W poprzedniej części cyklu lemingoza omówiona została jako zjawisko: jak powstaje, czemu trwa i przez kogo jest animowane. W tej części spróbuję omówić krótko podstawowy sposób przeciwdziałania. Oczywiście nawet nie staram się wyczerpać tematu – lemingologia ma przed sobą jeszcze długą i fascynującą drogę rozwoju :)
Zatem: co robić, jeżeli chcemy pozyskać Leminga? Po pierwsze należy raczej porzucić nadzieję na jego przekonanie do naszych racji, zwłaszcza w drodze merytorycznej dyskusji. Istnieje na to co prawda pewien sposób, ale ponieważ okazja do jego zastosowania niezbyt często się zdarza, więc omówię najpierw inną drogę, na której łatwiej – jak się wydaje – można osiągnąć sukces.
Znacznie lepsze efekty niż przekonywanie, daje wobec Lemingów asymilacja.
https://www.youtube.com/watch?v=AyenRCJ_4Ww
Oczywiście: zarówno to, jak i wszystkie inne moje nawiązania do – przerażającej skądinąd – rasy Borg ze „StarTreka” jest przewrotne... Cyborgi owe asymilują za pomocą siły, odbierając jednostce – między innymi – wolną wolę. Nawiązanie jest tu jednak jak najbardziej na miejscu, ponieważ tak właśnie przeciętny Leming wyobraża sobie „nawrócenie” na prawicowość: „Wezmą mnie i powiedzą mi / zrobią ze mną Coś Takiego, że stanę się takim samym paranoikiem jak oni, tak samo, jak wcześniej ich Prowodyrowie im Coś Powiedzieli. Będę od tej pory bał się świata i szukał demonów po ścianach... Łaaaaaa!!!”.
Tymczasem prawda jest oczywiście inna, choćby dlatego, że nie jesteśmy Borg a nawet wręcz przeciwnie: bardzo wielu z nas jest uczniami Chrystusa. Nie możemy więc odbierać wolności, lecz musimy ją dawać.
Leming zatem, jeśli ma zostać asymilowany do naszego „kolektywu”, to tylko w wyniku aktu jego własnej wolnej woli. Do nas należy jedynie stworzenie warunków, by taką decyzję mógł podjąć. Hieny, poprzez utrzymywanie go w niewoli dezinformacji, przesądów, stereotypów i lęku, pilnują właśnie, by za żadne skarby świata takiej wolnej decyzji podjąć nie mógł.
Jest jednak i taka rzecz, która pozostaje prawdziwa w przypadku każdej asymilacji... Jeśli ma ona nastąpić, to musi istnieć jej „kolektyw docelowy”.
Jeśli więc Leming ma zostać asymilowany, musi istnieć środowisko, do którego dołączy. Ponieważ zaś – jako się rzekło – asymilacja ta jest dobrowolna, musi też istnieć powód, by Leming dołączyć do tego środowiska zechciał.
Według moich doświadczeń z tymi sympatycznymi gryzoniami, podstawową cechą kolektywu, który może przyciągnąć Leminga musi być to, że nie jest on oparty na aktywności politycznej oraz że wyznawanie „naszej opcji” nie jest warunkiem koniecznym członkostwa.
Co to oznacza dla nas? Ano musimy – niestety :) – wytworzyć własne grupy, w ramach których będziemy realizowali te z naszych pasji lub zainteresowań, które nie są bezpośrednio związane z polityką. Wszystko jedno co to będzie: klub turystyczny, rowerowy, szachowy, spotkania na pokera i piwo, zorganizowane zajęcia z koszykówki, kółko miłośników Opla Astra, integracyjne gry planszowe – możliwości jest sporo.
Atmosfera spotkań powinna być luźna, należy się postarać, by w grupie było miło i sympatycznie, niedopuszczalne jest wprowadzanie tam atmosfery zagrożenia, czy jakiegokolwiek typu oszołomstwa. Leming musi się przekonać, że ma do czynienia z aktywną grupą ciekawych, fajnych ludzi.
Dlatego też spełnienie kryterium formalnej apolityczności jest bardzo ważne, chociaż zarazem będzie chyba dla nas dość trudną sprawą, ponieważ my mamy politykę i politykowanie niemalże we krwi („co czub i wąsiska, to wróż i historyk”, jak to śpiewał Kaczmarski), przywykliśmy też uczciwie i otwarcie wyrażać swoje poglądy i poczytujemy to sobie za cnotę.
