Na początek króciutki wstęp, którego nie mogę sobie darować.
W niedźwiedziej, ruskiej paszczy z cuchnącym oddechem, gdzie korupcyjnie (Putin słono zapłacił) umieszczono kolejny Mundial, zaświeciło dla nas słoneczko. Choc wydawało się, że po beznadziejnej i kompromitującej klęsce Orłów Nawałki, nic już nie uraduje. A tu Niemcy, jeszcze chwilę mistrzowie świata, dostali po dupie od czwartorzędowej Korei i jak nasi wspaniali chłopcy, jadą ciupasem do domu z podkulonymi ogonami. Choć jeszcze dwa dni temu kpili i wyśmiewali się z polaczków i Lewandowskiego. Brawo Korea! Brawo Senegal! Brawo Chorwacja! Brawo Islandia!
Co to znaczy?! Zwariowałem?
Nie moi drodzy. Właśnie kończy się era pseudo-futbolu, gdzie najważniejszym parametrem jest czas posiadania piłki, a nie ilość sytuacji strzeleckich i liczba bramek. Koniec z tym. Koniec z tysiącem podań w poprzek i do tyłu. Z tzw. grą pozycyjną. Z przewagą cwaniactwa nad walecznością i wolą zwycięstwa. Wracamy do starego dobrego futbolu, jak za Górskiego, z ciągiem na bramkę, sprytem skrzydłowych, jak Grzegorz Lato, mądrością Włodzimierza Lubańskiego, solidnością Kazimierza Deyny, czy krwiożerczym instynktem, niedocenianego niestety Andrzeja Szarmacha, któremu Lewandowski mógłby buty wiązać. A te wszystkie Krychowiaki to śmieszne krasnoludki w porównaniu z takim mistrzem boiska, jak Janusz Kupcewicz.
Oczywiście pan Adam Nawałka nie zauważył, mimo 20 osobowego sztabu asystentów, także pan Zbigniew "Rudy" Boniek, z milionami, które mu wypadają z kieszeni prawie, jak jego kumplowi Misiowi Platiniemu, też nie zauważył, że w piłce nożnej idzie nowe. Że właśnie takie Senegale, Kolumbie, Koree, czy Maroka i Islandie znalazły sposób, choć właściwie zastosowały klasyczną metodę na rozwalanie tych idiotyzmów "gry pozycyjnej". I po ptokach. Niemcy już Auf Wiedersehen; Francja, jak zwykle trzęsie portkami; Argentynę łut szczęścia uratował; Angole nędza; Hiszpania ledwo, ledwo.
Pies to drapał... Ważne tylko, że te butne, chamskie Szkopy mają nauczkę. I jeszcze powiem – byli dużo gorsi nawet od Orłów Nawałki.
+++++
Wygraliśmy wybory ! Hurrra! Jedne i drugie ! Hurrra! Teraz my pokażemy !
Przepraszam, co pokażemy? Noo... pokażemy, że Polska jest wielka. Bóg, Honor, Ojczyzna! Matki Boskiej Częstochowskiej, cholera, już do klapy wpiąć nie można, bo ten gad, TW Bolek, najświętszy symbol sprofanował.
Lecz tu niestety, parafrazując naszego niedocenionego geniusza, Wyspiańskiego – rzeczywistość skrzeczy.
Gospodarka ledwo się tli rozkradziona i przehandlowana przez takich typków, jak Balcerowicz i Lewandowski, którzy, mam nadzieję, że w końcu, za potworne szkody, jakie uczynili państwu i Polakom, pójdą sprawiedliwie siedzieć.
Czego nie sprzedano, to świadomie zniszczono. Żeby nie było konkurencji dla Niemców, Francuzów, czy Holendrów. Jak wspaniałe stocznie i już prawie całe górnictwo węglowe.
Gazety w 80% niemieckie; banki obce, międzynarodowe. Sieci handlowe nie-polskie.
Mało tego, rujnując gospodarkę pozbawiono ludzi miejsc pracy i zmuszając 2 – 3 miliony najinteligentniejszych i sprytnych ludzi do emigracji zarobkowej. To też było zagranie taktyczne "przyjaciół" z zachodu. Bardzo potrzebowali wykształconych Polaków na swoim rynku pracy.
Gdzie są polscy lekarze? Gdzie pielęgniarki i informatycy? A gdzie najwyżej wyspecjalizowani na świecie spawacze okrętowi?
A w ogóle, to po co Polaków kształcić? Średnia kadra za dużo wiedzy nie potrzebuje. Są kalkulatory, komputery i smartfony.
