Były czasy, gdy smoki pożerały piękne dziewice. Wierze, że dożyliśmy chwili, gdy piękna kobieta pokona smoka, i stanie się to w moim rodzinnym mieście, gdzie ziejący ogniem u podnóża Wawelu metalowy jaszczur rozbudzał moją dziecięcą wyobraźnię.
Jako Krakus wychowany w pobliżu Plant i Starego Miasta, oglądam zdjęcia Krakowa zamieszczane przez współziomków w sieci. Rośnie wtedy moja wdzięczność polskim monarchom, że coś w tym Krakowie spektakularnego zbudowali. Od czasu, gdy przestali w grodzie Kraka budować królowie, wiele się w stołeczno-królewskim mieście nie zmieniło.
Ostatnie ulepszenia infrastruktury i komunikacji to tylko drobny makijaż na twarzy starzejącej się damy. Inwestycje ograniczają się do rozwoju sieci dróg i mostów, budowania hoteli lub ośrodków konferencyjnych. O ile powiększają one bazę turystyczną, nie zmienią Krakowa w centrum rozwijania nowoczesnych technologii, lub ekonomiczny „think tank”. A przecież liczne uniwersytety i uczelnie stwarzają u podnóża Wawelu idealną bazę pod europejski odpowiednik Silicon Valley.
Powodów zastoju jest wiele. U źródeł wielu z nich tkwi samouwielbienie. Przeciętny krakowianin, w chwilach wolnych od codziennej bieganiny, udaje się na spacer do Sikornika, na Sowiniec, lub na Planty i oddychając od zgiełku miasta spogląda w stronę Wawelu, i wzdycha, jaki to Kraków piękny. Najpiękniejszy na świecie. Następnie kontent zakupuje sobie obwarzanka i siadając na ławce rzuca ostatnie okruszki gołębiom, które jak powszechnie widomo, są zaklętymi w ptaki rycerzami.
Chciałoby się, aby ci rycerze wreszcie się przebudzili, odłożyli miecze i stworzyli w Krakowie, prężne i sensowne centrum biznesowe, jakie uratowałoby dawną polską stolicę przed ostatecznym zaklęciem w skansen, miasto-muzeum nie mające wiele wspólnego ze światem doczesnym.
Należy również żywic nadzieje, że Krakówek przejrzy na oczy i dojdzie do oczywistego wniosku, że można wykreować centrum biznesowe, które nie będzie "zasłaniać Wawelu" i nie wykończy sektora turystycznego. Argument o tym, że jakaś nowoczesna budowla możne zasłaniać, w sensie dosłownym i w przenośni, wawelskie wzgórze i zamek królewski od dziesięcioleci paraliżuje jakiekolwiek sensowne inicjatywy o dużym rozmachu w moim mieście.
W efekcie nad panorama grodu górują obok wież wawelskich jeszcze wyższe kominy elektrociepłowni Łęgu. Oczywiście, wyglądają piękniej niż biznesowe wysokościowce innych europejskich miast. Krakowa najpiękniejszy jest i basta.
Tego typu obaw wizerunkowych nie mieli wiedeńczycy, nie podzielali ich też paryżanie i londyńczycy. Potrafili zbudować nowoczesne miasta, które nie zasłoniły ani katedry w Norte Dame ani pałacu Buckingham.
Skoro nie potrafiliśmy zbudować wieży Eiffla, niech uda się stworzyć krakowską Silicon Valley.
Czy takie mrzonki o przemienieniu Krakowa w centrum biznesowe połączone z olbrzymią bazą turystyczną opartą na muzealnych walorach miasta mogą się zmaterializować?
Powinny. Tak właśnie stało się w Kalifornii, gdzie wykorzystano walory krajobrazu i klimatu, aby ściągnąć potężnych inwestorów nowoczesnych technologii. Jednak obecne władze grodu pokazały, że nie potrafią tego zrobić. Unikalne położenie Krakowa w najbliższym sąsiedztwie Wieliczki, smutnego, ale znanego w świecie Auschwitz, a także Tatr, ośrodku kultu w Łagiewnikach i centrum Jana Pawła, rodzi poważny potencjał jaki należy wykorzystać.
Zbliżające się wybory dają nadzieję na zmianę. Jest prawdopodobne, że nowym włodarzem miasta zastanie Małgorzata Wassermann. Wiąże z tym nadzieję na przebudzenie zaklętych rycerzy, ściągniecie inwestorów i dynamiczny rozwój miasta. Moje oczekiwania studzi jednak historia innego krakowskiego polityka, z jakim prawica wiązała olbrzymie nadzieje, a jaki po przeprowadzce do Belwederu okazał się być wielkim hamulcowym.
