobrego się dzieje. Moze pora pójść na urlop, a wcześniej po prostu rozwiązać tę partię, bo rozumiem, ze jest to Pana własność...Tak jak inni mają nieruchomości , itp. Lepiej mieć jasne sytuacje,za dużo nieszczęść i dramatów ludzkich ostatnio wokół Pan i Pana partii...nie sądzi Pan?
Domyślny avatar

Gosc

21.11.2011 14:06

Dodane przez marek 2 w odpowiedzi na Zyczę zdrowia

Za dużo dramatów i nowe problemy to kreują ci co są w rządzie.
Domyślny avatar

Rafaela

21.11.2011 22:17

Dodane przez marek 2 w odpowiedzi na Zyczę zdrowia

Czytam blog Premiera dr Jarosława Kaczyńskiego i ten twój wpis ABSOLUTNIE tu nie pasuje. Wpisy tego typu są na onet.,wirtualna, tvn-y. Więc bądź tak dobry i nie pisz bzdur , bo wśród mądrych wypowiedzi wyglądają jak chwasty. Idź do swoich siać oset i pokrzywy.
Domyślny avatar

Poznański

21.11.2011 14:04

Jestem bezpartyjnym i takim mam zamiar pozostać.Jednak będąc wyborcą PiSu czuję się adresatem listu. Nie mam zastrzeżeń do politycznej części pisma. Podzielam analizę sytuacji i wnioski przedstawione przez p.Prezesa Kaczyńskiego aczkolwiek niczego szczególnie nowego tu nie powiedziano. Opisane okoliczności są obserwującym sytuację w PiSie znane od wielu lat. Niedosyt pozostawia, niestety, analiza przyczyn słabszych niż oczekiwano wyników wyborów. Przedstawione błędy nie wyczerpują listy. Brak jest wniosków co do organizacyjnej i osobistej odpowiedzialności sztabu wyborczego a i samego prezesa. Nic samo się nie działo. Ktoś to organizował, ktoś kierował, ktoś podejmował konkretne decyzje i wydawał polecenia. Za wszystkim kryja się konkretne osoby. W swojej działalności zawodowej a także hobbystycznej wszelkie negatywne zdarzenia analizuję (sam lub/i z zespołem) kierując się z grubsza następującymi punktami: - ustalić co się konkretnie stało, - ustalić dlaczego to się stało, - co zrobić by nie stało się ponownie, - kto jest winny temu co się stało. W liście p.Kaczyńskiego tego zabrakło. Jednym z zarzutów ekipy Ziobry jest to, że w otoczeniu prezesa Kaczyńskiego znajdują się osoby niekompetentne a są i tacy analitycy, którzy uważają, że jest tam kret.Rozliczenie personalne z popełnionych błędów jest niezbędne zarówno na szczeblu centralnym jak i w organizacjach terenowych. Brak takich rozliczeń i wskazania osób winnych błędów będzie dla wszystkich sygnałem, że tak naprawdę nic się nie zmieni, przegrane zostaną następne wybory po których pan Prezes Kaczyński napisze kolejny list do członków i sympatyków PiSu.Ziobrze i Kurskiemu pozostanie satysfakcja, że to oni mieli rację.Osobiście jestem pesymistą a mój pesymizm potwierdzają wystąpienia przedstawicieli PiSu w mediach.
Domyślny avatar