Kultura? Na cholerę to komu ?! Taniec z gwiazdami nie wystarcza? No to jeszcze Big Brothera macie. A teatry, sale koncertowe, imprezy dla tych, co w muszkach i smokingach, choć na prawdę wczoraj woleli białe skarpetki frotte, oddać zasłużonym i wiernym, Jandom, Sthurom, Kayom, czy Hołdysom. Gawiedź przebierańców w podróbach Armaniego i Versace i tak nie odróżnia kiczu i tandety od sztuki.
Długo tak można wyliczać. Po przejęciu władzy w 2015 roku, Rzeczypospolita była w katastrofalnym stanie. Prawdziwe pobojowisko, po którym hulają tylko łupieżcy, zdzierając resztę odzieży z dogorywającego trupa – Polski.
Rozradowani nasi "patrtioci" zapętleni w swojej mantrze – Bóg, Honor, Ojczyzna, nic nie widzieli, nic nie pojmowali i zamiast przyłożyć się do roboty, by wspólnie odgruzować kraj, rozpoczęli swoje ulubione działanie – narzekanie.
Nie mogli już narzekać na bandę Tuska i Pawlaka, bo to padlina, więc obrali cele wśród swoich.
I żaden z tych tumanów nie był w stanie pojąć, w tym nagłym odzyskaniu władzy, że jesteśmy państwem słabiutkim, państwem biednym, a na dodatek nie mamy wielu prawdziwych przyjaciół za granicą. Wprost przeciwnie: ze wschodu Rosja, z zachodu Niemcy, nasi odwieczni wrogowie, którzy bez najmniejszych skrupułów nas zniszczą przy najmniejszej okazji.
W takiej sytuacji politycznej szuka się wsparcia. Robi się wszystko, by ktoś silny pomógł, gdy wiadomo, że samemu nie da się rady.
Oczywiście hurra – patrioci tego nie pojmują. Więcej, kompletnie nie rozumieją polityki, a długofalowe strategie, czy doraźne taktyki dyplomatyczne, to czarna magia, którą należy traktować z najwyższą podejrzliwością.
Brzytwa Ockhama pozostawia nam tylko trzy możliwości owocnych sojuszy:
- Unia Europejska zdominowana przez Niemcy,
- Rosja,
-Stany Zjednoczone wraz z mającym na nie wielki wpływ, środowiskiem żydowskim.
Może ktoś widzi inne wyjście? Nie slyszę. Sojusz Wyszehradzki, czy Trójmorze dopiero trzeba zbudować. Na razie, to żadna siła.
No więc – po kolei.
Oczywiście najbardziej logicznym, na pierwszy rzut oka, sojuszem, jest Unia Europejska, której członkami jesteśmy już przecież od 14 lat.
Tylko... wówczas, w 2004 roku, jak przystępowaliśmy do niej, to była Unia z pewnymi pozorami uczciwości, a bilans strat i zysków takiej decyzji był lekko pozytywny. Niestety, po tych wielu latach i rządach ferajny Tuska u władzy, rozwiały się wszelkie wątpliwości i to do tego stopnia, że w 2015 roku, duet Unia –PO, przegrały wybory z kretesem.
Dalsze dwa lata rządów "dobrej zmiany" wybijającej Polskę na suwerenność i walczącej o faktyczny wzrost gospodarczy, tylko potwierdziły podejrzenia, co do roli, w jakiej w Unii starano się Rzeczypospolitą obsadzić.
Polska miała pozostać państwem drugiej kategorii, faktycznie neo-kolonią. Dostarczycielem taniej siły roboczej. Wielkim rynkiem zbytu na drugorzędne towary z Europy. Miejscem do wyprowadzania olbrzymich bogactw: przez niepłacenie podatków – pieniędzy obywateli, poprzez fabryki, huty i kopalnie – bogactw naturalnych. Banki, montownie, potężne rolnicze latyfundia, newralgiczna infrastruktura, jak woda i wodociągi miejskie, media, w tym 80% prasy lokalnej w niemieckich rękach, czyli manipulowanie opinią publiczną – to wszystko czysty neokolonializm.
Tego chce Unia Europejska nadal. Lecz my się bronimy przed tym, więc jest wojna. UE nigdy nie będzie naszym prawdziwym sojusznikiem na zasadach partnerskich, tak długo, aż się zmieni całkowicie filozofia tego systemu, lub, co bardziej prawdopodobne, Unia się rozpadnie, jako chwilowa efemeryda w historii Europy.