Czy zmiana na stanowisku prezydenta, do jakiej, ufam, dojdzie, będzie prawdziwą Dobrą Zmianą, a nie kolejną głową tego samego jaszczura, zwanego Krakówkiem i posiadającego zdolności regeneracyjne mimo skutecznych prób obcięcia poprzednich głów?
Tym razem nie trzeba zabijać poczwary ze smoczej jamy, wystarczy zbudować krakowską Silicon Valley. Nie potrzebujemy kolejnych śmiałków, którzy po zmierzeniu się z jaszczurem powiedzą, że nic się nie da zrobić. Krakowianie są zdeterminowani, aby znaleźć następcę Szewczyka Dratewki, jaki uratuje miasto przed zgubą.
Czy może nim być Małgorzata Wassermann?
=====
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9611
Niestety, PiS ma krótką ławkę z politykami dużego formatu. Nie powinien więc - excusez le mot - rzucać pereł przed wieprze.
Znajac co nieco stosunki krakowskie przyczyn obecnej sytuacji upatrywalbym raczej w imigracyjnym charakterze jego wlodarzy.
Niestety nie osobowosci endemiczne a przybyszowe rzadza tak na uczelniach jak i w administracji. Selekcja ta bierze sie od czasow wojny, gdy miejscowa inteligencje i mieszczanstwo z definicji rugowano na peryferie zycia spolecznego.
I taka postawa - dyskryminacja rodowitych na rzecz przybyszy daje sie zauwazyc po dzis dzien.
A przybysz jak wiadomo tradycji ani nie zna, ani nie uszanuje tym bardziej. Stad dzialania i zaniedbania, ktore krakusom z dziada pradziada nawet na mysl by nie przyszly.
Pozdrawiam
MiniMax
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Czytam i jestem nie po raz pierwszy zdumiony kompletną niewiedzą o Krzemowej Dolinie -skąd kapitał ,dlaczego właśnie tam i co w zamian.
Takim miastem jest od lat przygotowującym się do bycia centrum badawczego i produkcyjnego jest Wrocław ale to inna bajka .Jesli ktoś sądzi,że ładowanie państwowej kasy czyli naszej coś zmieni jest w głębokim błędzie bo te fundusze zostaną rozkradzione przez udawanie badań tak jak się dzieje to dotychczas a wzorcem jest Polska Akademia Nauk potworek po komuniżmie ,beczka bez dna i ostoja nieuków/.
W Polsce mamy 490 uczelni i czy to jest wartość dodana ,wartością dodana są te uczelnie dla tych co pod gronostajami a jak sprawdzić ich zeznania podatkowe to zarabiają więcej w przeliczeniu na dolary niż wykładowcy z Wielkiej Czwórki amerykańskich uczelni
I jeszcze to - ruch Wolność i Pokój: https://pl.wikipedia.org…
Z Klichem, Miodowiczem, Rokitą, Sienkiewiczem. A tu zmarła Magda Czaputowicz: https://fundacjawip.word…
Zabrakło tam jej nazwiska, może wypadało by uzupełnić? Ale najlepsze, że przyjacielem rodziny był nie tylko Jacek Kuroń, ale też Dawid Warszawski (Konstanty Gebert).
A to z innego źródła, co obala mit, że Czaputowicz jest geremkowcem. Musi być jakaś inna przyczyna ciapowatości w dyplomacji i tych głupot o Polakach mordujących żydów za pomocą palenia w stodołach:
"był niepopularny, bo chciał prawdziwych zmian, nie wierzył w grubą kreskę – mówi Wojciech Borowik. – Był źle widziany przez elity eseldowskie, więc po końcu rządu Olszewskiego musiał zrezygnować. – Przyszedł za Skubiszewskiego, a odejść musiał za Geremka – mówi nasz rozmówca z otoczenia Czaputowicza. – Schronienie znalazł w Komitecie Integracji Europejskiej, wówczas u Ryszarda Czarneckiego. Został wicedyrektorem departamentu negocjacji akcesyjnych w UKIE, a pokój dzielił z drugim wicedyrektorem: Mateuszem Morawieckim."
Może wypadałoby zadać wprost pytanie o to naszemu szanownemu europosłowi na NB?
Ciekawostka. Żona Jacka Czaputowicza była z domu Sadowska. Jej matka to Barbara Sadowska, tłumaczka, żołnierz Armii Krajowej. Takie samo nazwisko miała matka Grzegorza Przemyka. Jakoś dziwnie trudno jest trafić na te dane.
https://pl.wikipedia.org…
Na zakończenie OKO.press (tfu!) o Czaputowiczu i jednocześnie wyjaśnienie dlaczego PAN trzeba zaorać i odkazić wapnem (grossofilia): https://oko.press/niespo…
A także dlaczego Gross jest historykiem, tak jak Binienda fizykiem. Tu trzeba urwać manipulacje i zająć się meritum, czyli GWno-wartością niektórych profesur z powodów ideologicznych.
