Po ostatnich ośmiu latach ostrego kręcenia lodów na bezczelnego przez partię obywatelską, w tym po pięciu latach arcybolesnych dokonań posowieckiego kacyka ulokowanego na pRrezydenturze, grupa dzierżąca władzę może już tylko liczyć na przekupionych interesantów oraz ewentualnie jakąś liczbę przygłupów -popaprańców, których Pan Bóg pokarał odebraniem resztek rozumu.
Nikt normalny nie uwierzy już, że to trzymające władzę posowieckie barachło to ludzie, których interesuje coś więcej niż szaber dokonywany za przyzwoleniem zagranicznych mocodawców pod warunkiem reprezentowania ich interesów realizowanych po trupach. W przenośni i dosłownie.
Stale powiększana w ostatnich latach klientela władzy, czyli sprostytuowani urzędnicy różnych szczebli oraz przekupywane grupy pokrętnych interesów, a także wspomniana zgraja bezmózgowców to jednak zbyt mało, aby bez posuwania się do masowych fałszerstw na ordynarny rympał nadal utrzymać ten niezwykle dla nich dochodowy bardak.
Kalkulacje posowieckich aparatczyków opierają się więc na pomyśle, aby wtłoczyć do świadomości najbardziej podatnych grup, przygotowawczo już podmanipulowanych, propagandowy humbug mający za zadanie przekonywać, jakoby System III RP stanowiły, i w równym stopniu były weń uwikłane, wszystkie dotychczas istniejące partie polityczne, z wyraźnym akcentowaniem znaku równości między dwiema, w ostatnich latach największymi i najbardziej w stosunku do siebie opozycyjnymi.
Skoro lud tubylczy nie jest już w stanie uwierzyć, że my- dzierżyciele władzy, jesteśmy uczciwą i nowoczesną europejską polit-strukturą, to przekaz należy sformułować tak, aby przynajmniej wierzono, że wszyscy mianujący się politykami są w istocie tacy sami. Że System to nie tylko grupa rządząca, ale także jej opozycja.
I zgodnie z tym zapotrzebowaniem pojawia się Kukiz Antysystemowiec, który wykonuje właśnie ten, pożądany przez posowiecki układ, manewr.
Wali przekazem, że pomiędzy PO i ich przystawkami, a jedyną partią opozycyjną nie ma w zasadzie różnicy, bo nie ma programów tylko walka bezideowych świń o dostęp do koryta. Taki przekaz, aby był odpowiednio chwytliwy musiał pojawić się właśnie z tej strony, z której się pojawił.
Kalkulacje Systemu wsparte medialnym podpompowaniem humbugisty okazały się w jakiejś mierze trafne, skoro nawet blogerzy – nieliczni, co prawda, ale jednak - występujący dotychczas jako przeciwnicy partii władzy i kremlowskiego Komorowskiego na poważnie rozpatrują Kukizowy przekaz oraz podrzucone mu przez innych, a przez niego reklamowane rzekome antidotum na unicestwienie Systemu, czyli JOW-y.
Lub też usiłują bałamucić, jakoby Kukiz reprezentował całą paletę różnych obywatelskich inicjatyw, które nie mają szansy przebić się przez partyjny beton, a tak w ogóle to Antysystemowiec podbiera głosy raczej Komorowskiemu niż Dudzie.
Ja tu nie mam zamiaru rozwodzić się ani chwili nad wrzuconą przez sowieckich strategów tematyką zastępczą, jak zwykle mającą odwodzić od kwestii najważniejszych, ani tym bardziej, wzorem blogerowych masochistów, a może po prostu blogerów – blagierów, nie myślę dokonywać degustacji tego capiącego, po wielokroć odgrzewanego kotleta w złudnej nadziei odnalezienia w jego zepsutym smaku jakiejś nutki finezyjnej świeżości.
Prijatnowo apetita, ale beze mnie !
Zapominalskim trzeba przypomnieć, że partia Jarosława Kaczyńskiego, stanowiąca według Kukiza integralną część Systemu, zaledwie pięć lat temu została dość mocno zredukowana ilościowo i kompetencyjnie, nie przez kogo innego, jak właśnie przez funkcjonariuszy sowieckiego Systemu z zewnątrz, przy współudziale ich mniej lub bardziej tajnych warszawskich kooperantów. Tych samych, których wówczas Szaweł Kukiz popierał.
W ten sposób System pozbył się Lecha Kaczyńskiego, pierwszego po 1989 roku Prezydenta wyłącznie z imieniem i nazwiskiem, bez zakonspirowanej tytulatury i funkcji odnotowywanych w tajnych aktach systemowej bezpieki, zapewne deponowanych także w archiwach kremlowskich mocodawców .
