Ostatni rok był dla Polski rokiem dobrym. Nie usłyszymy tego od polityków (PiS-u zdanie się nie liczy, bo wiadomo, że choć jest czym się chwalić, to może komuś wydawać się mało wiarygodne) a szczególnie polityków opozycji. W jej interesie politycznym nie jest rozsiewanie wśród wyborców laurki rządzącym. Decydujący głos mają Polacy a tym generalnie się polepszyło i ta tendencja nie tylko się utrzymuje, co nasila.
Patrząc z boku, jednak nie wszystko jest takie cacy. I o tym chcę napisać w tym artykule. Nawet jeśli komuś to się nie spodoba. Proszę jednak pamiętać, że czasem mam skłonność do krytykowania rzeczy w najmniej spodziewanym a dla wielu zupełnie nieadekwatnym momencie. Cenię zdrową rywalizację, zdrowy rozsądek, ale z zachowaniem umiaru mam problem w obliczu rzeczy ważnych. Nie znoszę zaś obłudy, pychy, złodziejstwa… Jak każdy normalny? No, wielu jest takich, którzy krytykę uderzająca w te przypadłości uważa za dno moralne i kompletną aberrację. Przykład atmosfery wokół czyścicieli kamienic gnębionych przez komisję i samej komisji. Dla wielu to wręcz szaleńcy znęcają się nad złodziejami, którzy wprawdzie ukradli, ale skoro zdołali, to ich racja jest „mojsza niż twojsza”. Co zaś dopiero taki szarak jak ja ze swoim głosem. Ale piszę… Nawet jeśli to głos wołającego na puszczy (w kontekście pobliskiej mi Puszczy Białowieskiej – nomen omen…). B przejściowe trudności, które na kawał czasu znów zamknęły mi usta, zdają się ustępować. Bardzo się cieszę na tę okoliczność - jak ptak.
Zmiany w Polsce nie usypiają zdrowo myślących Polaków. Mnie też nie. Moje milczenie spowodowane było tragedią i problemami, jakie wokół mnie się działy. W takich wypadkach to czyny i milczenie jest …zlotem. Tyle w sprawie usprawiedliwień. Za Polakom nie pozwala na to sama opozycja, która nieustannie, z uporem maniaka pokazuje palce na każdy sukces, każdą zaletę partii rządzącej. A do tego te pielgrzymki do kolan Junkera, Schulza czy Timmermansa . Może z Martinem to przesadziłam. On chyba już nie może...
Były chwile, że siadałam do klawiatury i nawet kończyłam, ale czasu na sprawdzenie, wysłanie zabrakło. Kiedyś i o tym napiszę. Może przy okazji charakterystyki naszej służby zdrowia, policji, szkolnictwa… Świetny ku temu materiał. Taka pigułka wszelkich tam występujących bolączek i patologii. Jeśli PiS rozpisywał swój program na dwie kadencje to jest to program więcej niż ambitny.
Dziś, kiedy żałoba dobiega końca, choroby ustępują a kłopoty, albo mniej bolą z przyzwyczajenia, albo znikają – nie potrafię jeszcze uchwycić różnicy, mam dość siły, by wyartykułować swoje pięć groszy a nawet opublikować. I nie macie pojęcia, jak bardzo z tego powodu się cieszę. Tym, którzy mieli nadzieję, że może gdzieś utopiłam się ze swoimi wypocinami, powiem tylko: co ma wisieć nie utonie a co nie miało utonąć nie zawiśnie…
Przez cały ten czas jednak bacznie obserwowałam rzeczywistość polityczną. To, do czego opozycja zmierzała, co chciała osiągnąć nie był ani tajemnicą (nawet Poliszynela), ani dwuznacznością. Zresztą oni sami o tym otwarcie mówili. Ich wyborcy również nie ukrywali niezadowolenia z wyniku wyborów, ze zmian i nie ukrywali nienawiści, którą poprzednia władza zaszczepiła im w serca. Co tu było mówić? Ludzie z naszej strony również to jasno widzieli i nie trzeba im było tego szczególnie klarować. A i wiadomo było, że czym dłużej ten kabaret polityczny będzie się odbywał, tym dla PiS-u lepiej. Reszta była sprawą dla służb specjalnych, straży marszałkowskiej, policji i sądów… Tak i jest. Tymczasem niebezpieczeństwo największe - chciałoby się powiedzieć jak zawsze – drzemie wewnątrz „naszej” formacji politycznej. I w naszych, polskich realiach sprowadza się często do zakonspirowanego uwikłania w poprzedni system polityczny, bądź współpracę z ludźmi wywodzącymi się z owego systemu.