"Polska musi być państwem, które reaguje na próby zakłamywania historii" - mówił szef MSZ. - "Gross ma prawo do swoich poglądów". "W Jedwabnem Polacy zabili Żydów i tego nikt się nie wypiera. Ustawa nie zmienia historii. Nie można jednak piętnować narodu za działania jednostek, a nawet grup osób, które zabijały lub wydawały Żydów" - wyjaśnił Czaputowicz.
Na pewno nie ze strony żony. Pozostaje jego linia albo koledzy pokroju Geberta. Gdy się już stoi na gumnie i patrza w te i we wte, to warto też zwracać uwagę, czy ktoś nie zasłał ogródka z tyłu obejścia, a tu mamy coś w ten deseń właśnie. Jest też wyjaśnienie, że Geremek nie ma z tym tyle wspólnego jak chce czyjaś narzucona narracja. Czaputowicz to rdzenny PIS i realizuje jakiś plan PIS-u, a nie nieboszczki UW.
Tyle, że z Grzesiem Przemykiem to nie ma nic wspólnego. To był człowiek z innego świata i z zupełnie innego środowiska. Też zapadł mi w pamięć, ale całkiem inaczej.
Tak, gładkość kariery i jej niezwykły pęd wskazuje, że coś tu było na rzeczy. Przykładem niech będzie "działacz opozycyjny" Palikot, Komorowski i cała gama "antykomunistów" z PO, albo po prostu Michnik, Frasyniuk i Kasprzak. Ja też widziałem wokół krasnoludków jak psów, ale nie skorzystałem, choć kusili z rozmachem i fantazją godną Rokity vel Boruty. Myślę, że i sprawa hiszpańskich kwitów nie wyszła ostatnimi czasy ot tak sobie, lecz w celu dyscyplinującym figuranta.
Jeśli widział Pan kiedyś takie filmidło pt. "Rocznik 89'" (są dwa różne filmy o tym tytule, mi chodzi o ten z Gutkowskim i Mellerem), to właśnie był bezczelny attempt do zakłamania tamtych czasów i tamtej walki, którą toczyliśmy głównie przy piwie lub rżnąc w PKiNie i potem na Smyczkowej w Brydża oraz w niemieckiego Skata. No ale przecież naród jedyny musi mieć zawsze jeszcze jakąś martyrologię, choćby na grzybobraniu.
Wasześć jak nie strollujesz notki to byłbyś chory!Co ma czaputowicz to naszego systemu kształcenia czy rozwijania nowych technologii ,nic nie ma bo to nasza sprawa a nie MSZ.
Jeśli w ciągu następnych kilkunastu lat góra piętnastu nie wykorzystamy szansy jaka jeszcze w narodzenie na polepszenie swojego bytu i Polski bo zostaniemy zwykłymi zjadaczami chleba ,grilla ,piwka.
Polski nie stać na dokładanie do każdej z 490 'uczelni"wedle jakiegoś algorytmu i musi zdecydować jakie kierunki maja być bezpłatne a za jakie niech sobie zainteresowani sami płacą a jak nie będzie chętnych to wydział do likwidacji ,gdyby przyszło zapłacić to wątpię czy byliby chętni wysłuchiwać środę i jej podobnych.Gowin dobrze wiedział po co bierze ten resort. kierujący się tylko własnym interesem i krakówka a tym samym platformy nic nie zrobił i nie zrobi aby sytuację zmienić na lepszą dla dobra kraju.
To największy pasożyt i leń którego głównym zadaniem do tej pory było łażenie po telewizjach i recenzowanie prac rządu a szczególnie Pani Premier ,dostał joby i przestał ale szkody narobił.Dobrze wie bo był informowany ,że na UWr,cała władza uczelni to germanofile ściśle związani i uzależnieni od niemieckich fundacji i co i gówno,palcem nie ruszył.
Jeszcze niedawno prawdziwa władzę na UWr miał rodowity Niemiec a rektorek tylko reprezentował i co i nico !
Konsulat niemecki we Wrocławiu zatrudnia więcej osób niż ambasada w Warszawie i to tez o czymś świadczy bo racjonalnego uzasadnienia nie ma,zbyt mała mniejszość niemiecka pozostała na Górnym Śląsku a już szczątki na Dolnym aby taką ilość do ich obsługi zatrudniać,więc cel jest inny i też znany dla tych co chcą wiedzieć
Proszę rzucić okiem na blog Maxa.