W ramach grupy asymilacyjnej musimy jednak takie zapędy powściągnąć i pozwolić dojść do głosu innym cnotom, jak na przykład cierpliwość, pokora (czyli więcej słuchać, niż samemu mówić), tolerancja (ta prawdziwa, która u nas nazywa się miłością bliźniego, choć trzeba wziąć pod uwagę, że w stosunku do Lemingów nie może ona zawierać komponentu świętoszkowatości).
No i poza tym powinniśmy też zrobić coś, co jest – jak zauważyłem – nieomal dla nas niewykonalne, ale co naprawdę zrobić warto, bo to się swoją drogą bardzo przydaje w życiu – nie tylko w relacjach z Lemingami... Musimy mianowicie wrzucić na Luz.
Niezależnie jednak od wdrożenia – bądź nie – różnych takich praktycznych szczegółowych rozwiązań, najważniejsza jest tu kwestia ogólna: zwykle odruchowo zakładamy, że jeśli chcemy kogoś pozyskać, to powinniśmy go przekonywać, coś mu uzasadniać, czegoś – o zgrozo – dowodzić... A przecież Leming – jak już to poprzednio mówiłem – nie myśli. Nie ma zatem sensu skłaniać go do tej czynności, bo wywołamy u niego jedynie fizyczny ból. W zamian trzeba po prostu sprawić, aby nas polubił.
Mówiąc inaczej: grupa asymilacyjna nie ma służyć przekonywaniu do poglądów. Zgodnie ze swoją nazwą celem przez nią realizowanym ma być przekonywanie do nas: ludzi odmiennych, ale będących ludźmi. Takich, których nie trzeba się bać i którymi nie trzeba pogardzać a można za to napić się razem piwa, wybrać się w góry, albo pograć w karty.
Z chwilą, gdy Leming zacznie uważać grupę za swoją i przekona się co do tego, że jest to po prostu zwykła ekipa interesujących ludzi a przebywanie w niej jest fajne, role się odwrócą: od tej pory to już nie my, ale oczerniające nas hieny będą przez Leminga traktowane jako Grupa Dziadów Przynudzających. Olewanie Dziadów Przynudzających jest zaś odruchem z grupy „COWS hardwired”. Co tam będą Dziady Przynudzać o jakiejś tolerancji – srancji, dżenderyzmie, czy innej ideologii z grupy „świętych i nieomylnych”. To akurat Leming dobrze wie: nic nie jest nieomylne, nic nie jest doskonałe. Ważne jest to, co bliskie i przyjemne: piwo – karty – góry... No i dziewczyny... Nie zdżenderyzowane, których nie trzeba się pytać i upewniać, czy aby rzeczywiście są dziewczynami, czy może "wybrały" inaczej. Wbrew pozorom Lemingi to cenią, choć zwykle trudno im się do tego przyznać.
Cały czas będzie jeszcze Leming wyznawał „swoje” dotychczasowe poglądy... Ale z coraz mniejszą siłą. Niektóre z nich zaczną się w jego COWS zmieniać same. Nie dlatego, że ktoś je Logicznie Wyeksplikuje, ale po prostu dlatego, że w tym kierunku działać będzie owczy pęd. W tym kierunku będzie ciągnąć grupa. !!!Byleby działała miękko!!!
Miękkość jest w tym wszystkim ważna... Ba, kluczowa nawet: jeśli zbyt nachalnie, zbyt widocznie – i zarazem wbrew postulowanej przeze mnie apolityczności – będziemy bombardować Leminga „twardą wiedzą”, wciągać w dyskusje, albo nawet wyładowywać na nim doznane w życiu zniewagi, to szybko straci on motywację, by dalej do grupy przynależeć.
Jeżeli jednak wystarczająco długo zdołamy wykazywać się taktem i tolerancją, gdy luźnym, bezpretensjonalnym podejściem osłabimy Obawy, gdy zaniknie dystans odmienności, dysonans poznawczy zadziała wreszcie prawidłowo i doczekamy błogosławionego momentu, gdy Leming w końcu zada PYTANIE. Luźne pytanie. A w tle naszej luźnej, z niezobowiązującym uśmiechem udzielanej odpowiedzi, wiatr historii przyniesie odległy, lecz wściekły i bolesny skowyt... Albowiem diabeł to inaczej „ten, który dzieli”...