Chodzi zarówno o partie polityczne: SLD, UW, PSL, PO czy dziś N. wraz z przyległościami, jak i ludźmi ze świata mediów i biznesu, którzy najczęściej dzięki z tymi partiami, zbudowali swój sukces. Nie chcę mówić, że wzbogacili się na majątku narodowym i czystym złodziejstwie, bo od wydawania wyroków są sądy a nie każdy biznes wyrosły po transformacji ustrojowej jest zbudowany na malwersacjach przekrętach. Poza tym to truizm. Wszyscy znamy tę naszą poprawną rzeczywistość. A jeśli ktoś jeszcze ma jakieś złudzenia co do wewnętrznej etyki wielu z tych przedsiębiorstw, wkrótce będzie musiał zmierzyć się z własną wewnętrzną logika i moralnością, bo i jak długo samego siebie można oszukiwać wobec faktów…
Każda partia ma w swoich szeregach jakichś „spadochroniarzy”. I wielu z nich t ludzie, którzy szukając swojego miejsca na arenie politycznej, dążyli d tego, by rzeczywiście realizować jakąś społeczną misję wynikającą z moralnego imperatywu przemieniania świata wokół siebie na lepsze a nie jedynie ze względu na własne ambicje i korzyści. Niekoniecznie trafiamy zawsze pod dobry adres. Nie każdy ma też na tyle dobry punkt wyjścia owych poszukiwań, by właściwie określić i zrozumieć drogę oraz jej pobocze. W tej przenośni zawiera się zresztą bardzo dobrze pojęcie powiązań partii politycznych i wspierających je instytucji, osób, środowisk…
Stwarza to jednak niebezpieczeństwo przeniknięcia do obozu władzy dywersantów, lub zwyczajnych szpiegów. Na szczęście ludzi naprawdę doświadczonych w donosicielstwie i szpiegowaniu, szkolonych przez mistrzów kłamstwa i manipulacji czasów PRL, będzie coraz mniej. W tym specyficznym regionie Europy naznaczonej śladami i melinami KGB, trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt rodzinnych, pokoleniowych nawykach i politycznych spadkach…
W tym kontekście patrzyłam na odejście politycznych przystawek PiS-u w obecnym skaldzie koalicji rządzącej. Konflikty Ziobry, Kurskiego, Kępy… z Jarosławem Kaczyńskim były jednym wielkim mydleniem oczu (wciąż zastanawiam się czy aby łysy Miś nie jest dobrym aktorem; Miś to była kultowa produkcja i odnosił ogromne sukcesy; dziś jakby mniejsze, ale nie jest zapomniany i wciąż oddziałuje…). Nie wyborcom jednak a PO. Premier Kaczyński jest geniuszem w kwestii strategii politycznych. Ale chyba się powtarzam. J Należy pamiętać, że opozycja, ta dzisiejsza – niedołężna i ogłuszona swoją porażką lub trzeźwiejąca po ośmioletniej libacji przy publicznym stole, może jednak na błędach się uczyć. Ba, może nawet uczyć się na sukcesie PiS-u. Na konflikty wewnątrz partyjne i wewnątrz koalicyjne należy patrzeć ostrożnie i niektóre historie dokładnie prześwietlać. Nie byłabym skora zbierać resztek personalnych, które dostały się do sejmu na zamierającej fali zamierzchłej świetności PO. Mało ma PiS w swoim środowisku i w środowisku swoich wyborców społeczników, ludzi młodych i starych – wykształconych, doświadczonych, sprawdzonych? Kluby GP są kopalnią wiedzy o ludziach i kopalnią owych zasobów personalnych. To kuźnia narzędzi intelektualnych i moralnych dla przyszłej klasy politycznej. Ale do tego tez jeszcze dojdziemy. Skupmy się na najwidoczniejszych rysach wizerunku PiS i niebezpiecznych pęknięciach w tym krysztale, który dla niektórych wydawał się monolitem a które bulwersują wielu obywateli posiadających podobny do mnie światopogląd i wizje polityczne.