Ewentualny sojusz i przyjaźń z Rosją już była przez długie lata przerabiana. To państwo, to spadkobierca mongolskiej hordy, zupełnie innej cywilizacji, jak to Koneczny nazywa – cywilizacji turańskiej. Z Rosją, co najwyżej, możemy mieć normalne, sąsiedzkie stosunki, wyłącznie na partnerskich zasadach. Na to jeszcze za wcześnie, bo ciągle jesteśmy za słabi. Lecz nigdy nie będziemy sojusznikami, jeżeli Rosja nadal będzie prowadzić politykę imperialistyczną, czyli będzie starała się narzucić nam podległość. A potem, jak to znamy – eksploatować.
Czyli co nam pozostało? Nic by nie pozostało, gdyby ostatnie wybory w USA wygrała ta fałszywa neoliberałka i kryptokomunistka Hillary Clinton. Szczęście nam dopisało w postaci Donalda Trumpa. Na dodatek jeszcze, on ma wizję Europy, która jest zbieżna z ideą obu braci Kaczyńskich – ideą silnego związku państw Europy centralno – wschodniej, jako przeciwwagi dla zdegenerowanych Niemiec, Francji i Beneluxu, ideą Trójmorza.
I teraz hurra – patrioci zawyją. Optymalnym, logicznym i mogącym przynieść RP wymierną korzyść, jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i ich najwierniejszym koalicjantem, Izraelem.
Kim właściwie są ci, jak to nazywam, hurra – patrioci? To dobrzy ludzie, pewien element naszego elektoratu. Gdyby starać się zbadać i rozłożyć na części tą grupę, to okaże się, że 50% to biedacy, ludzie mało odporni na propagandę, którym wojna hybrydowa, ktora toczy się od lat, wdrukowała w umysł poglądy, odpowiadające wektorom polityki Moskwy, czy Berlina. Następne 20% to nieuleczalni antysemici. Choć właściwe to ksenofoby spod hasła "Polska dla Polaków". Nie cierpią – po kolei, od najbardziej, do najmniej – żydów, ciapatych, Ukraińców, cyganów, czarnych, ruskich, szkopów. Użyte określenia są ich nazewnictwem. To grupa raczej nieuleczalna.
Następne 20% to hurra – patrioci, którzy są przekonani, że tak jak po II WŚ, cegła po cegle odbudowano Warszawę, tak samo teraz, "własnymi ręcami" damy radę wszystko samemu dokonać. Czyli pełna autarkia. Nikt nie jest nam do niczego potrzebny.
I ostatnie 10% to klasyczne, niepoprawne mądrale, które zawsze wiedzą lepiej; wszystko zrobiliby lepiej, a na dodatek są hałaśliwymi, ciągle narzekającymi malkontentami.
+++++
- "Co tam panie w polityce?
- Chińcyki trzymają się mocno?!"
Wyspiański, "Wesele", Czepiec, do Dziennikarza; akt I, scena 1
- "No, tylko my jesteśmy
tacy przyjaciele, co się nie lubią. "
Wyspiański, "Wesele", Żyd do Pana Młodego; akt I, scena 17.
Nasz niedoceniony geniusz Wyspiański, w tych dwóch skromnych cytatach z "Wesela", zawarł całą skomplikowaną sytuację roku 2018-go.
Cóż takiego się porobiło?
W pierwszym cytacie Wyspiański dał obraz powszechnej wiedzy o świecie i polityce. Płytkiej i powierzchownej. Tak większość odbiera skomplikowane zależności, które rządzą losami całych narodów. "Chińcyki trzymają się dobrze". No i dobrze... Po co wiedzieć więcej. Mamy władzę, swojego prezydenta, swój parlament i swój rząd. Nawet w ramach istniejących reguł, tak zwanego "prawa", możemy zrobić wszystko i nikt nam nie podskoczy.
Czyżby?
Niestety nie. Nie żyjemy w próżni, więc wzajemne oddziaływania i reakcje są ciągle bardzo mocne. Taki polityczny pętak, jak Schetyna, mówiąc "... i zagranica", zdawał sobie dobrze sprawę, jakie to ważne i jakie mogą być implikacje, gdy tą "zagranicę" zdoła się podjudzić i skierować przeciw Polsce. Wiedział także, że sytuacja zewnętrzna jest sprzyjająca, bo władzę w tej "zagranicy" ma opcja diametralnie przeciwstawna temu, co reprezentuje sobą "dobra zmiana". W skrócie można powiedzieć – neoliberalizm kontra neokonserwatyzm. Post polityczna magma zhomogenizowanego porządku świata kontra naturalna tradycja cywilizacji łacińskiej. Tak, tak, to wojna cywilizacyjna, to wojna o to, jaki ma być nowy świat i kto w nim będzie rządzić.
