W nawałnicy na Pomorzu zginęły dzieci. Wielka, niewyobrażalna tragedia dla rodzin, dla rodziców. Pani Premier natychmiast reaguje, nie zawraca sobie głowy żadnymi nieistotnymi w takiej sytuacji bzdurami - makijażem, PR-em - bo potrzebna pomoc, potrzebne zwyczajne ludzkie wsparcie, bo zginęły dzieci. Wieczorem pojawia się w mediach list Prezydenta Andrzeja Dudy. Wyrazy współczucia. Piękne, serdeczne słowa. Żadne z nich do mnie nie dociera. Nie mam prawa wątpić w ich szczerość, ale ani jedno do mnie nie dociera, nie chcę tego słuchać, czuję niesmak.
Ja, która jeszcze parę tygodni temu skoczyłabym za tym człowiekiem w ogień. Ja, 6 sierpnia 2015 r. wołająca przed Pałacem Prezydenckim „Jesteś w domu!”. Ja, tyle razy dumna nie tylko z tego wyboru, ale i z uczestnictwa w RKW, bo udało się wreszcie przełamać dominację nadzwyczajnej kasty fałszerzy, od dziesięcioleci pilnujących, żebyśmy pozostali więźniami gułagu pod agenturalno- złodziejskim zarządem, bez szans na normalne życie, bez szans na samostanowienie.
I myślę sobie – ilu takich jak ja pomyślało to samo, co ja? Do ilu serc wkradł się ten okropny chłód, o ile barier rozbiły się słowa Pana Prezydenta, co z nich pozostało, zanim zdążyły wybrzmieć? Czy Pan Prezydent jest świadomy rozmiaru tego spustoszenia, tej katastrofy? Czy Pan Prezydent nadal wierzy, że to nie ma znaczenia? Że istnieje coś takiego jak „wszyscy Polacy”? Ofiary ręka w rękę ze swoimi katami, okradani ze złodziejami, osierocone dzieci ręka w rękę z mordercami swoich rodziców, powstańcy warszawscy wegetujący w zagrzybionych norach ręka w rękę z bandziorami, którzy wyrzucili ich z mieszkań?
Czy Pan w to wierzy, Panie Prezydencie? W taką zgniłą, tratującą honor i pamięć, ograbioną z ludzkiej godności wspólnotę?
Podanie ręki Nadzwyczajnej Kaście byłoby gestem heroicznym, gdyby nie fakt, że Nadzwyczajna Kasta w ogóle takiego gestu nie potrzebuje. Reforma nie zubożyłaby jej ani prestiżowo (gdyby cokolwiek znaczył dla niej prestiż, nie kradłaby wiertarek po supermarketach), ani materialnie. Od pół wieku dopieszczana i odpowiednio wyposażana, doskonale poradzi sobie nawet w stanie spoczynku.
To my sobie nie poradzimy. Być może także nie poradzi sobie pozbawiona nowego dowództwa armia. I aż strach myśleć, co będzie dalej. Komu tym razem poda rękę człowiek, którego kochaliśmy, o którego życie drżeliśmy, za którego się modliliśmy.
Ale jest też i cena. Straszna cena. To „kiedyś”. I te rozpadające się w locie, daremnie piękne słowa.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6717
Ja ,moja rodzina,przyjaciele, wszyscy mamy gorzki smak na jezyku..Moja mama w sedziwym wieku..powiedziala,ze juz nie pojdzie na wybory a na niegodnego jej zaufania czlowieka na ktorego glosowala (z jej Kolkiem Rozancowym-27 osob) rowniez zlozylo taka deklaracje..Ja nie wiem co o tym myslec..Zadnych logicznych,usprawiedliwiajacych PAD-a przyslanek..to jest najgorsze..A przecierz wszystko ma swoje przyczyny..Wiec Andrzej Duda ..Dlaczego ?
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Danuta
W każdym razie Danuta zawstydziła i Hitlera i Stalina. Zmniejszyć ilość Polaków paroma kliknięciami. "Biedacy" trudzili się parę lat używając skomplikowanych narzędzi, przyszła Danuta i rach ciach - Polaków 4000000 zmniejszyła do liczby ca. 2000000
Nie dziwiło także to, że w działaniach prezydenta można było dostrzec intencję kontynuowania niektórych aspektów „komorowszczyzny”. Ludzi lokatora Belwederu pozostawiono w KP i w BBN, do ochrony obiektów prezydenckich zaangażowano te same firmy ochroniarskie (w tym prowadzone przez b.esbeków), przedłużono kadencję gen. Gocuła na stanowisku Szefa Sztabu Generalnego, wzorem poprzednika - ukryto Aneks do Raportu WSI i odmówiono udostępnienia dokumentu prokuraturze, wznowiono „strategiczne partnerstwo” z chińskimi komunistami, a w obszarze obronności próbowano zakonserwować układ z czasów Komorowskiego. Regułą stał się udział urzędników BBN w imprezach-dyskusjach, w których w latach ubiegłych uczestniczyli też ludzie Komorowskiego (np. organizowanych przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie, którego jednym z założycieli i wieloletnim prezesem był Komorowski).
Już we wcześniejszych odsłonach „esbeckiego gambitu” (operacji wymierzonej w ministra obrony narodowej), można było podziwiać zdumiewającą logikę działań pana prezydenta.
Gdy w marcu br. środowisko Andrzeja Dudy skorzystało z przekazu TVN, by nagłośnić „dyscyplinujący” list do Antoniego Macierewicza, okazało się, że na poczesnym miejscu tej korespondencji znajduje się tematyka „zaniepokojenia brakiem obsady ataszatów” w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Bułgarii czy na Ukrainie, a pan prezydent domaga się natychmiastowego „podjęcia stosownych działań w sprawie obsady stanowisk attache”. A. Ścios