Rysy na kryształowym wizerunku PiS, jaki mają jego wierni wyborcy jest nie tylko postępowanie prezydenta - moje totalne rozczarowanie i cieszę się, że T. Sakiewicz otwarcie to wyłuszczył, bo nie muszę się już czuć wewnętrznie rozdarta pomiędzy lojalnością a poczucie krzywdy ( i tak powinno być – niech silniejsi biorą większe ciężary na swoje bary ;) )Tak, krzywdy. Godziny ślęczenia przed monitorem, przedłużone mocno wieczory na pracy „u podstaw” sukcesu tego człowieka. I w moim regionie PiS miał największe poparcie. I tu też wygrał A. Duda. Com musiała się nasłuchać a jakie słowa słyszałam od oponentów, ile obelg, ile straconych znajomości (może po takich i nie trzeba płakać, ale nikt nie powinien palić mostów a w kwestiach społecznopolitycznych można się różnić , ale można też różnić się jeśli nie pięknie to kulturalnie). I w sumie człowiek odżałował, niech tam – są ważniejsze rzeczy. Zaangażował się w samotną dzialność, określił się w środowisku, które wprawdzie chce być blisko ludu, opiera się o wartości chrześcijańskie i tradycje polskie (jak kolumnę koryncką), to jest mu bardzo daleko do narodu i samej Polski a bliżej do wschodniej granicy i czym bliżej niej, tym tego więcej. Nie jest łatwo funkcjonować w takich realiach i cena ja się płaci za deklaracje opozycyjne jest ogromna acz niekoniecznie polityczna czy gospodarcza. Tu, na prowincji rządzą relacje personalne…
Dziś on, ten którego wybraliśmy na prezydenta RP w ramach takiego prawa i zasad jakie u nas obowiązują a nie na cara, zdaje się lekceważyć te zasady i jakby odsłania się kawałek po kawałku, ukazując prawdziwe swoje intencje. To co obserwowałam przez tyle miesięcy krok po kroku odzierało z nadziei, z wiary w człowieka, którą on zbudował w odniesieniu do polityków a po ekipie Tuska, Sikorskiego, Arabskiego, Komorowskiego Wałęsy…. Nie mogło to być łatwe. Ludzie mają do niego żal. Czują się szukani. Wietrzą przekręt i …boją się, ze ta rzeczywistość dobrej – nie tylko w sensie politycznego frazesu – zmiana, okaże się krótkotrwałym mirażem, niedokończoną bajką, utopią… podobnie jak jego prezydentura.
Jeśli mamy zbudować silną pozycję prezydenta, o co walczy każdy wybrany dotychczas w III RP, Andrzej Duda nie powinien domagać się , by ewentualne przyszłe reguły zaczęły obowiązywać przed ich przyjęciem w procesie legislacyjnym. Intrygi dworskie są domeną każdego dworu, ale tam, gdzie zaczynają funkcjonować dwa dwory i lawiruje się w poszukiwaniu nie optymalnych rozwiązań dla dobra całego społeczeństwa a w poszukiwaniu własnej korzyści politycznej, tam następuje rozpad państwa, upadek autorytetu władzy i jej realnych możliwości; o poparciu społecznym nie wspomnę.
Połowa kadencji rządu jest dla A. Dudu optymalnym czasem do ugrania czegoś osobistego. On sam lub ktoś mu uświadomił, że jego pozycja jest zależna wprost od decyzji jednego człowieka. Ktoś zagrał mu na jego ambicjach. I ten człowiek, który podnosił i zamknął w swoich troskliwych dłoniach komunikant wyrwany wiatrem z kielicha, czym stał się ikoną męża opatrznościowego tej części narodu, która na Bogu buduje swoją przyszłość, teraz na wiatr puścił ogromny kapitał społeczny, beztrosko rzucając się w wir ambicjonalnych przepychanek.
Przeszłość prezydenta wylazła - mówią komentarze internautów - jak słoma z butów; kto kim jest, pozostanie… No, może to trochę krzywdzące a na pewno mało miłosierne. Jednak polityka rządzi się swoimi prawami i jeśli PiS wygrał wybory to nie przez napychanie prywatnych kieszeni publicznymi dobrami. Jakkolwiek w sposób oczywisty ludzie z nadania zarabiają określone pieniądze na określonych stanowiskach, kwestią bezsporną powinno być też to, czy wart robotnik swojej zapłaty. Sytuacja Lotu, Azotów, stoczni itd. mówi sama za siebie. Inną rzeczą są nietrafione „inwestycje” w kapitał ludzki na pomniejszych stołkach, z których PiS sukcesywnie zdaje się wycofywać. Czy taką inwestycją na stołku jednak najwyższym, jest nominacja partyjna A. Dudy? No, poznajmy go po owocach.