Jarosław Kaczyński spowodował, że nie ma to być wyłącznie walka Bruksela kontra Warszawa i może Budapeszt, ale Bruksela, Berlin, Paryż kontra Warszawa, Waszyngton i Tel Aviv. Więc by tego dokonać, trzeba było wyraźnie zaznaczyć, pokazać pewnym silnym akcentem, że już w sprawach najważniejszych spolegliwi nie będziemy i jesteśmy zdecydowani walczyć i wygrać.
Żeby nie było wątpliwości – Amerykanie nie robią tu czegokolwiek, bo nas kochają, bo szanują i podziwiają Polskę. Robią to dla swoich dalekosiężnych interesów i robią to po to, by świat był ułożony tak, jak planuje sobie Waszyngton z obecną władzą, a nie Bruksela – Berlin – Paryż – Moskwa. Więc, jak ten potężny, krwiożerczy rekin, otwierają zębatą paszczę i pozwalają, by mała rybka bezpiecznie oczyściła im zęby. Ta rybka to Polska.
Lecz, by do takiej sytuacji doprowadzić, trzeba było rozpocząć polityczną grę. I to rozpocząć mocnym akcentem. Najlepiej do tego, jak zwykle, nadawali się Żydzi. Po pierwsze, to naród, który ma największe wpływy na Stany Zjednoczone, a po drugie: " "No, tylko my jesteśmy
tacy przyjaciele, co się nie lubią. ", jak powiedział już w 1901 roku Wyspiański. A ponieważ Żydzi uważają Holocaust za swoją największą współczesną świętość, do której tylko oni mają prawo, wystarczyło do tego ludobójstwa dołączyć wymordowanie milionów Polaków, by wrzask na świecie podniósł się pod niebiosa. Bo Żydzi w swej diasporze są wszędzie (może za wyjątkiem Antarktydy, ale nie jestem pewien). Pozwoliliśmy, by krzyk, oburzenie i stek przekleństw trwał pewien okres. By wreszcie red-necki z Teksasu, Mormoni z Utah i pozostałe światowe prostaczki, może po raz pierwszy w życiu usłyszały, że istnieje coś takiego, jak Polska, a amerykańskie "polaczki" to nie przezwisko niezbyt mądrych ludzi.
Dokonaliśmy tego, co zamierzaliśmy. Utworzyliśmy wspólny front. Dowodem na zakończenie akcji "przyjaciół, co się nie lubią" było wspólne podpisanie polsko –izraelskiej deklaracji przez premierów Morawieckiego i Netanyahu.
Kto zyskał, a kto stracił? Pytanie durne, lecz będą je notorycznie stawiać hurra –patrioci, oczywiście starając się wszystkich przekonać, że Polska została upodlona, a Żydzi, jak zwykle nas wykiwali. Ale to jest właśnie typowa odpowiedź na pytanie z "Wesela" – "Co tam panie w polityce?". Bo podpisanie deklaracji to obopólna korzyść. A jeśli ktoś się nie domyśla, to deklarację zredagowano i podpisano, bo tak polecił duży blondyn z precyzyjną czupryną. Stany Zjednoczone w swoim projekcie dla świata, potrzebują bardzo współpracujących ze sobą "przyjaciół, co się nie lubią", Polaków i Żydów. Tak mogą ogarnąć i wpływać na sytuację w Europie i na Bliskim Wschodzie.
Żydzi oczywiście też dużo zyskali. Kontynuację wsparcia USA w swojej nieciekawej sytuacji w Izraelu. Wyraźnym znakiem było przeniesienie ambasady Stanów do Jerozolimy. A działając wraz z Polską, będzie można wydoić od Niemców jeszcze więcej za II Wojnę Światową i za Holocaust.