marek 2

21.11.2011 15:41

Dodane przez Poznański w odpowiedzi na list do członków PiS

Tam nie ma kreta - tam są krety... Syłszałem, że jedną ze sprawdzonych metod osób z Zakonu PC - tej metody też sam doświadczyłem, jest totalne ignorowanie i blokowanie każdego , kto jakkolwiek przerasta wysoko ustawionego członka PiS. Metodzie tej służy - arsenał taktyk m.in. takich jak: umawianie się na spotkania i nie przychodzenie, nieodbieranie telefonów, nieodpowiadanie na maile i sms-y, zaleganie z wypłtami na czas,a jednocześnie zapowaidanie i zapewnianie , ze maile, telefony , sms-y sa wysoce oczekiwane, dalej robienie unikow w rodzaju zamykanie się w toalecie, jak juz nie mozna uciec, itp. itd. A kiedy juz do spotkania dochodzi, to jedną z taktyk jest zachownaie (ze strony notabla PIS) , ktore obraża (petenta- bo w takiej roli ta osoba jest w gruncie rzeczy postawiona) i wykrzyki notabla PIS został, że głeboko urażony, obrażony, gdyż tak się , stara, tak tyra, tak pracuje, tyle już się zasłużył dla partii . Jak sie dowiedziałem, te metody są stosowane na wielką skalę, dlatego mam nieodparte wrażenie, że ktoś w tej partii wrecz prowadzi szkolenia w sztuce opisanych wyzej zachowań . Proszę by czytelnik tego tekstu spróbował sie skontaktować z jakimkolwiek członkiem tzw. Zakonu PiS (dawne PC) - a zaobserwuje jeszcze szersze spektrum przytoczonych zachowań. Ja osobiście już z żadnym posłem PiS nie mam zamiaru ani pracować, ani tym bardziej odbywać jakiekolwiek spotkań. Pozdrowienia dla Pana Prezesa!
Domyślny avatar

Gosc

21.11.2011 20:58

Dodane przez marek 2 w odpowiedzi na Tam nie ma kreta - tam są

Ciekawe spostrzeżenie. Ale to nie tylko w polityce tak jest. Każdy kto miał kontakt z uczelniami wyższymi w naszym kraju, spotkał się z podobnymi praktykami. Pół wieku urabiania Polaków przez miernoty teraz zbiera żniwo. Co nam w kraju wyrosło? Całe pokolenie wychowane w PRL trzeba by wychować od nowa, na miarę świata XXI wieku. Ale na to już za późno. Gdyby PRL trwał krócej z 20 lat to może teraz byśmy byli podobnie jak Finlandia. Dlaczego z książki pana Kaczyńskiego wyłowiono tylko Merkel, Giertycha z ADHD i może coś jeszcze innego pikantnego? Nawet niezalezna.pl olała tę książkę. A gdzie przemyślenia nad innymi wypowiedziami JK ważnymi dla rozwoju kraju?
Domyślny avatar

Rafaela

21.11.2011 22:10

Dodane przez marek 2 w odpowiedzi na Tam nie ma kreta - tam są

Sam zastosowałeś to o czym piszesz i przestrzegasz. Napisałeś nie na temat.Jesteś jednym ze szkoleniowców. Jeżeli nie masz zamiaru się kontaktować - TO PO CO ten wpis?
Domyślny avatar

Gość

21.11.2011 22:01

Szanowny panie prezesie przeczytalam ten list i mysle,wszyscy,ktorzy utozsamiaja sie z PIS musza sie z nim zapoznac,mysle,ze narazie nie ma i nie bedzie w najblizszej przyszlosci przyzwolenia na rzadzenie partii prawicowej jaka jest PIS chyba ,ze zaistnieja warunki zewnetrzne i wewnetrzne wtedy moze zdarzy sie cud i Polacy Ci nie uwiklani pojda na wybory ale zanim to nasapi trzeba dzialac w terenie i wyelimnowac wszystkich kretow z pejsami z partii inaczej nic nie bedzie bo oni zawsze znajda POwiod do rozbicia prawej strony,ktora jest przeszkoda do realizacji celow niepolskich.Zawsze z panem i zawsze na PIS glosowala moja rodzina.Klaniam sie i trzymam kciuki za powodzenie.
Domyślny avatar