Wierzyć się nie chce również, by taki człowiek jak Jarosław Kaczyński dał się tak ograć. I ja w to nie wierzę. Prędzej uwierzę, że A. Duda ma wewnątrz rodzinny konflikt, który nie pozwala mu ubiegać się o II kadencję i należy jego decyzję jakoś uwiarygodnić lub takim oto kosztem uzyskać określone cele. A taką wersję rozpowszechniają pudelkopodobne portale internetowe. I tu, zastanawiająca musi być specyficzna koniunktura polityczna oraz jej wpływ na wewnątrzpartyjne roszady PiS a także możliwe „pseudoroszady”. Pamiętajmy dwie rzeczy: Jarosław Kaczyński udowodnił po wielokroć swój geniusz polityczny, będąc zawsze, w każdej powyborczej sytuacji dwa kroki przed opozycją. To on zdaje się nie tylko rozdawać karty, ale stymulować opozycję do określonych zachowań. Nie mówię tu o ulicy i unijnej targowicy, które musiały być wliczone w koszty polityczne od początku scenariusza (a może nawet etapu mrzonki) wygranych wyborów, ale o rozłożeniu napięcia politycznospołecznego w czasie przeprowadzania najważniejszych reform. Weto prezydenta mogło być czysto polityczną kalkulacją – całkowicie zamierzona i mającą spełnić rolę katalizatora.
Najważniejsze są priorytety. A te jakoś się nie zmieniły. Może więc należy zaufać Premierowi Kaczyńskiemu, który wie, co robi a zrobił już bardzo dużo. I to jest ten drugi aspekt – zaufanie liderom, którzy grają znaczonymi kartami z nieuczciwymi graczami - w naszym imieniu, naszymi pieniędzmi, naszą sprawą… I nie tylko nie mogą odkrywać kart, ale musza chować znaczenia… Kaczyński prosi o …zaufanie!
I czemu nie? Dzisiejszy sukces Polski, jest przecież jego sukcesem. Nawet totalni to głoszą otwarcie. Nie mogąc jednak otwarcie nazwać tego po imieniu, wieszczą kompletny upadek. Co jest zresztą faktem – ten sukces jest ich ostatnią porażką. A prawdę o prezydencie poznamy w najbliższych wyborach prezydenckich. Jeśli znów się pojawi na listach, będzie to albo decyzja premiera Kaczyńskiego, albo osobista decyzja prezydenta – wbrew Premierowi Kaczyńskiemu. Może wtedy pojawić się np. z nadania Kukiza, który chętnie go przygarnie, bo tylko tak może dziś nabić sobie punktów poparcia.. ale dla nas będzie oznaczać to zwyczajną targowicę ze strony prezydenta i …jego oczywistą przegraną. Może oznaczając tez wygraną, która dla nas znaczyć będzie, iż dzieje się coś na kształt nocnej zmiany. O czymś takim jednak premier Kaczyński z całą pewnością otwarcie nas poinformuje.
Jeśli Prezydent po pierwszej kadencji odejdzie z klasą, jak Premier Szydło i zajmie się pracą dla Polski u boku Kaczyńskiego – szacunek, bo zrobił swoje. W drużynie o to chodzi a nie o partykularne interesy, synekury, próżność. Oznaczać to może, że pudelkopodobne portale dobrze się orientowały w sytuacji i że słoma jest słomą i niektórzy niektórym zrobili siano w głowie. A kto komu? Konfiguracji jest wiele, tylko czy nas to wówczas może interesować? Chyba w aspekcie historycznym…
T. Sakiewicz wie więcej ode mnie i pewnie jego racje są bliższe zdrowemu rozsądkowi. Nie na darmo GW z nim walczy jak PO z PIS. To ta sama walka tylko na niższym poziomie o szerszym zasięgu – szerszym po stronie GP.
„Najbardziej aktywny i najliczniejszy ruch […klubów] "Gazety Polskiej" […] dla Jarosława Kaczyńskiego to "oddziały szturmowe armii, która ma maszerować ku zwycięstwu". Liczą ok. 10 tys. ludzi. Przyczynili się do triumfu Andrzeja Dudy, ale dziś są na niego wściekli” – pisze wyborcza w Internecie (to mi umknęło: nie ma ich w kioskach, bo nie ma i już czy nie ma bo u nas ich nie sprzedają?).