Ale to nie wszystko. System kalkulował przecież załatwienie sprawy dubeltowo, i tylko Opatrzność sprawiła, że dziś istnieje jeszcze partia opozycyjna, na tyle dla Systemu groźna, że systemowi funkcjonariusze posuwają się do używania aparatu represji mylnie utożsamianego ze sprawiedliwością ( vide: Mariusz Kamiński), a Kukiz Antysystemowiec stał się tak bardzo potrzebny. Potrzebny, więc hołubiony przez funkcjonariuszy i najemników prosystemowej propagandy.
Z jednej więc strony System zaplanowuje, a następnie bezwzględnie realizuje fizyczną eliminację ludzi, którzy według przekazu Kukiza System także stanowią, a z drugiej najwyraźniej wspiera tego, który zapowiada Systemu rozwałkę. Coś tu w Kukizowym przekazie wyraźnie nie trybi.
I w tym miejscu narracja napisana przez rozgrywających, a odczytana przez posuwanego przez nich pionka powinna się już dla wszystkich myślących całkowicie posypać.
Ale w stosunku do niektórych pewnie trzeba zastosować dalej idącą antyamnezyjną terapię faktami.
Kukiz dość długo dojrzewał do swojej antysystemowej misji, skoro jeszcze kilka lat temu entuzjastycznie popierał grupę do dziś trzymającą władzę. Nie zraził się do tej zorganizowanej struktury przestępczej nawet wówczas, gdy na cmentarzu i gdzie indziej, jej prominentni przedstawiciele negocjowali kształty ustaw pod zaprzyjaźnionych z systemową władzą przestępców. Nie dostrzegł nasz Antysystemowiec, że to System, który należy zwalczać aż do obalenia.
Potrzeba niezłomnego zwalczania Systemu nabrzmiewa, a może otrzymuje odpowiednią dawkę stymulacji wówczas, gdy zagrażający układowi kandydat partii Jarosława Kaczyńskiego posiada naprawdę realne szanse na wyrwanie ważnego przyczółka spod wpływów wypróbowanego gwaranta bezpiecznego trwania, a nawet rozwoju systemowych patologii.
Trzeba tylko kandydata partii opozycyjnej, stanowiącego autentycznie realne zagrożenie dla systemowej zgrai parazytów propagandowo w System wmontować.
Jestem kilka ładnych lat młodszy od Kukiza, więc i on powinien zapewne dobrze pamiętać twórców i prominentów takich formacji, jak UD, UW, KLD oraz pomniejszej systemowej, zatem antypolskiej i antyobywatelskiej gangreny. Powinien pamiętać rozprawę Systemu z pierwszym polskim rządem po 1945 roku, czyli rządem premiera Jana Olszewskiego.
Powinien też pamiętać, jakie postaci oraz partie dokonywały wówczas tego spisku, który można nazwać – przy zachowaniu wszelkich proporcji odnośnie do metod i skutków - pierwowzorem smoleńskiej zdrady.
Pamiętać to wszystko, znaczy wiedzieć także, kto dziś kontynuuje patriotyczne idee tak podstępnie i ordynarnie zniweczone tamtej czerwcowej nocy 1992 roku, a kto jest spadkobiercą tradycji Targowicy.
Jak w tym wszystkim odnajdywał się Kukiz? Wspierał ten posowiecki układ, tak po aferze hazardowej, a nawet, jeszcze czas jakiś po Smoleńsku. I nie przejrzał do dziś, skoro zdrada czy patriotyzm, kaci czy ofiary, złodziejstwo czy uczciwość to dla niego wszystko jedno.
Głosował na zgraję lepkorękich bandytów, znanych konkretnie, z imienia i nazwiska, lecz dośpiewuje, że czuje się oszukany przez wszystkich, nawet przez tych, których nigdy nie poparł.
Rozumiecie Państwo ? Głosował na Tuska i towarzysza Lewatywę, a oszukał go Kaczyński i PIS.
Wot sowiecka dialektyka.
Dziś Kukiz Antysystemowiec głosi program prawdziwie obywatelskiej demokracji, wcale nie tak znowu dawno popierając, tak nieudolnie wykonany, że na pierwszy rzut oka widoczny, jej ohydny falsyfikat.
Coś mi podpowiada, że Kukiz jako wróg Systemu jest równie wiarygodny, jak antyputinowski towarzysz Bronek do niedawna stręczący nam swych kremlowskich promotorów jako gwarantów bezpieczeństwa, przyjaźni i pokoju.