Jak powiem, że najwięcej zyskała Polska, to hurra – patrioci zamordują mnie śmiechem. Lecz tak jest i może kiedyś będą w stanie to pojąć. Dobrze by było, by stało się to szybciej, bo mogli by dużo pomóc, zamiast bezustannie bezsensownie knuć. Polska wreszcie ma szeroko otwartą bramę do pełnej suwerenności i może spokojnie i szybko się rozwijać. Nieprawda? Wczoraj podpisaliśmy kontrakt, który powoduje, że przestajemy być niewolnikiem Gazpromu i, o dziwo, staniemy się nawet eksporterem i dystrybutorem gazu LNG. Leją już gorzkie łży Niemcy w swoich gazowych magazynach w Rehden. Tak bardzo, wraz z Rosją, chcieli być jedynymi panami gazu w Europie. Patrząc dalej, może wkrótce te wszystkie Biedronki, Liedle i Kauflandy będą zmuszone przestać nas okradać, jak przybedzie im konkurencja znacznie potężniejszych (i tańszych dla klienta) sieci Walmart, Kmart, czy 7-Eleven.
Oczywiście wielu się zastanawia, czy to tylko splot okoliczności, czy może dobrze przemyślany scenariusz. A jeżeli to drugie, to kto to wymyślił? Może Jarosław Kaczyński? Eee... niemożliwe!
Lecz zapewne ktoś, w odpowiednim momencie przypomniał sobie imperatyw kategoryczny Immanuela Kanta.
"Należy postępować zawsze wedle takich reguł, co do których chcielibyśmy, aby były one stosowane przez każdego i zawsze"
Ps. Ostatnie dziesięć minut meczu Polska – Japonia, pokazały wszystkim dobitnie, co dzisiaj jest warty światowy futbol. Piniądze, piniądze, piniądze –jak bez przerwy podkreśla słynny Sławomir z Zakopanego. 10 minut 22 wysoko opłacanych facetów (dla Polaków każdorazowo 56 tyś zł. za udział w meczu) kopało sobie piłeczkę w stylu – kółko graniaste, cztero kanciaste.
.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 27800
Premier Węgier pokazuje, że interes Węgier można z pozycji słabszego państwa rozgrywać po swojej myśli z wieloma sojusznikami zamiast uzależnienia się od jednego.
Krótko mówiąc sami zdrajcy, a nie negocjatorzy. Izrael i USA są egzotycznym okupantem, sami okupowani przez chorych z nienawiści do świata żydów skoro marnują wartość współpracy na rzecz okupowania globu.
Najpierw wykluczyliśmy możliwość współpracy z Rosją oddając jeszcze za Tuska wszelkie interesy polsko-rosyjskie w ręce UE i Niemiec (a podstawą do tego była Lizbona za PiSu), a teraz ubezwłasnowolniliśmy się politycznie uzależnieniem od USraela, awatara szatanizmu światowego.
Naszymi naturalnymi sojusznikami są od lat Chiny z racji potencjału do ekspansji, wspólnych interesów z Europą Środkową i z uwagą na ich przynależność do kręgu światowego marksizmu-szataniazmu. Obie strony sobie odpuściły bo sojusz polsko-usraelski okazał się bezalternatywny, a de facto wymuszony drogą działań agenturalnych na polskiej scenie politycznej - cieszmy się zatem.
Naturalnymi sojusznikami sa w tej chwili państwa atakowane przez USrael. Łatwo je poznać po tym, że TVP i TVNy nazywają je reżimami, że są izolowane politycznie i gospodarczo oraz po tym, że są atakowane przez Izrael bezpośrednio, jak Syria i Iran. Białoruś trzyma się Rosji z powodu wymuszenia tego na niej przez UE i za aprobatą USraela. I z poklaskiem wielu "polskich" "polityków". To oczywista ustawka między imperiami zła. Konsekwencja "naszych" "polityków" w sprawie reprezentowania antypolskich interesów na Ukrainie też zamknęła nam na wiele lat możliwość najbardziej wartościowego geopolitycznie sojuszu. Nie ma co mieć pretensji do wrogów z Rosji, Niemiec i USraela, że o to dbają. Trzeba było brać przykład z Węgier, Białorusi i Iranu jak sobie radzić ze światowymi ustawkami.
Jeszcze raz gratuluję pozytywnego myślenia o niedzieli.
Nie mogę skończyć śmiać się nad każdym Twoim zdaniem! Jako najśmieszniejsze wybieram to o "naturalnych sojusznikach" (pamiętam te "bratnie narody" za PRL'u).
To mądry i dobry człowiek. Zrobił sobie taką satyrkę, czy przedtem kpił sobie z nas? A może grzybki? A może kwas?
"PiS wziął udział w darciu łacha po nitce."
I wszystko co dalej.
100/100 procent. Dziękuję. Polin to dla pasożyt(d)ów aj-waj ziemia obiecana, już powoli na naszych oczach przywracana. Mam wymieniać przyczółki?
