błagam, proszę mi nie tłumaczyć podstawowych zagadnień!:)
Taki sobie puczyk nam wyszedł, czyli ciamajdan. Trochę nerwowo było, ale przede wszystkim dość obrzydliwie, obserwowanie przedstawicieli narodu w rolach paranoików jest jednak mocno deprymujące. Mamy to z głowy. Ale.....
Ale warto się zastanowić nad mechanizmem całego pomysłu, dzisiaj, kiedy już wiemy, jak to zostało zaprojektowane, po co przyjechał Tusk itp. Otóż w całej tej imprezie zabrakło jednego – prostej nawalanki, niekoniecznie z policją. Zabrakło chaosu, bo o to właśnie chodziło, o wywołanie wrażenia chaosu i rozpadu państwa.
PiS zachował się bardzo odpowiedzialnie i inteligentnie, niemniej to, na co liczyła ta banda sprzedajnych gamoni, to było coś więcej – chodziło o sprowokowanie awantur na ulicach. Stąd między innymi to nawoływanie Hartmana do blokady Wawelu itp. Póki rozrabiała tylko jedna strona, policja zachowywała się profesjonalnie i racjonalnie, co było do przewidzenia, mimo apeli o bunt w służbach mundurowych. Gdyby jednak wybuchły zamieszki na dużą skalę, np gdyby udało się napuścić ONR czy kiboli na ten ciamajdan, sprawa mogła się wymknąć spod kontroli. I na to właśnie liczono, stąd to obrzydliwe lżenie wszystkich, stąd to chamstwo i histeria – to wszystko było zwykłą prowokacją wobec środowisk znanych z radykalnych poglądów. No i nie wyszło, żaden kibol czy inny radykalny narodowiec palcem w bucie nie kiwnął.
Nie doszło do zamieszek, nie doszło do użycia koniecznej w takich sytuacjach przemocy państwa, jednym słowem cały pomysł szlag trafił. Naród się wściekał przed telewizorami, ale jednocześnie od początku zamiast poważnej zadymy na ulicach poszła fala najpierw oburzenia, ale zaraz potem ośmieszenia w internecie. Po raz kolejny społeczeństwo polskie, mimo usilnych starań, okazało się odpowiedzialne i odporne na prowokację.
Dzisiaj, kiedy już gasną fajerwerki obłędu (starannie podkręcane także przez media naszych przyjaciół zza Odry), kiedy Merkel nagle chce rozmowy z Kaczyńskim, kiedy zmienił się szef ojroparlamentu, a świat ma problem z Trumpem, możemy spokojnie powiedzieć, że – jakkolwiek to śmiesznie by nie wyglądało z perspektywy czasu – to nie był taki sobie puczyk, to była próba zawrócenia historii w Europie. To była próba pokazania siły europejskiego liberalnego lewactwa w ostatnim, możliwym momencie.
I chociaż naszej władzy należą się wszelkie wyrazy uznania za dokładne rozpoznanie zagrożenia i właściwe postępowanie, to jeszcze większe wyrazy uznania należą się nam. Polakom.
Nie daliśmy się sprowokować, nie wybuchły żadne burdy, choć ręce świerzbiały niejednego, „minęliśmy” ich jak zarażonych. Tak, jak PiS wytrzymał w sejmie, tak zwykli ludzie wytrzymali na ulicach. I tego właśnie dranie nie przewidzieli, tego im nie pokazały żadne socjologiczne badania, w które święcie wierzą. Tego, że mimo wieloletniego prucia mózgów społeczeństwo polskie nadal ma swój rozum.
Paradoksalnie najlepszym zakończeniem historii, już zgoła humorystycznym, jest fakt, że olsztyńscy działacze KOD zwrócili się do naszej RKW, czyli siły wrażej i totalnie prawackiej – o zbadanie legalności przebiegu ich wewnętrznych wyborów. Jest to rzecz tak niesłychana i niepojęta politycznie, że normalnemu europejczykowi szczęka opada do ziemi. A kuku, panowie i panie – a to Polska właśnie :)))
Niemniej ten zabawny politycznie incydent nie powinien nam przysłonić wagi minionych zdarzeń, choć zapewne większość z ich zwykłych uczestników nie miała o tym pojęcia – byliście wystawieni, panie i panowie z KOD, jak mięso armatnie do odstrzału. Mieliście zostać skopani i pobici przez prawaków, to była jedyna droga do zwycięstwa królika Europy. Taka prawda.
Jeśli dziś siedzicie sobie spokojnie w domach, bezpieczni i cali (i wspominacie wasze "bohaterstwo"), zamiast leczyć rany i złamania - to wiedzcie, że to zasługa właśnie tych Polaków, którymi tak gardzicie. Tych strasznych faszystów, którzy mimo prowokacji odmówili skopania wam tyłków.
No to wybrali najgorszy moment z możliwych kiedy Polacy, ci którzy mieliby być sprowokowani mieli święta Bożego Narodzenia i zupełnie inne rzeczy w głowie niż zabawy z KODem. W dodatku zimno itp.
Słynne nagranie Muchy jest z 27 grudnia. Czyli Święta się kończą, ludzie włączają Muchę i... naprawdę ma ich to zmobilizować do do jakichś walk, protestów? Kto ma to wziąć na serio?
Nie pierwszy raz doszło do przepychanek w Sejmie. Gdyby nie medialny szoł ludzie by nawet nie zorientowali się że coś stało. Że zaistniał jakiś pretekst do działania KODu.
Nic się nie stało, KOD świruje i to ma kogoś zmobilizować w czasie świątecznego okresu do wszczynania jakichś burd?
Ja tu widzę inny morał. Jak niewiele trzeba by zrobić z igły widły. Pod tym względem akcja zakończyła się powodzeniem. Być może więc zorganizowana zostanie powtórka. Zejdzie się kilku dałnów, którymi nie interesuje się nikt, ale media nadadzą temu rangę końca świata i tak teatr może wreszcie przerodzi się rzeczywistość.
A zwłaszcza takie szopki. Kto ogląda obrady sejmowe? Jaki jest autorytet Sejmu wśród narodu? Tak więc siłą rzeczy na kim mogła sejmowa przepychanka zrobić wrażenie?
Gdyby nie rozdmuchanie medialne większość ludzi by nawet tego nie zauważyła.
To miał być pretekst do puczu?!
Jak się organizuje pucz to pokazała Turcja. Jest wojsko, helikoptery, przejmowanie TV. To jest pucz. Nasz pucz miał w sobie tyle powagi co państwo polskie. Taki pucz teoretyczny.
Jak teraz znowu sobie przypomniałem występy Muchy to myślę że ona wtedy doszła do tego samego wniosku. Nie wiem co jej powiedziano na początku. Ale gdy usłyszała że to „pucz”, że tak twierdzi J. Kaczyński to jak inaczej mogła zareagować?
Teraz to nawet wydaje mi się że być może J. Mucha w tym wszystkim zachowała najwięcej przytomności i odpowiedniej reakcji.
Bo policja spokojnie prowadzi dochodzenie i niektóre biedaki moga sie zdziwić - jak po takiego szaconego ynteligenta mundurowi przyjdą