1 maja. Ostatnio ta data kojarzy mi się przede wszystkim z dniem odejścia na wieczną wachtę kapitana żeglugi wielkiej Tomasza „Seawolfa” Mierzwińskiego, najlepszego polskiego blogera, mądrego i wrażliwego człowieka, wielkiego patrioty... Był na fali wznoszącej, odszedł niespodziewanie wieku 48 lat. Jako felietonista GP dopiero się rozkręcał. Pozostawił po sobie tysiące wpisów na blogach i tylko trzy książki – ale za to jakie! Po „Alfabet Seawolfa”, „Seawolf o polityce”, czy „Dziennik Pokładowy” sięgam zawsze wtedy, gdy w całym tym porąbanym świecie szukam właściwego kursu, wypatrując na nieboskłonie pełnym meteorów tej jedynej prawdziwej Gwiazdy Polarnej...
Od dwóch lat Tomka nie ma już między nami. Kiedyś codziennie wrzucał swe skrzące dowcipem i prawdą wpisy wszędzie tam, gdzie tylko był zasięg Wi-Fi: podczas rejsu po egzotycznych morzach, czekając na przesiadkę na lotnisku w Singapurze, czy wracając pociągiem do rodzinnej Gdyni... Wielu z nas lekturę w internecie rozpoczynało od jego bloga. Dziś „Wilk Morski” jest już poza zasięgiem sieci... Szkoda – bo tyle ważnych zdarzeń dzieje się wokół; przydałby się nam dziś bardzo jego celne uwagi, trafne analizy i to poczucie humoru, które bawiąc obnażało jednocześnie bezsens mainstreamowych manipulacji (że przypomnę tylko jego słynną „pancerną brzozę” czy „seryjnego samobójcę”)...
Gdyby żył, zapewne pisałby dziś do najlepszych prawicowych gazet i tygodników, a na blogach bił rekordy wejść, wprowadzając do powszechnego obiegu nowe kultowe określenia.
Niech Ci ziemia będzie lekką, Tomku... Wiem, że tam w górze trzymasz za nas kciuki. Ześlij tu do nas trochę swej Iskry Bożej – łatwiej nam będzie naprawiać ten skarlały świat...
PS Wygrzebałem z tej okazji z archiwum starą, studencką balladę napisaną przez mego przyjaciela Pawła Kasperczyka. Dedykuję ją dziś „Seawolfowi” i wszystkim ludziom morza...
„A gdyby nam wypływać przyszło...”
https://www.youtube.com/watch?v=E0mQIwyU_oU
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6572
On już u Pana naszego. Szczęśliwy bo w domu wiecznym. Nie musi już , nic nie musi.
Wspominam go z wielkim szacunkiem. Jeden z nielicznych uczciwych w blogosferze.
Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie.
Serdecznie dziękuję Panu za to wspomnienie o Najlepszym z najlepszych...
Dziękuję, że Pan o Nim wspomniał.Także pamiętam.Wymienione książki leżą na podręcznej półce i raz po raz do nich wracam. To był właściwie jedyny, obok ś.p.Maciej Rybiński, tak chętnie czytany felietonista. Obaj już nas opuścili i przyglądają się tam z góry temu co się u nas dzieje. Śmieją się zapewne jak my, choć to często śmiech przez łzy. Kapitanowi zapalę jutro świeczuszkę. Robimy to z Żoną codziennie, zawsze poświęcając ją komuś z nieżyjących bliskich. Tomek Mierzwiński do nich należy.O modlitwie też nie zapomnę.
Nie można zapomnieć Jego tekstów, swady, esprit.
Dlatego Pana notka to jak epitafium.
Co napisałby dziś o politykach?
Przede wszystkim celnie zadrwiłby z nich, bo to oni sprowadzili Polskę do karykatury państwa.
Dobrze, że chociaż książki Seawolfa nam zostały.
Panie, daj Mu wieczny odpoczynek.
Bardzo Go brakuje.Będę Go zawsze pamiętał.Był wspaniały.
Seawolf... Baczny obserwator, błyskotliwie dowcipny, obdarzony lekkim piórem, fantastyczny felietonista. Przychodziło się do Niego jak do kogoś, kto tak samo myśli i czuje, jak do kogoś bliskiego. Kontakt z Nim podnosił człowieka na duchu. Napisałem Mu kiedyś z uśmiechem komplement, odpowiedział skromnie, również z uśmiechem. Nie da się Go zapomnieć.
Dziś o 18.00 w Warszawie Ursusie w Kościele pw.św.Józefa Oblubieńca będzie msza w intencji naszego Seewolfa.