Pozdrowienia.
Tak,Izrael to kupa kamieni. I sąsiednie państwa też. Powiem więcej - pół świata to kupa kamieni. Lecz nie interesują nas kamienie, tylko ludzie. Polacy przeżyli dokładnie 123 lata bez własnego państwa. Ci dziwni ludzie, zawsze odmienni od innych, zazwyczaj niechlujni i niezbyt dobrze pachnący, bez swojego państwa przeżyli znacznie więcej. Ponad tysiąc? Dwa tysiące? Jako jedyni semici za miejsce pobytu wybrali cywilizację łacińską. Nie byli tu mile widziani. Trudno się asymilowali. Gdy wzrastali w siłę byli przeganiani. Wreszcie swoją potęgę narodu w stanie rozproszonym zbudowali na finansach. Gdyby dziś na chłodno na to popatrzeć, głownie na lichwie. Mieli wyjątkowy talent do zdobywania czyichś pieniędzy, Nie bez przyczyny pierwszy poważny przekręt po transformacji, ArtB, miał izraelskie korzenie.
Tak czy inaczej, czy się chce, czy nie, żydzi są ważnym elementem światowej gry politycznej. Zlekceważenie ich, to wyłącznie strata. Jednakże dla żydów tylko dwa państwa odgrywają specjalną rolę - Polska i USA. Proszę się zastanowić nieco nad tum cytatem z "Wesela"- "No, tylko my jesteśmy
tacy przyjaciele, co się nie lubią. ". Czy Wyspiański, na przełomie XIX i XX wieku, Polski nie ma i nie zanosi się na nią, w tym zdaniu pokazuje pewną silną więź. Jak wtedy było między Polakami, a Polakami - żydami? Marzył im się POLIN? Gnębili i wykorzystywali głupich Polaków? A może tylko pasyżytowali na nas? Wcale nie. Stanowiliśmy pewną wspólnotę, nieufną, lecz sobie potrzebną. Reymont najlepiej te współzależności pokazał w "Ziemi obiecanej".
Państwo, w którym rząd, prezydent, dyplomacja i inne państwowe służby spowiadają się z każdego kroku przed obywatelami nie istnieje. A w Polsce krzyczy się - Muszę wiedzieć!; Dlaczego nas nie poinformowano?! To jest czysta głupota i dziecinada. Informując o wszystkim naród, o każdym kroku do wykonania, informuje się zarazem agentów obcych państw, więc i te, często wrogie państwa. Domaganie się informacji, i to natychmiast i całej, a na dodatek naród młodziutki, o bardzo słabo rozwiniętej kulturze politycznej, to kabaret. Głupi i szkodliwy. Pan Michalkiewicz, identycznie, jak pani Staniszkis, obrazili się na Kaczyńskiego, że ich nie zagospodarował, powiedzmy w roli rządowych ekspertów. Od tego momentu plują na PIS i na PJK. Wyłącznie z dosyć podłego charakteru - małostkowości i mściwości. Czy oni proponują jakąś mądrą alternatywę? Nie słyszałem.
Problem stosunków polsko-żydowskich obejmuje tak wiele aspektów, że trudno byłoby je ując w jednym tomie. Faktem jet, że nasze relacje zaczęły się od kontaktu z handlarzami niewolników, a następnie z biciem monet. I nie chciałbym, żeby tak się skończyły.
Były czasy życia obok siebie w państwie wielonarodowym, które pozostawiło długo swój cywilizacyjny ślad, jeszcze pod zaborami, jeszcze do I wojny. Właśnie o wielokulturowości, która mogła zgodnie współistnieć dzięki ramom cywilizacyjnym stworzonym przez I Rzeczpospolitą, jeszcze przez wiele lat później, pisał Józef Mackiewicz. Wśród mieszkańców Rzeczypospolitej żydzi nie byli tymi najlojalniejszymi, a wielokrotnie okazali się wrogami tej cywilizacji. To udział młodych rewolucjonistów, wśród nich Polaków jak Dzierżyński, ale głównie żydów, położył jej kres. Odrodzona II RP odwróciła się od tej idei wspólnoty wielu narodów, wielu religii, wielu kultur, ale miało to pozytywny aspekt częściowej asymilacji części żydów, którzy przyjmowali wiarę katolicką, zmieniali nazwiska. Okupacja niemiecka i sowiecka przerwały ten proces. Nie było w tym naszej winy. Był współudział żydów po stronie niemieckiej, sowieckiej i anglosaskiej. Nie jest to współudział chlubny. Dlatego nie jest kwestią sympatii lub antypatii ewentualna współpraca, i z którymi żydami.