I ma rację, ale jeśli kluby są tym, czym są, są tym z wyboru a nie z nadania. Jeśli PO chciała taki efekt uzyskać skupiając wokół siebie zomowców, ubeków i ich rodziny, przyjaciół, czerpiących profity różnej maści z uwikłania kogokolwiek z ich środowiska w poprzedni, represyjny system polityczny, są głupcami. I choć Kwaśniewski uważa, że ryży i mściwy Tusk nie jest głupcem, oni są głupcami. To możliwe, bo ludzie bez wiary i honoru mądrością się nie wyróżniają. Ich sukcesy oparte o podłość ludzką, złodziejstwo i zdradę wyróżniają się krętactwem, matactwem, przebiegłością, dalekimi od prawdy i dobra społecznego. Na tym nie da się zbudować nic trwałego. Banda złodziei i krzykaczy, nawet najbardziej zacietrzewionych i zdeterminowanych obroną zdobytych beneficjów, pozostanie bandą. Bandę łatwo rozbić. Wystarczy spryt i dobra strategia. Dołożyć do tego współpracę w drużynie uczciwych ludzi skupionych wokół uniwersalnego celu a nie partykularnego a sukces murowany. To stało się w PiS. Ale pamiętajmy, że PiS tez można wysadzić nie tylko z siodła, ale i powietrze. Tego boją się dziś Polacy w obozie niepodległościowym.
Opozycja, z Adamem Michnikiem do spółki, może zdziwić się, że ich wersje i diagnozy to kolejny majstersztyk znienawidzonego Kaczora. Pamiętacie faceta z amerykańskiej produkcji, który orżnął wszystkich pędząc ciężarówką przez Stany? Totalsi, mniej totalni i bardziej totalni i ci, co mówią pseuomerytorycznie, zacierają ręce na sukces upatrywany w wewnętrznej porażce PiS. Konflikt w partii czy konflikt na linii poszczególnych pałaców oraz ministerstw jest taką porażką. I jeśli istnieje naprawdę, mamy poważny problem. Nikt z dobrze życzących PiS-owi nie powinien go rozdmuchiwać. Wręcz przeciwnie. Nikomu też nie możemy pozwolić na demolkę we wspólnym mieszkaniu. Jeśli intencje nie są jasne a nie są, skoro Premier Kaczyński nie uciął spekulacji dawno temu, po pierwszych doniesieniach medialnych, nie dziwią deklaracje odmowy głosu w wyborach prezydenckich dla Andrzeja Dudy. Nie wykluczone, że pycha lub pochlebcy pozwolili mu uwierzyć, że wraz z urzędem nabył szczególnych predyspozycji i stał sie z dnia na dzień mentorem prawicy czy nawet jej konstruktorem. Taki, nawet incydent, jeśli nie jest ustawką, kolejnym majstersztykiem „Prezesa”, raczej dyskwalifikuje zawodnika. Drużyna to drużyna, kandydat na kapitana pilnie poszukiwany. Ja sądzę, ze nikt się nie zdziwi widząc go na plakatach – jest oczywistością. A osiągnięcia rządu są wystarczającym CV.
Panie Prezydencie – nosił wilk razy kilka, poniosą i wilka…
Pozdrawiam gorąco wszystkich – blogerów i czytelników. Błogosławieństwa Bożego Wam wszystkim na każdą chwilę roku. Oby nikt z nas się nie gubił, nikogo nie trzeba było szukać ani opłakiwać a nasza Ojczyna była miejscem konstruktywnego dla naszego Narodu spotkania wielu różnic, których konsekwencją będzie jego wielkość, siła i bezpieczeństwo.
Cieszę się, że wciąż jestem z wami.
Ps. Długo, po długim milczeniu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7941
Morawiecki przejal pod "osobista kontrole" Spolki Skarbu Panstwa,Minister MSZ rezygnuje z odszkodowan Wojennych od Germani...Czystki w MON..
Agentury Germanskie i Sowieckie ,umieszczone w Konsulatach na terenie calej Polski aktywnie dzialaja..Minister Szkolnictwa Wyzszego konsoliduje Komunistyczne i Sorosowskie srodowiska na uczelniach ..Najlepsi i lojalni wobec Polski i Narodu Ministrowie wypieprzeni na bruk zasilaja armie bezrobotnych..Opinie Germancow bardziej wazne dla obecnego "nierzadu" niz opinie wyborcow i Obywateli...
Moj Boze..(.mam kontynuowac ta liste??)...a pani o Geniuszu Kaczynskiego ?...i Zaufaniu ??
Komu ? czemu ? dlaczego ? z kim ? z czyms / o co ? o czym ?
Te dane oczywiście nic nie znaczą, bo badane populacja jest zbyt mała. No i stoją w sprzeczności z publikowanymi sondażami.