Zagraniczne a szczególnie niemieckie sieci handlowe są „być albo nie być” polskich przedsiębiorstw i nie tylko przemysłu spożywczego i rolnictwa, ale także wyrobów przemysłowych. Jak Polacy mogą rozwijać swoją przedsiębiorczość ? Co z tego, że coś się wyprodukuje, jak nie ma gdzie tego sprzedać ! Niemcy dostali 900 mln dolarów od Banku Światowego i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju na ekspansję na rynki w Europie Środkowo-Wschodniej i teraz mogą dyktować swoje warunki. Powinniśmy w każdym mieście wybudować własny supermarket, gdzie będzie można sprzedawać polskie wyroby przemysłowe i spożywcze. Handel wymaga najmniejszych inwestycji, a przynosi największe zyski. Miastom przyniesie to dodatkowe wpływy do budżetu nie tylko przez zyski supermarketu, ale także przez zwiększenie wpływów lokalnych przedsiębiorców i ich pracowników.
http://niezalezna.pl/691…
http://naszeblogi.pl/640…
http://naszeblogi.pl/612…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11583
Za dużo Pan od przeciętnego klienta wymaga bo na tym ostatnim już poziomie dystrybucji świadomość ekonomiczna jest praktycznie zerowa. Cała batalia rozgrywa się znacznie wyżej i poza horyzontem zwykłego Kowalskiego, który w praktyce zawsze i bez większej refleksji kupi tam i to co mu się podstawi pod nos.
Ja właśnie chodzę do własnego polskiego hipermarketu, choć jeszcze nie wszystkie towary tam oferowane są polskie (np. "niemiecka chemia", "chińskie ciuchy"). Ten market nazywa się "cotygodniowy targ miejski" i odbywa się zwykle w środy, a ostatnio nawet dodatkowo w sobotę. To jest bezpośredni kanał finansowania polskiego rolnictwa i polskiej drobnej wytwórczości, tylko rząd musi trzaskać po łapach urzędasów gminnych, żeby nie zadusili źródełka wygórowanymi opłatami i podatkami lokalnymi. Wtedy będzie dobrze i jakiś własny handel na tej kanwie się rozwinie.
Rozwiązanie jest proste, oczywiste i naturalne. Żeby móc coś zdziałać, zmieniać, promować po swojemu zjawiska gospodarcze to trzeba rządzić. Polski rząd nie rządzi gdyż oddał tą władzę UE i innym organizacjom. Dopóki nie wystąpimy z tego Systemu pozostanie nam tylko działanie na dole. Obywatelskie, wbrew poczynaniom naszego rządu i obcej władzy. Czyli kupowanie na targu, samodzielne sprawdzanie co jest polskie itd.
Przy okazji warto spojrzeć na dzisiejsze poczynania Trumpa. Ot. Nie podoba się handel z Chinami? No to myk, cła. Bylibyśmy wolnym krajem no to myk: cła na Niemcy.
Ale nie jesteśmy u licha. A nasz rząd, który nie chce tego przyznać jest albo bandą kłamców pragnących czerpać z koryta albo zwykłymi agentami.
Panie Gniewko. Myślę że czas na nowy typ artykułów na naszychblogach. Nie o tym że jest źle i Niemcy gospodarczo nas kontrolują ale jakieś praktyczne porady. Konkrety. Jak funkcjonować w Polsce by nie płacić podatków, które tylko zasilają aparat opresji, jak wspierać polską produkcję i handel. To naprawdę byłoby pomocne!
Generalnie myślę o czymś takim od dawna. Trzeba wreszcie za to wziąć się zamiast tracić czas na pisaninę w sieci :)
" Zagraniczne a szczególnie niemieckie sieci handlowe są „być albo nie być” polskich przedsiębiorstw i nie tylko przemysłu spożywczego i rolnictwa, ale także wyrobów przemysłowych. "
------------------------------------------------------------------------------------
Zgadzam sie z Panem w 100%.
W ubieglym roku urlopowalem na Mazurach, poniewaz tylko obiady jedlismy
w restauracji, a sniadania i kolacje organizowalismy we wlasnym zakresie.
W ten sposob mielisny z zona okazje odwiedzac Lidlle, Kauflandy, Biedronki,
Zabki i inne Tesca i moge stwierdzic, ze prawie 80% oferowanego
asyrmetu spozywczego to byly wyroby wyprodukowane w Polsce przez
prawdopodobnie polskich wytworcow.
Dlatego uwazam, ze slusznie Pan zaklada, iz mozliwosc zbywania tych
wyrobow w placowkach zagranicznych sieci handlowych, jest dla
ich producentow podstawa egzystencjonalna.
Obserwacji dokonalismy z zona w warszawskich i olsztynskich placowkach.
" Zagraniczne a szczególnie niemieckie sieci handlowe są „być albo nie być” polskich przedsiębiorstw i nie tylko przemysłu spożywczego i rolnictwa, ale także wyrobów przemysłowych. "
------------------------------------------------------------------------------------
Zgadzam sie z Panem w 100%.
W ubieglym roku urlopowalem na Mazurach, poniewaz tylko obiady jedlismy
w restauracji, a sniadania i kolacje organizowalismy we wlasnym zakresie.
W ten sposob mielisny z zona okazje odwiedzac Lidlle, Kauflandy, Biedronki,
Zabki i inne Tesca i moge stwierdzic, ze prawie 80% oferowanego
asyrmetu spozywczego to byly wyroby wyprodukowane w Polsce przez
prawdopodobnie polskich wytworcow.
Dlatego uwazam, ze slusznie Pan zaklada, iz mozliwosc zbywania tych
wyrobow w placowkach zagranicznych sieci handlowych, jest dla
ich producentow podstawa egzystencjonalna.
Obserwacji dokonalismy z zona w warszawskich i olsztynskich placowkach.