Jeśli jakieś, ponoć rozliczne obywatelskie inicjatywy podsuwają nam Kukiza jako wybawiciela od Systemu, to kto wie, czy nie są one równie obywatelskie jak popierana kiedyś (?) przez niego Obywatelska Platforma.
Po jego ówczesnym sprostytuowaniu powinniśmy dziś zobaczyć bezkompromisową walkę z tymi, którzy naszego niezłomnego Antysystemowca tak bezczelnie oszukali. Powinniśmy i zapewne bylibyśmy tego świadkami, gdyby chodziło o kogoś, kto rzeczywiście padł ich ofiarą, przeżył związaną z tym traumę, a po Smoleńsku także wyrzuty sumienia i potrzebę ekspiacji.
Usłyszelibyśmy przynajmniej to, co powiedział w reżimowej telewizji zwanej bezczelnie publiczną Grzegorz Braun, a mianowicie, że miejsce dla takich, jak Komorowski, Kopacz, Tusk, Sikorski oraz pozostałych zdrajców jest pod wspólnym adresem na Rakowieckiej w Warszawie. Wtedy Kukiz byłby może wiarygodny.
Ale tego nie usłyszymy. Takiej kwestii dla Kukiza jego rozgrywający nie przewidują.
Zamiast tego nasz Antysystemowiec już zapowiada, że przed drugą turą nie udzieli poparcia żadnemu z kandydatów. Wcale nie musi popierać towarzysza kandydata Bronka, z punktu widzenia strategów Systemu nawet nie powinien, to byłaby oczywista kompromitacja. Wystarczy, że nie poprze Andrzeja Dudy.
Rozumiecie zwolennicy Kukiza i wszyscy, którzy chcecie widzieć po jego stronie jakieś szlachetne intencje i programową świeżość ? Andrzej Duda zostaje zrównany z arcyboleśnie sowieckim towarzyszem Lewatywą, a między partią Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, czy Mariusza Kamińskiego a partią Tuska, Kopacz, Komorowskiego, czy Niesiołowskiego Kukiz nie znajduje specjalnej różnicy.
A skoro tak, to może w ogóle nie warto w finałowej rozgrywce Andrzeja Dudy z Komorowskim uczestniczyć? Betonowy elektorat pRezydenta Lewatywy takich dylematów miał nie będzie.
Jest jeszcze jedna rzecz, dla niektórych nieistotna i częstokroć pomijana, moim zdaniem niesłusznie. To głos katolika Kukiza za legalizacją prostytucji.
Czy naprawdę tak trudno dostrzec korzystania z tego samego arsenału manipulacji i zamętu, z którego jakże obficie czerpie katolik systemowy, towarzysz Bronek, czy tacy dobroczyńcy ludzkości, jak Juras Owsiak. Zmanipulowanymi System steruje wręcz komfortowo.
Czy ja uważam Kukiza za jakąś agenturę? Na to jest intelektualnie za cienki, ale właśnie dlatego i w połączeniu nie z czym innym, jak z ogromnym apetytem na koryto właśnie, doskonale nadaje się do skrojonej na jego miarę roli pożytecznego idioty. Mało mnie zresztą obchodzi, czy mamy do czynienia z pazernym głupkiem - egoistą, który nie pierwszy raz przyniesie szkodę, czy ze świadomym zdrajcą. To jego problem; dla mnie absolutnie trzeciorzędny.
Ale miało być przede wszystkim o Andrzeju Dudzie, a wyszło o antysystemowej nadziei trzęsącego się Systemu.
Dlaczego zatem Andrzej Duda ?
Nie widzę powodu, aby się rozwodzić nad Jego, skądinąd porządnym programem wyborczym.
Nie widzę takiej potrzeby, bo jeśli o mnie chodzi, to pierwszym, podstawowym i całkowicie wystarczającym programowym kryterium jest usunięcie arcyboleśnie sztandarowego symbolu państwa, które nieustannie zdaje egzamin w interesie różnego szemranego towarzystwa tutaj na miejscu, lecz przede wszystkim w interesie naszych wrogów zewnętrznych, czyli towarzysza pRezydenta wraz z jego całym posowieckim zapleczem zorganizowanej grupy targowiczan, a następnie zakwaterowanie ich pod adresem, który wymienił Grzegorz Braun.