Wiem, że metoda opisywana powyżej jest trudna. Ale warta zachodu moim zdaniem. Oprócz asymilacji pojedynczych Lemingów, daje ona – o ile jest dobrze realizowana – możliwość oddziaływania na większe ich ilości. Można to osiągnać, jeśli od początku oprzemy grupę również na Lemingach. W skrajnym przypadku można nawet pokusić się o ciche przejęcie jakiejś grupy lemingowej. To już co prawda „wyższa szkoła jazdy”, ale skuteczne dokonanie takiej sztuki otwiera dla nas nowe, bardzo ważne możliwości: możemy mianowicie – zwłaszcza w początkowej fazie takiej operacji – obserwować Lemingi w ich „naturalnym środowisku”... i uczyć się od nich.
Dobrze przeczytaliście. Między nami i Lemingami całkowicie możliwa – i pożyteczna – jest wymiana dwustronna. Rzecz jasna nie chodzi o wymianę poglądów. Bynajmniej: podczas gdy my posiadamy zdolność logicznego myślenia, wiedzę oraz zdolność jej pozyskiwania, Lemingi odznaczają się genialnymi wprost umiejętnościami współpracy w grupie. Zwykle posiadają dość dobrze rozwinięte tak zwane „umiejętności miękkie”. My tymi umiejętnościami cóż – nie grzeszymy, ogólnie mówiąc... A przydałoby się to zmienić: ważną z naszego punktu widzenia cechą grupy złożonej z tego typu jednostek jest to, że trudno ją zdezintegrować. Umiejętności tych nie można jednak nabyć w drodze lektury książek – tego każdy musi uczyć się w praktyce. Towarzystwo Lemingów daje do takowej praktyki okazję.
I tak doszliśmy na koniec do najważniejszego: fakt, że obydwa środowiska – niepodległościowe i Lemingowe – tak dobrze się wzajemnie uzupełniają stanowi jeden z powodów, dla których uważam, że bardzo tych gryzoni potrzebujemy i że warto podejmować wysiłki celem ich pozyskania: dodać by nas do siebie i podzielić przez pół a powstanie siła, którą Władcom Marionetek bardzo trudno będzie zarówno zneutralizować, jak też zmanipulować i wykorzystać. Siła, z którą każdy polityk będzie się musiał liczyć.
Społeczeństwo obywatelskie – tak jakby...
(c.d.n)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12333
Swoją drogą fakt "obtrolowania", to trochę tak jakby pochwała dla pomysłu. Sygnał, że kierunek jest słuszny.
Pozdrawiam
Nie byłbym taki pewien też, czy zawsze miesiąc pracy można jednym słowem zepsuć. Ja wcale nie staram się wśród Lemingów być Lemingiem... Raczej jestem sobą. Niektóre z nich znają moje poglądy polityczne. Tylko nie rozmawiamy za dużo o tym.
Chodzi mi raczej o niestosowanie długich, ciężkawych wywodów politycznych z Konkluzją na końcu. Ale jak np. wbijesz od czasu do czasu jakąś szpilę, to nie zaszkodzi. Np. ktoś coś gada, że tyle nienawiści w polityce a Ty "no właśnie, na przykład Cyba tego Rosiaka przecież z czystej nienawiści zabił", to to akurat działa dobrze. Albo na temat "światowego" zagrożenia terroryzmem: "Ostatnio właśnie Niemcy stwierdzili, że ich elektrownie są słabo chronione... Sztuczna mgła nie wypaliła", czy coś w ten deseń :)
Dla mnie pański tekst jest ważny bo werbalizuje i utwierdza mnie w tym co czasem tylko intuicyjnie wyczuwam.
Dobrze jest czasem właśnie uściślić coś, zwerbalizować, usystematyzować... Mam jednak nadzieję na wypracowanie Metody, która w przyszłości umożliwi hurtowe i skuteczne zwalczanie kłamstwa. Wojnę Informacyjną powinniśmy prowadzić w sposób zorganizowany i profesjonalny - na razie to tylko początki.
podczas wyborów w Polsce w 2015 roku:
http://citizengo.org/pl/…
1. Osoby, które nie są za PiS i wizją Polski, którą należy poprawnie nazywać niepodległościową, republikańską lub prawicową (ponieważ określenie "kato-prawica" stanowi obrazę, między innymi uczuć religijnych) to nie tylko Lemingi. Niemniej niestety: znaczna grupa w społeczeństwie polskim na miano Lemingów "pracowicie" sobie zasłużyła konsekwentnie wykazując mentalność sekciarską i niesłychaną wprost podatność na manipulację medialną.
