Nie mogę się doczekać publikacji stenogramów z audiencji, jakiej Tuskowi udzielił swego czasu Władymir Władymirowicz:
nie mogę się też doczekać tych zaprzeczeń, tego - znanego mi ze stalinowskich wydań Polskiej Kroniki Filmowej” wycia „to nieprawdaaa!!!”, w wykonaniu głosów tak znakomitych, że dzisiejszy casting na obsługę (głosową) 2 linii warszawskiego metra wygrałyby w cuglach, a nawet i bez.
Ciekawe czy użyją argumentu o „nielegalnych nagraniach”? Jak w przypadku tej nagranej hołoty (oceniam zachowanie, nie persony)?
Nagrania z ruskiej audiencji sfałszowane – a ruskie skrzynki (czarne) z tutki, jadąc Lwem (Rywinem) - koszerne!
Taaa...
Inna sprawa, że fałszerstwa doskonałe nie istnieją, w elektronice też, toteż takie odsłuchanie wspomnianej audiencji będzie daniem dla koneserów, przy których stękania ministra i dziennikarza na kanapce u pewnego ptaszydła (i przyjaciół) są jak kaszanka przy kawiorze z jesiotra.
Oczywiście mimo tych nagrań ani Tuskowi, ani Sikorskiemu kolejne włosy z przerzedzonych fryzur nie wypadną, ale co będzie Publiczność miała uciechę – to będzie miała.
A wszystkim, którzy będą wybrzydzać, że ruskie się tak brzydko droczą, przypomnę tylko po raz kolejny, że
„gdy 10 kwietnia 2010 roku, prezydent sojuszniczego państwa zginął na rosyjskim lotnisku wojskowym w skrajnie podejrzanych okolicznościach, Barack Obama dysponując zapisem przebiegu katastrofy klatka po klatce nie zrobił nic, by albo uśmierzyć naturalne wzburzenie kilkunastu milionów obywateli sojuszniczego kraju albo obnażyć niesłychaną zupełnie w dziejach 21 wiecznej Europy zbrodnię.” *
I dlatego wbrew wszelkiej maści propagandystom, nocnikarzom (nie poprawiać - nocnikarzom) i zwykłym agenciakom twierdzę konsekwentnie, że jedni są warci drugich.
Tyle, że jankesi lepiej swoim płacą, bo maszynkę do drukowania zielonych papierków mają i pokręcić nią dwie-trzy minuty dłużej, żeby kupić sobie „kręgi opiniotwórcze” w Kraju nad Wisłą, to dla nich żadna fatyga.
*http://naszeblogi.pl/46379-obamy-polityka-hakowa
"jeśli opublikują to tylko (...) o takiej treści jaką sami tym nagraniom nadadzą"
Z całym szacunkiem - bzdura: oczywiście opublikują czystą prawdę, bo te wszystkie "nasze" tuzy nie muszą być fałszowane - same się ochoczo podkładają.
A nawet - jak się będą "nasi" stawiali - to zaproponują niezależnym, zachodnim laboratoriom zbadanie materiału i wtedy to dopiero będą, pardon - jaja.