Asymilacja w warunkach I RP nie oznaczała tego samego co asymilacja w I RP. Te państwa różniły się pod względem cywilizacyjnym. II RP była krokiem od zasad cywilizacyjnych łacińskich w kierunku cywilizacji socjalistycznej. Krokiem od wielokulturowości (nie w sensie nowomowy neomarksistowskiej) do państwa jednolitego etnicznie, które to stadium osiągnęliśmy w PRLu.
Tak jak Polacy nie byli jednym narodem I Rzeczypospolitej, tak żydzi nie byli wówczas jednym narodem. I nie są obecnie. Nie są mi znane szczegóły animozji między nimi, ale są głębokie i mają charakter etniczny, ideologiczny i polityczny.
Izrael jest specyficzną formą wspólnoty żydowskiej. Jest formą bazy wojskowej, narzędzia politycznego, w którym totalitarna władza propagandowo eksploatuje wyznawców judaizmu, żydowską tradycję i żydowskie ofiary. Jest socjalistyczny z powodu poglądów jego założycieli i mieszkańców, z powodu warunków bytowania w zantagonizowanym środowisku, z powodu finansowej zależności, i politycznych celów mocodawców. Jest ziemią świętą dla wyznawców trzech religii, a z punktu widzenia wyznawców globalizmu może być bombą-pułapką do odpalenia.
Jak najbardziej trzeba być po stronie zwycięzców, ale nie po stronie zwycięzców nad naszą własna cywilizacją. W tym właśnie jest trudność. To cywilizacja łacińska jest formą współpracy międzynarodowej, formą relacji opartych nie na dylemacie kto kogo, ale na zysku ze współpracy. W Trójmorzu i w całej Europie jest wiele narodów, z którymi należy do tej współpracy dążyć. Jest z kim współpracować również w USA. Podałem link do wywiadu Prof.Chodakiewicza, że tam jest oczekiwana ta bezpośrednia współpraca.
0/100
Wymadrzasz sie wasc jakbys skonczyl jakas Sorbone czy Oxford w polityce. BZDURY WASC PISZESZ ktore dowodza ze niewiele rozumiesz co sie dzieje w swiatowej polityce! Zacytuje co napisales:
"Naszymi naturalnymi sojusznikami są od lat Chiny z racji potencjału do ekspansji, wspólnych interesów z Europą Środkową...................." KOMPLETNA BZDURA !!!!!!
Czy zdajesz sobie sprawe ze to KRAJ KOMUNISTYCZNY z Biurem Politycznym i JUZ dozywotnim prezydentem Chin Xi Jing Pingiem ktory "demokratycznie" zamyka w wiezieniach swoich przeciwnikow politycznych i wykonuje blisko 11 000 wyrokow smierci rocznie?????????????????????? To trzeba byc chorym aby wiazac jakokolwiek nadzieje z najwiekszymi bandziorami na globie. Puknij sie wasc ALE MOCNO w dekiel.......Popatrz co Chinczycy wyprawiaja w Afryce.....a potem dopiero napisz cos sensownego !!!! USA NIGDY nie dopusci aby Chiny zaczely podskakiwac na swiecie a tym bardziej kontestowac USA. Dopoki Trump jest prezydentem USA to Chiny nie podskocza Ameryce......i moge sie zalozyc ze mam racje !!! Polska musi pogonic Adriana Jude i tych w rzadzie polskim ktorzy skrecili z dobrego kursu w kierunku EU ktora juz niedlugo rozleci sie bo jest tworem gdzie Niemcy o wszystkim decyduja wbrew innym panstwom, np. narzucania immigrantow innym panstwom WBREW ICH WOLI......czas na Polexit !!!!!
Właśnie na to zwróciłem uwagę, że Chińczycy są krajem komunistycznym, a nawet stawiają w Trewirze pomniki Marksa. Ideologia i forma sprawowania władzy nie są jedynym czynnikiem decydującym o współpracy, podobnie jak sympatia. Istotnym jest interes polityczny. W tej chwili Chiny taki interes mają w Europie Środkowej i Rosja z Niemcami ma tu tradycyjny interes, dlatego Polska jest ważna również dla USA-mocarstwa światowego.
Nasz interes jest taki by wykorzystać koniunkturę na rozgrywanie lokalizacji, w której mieszkamy w sposób dla nas korzystny, a nie dzielić się posiadanym terenem z przybyszami - aby nie dać się rozcieńczać demograficznie i podporządkowywać politycznie.