3grosze

23.11.2011 02:01

Stalo sie ze kolejna grupa wylamuje sie z PISu. Solidarna Polska z wartosciami Z.Ziobro powinna przyciagac czesc elektoratu pozostalosci po Samoobronie, przyciagac wahajacych z PO czy Palikota. W nastepnych wyborach dwie partie prawicy w tandemie zdobeda wiecej glosow niz PIS indywidualnie. 10% elektoratu ktore poparlo Palikota zaskoczylo wszystkich! SP z mlodszym kierownictwem ma szanse przyciagac inna czesc elektoratu z poza PISu. Glosowalem na PIS i bede glosowal na PIS w nastepnych wyborach. Ale wydaje mi sie ze PIS w pojedynke nie da rady. Niestety dzisiejsza Warszawa to nie Budapeszt. SP powinnia wspoldzialac i uzupelniac sie z PIS. Serdecznie pozdrawiam pana prezesa.
Domyślny avatar

Czytelnik

23.11.2011 15:53

Polecam zapoznać się z treścią pierwszej części książki Jarosława Kaczyńskiego "Polska naszych marzeń". Wiele ważnych informacji o wizji państwa, które przemilczały nawet prawicowe media. Ale chyba nikt tej książki nie czytał. Swoją drogą ta część personalna książki (Alfabet JK) mogła zostać opublikowana, jeżeli już taką potrzebę JK miał, nie w książce, ale w prasie, na blogu itd. Książka przed wyborami powinna być krótka. Takie 140 stron jakie ma pierwsza część to by było OK. Tusk wydał w wydawnictwie Palikota taką krótką w 2005 na 117 stron. Wydawanie książek w Polsce przez polityków niewiele daje, bo mało kto je czyta dogłębnie, ale publikacja takiej na Zachodzie, skłoni przynajmniej część dziennikarzy z tamtejszego mainstreamu do zapoznania się z nią i nie powielania utartych sformułowań. Im będzie krótsza to więcej ludzi ją przeczyta. Rozumiem, że większość ludzi lubi opowieści personalne, zza kulis, ale chyba błędem było łączenie tego w jednej książce, o tak ważnym tytule. Wydanie tych pierwszych 140 stron na Zachodzie (język angielski, języki skandynawskie, oczywiście węgierski, gruziński, ale też chiński) przysporzyło by wielu sympatyków takim poglądom, albo chociaż rozwiało i zneutralizowało pokutujące schematy myślowe o ostatnich latach w kraju. Przecież to nie jest żaden koszt wydać trochę pieniędzy na tłumacza książki. W ostateczności, jeśli nikt na Zachodzie by nie chciał wydać tej książki (co jest mało prawdopodobne, dając na to, że jest napisana przez brata Lecha Kaczyńskiego), to niech to polskie wydawnictwo wyda wersję polsko-angielską, albo nawet wielojęzyczną w jednej książce. To by było coś. Ile w Polsce wydano już książek o Sarkozym?! A dlaczego na Zachodzie można zdobyć tylko książki Wałęsy?
Gniewko

Gniewko

23.03.2015 14:00

Zgadzam się w 100%.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Jarosław Kaczyński
Nazwa bloga:
Zdaniem Jarosława

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 16
Liczba wyświetleń: 245,522
Liczba komentarzy: 479

Ostatnie wpisy blogera

  • Obrona Tymoszenko to zbliżenie Ukrainy do Europy
  • Dziękuję za pamięć
  • Kilka słów wyjaśnienia

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Po co Polsce Ameryka, po co Ameryce Polska?
  • O zakupach i Adamie Małyszu
  • Dziękuję za pamięć

Ostatnio komentowane

  • , Ostatni akapit wskazuje, że artykuł był pisany kilka lat temu. Niemniej, jeżeli był pisany po Wietnamie, Iraku, Libii, Ukrainie, Syrii (by wymienić główne "sceny" amerykańskiej polityki), to mnie…
  • , O jakiej to "męczeńskiej śmierci" mowa - można zapytać? I co to za bluźniercze porównywania do męczeństwa Chrystusa czy św.Maksymiliana Kolbego?!
  • , Bożę,Ty widzisz te bzdety (i te orty) i nie grzmisz?!?!?

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności