Cuda panie cuda , chciałoby się powiedzieć. System, który całkowicie nie działał w I turze nagle „ozdrowiał”. Rodzi się pytanie, czy ten system miał się zepsuć w I turze ? Podejrzewam , że tak i to tylko w stosunku do wyników dwóch partii: PiS i PSL.
PiS odjął , PSL dodał. Jakimś dziwnym trafem jak podała Państwowa Komisja Wyborcza w II turze głosów nieważnych oddano - 79 545, co stanowi 1,24 proc. ogólnej liczby głosów oddanych, jak to się ma do ponad średnio 9% w pierwszej turze, a w niektórych wypadkach w wyborach do sejmików i rad powiatowych 30% nieważnych głosów.
Ponadto PKW potwierdziła sondażowe wyniki podane po zamknięciu lokali wyborczych w niedzielę, w sondażu exit polls.
Dziwy panie dziwy, zakładam , że skoro prezesi TK, SN, NSA, na rozmowie z prezydentem, że żadnych nieścisłości w wyborach nie było, to czy znajdzie się sędzia w Sądzie Okręgowym, który mimo dowodów stwierdzi, że było inaczej. Myślę , że sądy zastosują oklepaną formułę, „ były nieprawidłowości ale nie miały wpływu na przebieg wyborów”.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5808
Trafne spostrzeżenie.
Dziękuję.
witam :)"dobra analiza .ale..."
odpowiadam,kto na pewno...nie,
a więc ,ci którzy całe Zło widzą w PISie...i jego 'brak urody i niezaradność" i czort znajet ,co jeszcze...
pozdr z drogi :)
W tym kontekście znalazłam w sieci ciekawą analizę ---> TUTAJ
Bardzo dobra analiza, ale co z tego, kto się ją zainteresuje.
Ja myślę, że badania eksit poll, są kluczową wskazówką dla władzy i systemu informatycznego PKW, czy system jest sprawny czy też nie? Zauważmy, że wynik sondażu w I turze zdecydowanie wskazał wygraną PIS w dostępie do kasy z funduszy europejskich, więc dla rządzących a co za tym idzie dla PKW, był to sygnał dla zainteresowanych, by rozpocząć akcję korygowania wyników zgodnych z oczekiwaniami władzy. Dlatego ogłaszano na przemian awarię, którą za chwilę naprawiano, to znów awaria. To był czas logowania się do systemu w którym już były wyniki a później organizowano fałszerstwa w komisjach, poprzez przerywanie liczenia, pozorowanie różnego rodzaju przerw, podczas których zamieniano karty oraz unieważniano, możliwości było tysiące. Dla działaczy ZSL, to nie była nowość, oni od zawsze wpływali na wyniki, ale tym razem przegięli pałę, ale mieli o wiele więcej możliwości m.in. system informatyczny, zamieniano wyniki bez opamiętania, bez koordynacji i wyszło jak wyszło PKW ogłosiła i ci im zrobicie, wszystko pasuje. W II turze było inaczej, to znaczy eksit polls, podał wyniki, które wskazały zdecydowane zwycięstwa w zadaniowanych dużych miastach gdzie mają ogromny dostęp do kasy, oraz miasta kluczowe takie jak nRadom, Elbląg, Słupsk, Wadowice gdzie uważam pomagano zadanym wynikom ręcznie. Nic nie znaczy, że poszlaki na to wskazują, co wystarcza w innych przestępstwach, tutaj dla w wypadku sądów przeciw wyborom, wszyscy oczekują, że PIS powinien złapać za rękę każdego fałszerza przestępce, a przynajmniej tyle, żeby to miało wpływ na wynik wyborów, prawda że to absurd? Poszlaka i choćby jeden przykład, że taka możliwość była, to według mnie wystarczający dowód. Jak to, że 18% głosów nieważnych oraz to że była możliwość logowania do systemu PKW, zmiana wyników a system tego nie wykrywał, to powinno bezspornie wystarczyć, by unieważnić każde wybory! Do tego trzeba dodać, według mnie, celowe zastosowanie przez PKW książeczki jako karty wyborczej.
W procesach karnych skazuje się winnego również na podstawie poszlak. Prorządowi propagandziści zapominają o tym chcąc dowodów. Faktem jest, że nikt nikogo za rękę nie chwycił, ale poszlaki, dobitnie świadczą o tym , że wybory zostały sfałszowane.
Właśnie o tym napisałem. W procesach poszlakowych skazuje się ludzi nawet na dożywocie. W wypadku spraw dotyczących fałszerstwa wyborczego wymagane są niebite dowody. Jak można je uzyskać, skoro każdy uczciwy członek komisji, idzie tam w dobrej wierze a ktoś kto chce fałszować będzie się uśmiechał, zaprzyjaźniał z każdym. Co można zrobić, gdy w komisji jest zespół fałszerzy? Nic. A tak może być w większości komisji, ponieważ w każdej komisji jest partia akurat rządząca, jest jej koalicjant, może być przedstawiciel wójta, burmistrza czy prezydenta, tak, takie jest prawo wyborcze? Do tego, w urzędach przechowywane są listy głosujących, można w czasie kandencji sprawdzić imiennie, kto napewno i zawsze chodzi do wyborów, można też odnaleść tych którzy nigdy nie chodzą, można na ich konto zrobić podpisy i wrzucić odpowiednią ilość kart, nikt tego nie sprawdza, bo ktoś przyjdzie zobaczy że już był, to mu wytłumaczą, że ktoś się pomylił. W tysiącach małych komisji, robi się kilkadziesiąt głosów, to w skali kraju, może decydować o wygranej. W 2010 roku w wyborach na prezydenta o 24.00 po obliczeniu 90% głosów wygrywał Kaczyński 53% do 47% dla komorowskiego, te 10% liczono prawie do rana, tak długo, aż wyszło, że to Komorowski ma 53% a 47% Kaczyński, dziwne prawda? A tak było.
Podobnie było z wyborami do PE, do północy prowadził PiS z przewagą 2% później przerwa i nad ranem wygrana o 0,5 % dla PO. Mają to przećwiczone.