Do takich wniosków nie trzeba kończyć studiów. Wystarczy mapa i fałszywy przekaz polityków i dziennikarzy.
Walka nie jest planowana na kadencję Trumpa. Chodzi o dominację w skali pokoleń. Dlatego nasza współpraca z Chinami ma sens, bo interesem Polski jest by lokalna dominacja była w naszych rękach i potrzebna jest alternatywna współpraca dla wrogiego przejęcia pod pozorami sojuszu.
Ustawa 447, propaganda antypolonizmu wskazują na śmiertelne zagrożenie dla bytu Polaków. Izrael chce w Polsce mieć pozycję jak Chiny w Afryce i eksploatować geopolitycznie we współpracy z USA. Nam to pośrednictwo jest zbędne. Od współpracy na takich warunkach trzeba się zdystansować. Problem w tym, że nie ma kto ze względu na uwikłanie w filosemityzm kosztem patriotyzmu.
Czwartorzęd (Q) – najmłodszy okres ery kenozoicznej, który zaczął się 2,58 mln lat temu z końcem neogenu i trwa do dziś. Dzieli się na: plejstocen od 2,58 mln do 11,7 tys. lat temu, holocen od 11,7 tys. temu do dziś. ;-)))
Ludzie MAJĄ sądzić, że znajdują się w gronie najmądrzejszych, mają nie szukać informacji, nie szukać autorytetów ! W tym celu ograniczymy możliwość dzielenia się linkami, opodatkujemy cytaty.
I Gadowski na drugą nóżkę: https://www.youtube.com/…
Pomijając wszelkie inne względy, ja tu widzę silny trend statystyczny, a to w polityce znaczy bardzo dużo. Ach, i nie zapominajmy o dr Targalskim: https://www.youtube.com/…
co to za polemika? Bedziemy sobie dobierać różne publicystyczne i często marne autorytety i oni mają coś udowodnić? Mamy swoje rozumy i swoje przemyślenia. Więc ciekawi mnie, co waszeć myslisz, a nie Michalkiewicz, czy Ziemkiewicz. Chyba, że niestety Imci myśli wyłącznie Michalkiewiczami i Ziemkiewiczami. Czyli rozmawiam z wyuczoną maszyną.
Tak więc, kolejnym śladem jest artykuł z Haareza: https://www.haaretz.com/…
I taka mała drobnostka, której komentatorzy nie zauważają: "We reject the actions aimed at blaming Poland or the Polish nation as a whole for the atrocities committed by the Nazis and their collaborators of different nations." Założę się, że Pan nie dostrzeże tu aluzji i manipulacji :) Za to Morawiecki zachował się w porządku.
PS: Czy słyszał Pan może o pojęciu ramy (ang frame)? Tak więc ma Pan słuszność, że pośrednio rozmawia z maszyną. Z tym, że taka maszyna nie posiada wyuczonych poglądów, lecz wyuczone procedury wnioskowania na podstawie danych. Nawet więcej, taka maszyna ekstrahuje nawet nowe reguły z danych ;)
Trudno znaleźć jakieś jedno porządne źródło, które by to łopatologicznie opisywało. Ja osobiście mam w domu kilka książek z tej dziedziny. Na przykład cegłę Pawła Cichosza "Systemy uczące się", "Wnioskowanie w logikach nieklasycznych" pod redakcją Leonarda Bolca, "System z niepewnością ograniczoną. Model, analiza i modyfikacja. Podejmowanie decyzji i reguły decyzyjne" Konrada Wojciechowskiego, "Reprezentacja logiczna wiedzy zmieniającej się w czasie" Elżbiety Hajnicz, parę książek o systemach eksperckich. Ogólnie mam bardzo fajną biblioteczkę i lubię czytać o tym zagadnieniu. Oczywiście nie jest to to samo co spanie na wykładzie uniwersyteckim i nawet nie może się równać z późniejszym łażeniem z indeksem za wykładowcą, gdy udało się zaliczyć test wpisując cięgiem same "C". A nawiasem mówiąc, to zagadnienia te poznawałem kiedyś chodząc na zajęcia do ludzi z instytutu prof. Skowrona. Czyli czytam i wiem co czytam. Nie mówię, że jadę palcem po tekście i odfajkowuje jakieś kroki, lecz po prostu nadmieniam, że czytając takie rowery ze zrozumieniem nasiąkam po prostu takimi metodami wnioskowania mimowolnie i niejako przez indukcję. :]