Jak dla mnie, absolutnie wystarczający program na dziś można streścić wciąż aktualnym zdaniem Marszałka : „bić kurwy i złodziei”. I w tym musimy być bardzo wymagający wobec Andrzeja Dudy oraz PIS, po wygranych wyborach prezydenckich, a następnie parlamentarnych.
A jak już pozbędziemy się tego posowieckiego barachła, najpierw w postaci kacyka Bronka, a następnie pozostałych reliktów tego Systemu, gdy już uprzątniemy ten cały posowiecki gruz, także z tzw. wymiaru sprawiedliwości, to dopiero możemy sobie dyskutować o programach, i rozwodzić się o wyższości JOW nad dotychczas obowiązującą wyborczą ordynacją, lub odwrotnie.
Dopóki pasożytów i zdrajców nie odseparujemy od wpływu na państwową rzeczywistość, najlepszy program zostanie przez nich okaleczony i zdruzgotany.
Dziś, gdy grozi nam druga kadencja towarzysza cinkciarza i jego sowieckich prowadzących, a w perspektywie także trwanie grupy rządzącej, czyli de facto ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej poprzez definitywną dewastację i wygaszenie oraz dalsze – obstawiam, że na niespotykaną dotąd skalę - ataki na nasze Największe Świętości, sztandarowe hasło Kukiza trzeba traktować jako pseudoprogramowy szwindel, typową narrację zastępczą podrzuconą przez funkcjonariuszy systemowej bezpieki, a samego Kukiza Antysystemowa jako wynik kalkulacji strategów Systemu.
Ja, ani nie zamierzam tej narracji podejmować, ani reżimowym kalkulacjom pomagać i dlatego właśnie Andrzej Duda jako jedyny kandydat, który stanowi dla antypolskiego Systemu autentycznie realne zagrożenie.
A jeśli Kukiz Paweł zapragnie wreszcie zrobić coś dobrego dla Polski, a tym samym udowodnić, że wyleczył się ze stadium schizofrenii, która w jego przypadku skutkowała kreacją niepokorności z jednoczesnym publicznym popieraniem tak niewyobrażalnej systemowej degeneracji, jak partia Tuska i Komorowskiego, to niech przed drugą turą wyborów zachęci swych zwolenników do głosowania na Andrzeja Dudę.
To byłby jego pierwszy realny wkład w zapoczątkowanie wyburzania Systemu.
Jeśli tego nie zrobi, ostatecznie utwierdzi mnie w przekonaniu, że jest tylko bezrefleksyjnym pionkiem, którego posuwają zdecydowanie od niego mądrzejsi systemowi szachiści, mający przy tym niezły ubaw z całkowicie kontrolowanego Antysystemowca.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6210
Czyli według mnie problem leży w tym że personalizujemy sprawę. Owszem Kukiz ma swoje grzeszki. Być może nie jest autentyczny. Jest też oczywiste że Duda może być w porządu. To prawda że PiS dostało potężne ciosy. Które tak nawiasem mówiąc każą się zastanowić na ile PiS jest jeszcze PiSem...
Tylko że chodzi o coś innego, o coś z czym Kukiz ma rację.
Nie chodzi o to że np. w PiSie są dobrzy ludzie. Tylko czy oni mają szansę na zrobienie czegokolwiek w obecnym Systemie?
Chodzi o to czy nie ważniejsze jest rozbicie Układu nawet kosztem PiSu? Przy czym chcę żeby to pytanie pozostało oderwane od konkretnych osób. Zadajmy sobie to pytanie sami a nie wkładajmy go w usta Kukiza.
Pomyślmy. Przecież tak naprawdę rozbicie Układu, współpraca ze wszystkimi co się w da w tym celu nie oznacza przecież niczego złego dla PiS! Przeciwnie! Takie rozbicie powinno wreszcie dać szansę uczciwym ludziom. Czy to w mediach czy w uczciwszych wyborach.
To jest właśnie ten klucz do popularności Kukiza. Nie ważne czy jest agentem czy nie jest. To on wyraźnie podkreśla że cały jego program to próba podważenia Układu. To ciekawy paradoks że być może zgadzałby się z PiSem w 90% spraw. A mimo to stał się takim wrogiem.
Stał się wrogiem nie ze względu na program ale ze względu na wrzucenie PiSu do Systemu. Tylko że jeśli ktoś uważa że problem leży właśnie obecnej demokracji, gdzie układ partyjny jest nie do ruszenia to jest trochę zmuszony do takiej interpretacji. Którą można poprzeć zresztą wieloma argumentami bo wielu posłom PiSu do świętości daleko.
Ewentualna promocja Kukiza przez media to jedno. A problem na którym się skupia to drugie.