(Bronku) Kochanie, pomyśl proszę...

- Ty zawsze żądasz ode mnie rzeczy niemożliwych. W tym małżeńskim dialogu, w miejsce "kochanie", albo obok tego, należy umieścić "Bronku", bowiem Bronisław Komorowski dobrze pasuje do roli tej ciągle  molestowanej, lepszej połowicy.

Podczas swojej dzisiejszej, chyba pożegnalnej, wizyty w TOK-efemie pokazał, ze utrzymuje formę z kampanii wyborczej. O Prezydencie Andrzeju Dudzie nie miał wiele do powiedzenia, bo i na razie niczym on specjanie nie zawinił, ale póki co, to niezawodna mądrość ludowa, którą w tym celu, dowcipnie przywołał, ma świadczyć przeciwko Dudzie.

- Pokaż mi swoich przyjaciół, a powiem Ci, kim jesteś. Ja bym to sparafrazował: pokaż mi swoich wyborców, a powiem Ci, kim jesteś. To ci, którzy urządzają kocią muzykę. (…) To ludzie z transparentami, którzy zachowywali się wyjątkowo nienawistnie w czasie całej kampanii. - stwierdził dowcipnie 

Tylko, że te transparanty i kocią muzykę można sobie różnie oceniać, ale cyfry mają wymowę jedoznaczną. Po zakończeniu wyborów, o których mówił Bronisław Komorowski, podano również, czyimi wyborcami byli wszelkiego rodzaju krymialiści, zamknięci w polskich więzieniach:

- Uprawnionych do głosowania w zakładach zamkniętych było 76815 osób. Do urn poszło 43506 z nich, czyli frekwencja wyniosła 56,6 proc., a to liczba bardzo zbliżona do ogólnopolskiej frekwencji, która wyniosła nieco ponad 55 proc. Na Bronisława Komorowskiego oddano w zakładach aż 35975 głosów (82,7 proc.), a na Andrzeja Dudę jedynie 6419 osób (14,8 proc.). Spośród wszystkich głosów nieważnych było aż 2,5 proc., czyli 1114 głosów. 

Powtórzmy więc, jak na te dane patrzy dzisiaj, z pewnego już dystansu i na pewno po wielkrotnym namyśle, Bronisław Komorowski:

- Pokaż mi swoich wyborców, a powiem Ci, kim jesteś. 

Miało być śmiesznie i z przestrogą i jest. Śmiej się pan z tego...