2. Prawica ma problem z Lemingami, ponieważ wielu z nich ulegając poduszczeniu mediów anty-prawicowych, dopuszcza się rozmaitych czynów stojących w horrendalnej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego (o tolerancji już nawet nie wspominając), które to czyny - do których zalicza się m.in. z morderstwo polityczne dokonane na działaczu PiS w Łodzi - stawiają pod poważnym znakiem zapytania możliwość pokojowego z nimi współistnienia.
3. Nie jest prawdą, że Lemingi "nie mają najmniejszego problemu". Do miesięcznic ostatnio jakby przywykły, ale po pierwsze nie wszystkie, po drugie mogą w każdej chwili zostać podpuszczone ponownie, tak jak to miało miejsce na początku vide -> sprawa krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Ponadto ponieważ Lemingi bardzo często wyśmiewają i dyskryminują ludzi od siebie odmiennych za poglądy dowodzi tego, że jednak mają z tym problem.
Prawdą jest natomiast, że Lemingami daje się łatwo manipulować: bezrefleksyjnie powtarzają to, co dotrze do nich ze źródeł informacji, które uważają za zaufane. Bardzo łatwo popadają w myślenie stereotypowe, często używają kalek pojęciowych nie zdając sobie z tego sprawy (np. wyśmiewają słuchaczy Radia Maryja w ogóle nie pojmując, że dokładnie na tej samej zasadzie ulegają presji autorytetu z tą jedynie różnicą, że ten autorytet nazywa się Michnik a nie Rydzyk). Brakuje im dystansu do źródeł informacji oraz do autorytetów. Nie potrafią także merytorycznie dyskutować, traktując swoje poglądy najczęściej tak, jakby żadne odmienne poglądy nie istniały, bądź nie miały prawa istnieć.
Stąd właśnie - a nie z chęci zadoścuczynienia własnej fantazji - wynikają moje propozycje: nie da się Lemingom wytłumaczyć wprost, że czynią zło, więc trzeba do nich dotrzeć inaczej.
5. Lemingi - w odróżnieniu od - na przykład - Polszewików, palikociarni, oraz różnego typu lewackich oszołomów - cechuje jednak często Dobra Wola, tzn. gdyby wiedziały, że swoim zachowaniem wyrządzają krzywdę innym i działają na szkodę własną oraz szkodę kraju, to by sposób działania zmieniły.
Warto może jeszcze na koniec wspomnieć, że co do Ciebie, Zyga, to nie kwalifikuję Cię do żadnej z tych grup. A jeśli chodzi o kłopoty z modami (albo techniczne - nie wiem), to mam dla Ciebie poradę: dobrze jest zawsze zrobić sobie backup notki, którą się pisze, zanim się będzie pewne, że przeszła.
Fakt faktem, że niestety nie tylko Lemingi "bezrefleksyjnie powtarzają" - to akurat gorzka prawda nad którą boleję, bo nie ma nic gorszego dla demokracji niż bezmyślność obywateli...
Na przykład trolle: przyczyniają się do odbudowy komunizmu, nie namyśliwszy się odpowiednio... Komunizm jest systemem szatańskim nie tylko w biblijnym znaczeniu tego słowa: wydobywa on z ludzi wszystko co najgorsze, niszczy wszystkie naturalne relacje, nikt w nim nie jest wolny i nikt nie może być pewien jutra... Żaden z naczelników KGB nie odszedł z tego świata własną śmiercią. Mordowali się nawzajem. I taki system właśnie, taką przyszłość, pracowicie budują internetowe trolle.
Trollom nie przyjdzie do głowy, że zło, po którego stronie stają zwróci się w końcu także przeciw nim. Liczą na to, że nachapią się łatwego szmalu a potem "jakoś to będzie". Odmowa wiedzy dotyczy w przypadku trolli właśnie tego: jak to będzie w przyszłości. A kiedy się już okaże, że wcale nie jest "jakoś", tylko fatalnie i kiedy strach zajrzy w oczy, to jednocześnie będzie już za późno.
Moment, by zacząć zawracać ze złej drogi jest TERAZ, Trollu. Radzę Ci, byś dobrze go wykorzystał.