Histeria "prawicowych" Blogerów

Czytelnicy blogów prawdopodobnie mają świadomość, że blogerskie teksty mają minimalne szanse „naprawiać Polskę” (a jeszcze mniejszą, bo zerową, „wpływać na rząd”); muszą więc oni mieć niezły ubaw, gdy czytają o tzw. sprawie Misiewicza…
Świadomości tej nie mają, jak wszystko na to wskazuje, niektórzy blogerzy: to, co dziś tu wypisują Koleżanka i Kolega przechodzi wszelkie pojęcie: oto ten „niszczony” przez PiS młodzieniec jest tylko przynętą do złapania na haczyk, wyciągnięcia ze swego świętego żywiołu, obdarcia ze skóry i wypatroszenia złotej rybki ratującej od lat naszą nieszczęsną Ojczyznę; ratującą z tak ogromnym poświęceniem i tak w tym ratowaniu zasłużoną, że nie mogącą oddać najmniejszej już nawet ofiary na ołtarzu public relations swojej (wprawdzie kolejnej swojej) partii!
Co się przy okazji dostaje Prezydentowi RP, PAni Premier (też macie ich za popychadła?), wiceszefom PiS (a nawet Szefowi), to wstyd tu przytaczać - to prawdziwa histeria!  
 
Prawda jest o wiele mniej złożona, rzec można: banalna, a sam fakt, że wzbudza tyle zamieszania świadczy jak najgorzej nie o władzach PiS, tylko o rybce złotej: rybka się bezczelnie postawiła, honorem uniosła – a przecież to żaden był problem na początku, zanim się nie nadął (sam się zresztą nie nadął) jak balon - powiedzcie dlaczego, jedna z drugim kotki miłe?
Uczyliście się może w szkole o rokoszu Jerzego Sebastiana Lubomirskiego? Tak? I co – zapomnieliście? To zajrzyjcie choćby do wiki: co przynoszą walki wewnętrzne; niech to w Was wzbudzi jaką refleksję, że potrzebne jest zgodne działanie, nie szarpanie sukna...

Tylko zgoda (rządy) buduje, jak mówi mądrość, może i tylko ludowa i dla inteligencji dzielnie pracującej piórem zbyt niskich ona jest lotów – ale wolę taką niż żadną, bo ta histeria o żadnej mądrości świadczy!